środa, 31 lipca 2013

„Ciemność” Część 1

Czeeeść :3 Moje misie oto pierwszy rozdział "Ciemności...." Nie wiem jak wy ale ja się bardzo cieszę! Mam nadzieję, ze się wam spodoba ;) Zachęcam do komentowania, bo chcę poznać waszą opinię!


„Ciemność” Część 1

Pierwsze koty za płoty

Naciągnęłam mocniej kaptur na głowę i poprawiłam okulary na nosie. Szybkim krokiem wyszłam z sali lekcyjnej i skierowałam się ku wyjściu. Oto ja. Aurelia Dark. Dziewczyna o oczach koloru płynnego złota, blond włosach, pełnych, czerwonych ustach i zębach białych jak śnieg. Co tu dużo gadać? Dziewczyna jak dziewczyna… No bynajmniej kiedyś. Teraz jeszcze tylko do domu…
-„Eh, uważaj jak idziesz!”- warknęłam na chłopaka, który na mnie wpadł. Książka, którą trzymałam w ręce spadła na ziemię i powypadały z niej pojedyncze kartki.
-„Przepraszam, naprawdę bardzo mi przykro…”- powiedział szybko i zaczął zbierać moje kartki z podłogi. Nie! Nie, nie, nie! Tylko nie to! –„ Wow… Ty to rysowałaś?”
-„Zostaw to. Nie twój interes.”- odparłam i i z pośpiechem wsadziłam kartki z powrotem do książki.
-„Em, przepraszam. Jestem Harry.”- podał mi rękę. Miał brązowe, lekko kręcone włosy i zielone oczy.
-„Um… Aurelia.”- niepewnie uścisnęłam jego dłoń, a drugą ręką nerwowo poprawiłam okulary przeciwsłoneczne.
-„Jej! Ale masz zimną dłoń!”- zdziwił się.
-„ Muszę już iść…”- wymamrotałam i ominęłam chłopaka. Wyszłam na zewnątrz. Mimo, że mam okulary oślepiło mnie słońce. Naciągnęłam mocniej kaptur i pobiegłam w stronę parkingu. Tam czekał już na mnie Jack. Wsiadłam do czarnego wozu i zamknęłam za sobą drzwi.
-„Co tak długo?”- mruknął ze złością.
-„Przepraszam, coś mnie zatrzymało.”- odparłam. Samochód ruszył. Przez całą drogę milczałam i patrzyłam się przez przyciemnione szyby. Jack zatrzymał się przed moim domem.
-„Dzięki.”- powiedziałam cicho.
-„Pamiętasz?”- spojrzał na mnie groźnie.
-„Pamiętam.”- odpowiedziałam i wysiadłam z auta. Poczułam falę gorąca. Warknęłam i pobiegłam do domu. Rzuciłam torbę na podłogę, niedbale ściągnęłam buty i zdjęłam kaptur z głowy. W moim domu są tylko 3 pokoje: salon, kuchnia i na górze- sypialnia z łazienką. Poprawiłam czarne zasłony na oknach. Tak dla pewności. Robię to parę razy dziennie. Już miałam iść do góry, ale zgięłam się w pół z bólu. Znowu ten idiotyczny ucisk w górnej części brzucha. Przeczekałam najgorsze w tej samej pozycji, a potem powlokłam się po schodach do pokoju. Ściągnęłam z siebie dżinsy, bluzę, t-shirt, rozpuściłam włosy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. To mi trochę pomogło. Popatrzyłam na zegarek. Już 16.30. Ubrałam się w czarne, obcisłe rurki, czerwony top i czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami. Do tego czarne botki na obcasie.

Czas na makijaż. To poszło mi całkiem szybko. Czarna kredka, ciemny cień i mocno czerwona szminka. Wprawa. Mokre włosy wysuszyłam suszarką i pozwoliłam im spokojnie opadać na ramiona. Spakowałam szminkę, tusz do rzęs i klucze do torebki i zeszłam na dół. Już nawet nie patrzyłam do lustra. Udało mi się od tego odzwyczaić. Włożyłam moje czarne okulary przeciwsłoneczne i powoli wyszłam z domu. Czarny kabriolet już tam na mnie czekał.
-„Aura! Chodź już!”- krzyknął przez okno Jack. Podbiegłam truchtem do samochodu i wsiadłam na miejsce obok kierowcy.- „Co tak długo?”
-„Wybacz. Nic nie jadłam.”- powiedziałam i zapięłam pasy. Pojazd ruszył i z piskiem opon odjechaliśmy. Po 15 minutach drogi byliśmy na miejscu. Night Club na przedmieściach. Nie ma nic co budzi we mnie większy strach. Poczułam ucisk w brzuchu, tym razem ze stresu.
-„Tylko tym razem nie stchórz. Zjedz coś i to szybko.”- spojrzał na mnie łagodniejszym wzrokiem Jack.
-„Mhm.”- przytaknęłam i wysiadłam z auta.
-„O! Aura! Jack! Jesteście.”- podeszła do nas Veronica i Anabell.
-„Dobra! Pora coś wsunąć!”- zatarła ręce Anabell-„ Jack, chłopaki są już w środku.”
-„Ok., dzięki.”- powiedział Jack i wszedł do klubu.
-„Aura, spokojnie… Dobrze się czujesz?”- spytała się Ver.
-„Tak, tak. Jestem tylko strasznie głodna…”- odpowiedziałam.
-„Dobra, to który raz będziesz jeść?”- przejrzała mnie na wylot An. Spuściłam wzrok.-„ No? Czwarty? Piąty?”
-„Pierwszy…”- prawie szepnęłam.
-„Pierwszy? Naprawdę?”- dopytywała się Ver.
-„No, tak….”- przyznałam.
-„Spokojnie. To nic wielkiego. Nie stresuj się. Jak będziesz miała to już z głowy to będzie ci lepiej.”- poklepała mnie po ramieniu An. –„Dobra. To chodźmy!”
Weszłyśmy do budynku. Było tam trochę ciemno, ale to akurat żaden problem. Uderzył mnie zapach spoconych ludzi od tańca. Było tam bardzo duszno i gorąco. A dopiero zaczął się wieczór!
-„Znajdź potencjalnego… Em, ochotnika.”- poinstruowała mnie Ver. „Ochotnika”? Tak, na pewno każdy z przyjemnością by zgodził się być czyimś obiadem. Rozejrzałam się po parkiecie. Nikt się specjalnie nie wyróżniał…
-„Hej laseczki! Co tam?”- zagadnął nas jakiś facet. An najszybciej zareagowała. Podeszła do niego, zmrużyła lekko oczy i się mu przyjrzała. Po chwili skrzywiła się i powiedziała:
-„Nic co by mogło ciebie zainteresować. Zmiataj.”
-„No weź, zabawimy się…”- chłopak wyciągnął do niej rękę by dotknąć jej policzka, ale ona szybko złapała ją i ścisnęła. Koleś jęknął z bólu.
-„Rozumiemy się?”- zapytała z uśmiechem. On szybko pokiwał głową i dopiero wtedy An puściła jego rękę. Facet z zadziwiającą prędkością gdzieś uciekł.
-„Czemu go nie… wiesz…?”- zapytałam ze zdziwieniem.
-„Nie chcę byle czego. Wybiorę sobie co najbardziej będzie mi odpowiadało.”- wzruszyła ramionami i poszła do faceta przy barze.
-„No, to powodzenia!”- powiedziała Veronica i już miała odchodzić, ale chwyciłam ją za nadgarstek.
-„Czekaj… Ja… Emm…”
-„Dasz sobie radę. Wybierz sobie jakiegoś chłopaka, jak będzie lekko pijany to będzie ci łatwiej go wyciągnąć na zewnątrz do lasu. Trzymam kciuki.”- uśmiechnęła się i znikła w tłumie. Westchnęłam i jeszcze raz rozejrzałam się wokół siebie. Jakiś chłopak stał przy ścianie… Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w jego stronę. Dlaczego to ja się boję? To inni powinni się bać mnie…
-„Cześć.”- uśmiechnął się.
-„Hej.”- odwzajemniłam uśmiech.
-„Jestem Johny. A ty?”
-„Mów mi Aurelia. Jesteś tutaj… sam?”
-„Nie… To znaczy jestem z kolegą, ale on chyba znalazł sobie inne towarzystwo…”- wskazał na blondyna i… Veronicę.
-„Oh, Um.”
-„Wiesz co, tu jest strasznie głośno. Chodźmy na zewnątrz bo prawie cię nie słyszę.”-złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Dobra, punkt 1- wyciągnąć z klubu- zrobione. Na zewnątrz już się lekko ściemniało. Poszliśmy razem z Johnym na tyły budynku.
-„To…”- zaczął.
-„To…”- powtórzyłam. Mam mętlik w głowie… Ból brzucha coraz bardziej mnie drażnił. Czułam zapach Johny’ego…
-„Wybacz…”- powiedziałam cicho i ujęłam jego twarz w dłonie, by pochwali ją przechylić i wbić się w jego szyję. Już czułam jego puls, gdy…


C.d.n…

Nicol <3

Krótkie imaginy z gifami 4

Hejka!!! Co tam u Was? Kolejna porcja imaginów z gifami dla Was!!! <3 I kolejny raz przypominam (żeby nie było nieporozumień), że imagify są w większości brane z facebooka. Haha tak, jestem taka leniwa ;) Miłego czytania <3

Diler: Mogę zaproponować Marsjanki...
Liam & Harry : Dawaj! 
*2 godziny później*
****
Louis: Dajemy czadu?
Niall: Dajemy.
****
Lou- Dasz mi buziaka??? 

Ty- hmm... Nie :D
Lou- Tak myslałem ...

...a jak ładnie poproszę ?  

Ty- No dobra niech ci będzie ;*
Lou- 
****
Harry : Powiedz tata.
Córeczka : Mama.
Harry : Tata.
Córeczka : Mama.
Harry : TA-TA
Córeczka : MA-MA
Ty : Harry, kochanie znowu spaliłam te babeczki!
Harry : Oh, shit.
Córeczka : Oh shit
Ty : Skarbie, kto Cie tego nauczył?
Córeczka : Ta-ta..
Harry :

****
Nauczyciel: Co nigdy nie powinno powstać?
Koleżanka: One Direction!
Ja:
****
Ty: Niall, chcesz ciastko?

Niall: Taaaaak...

Ty: Hahahahah spóźniłeś się!

Niall: Ty...

****
Ty: Harry, gorąco mi... 

Harry: *Mwahahaha...*

Ty: Głupku! Coś ty sobie myślał?!

Harry: Że chciałbym cię zobaczyć jako miss mokrego podkoszulka?

Ty: -,-"
****

Zawsze wiedziałam, że Niall ma w sobie coś ze zwierzęcia. Może z lwa, albo...

... Um... Nie... Ja nic nie mówiłam....

*****
Hej mamo! Poznaj moich idoli!

****
Ty: Hej Louis! Patrz co...
Louis:
Ty: Louis? Skarbie, coś się stało?
Louis:
Ty: Hallo...?
L:
Ty: .........
L:
Ty: HARRY MA TWOJĄ MARCHEWKĘ!!!
H: CO?! Ja nie....
L:


****
Ktoś: ONE DIRECTION!
Ja: GDZIE?!
****


Nicol <3










wtorek, 30 lipca 2013

Prolog "Ciemność" i Bohaterowie

Ta opowieść powstała dzięki mojej obsesji na punkcie sagi "Zmierzch" xD
Oto Bohaterowie mojego fan-fiction "Ciemność" Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)



Aurelia Dark, lat 17. Odkąd została zmieniona w wampira jej świat stanął na głowie. Ma wsparcie w swoim najlepszym przyjacielu- Jacku. To dzięki niemu nadal żyje. Niestety Jack nie podziela jej wyjątkowej diety, ale stara się jak może pomóc przyjaciółce.


Jack Brown, lat 20 (Od 2 lat). Najlepszy przyjaciel Aurelii. Opiekuje się nią odkąd zmienił ją w wampira. 


Daniel Waley, lat 18 (Od 165 lat). Jego żądza krwi jest tak ogromna, że nie cofnie się przed niczym. Bez litości. Bez uczuć. Bez skrupułów. Nic dodać, nic ująć.


Veronica Black, lat 19 (od 12 lat). Jedna z przyjaciółek Aurelii. Ma dar- widzi przyszłość. Mieszka razem z Jackiem i Anabell. Bardzo miła i wesoła. Wieczna optymistka, póki nie zobaczy w wizji tragicznej prawdy.

Anabell Wild, lat 18 (od 8 lat). Przyjaciółka Aurelii, jak i Jacka i Veronici. Także posiada dar, który jest bardzo unikalny- potrafi rozpoznać kto jaki ma dar i jak go używa. Potrafi też zobaczyć jaki dar mieliby ludzie przemienieni w wampiry. Anabell jest bardzo stanowcza w tym co robi. Według niektórych- nie posiada emocji, ale to oczywiście nie prawda.


Harry Styles, lat 18. Z pozoru normalny chłopak, ale kto wie jakie tajemnice chowa przed światłem dziennym? Chodzi razem z Aurelią do jednej klasy. Nigdy się sobą specjalnie nie interesowali, do czasu pewnego incydentu...


****
Jak "pewien incydent" wpłynie na losy naszych bohaterów? Czy śmiertelnicy są bezpieczni? Czy uda się wampirom dochować swojej tajemnicy? To wszystko już wkrótce... Zapraszam na "Ciemność"....

Nicol <3

„Przypadki nie istnieją” Część 27

I oto już ostatnia część "Przypadki nie istnieją".  Mam nadzieję, ze się Wam spodoba ;) Zachęcam do komentowania, bym mogła poznać wasze opinie, które nie są mi obojętne! Z chęcią Was wysłucham ;***

„Przypadki nie istnieją” Część 27

Koniec, czy może początek?

To ciepło, które dawała mi ta osoba było jakieś… znajome. Ale nie od wczoraj. Mam wrażenie, że znam je i to doskonale od dawna. Może rzeczywiście się przyjaźnimy? Nagle poczułam jak do ręki, chłopak wkłada mi coś trochę zimnego, twardego. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego pytająco.
-„Zobacz.”- popatrzył na mnie z oczami pełnymi nadziei. Nie wiedziałam czego mogę się tam spodziewać… W sumie, co może być takiego, co zmieści mi się w ręce? Powoli otworzyłam dłoń. Oczy otworzyłam szeroko ze zdziwienia. Pewnie teraz to głupio zabrzmi, ale stało się dokładnie jak w filmach. Sceny, chwile, momenty z mojego życia przeleciały mi przed oczami. Zobaczyłam rodziców, znajomych, przyjaciół… W ręce trzymałam mój naszyjnik z kluczykiem. Mój ukochany naszyjnik od Harry'ego. Mój skarb…
-„Skąd ty… Jak… Gdzie go znalazłeś?”- spytałam ze zdumieniem.
-„Dziś w nocy, jak zabrali cię na badania, uznałem, że koniecznie muszę się przejść. Szedłem ze spuszczoną głową przez park i myślałem, aż coś błysnęło w trawie. Okazało się, że to twój naszyjnik…”- powiedział Harry.
-„Harry… Dziękuję… Ja nie wiem co powiedzieć…”- jąkałam się.
-„Hej, a z jakiego miasta w Polsce jesteś? Bo tak jakoś nigdy nie mówiłaś…”- spytał się Louis.
-„Z Wrocławia.”- odpowiedziałam obojętnie i  wpatrywałam się w łańcuszek.
-„A skąd wiesz?”- wyszczerzył się Lou. Wszyscy rzucili mi się na szyję. Po chwili do pokoju wszedł lekarz i powiedział z uśmiechem, że jutro będę mogła wyjść do domu. Podziękowałam i odwzajemniłam uśmiech. Potem już czas zleciał tak szybko na rozmowie z moimi przyjaciółmi, że ani się obejrzałam, a była już 20.00.
-„Wybaczysz mi Natt? Muszę zabrać Julie do domu. Przyjedziemy do ciebie z samego rana.”- przytuliła mnie Evelyn.
-„No jasne! Do zobaczenia. Dziękuję.”- uśmiechnęłam się i pożegnałam z nią i Zaynem oraz małą Julie. Każdy z chłopaków też się już pożegnali poszedł, a Harry został ze mną na noc w szpitalu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się… Opowiadał mi co się działo przez te osiem miesięcy, a jak o nich wspominał to łzy stawały mu w oczach.
-„Spokojnie, teraz już wszystko będzie dobrze. Na pewno.”- uśmiechałam się wtedy.
W domu chłopców nic się nie zmieniło. Oczywiście, chciałam iść do własnego domu, ale przyjaciele mi na to nie pozwolili mówiąc, że muszą się mną nacieszyć. To miłe i zabawne. Ostatni rok studiów udało mi się ukończyć z wyróżnieniem. Pracuję teraz jako dziennikarka. Piszę oczywiście o muzyce, bo to jest coś co kocham. Mieszkam z Harrym w uroczym domku na przedmieściach, ale do chłopaków zaglądamy bardzo, bardzo często, a oni równie często do nas. Praktycznie nie rozstajemy się. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Evelyn i Zayn pobrali się, a ja byłam nawet druhną na ich ślubie! Wesele było fantastyczne, a mała Julie też się świetnie na nim bawiła. Mimo, że to nie ja brałam ślub, noc poślubną miałam pełną atrakcji z Harrym.
Właśnie kończy się trasa koncertowa chłopaków. Jestem wraz z Evelyn na ich ostatnim koncercie w tej trasie. Harry zaprosił mnie na scenę i zaśpiewał specjalnie dla mnie piosenkę, którą sam napisał. Była cudowna. Gdy skończył śpiewać, klęknął przede mną, a z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko. Nie mogłam w to uwierzyć… Łzy napłynęły mi do oczu i cała się trzęsłam. Wtedy Harry powiedział:
-„Natalie, kocham cię. Kocham cię całym sercem i nigdy nie przestanę. Wyjdziesz za mnie?” Rozpłakałam się i rzuciłam mu w ramiona.
-„Tak… Tak! TAK! Ja też cię kocham! Tak bardzo cię kocham! Boże, proszę, niech to nie będzie sen…”- wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Widownia zaczęła nam bić brawo, a chłopcy zaczęli śpiewać Forever Young. Coś niesamowitego. Tego dnia nigdy nie zapomnę. Nigdy.
****
Coś się stało. Nie czułam się najlepiej, jadłam rzeczy, których normalnie nie jadam, to się śmiałam, to zaczynałam płakać. Harry bardzo się tym przejął, bał się, że to jakieś powikłania po śpiączce. Zabrał mnie do lekarza, a tam…
-„Gratuluję! Jest pani w ciąży!”- uśmiechnął się lekarz. Oniemiałam.
-„Co…?”- zapytałam lekko zdezorientowana.
-„Będziemy. mieli. dziecko. Będziemy. mieli dziecko.”- powtarzał jak mamrę Harry.- Będę miał dziecko! Będę ojcem!” Ulżyło mi. Już się wystraszyłam, że nie chciałby tego. Harry tak bardzo się ucieszył, że rozwalił krzesło w gabinecie lekarza. Idiota. Mój kochany idiota <3 Okazało się, że to dziewczynka. Harry nie mógł się posiąść ze szczęścia. Oczywiście, koniecznie chciał ją nazwać Darcy. Po długich nalegania i błaganiach ustąpiłam mu. Teraz jesteśmy my- Harry, ja i nasza mała Darcy. Teraz już wiem, że nie bez powodu tamtego dnia przełożyli mój lot. Dzięki temu spotkałam Harry'ego. Przypadki nie istnieją. Zapamiętajcie to sobie...



-THE END-

Nicol <3

sobota, 27 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 26

Hej, hej!!! Łapcie kolejną część!!! 

„Przypadki nie istnieją” Część 26

Nie wiem

Strasznie bolała mnie głowa… Otworzyłam oczy. Znajdywałam się w nieznanym mi pomieszczeniu, za oknem było ciemno więc pewnie była noc. Do ręki miałam przypiętą jakąś rurkę… W ogóle byłam podłączona do całej masy urządzeń! Co tu się dzieje? To jakiś szpital? Nerwowo rozejrzałam się i zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który spał na dwóch krzesłach obok mojego łóżka. Nie miałam sił, żeby się podnieść i bliżej się mu przyjrzeć… Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł jakiś chłopak i pielęgniarka.
-„Eh, wiedziałem, że tu będziesz.”- westchnął chłopak w czerwonych spodniach.
-„Em, sorry zasnąłem. Która jest godzina?”- zapytał chłopak w kręconych włosach.
-„Jest po 22. Wiem, że jest ci ciężko. Ja też za nią tęskn… Natalie?”- popatrzył się na mnie ze zdziwieniem. Co?
-„Halo? Słyszy mnie pani?”- pomachała mi ręką przed oczami pielęgniarka. Pokiwałam głową na znak, że tak.-„ Zawołam doktora!” Wybiegła z sali tak szybko, jakby stał się jakiś cud. Co jest grane?
-„O mój boże… Tak się bałem! O mój boże… Błagam niech to nie będzie sen! O mój boże… Tak się cieszę!”- loczek złapał mnie delikatnie za rękę. Oczy miał takie radosne i szczęśliwe… Zrobiło mi się nawet miło, ale… Kto to jest?
-„Emmm… Kim ty jesteś?”- cofnęłam dłoń.
-„Co…? Co ty wygadujesz? Nie pamiętasz nas? To my… Louis i Harry… Naprawdę nie pamiętasz?”- chłopak w czerwonych spodniach mówił chyba jakieś bzdury…
-„Co? Jaki Louis i Harry? Pierwszy raz was widzę… Kim wy jesteście?”- wydukałam lekko przestraszona.
-„Nie… Nie. Nie.”- loczek patrzył teraz na mnie z tak ogromnym żalem i smutkiem, że zrobiło mi się głupio… No ale ja naprawdę ich nie znam! Nie znam! Gdybym znała, to bym pamiętała. Tak?
Do pokoju wszedł mężczyzna w białym kitlu, a wraz z nim pielęgniarka.
-„Pani Natalie? Kiedy się pani obudziła?”- zapytał.
-„Eee… przed chwilą… Jaka Natalie?”- kompletna pustka w głowie. Nic.
-„Nie. Nie. Nie!”- złapał się za głowę chłopak w kręconych włosach. Zaczynałam się go bać…
-„Proszę się uspokoić. Niech panowie poczekają na korytarzu, zaraz to państwa przyjdę.”- powiedział lekarz. Chłopak w czerwonych spodniach wyprowadził oszołomionego loczka.
-„To jak się pani nazywa?”- spytał się lekarz. Już miałam odpowiedzieć, ale… Ale co? Nie wiem… Nie wiem jak się nazywam? Czułam się taka jakby… ciemna, wybrakowana…
-„Ja… Ja nie wiem… Nie wiem…”- do oczu napłynęły mi łzy. Kim ja jestem? Kim byli tamci chłopacy? Co się stało? Czemu jestem w szpitalu?!
-„Spokojnie, spokojnie. Może na początek- czy coś panią boli?”- popatrzył na mnie ze spokojem lekarz.
-„Głowa…”- mruknęłam.-„ Proszę mi powiedzieć. Proszę mi powiedzieć dlaczego jestem w szpitalu?”
-„Została pani postrzelona i w wyniku przerwanej tętnicy utraciła pani bardzo dużą ilość krwi, co spowodowało śmierć kliniczną i zatrzymanie akcji serca. Na szczęście udało nam się przywrócić bicie serca, ale nie mogliśmy pani dobudzić. Zapadła pani w śpiączkę.”- wyjaśnił mężczyzna.
-„Co..? Ile trwała ta cała śpiączka?”- nie dowierzałam.
-„Nie całe osiem  miesięcy. Teraz jest marzec 2014.”- odpowiedział.-„ Czy jest coś, cokolwiek co pani pamięta? Nawet najmniejszą drobnostkę?”
-„No… Ja… Nie… Nie wiem…”- wyjąkałam.-„A… A kim byli tamci?”- wskazałam na chłopaków za szybą. Loczek siedział na ławce z twarzą ukrytą w dłoniach, a ten drugi chodził nerwowo w tę i w tę.
-„To pani przyjaciele. Codziennie tutaj byli, gdy pani spała. Może ich pani pamięta?”- dopytywał się lekarz.
-„Nie… Chociaż… Coś może… Ale, nie. Nie pamiętam nic.”- zaczęłam płakać. Ukradkiem zobaczyłam jak chłopak w czerwonych spodniach podchodzi do szyby i patrzy się na mnie… Miał czerwone oczy. Chyba rozmawiał z kimś przez telefon. Jak on miał na imię? Lewis? Nie… Louis. Louis… Nadal nic.
Przez całą noc płakałam. Nie wiem kim jestem, nie wiem kim są moi bliscy, nie wiem nawet gdzie mieszkam, gdzie jest moje miejsce… To okropne. Ta pustka wyżera mnie od środka. Rano zawieźli mnie na setki badań, potem przyszedł psycholog i rozmawiał ze mną, pokazywał jakieś rozmazane obrazki i pytał się co na nich widzę. Koło godziny 12 przyszła pielęgniarka.
-„Przyszli do pani goście. Czy chce ich pani zobaczyć?”- spytała. Goście? Jacy goście?
-„Emm… Nie wiem…”- odpowiedziałam już kolejny raz dzisiaj tymi słowami: „Nie wiem”. Nie znosiłam ich. Z całego serca nie nawiedziłam, ale tylko to mogłam z czystym sumieniem odpowiedzieć…
-„To ja może ich na chwilkę wpuszczę.”- uśmiechnęła się. Po chwili koło mojego łóżka stały już 4 osoby.
-„Hej… Pamiętasz nas?”- zapytała nie pewnie niebieskooka blondynka.
-„Przykro mi, ale nie…”- odpowiedziałam cicho.
-„Ja jestem Evelyn… Mówiłaś na mnie Ev…”- powiedziała drżącym głosem.
-„A ja Niall…”
-„Liam. Przypominasz sobie?”
-„Louis, byłem tu wczoraj w nocy… Kiedy się obudziłaś… Ja i Harry… Harry, chodź tutaj.”- wykonał zapraszający gest ręką. Zza drzwi wyjrzał loczek. Powoli podszedł do mnie i spuścił głowę.
-„Coś… Coś mi tu nie pasuje…”- miałam wrażenie jakby kogoś brakowało… Nie wiem, czemu.-„Opowiecie mi trochę o sobie? Bo… Ja mam dziwne uczucie…”
Evelyn zaczęły spływać po policzku łzy. Podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-„To tak… Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, tworzymy razem zespół… One Direction… To znaczy jeszcze Zayn.”- mówił Niall.
-„Zayn?”- zapytałam nie pewnie.
-„Tak. Mój narzeczony, pamiętasz?”- przytaknęła Evelyn. Teraz do pokoju wszedł chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach z dzieckiem na ręku. -„To jest Julie.”- wskazała na dziewczynkę na ręku.
-„Macie córeczkę?”- uśmiechnęłam się. Może nie pamiętałam ich, ale cieszyłam się tym ich szczęściem. To wspaniałe.
-„Tak, ma niecałe półtora miesiąca.”- odwzajemnił mój uśmiech Zayn.
-„Przypominasz sobie?”- popatrzył się na mnie z nadzieją Liam.
-„Przykro mi, ale… nie…”- spuściłam głowę. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. To było takie samo miłe i ciepłe uczucie co w nocy, zaraz po tym jak się obudziłam. Nie musiałam podnosić głowy, by wiedzieć kto mnie trzyma. To była jedna, jedyna rzecz, której byłam pewna.

C.d.n…

Wasza Nicol <3

Krótkie imaginy z gifami 3

To już 3 część krótkich imaginów z gifami! :) Znowu podkreślam, że one nie są moje, w większości są wzięte z tt lub fb :) Miłego czytania! <3



Dziecko: Mam cukierka!
Louis: BITCH PLEASE. A ja mam tyłek, który jest ubezpieczony i za którym szaleje 12 milionów nastolatek!
****
Córka twoja i Harrego : Tato co to jest 69 ?
Ty : Harry ? A więc
Harry : Zapytaj się mamy
Ty : Em.. Om..
Harry :
****

Przychodzą do was rodzice Tomlinsona na herbatę.
Ty : Skarbie przynieś cukier...
Lou : Ok
* W kuchni *
Lou : Jak się to cholerstwo otwiera?!
****
Ktoś: to twoja dziewczyna?
Harry: Tak, ten tyłek, nogi... Ach... A w nocy... Mówię panu, cud a nie kobieta!
Ktoś: Jestem jej ojcem, miło mi.
Harry:

****
Niall potrafi zmienić kolor swoich włosów dotykiem ręki:
Harry jest magikiem:

A Louis, więc... Louis:
****
Bo Louis kocha wszystkie fanki... Ale okna tego nie tolerują....
****
Ty: Aaaa! Harry! Niall, patrzy się jak się przebieram.
Harry: Nie patrz się, Niall! 
Niall: Ej!
Harry: Chociaż czekaj, czekaj, czekaj....... WOW!
****
*Załatwiasz dla chłopaków Stylistę*
Ty : Poznajcie Leeroy'a
Leeroy :

Niall:
****

Niall:
Ty: Znowu coś brałeś?!
Niall:
Ty: Niall śpisz na kanapie.
Niall:
Ty: Nie żartuje! *wychodzisz*
Niall: Śpisz na kanapie..
****
Ktoś : 1D to pedały i beztalencia.
Ja : 
****
Niall & Deskorolka:
Niall & Golf:

Niall & Stanie na rękach:
Niall & Skok przez Hazzę:
Niall & Segway:
Niall & Piłka nożna:
To je Niall, tego nie ogarniesz.

Mam nadzieję, że się podobało :3 Nicol <3