„Rozśpiewana historia 2” Część 32
Chyba się w Tobie zakochałem
Mój
umysł odpływał w inne miejsce. Piasek po raz kolejny za widniał przed moimi
oczami. Odcisk stopy, muszelka, fala, wodorosty, jeszcze jedna fala o krwawym
zabarwieniu. Czuję, że moim ciałem (które wydaje się być tak daleko ode mnie)
wstrząsa silny dreszcz. Pragnę się obudzić, lecz nie mogę. Gdy fala powraca do
morza na mokrym piasku widnieją litery. Jestem tak przerażona, że nie czytam co
jest tam napisane, tylko ze wszystkich sił próbuje uciec ze snu.
-
Jade! Jade!!! - ktoś potrząsa moimi ramionami.
-
Udało mi się... - dukam jeszcze nie do końca czując wszystkie swoje kończyny.
Udało się. Wyrwałam się ze snu! A może... a może to był już po prostu koniec.
Nie ważne, cieszę się, że już "wróciłam".
-
Jade, w porządku? - Perrie patrzy się na mnie uważnie.
-
Nie, jeśli nie dacie mi trochę powietrza. - zauważam. Praktycznie wszyscy stali
teraz wokół mnie. Czułam się niekomfortowo.
-
Oh, wybacz. - Niall od razu robi parę kroków wstecz. Reszta również się trochę
cofnęła.
-
Która godzina? - pytam rozmasowując palcami pulsujące z bólu skronie. Trochę
już zaczyna mi się kręcić w głowie. Czuję w okolicach nosa i ust coś lepkiego i
bez sprawdzania wiem, że to krew.
-
Uh, jakoś nad ranem... - Louis chce spojrzeć na zegarek, ale rezygnuje, gdy
zauważa, że nie ma go na ręce.
-
Niedobrze mi... - staram się nabierać głębsze oddechy, by odtrącić uczucie
mdłości.
-
Chcesz wody? O, proszę. - Angel wyrywa szklankę z rąk Liama i podaje mi.
Normalnie pewnie bym jej nie przyjęła, ale teraz nie chcę zwymiotować na dywan
przy wszystkich. Podczas gdy Angelica się śmieje, a Liam na nią krzyczy, ja
łapczywie wypijam całą wodę z naczynia. Co do kropelki. Zimna ciecz orzeźwia
natychmiastowo mój organizm i czuję się zdecydowanie lepiej. Teraz muszę wziąć
jeszcze jakieś tabletki na ból głowy i będzie dobrze.
-
A może ty jesteś w ciąży? - wypala Louis, a ja mało nie zadławiłam się własną
śliną. Rumieńce pojawiają się od razu, tylko nie jestem pewna czy pod wpływem
wstydu czy też braku powietrza.
-
Tommo! - Harry spojrzał na Tomlinsona gniewnym spojrzeniem. Chłopak wycofał się
powoli i zniknął w kuchni. Bawię się swoimi palcami, by ukryć zażenowanie.
-
Um... To może śniadanie? - niezręczny moment przerywała Leigh-Anne, za co jestem
jej bardzo wdzięczna.
-
Jestem za. - Niall od razu podążył do kuchni.
-
Chodź. - Harry położył rękę na moich plecach, gdy prawie wszyscy opuścili juz
pokój.
-
Mhm. - mruknęłam w odpowiedzi i wstałam z miejsca. Harry wyczuwa moje złe
samopoczucie i unosi moją głowę łapiąc za podbródek. Złożył delikatny, czuły
pocałunek na moich ustach, który z ulgą odwzajemniłam. Udaliśmy się do reszty
naszych przyjaciół na śniadanie.
-
Gemma wróciła wczoraj? - zapytała Jesy wbijając jajko na patelnię.
-
Nie. - Harry wyciągnął telefon i pokazał wiadomość od siostry:
-
A więc to już miłość. - zaśmiała się Perrie.
Nie wiem co było lepsze: mina
Harry’ego, czy to jak zapisał swoją siostrę w telefonie.
Cieszę
się, że Kieran znalazł swoją prawdziwą miłość. Tylko w życiu nie pomyślałabym,
że to będzie Gemma... To trochę dziwne. I fakt, że tak szybko ze mnie
zrezygnował mam odebrać za coś niepokojącego? Co jeśli Harry kiedy ujrzy jakąś
dziewczynę to zrobi to samo? Oh, stop. Już to przerabiałam. Nie. On mi tego nie
zrobi. Prawda? Ugh, jestem chyba masochistką skoro się zadręczam takimi
myślami.
-
Halo? Jade? - Niall zamachał mi ręką przed oczami.
-
Um, tak? Przepraszam.
-
Zayn się pyta co ci się śniło.
-
Ah. Um, wszystko to samo tylko tym razem na piasku ktoś coś napisał. -
wzruszyłam ramionami.
-
Co tam było napisane?! - El mało nie rzuciła się na mnie.
-
Nie wiem! Nie czytałam... - wyznałam.
-
Czemu?! – wykrzyczeli wszyscy. Poczułam się jak pod ostrzałem...
-
No nie wiem! Wystraszyłam się! – zaczęłam się bronić.
-
Jade, musisz sobie przypomnieć! To mogło
być coś ważnego! Jakaś wskazówka! Wiedzielibyśmy kto to robi! - El potrząsnęła mną.
-
Eleanor, spokojnie... - Louis zabrał dziewczynę ode mnie nim spowodowała u mnie
gorsze mdłości niż po tym okropnym śnie – Jak ją zabijesz to się tego nigdy nie
dowiemy.
-
Przepraszam… Ja… Już długo nie spałam… Chyba muszę się położyć. – potrząsnęła
głową.
-
Myślę, że odpoczynek dobrze ci zrobi. – Perrie przytuliła dziewczynę ukradkiem
dotykając jej czoła. Zapewne by sprawdzić, czy czasem znowu nie będzie
chorować.
-
Pezz, jest ok. Po prostu muszę się trochę przespać, by naładować baterie. –
Eleanor odsunęła się od blondynki i poszła w stronę pokoi na drugim piętrze.
-
El ma rację. Musisz to sobie jakoś przypomnieć… - powiedział Zayn, gdy
brązowowłosa opuściła pomieszczenie.
-
Ugh, no nie wiem… - moja dłoń powędrowała do włosów lekko je ciągnąc. Im
bardziej chciałam coś sobie przypomnieć tym mocniej moja ręka zaciskała się na
nich. Hmm… Pomyślmy. Było tam chyba „p”… Potem „o”. Tak, to na pewno. Ale co dalej? Yyy, wydaje mi się, że
widziałam tam też „t”…
-
Możecie się tak na mnie nie gapić? Nie mogę się skupić. – jęknęłam i usiadłam
na krześle. Wlepiłam wzrok w podłogę i próbowałam sobie przypomnieć obraz ze
snu. Nie okazało się to takie trudne, bo widziałam oczami wyobraźni prawie
wszystko. Tylko napis był niewyraźny. Zapewne dlatego, że tak bardzo go
potrzebuję. Ugh. Okey, spokojnie… P, O, T… R! Tak, kolejna litera to „r”.
Dobra, jedziemy dalej. Hmmm… Wydaje mi się, że to „z”… Obraz w mojej głowie
wydawał się coraz jaśniejszy i wyraźniejszy. Mogłam niemal odczytać wyrazy…
-
Potrzebuję cię. – wyszeptałam z oczami szeroko otwartymi.
-
Co? Kogo? – spytał Harry, który stał zaraz koło mnie.
-
Nie ja. Ten napis to: „Potrzebuję Cię”. – powtórzyłam. Dobrze robiłam nie
czytając tego wcześniej. Teraz jestem jeszcze bardziej przerażona.
-
Okey. Koniec. Jade, pojutrze nie jedziemy nad morze. – Perrie pokręciła głową.
-
Co?! Dlaczego nie?! – zerwałam się z krzesła.
-
Myślę, że to zły pomysł. Nie po tych snach. Lepiej będzie, jeśli zostaniemy. –
ciągnęła.
-No
ale… – serce w mojej piersi się ścisnęło. Super, teraz jeszcze brakuje tego,
abym się rozpłakała. Nie. Nie tym razem.
-
Jade, nie w takich okolicznościach… Poczekajmy, aż te sny przestaną cię nękać.
– Pezz podeszła bliżej mnie. Pokiwałam ledwo zauważalnie głową. Chyba ma rację…
-
Chwila, chwila. Bo nic nie rozumiem. Czemu miałybyście jechać pojutrze nad
morze? – spytał Louis.
-
To jest rocznica śmierci rodziców Jade. Co roku jedziemy tam i zapalamy znicz.
– Leigh-Anne wyjaśniła mu cicho.
-
Dobrze. Pojedziemy tam, jak tylko ktoś przestanie sobie ze mnie żartować. –
zacisnęłam usta w jedna wąską linię. Czułam, że kamień w mojej piersi rośnie.
-
Jade… - zaczęła Jesy.
-
Wiecie co? Nie jestem głodna. Zjedzcie beze mnie. – powiedziałam sztucznym
głosem – Ja też się chyba położę. Jestem wykończona.
Już
szybkim krokiem przemierzałam kuchnię, ale zatrzymałam się.
-
I nie idź za mną. – skierowałam się do Harry’ego, który już szedł za mną.
-
Ale…
-
Nie. – ucięłam i już prawie truchtem opuściłam pomieszczenie.
****Louis****
Po
tym jak zapukałem, ale nikt nie odpowiedział, lekko uchyliłem drzwi. Na łóżku
po jednej stronie leżała nieruchomo dziewczyna. Po chichu wszedłem do środka i
zamknąłem za sobą drzwi. Podszedłem bliżej El. Oddychała miarowo, spokojnie.
Jej powieki lekko zadrżały, kiedy nadepnąłem na długopis leżący na dywanie.
Ups, będę musiał jej dać nowy, bo ten już raczej do użytku się nie nada…
-
Lou? – spytała słabym głosem.
-
Skąd wiedziałaś? – zapytałem cicho uśmiechając się.
-
Przeczucie. – uśmiechnęła się ciągle nie otwierając oczu. Spojrzałem na jej
odkryte ręce. Było jej zimno, to można od razu zauważyć.
-
Masz jakiś koc tutaj? – rozejrzałem się po pokoju.
-
Mhm… Na fotelu. – mruknęła zaspana. Rzeczywiście, na meblu leżał fioletowy,
puchaty koc. Chwyciłem go i przykryłem nim dziewczynę. Był bardzo miły w
dotyku, chyba sam sobie taki sprawię.
-
Dziękuję. – ponownie się uśmiechnęła, ale tym razem otworzyła swoje piękne oczy
i spojrzała na mnie.
-
Nie ma za co. – odpowiedziałem.
-
Um, robisz cos teraz? – spytała cicho.
-
Aktualnie oddycham, a co? – zaśmiałem się. Na jej policzkach po jawiły się
rumieńce. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Przesunęła się na skraj
materaca i poklepała delikatnie dłonią miejsce obok siebie unikając patrzenia
na mnie.
-
Wiesz co, nie jestem taki gruby. – zaśmiałem się znowu, gdy ona kuliła się na
małym skrawku łóżka, a resztę „zostawiła” dla mnie. Wywróciła oczami.
-
Jak tam chcesz. Więcej miejsca dla mnie. – rozłożyła się na środku łóżka.
-
Okey, okey. Przesuń się.
-
Nie.
-
Nie? – uniosłem brwi ze zdziwienia.
-
Nie. – ukryła uśmiech pod kocem.
-
Tak się lubisz drażnić, tak? – parsknąłem. Znalazłem drogę do jej umysłu i
wniknąłem w niego. Poruszyłem jej ręką i nogą tak, by mieć trochę miejsca do
położenia się.
-
Ej! – zmarszczyła czoło oglądając jak jej kończyny poruszają się bez jej woli.
Położyłem się na przygotowanym dla mnie kawałku materaca.
-
No hej. – wyszczerzyłem się leżąc tuż obok niej. Nasze twarze dzieliły
centymetry.
-
Hej. – zachichotała. Jednak nadal była ode mnie za daleko. Znów przeniknąłem
jej umysł, ale nagła bariera powstrzymała moje plany.
-
Sama mogę to zrobić. – stwierdziła, przysunęła się i pocałowała mnie. Byłem
zaskoczony, ale chętnie oddałem pocałunek.
-
Umiesz tworzyć barierę? – zapytałem, kiedy się na chwilę odsunęła by złapać
oddech.
-
Dla ciebie wszystko. – zaśmiała się. Położyła głowę na mojej piersi, a ja ją
objąłem. Przez chwilę leżeliśmy tak w ciszy, ale słowa, których się zupełnie
nie spodziewałem wypłynęły z moich ust.
-
Chyba się w tobie zakochałem.
El
znieruchomiała zupełnie na chwilę, mógłbym przysiąc, że nawet nie oddychała.
Potem uniosła powoli głowę, by móc spojrzeć mi w oczy.
-
Ja chyba w tobie też. – wyszeptała. I wtedy ją pocałowałem.
C.d.n…
________________________________________________________________
Cześć!!!
Zgadnijcie co! Znowu dopiero przed chwilą skończyłam pisać ten rozdział xd Eh, nie będę zdziwiona jeśli nie będzie najlepszy. Z góry przepraszam :/
Ale myślę, że ten słodki moment Elounor jakoś załagodzi Wasz gniew na mnie ;D Co myślicie? Podobało się? No, długo Lou zajęło wypowiedzenie tych paru słów, ale nareszcie mu się udało! Brawa dla tego pana xd
Co tam u Was słychać? Wszyscy zdrowi? Bo teraz się zaczął ten nieprzyjemny czas, kiedy wszyscy zasmarkani chodzą, kaszlą i tylko potęgują epidemię -,-" Musicie uważać! Czapki na głowę, szaliki założyć, ciepło się ubierać ;) Pamiętajcie, by o siebie dbać. To bardzo ważne.
Ja osobiście (chyba) czuję się całkiem dobrze, tylko od ponad tygodnia zmagam się z bólami głowy :/ Ehh, co zrobić? A w szkole tak zimno, ze niektórzy w kurtkach łażą. A potem się dziwią, że co tak mało osób dzisiaj? -,-"
Dziękuję za uwagę :) Proszę Was o komentarze, dla Was to chwilka, a dla mnie uśmiech na twarzy ^^ A chcecie żebym się uśmiechała, prawda? :D Wtedy będzie więcej takich wesołych momentów w opowiadaniu xd
Trzymajcie się ciepło, do następnej soboty ;)
Kocham Was,
Nicol <3
P.S. Bohaterzy czekają na Wasze pytania :3