sobota, 27 września 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 32

„Rozśpiewana historia 2” Część 32

Chyba się w Tobie zakochałem


Mój umysł odpływał w inne miejsce. Piasek po raz kolejny za widniał przed moimi oczami. Odcisk stopy, muszelka, fala, wodorosty, jeszcze jedna fala o krwawym zabarwieniu. Czuję, że moim ciałem (które wydaje się być tak daleko ode mnie) wstrząsa silny dreszcz. Pragnę się obudzić, lecz nie mogę. Gdy fala powraca do morza na mokrym piasku widnieją litery. Jestem tak przerażona, że nie czytam co jest tam napisane, tylko ze wszystkich sił próbuje uciec ze snu.
- Jade! Jade!!! - ktoś potrząsa moimi ramionami.
- Udało mi się... - dukam jeszcze nie do końca czując wszystkie swoje kończyny. Udało się. Wyrwałam się ze snu! A może... a może to był już po prostu koniec. Nie ważne, cieszę się, że już "wróciłam".
- Jade, w porządku? - Perrie patrzy się na mnie uważnie.
- Nie, jeśli nie dacie mi trochę powietrza. - zauważam. Praktycznie wszyscy stali teraz wokół mnie. Czułam się niekomfortowo.
- Oh, wybacz. - Niall od razu robi parę kroków wstecz. Reszta również się trochę cofnęła.
- Która godzina? - pytam rozmasowując palcami pulsujące z bólu skronie. Trochę już zaczyna mi się kręcić w głowie. Czuję w okolicach nosa i ust coś lepkiego i bez sprawdzania wiem, że to krew.
- Uh, jakoś nad ranem... - Louis chce spojrzeć na zegarek, ale rezygnuje, gdy zauważa, że nie ma go na ręce.
- Niedobrze mi... - staram się nabierać głębsze oddechy, by odtrącić uczucie mdłości.
- Chcesz wody? O, proszę. - Angel wyrywa szklankę z rąk Liama i podaje mi. Normalnie pewnie bym jej nie przyjęła, ale teraz nie chcę zwymiotować na dywan przy wszystkich. Podczas gdy Angelica się śmieje, a Liam na nią krzyczy, ja łapczywie wypijam całą wodę z naczynia. Co do kropelki. Zimna ciecz orzeźwia natychmiastowo mój organizm i czuję się zdecydowanie lepiej. Teraz muszę wziąć jeszcze jakieś tabletki na ból głowy i będzie dobrze.
- A może ty jesteś w ciąży? - wypala Louis, a ja mało nie zadławiłam się własną śliną. Rumieńce pojawiają się od razu, tylko nie jestem pewna czy pod wpływem wstydu czy też braku powietrza.
- Tommo! - Harry spojrzał na Tomlinsona gniewnym spojrzeniem. Chłopak wycofał się powoli i zniknął w kuchni. Bawię się swoimi palcami, by ukryć zażenowanie.
- Um... To może śniadanie? - niezręczny moment przerywała Leigh-Anne, za co jestem jej bardzo wdzięczna.
- Jestem za. - Niall od razu podążył do kuchni.
- Chodź. - Harry położył rękę na moich plecach, gdy prawie wszyscy opuścili juz pokój.
- Mhm. - mruknęłam w odpowiedzi i wstałam z miejsca. Harry wyczuwa moje złe samopoczucie i unosi moją głowę łapiąc za podbródek. Złożył delikatny, czuły pocałunek na moich ustach, który z ulgą odwzajemniłam. Udaliśmy się do reszty naszych przyjaciół na śniadanie.
- Gemma wróciła wczoraj? - zapytała Jesy wbijając jajko na patelnię.
- Nie. - Harry wyciągnął telefon i pokazał wiadomość od siostry:



- A więc to już miłość. - zaśmiała się Perrie. 
Nie wiem co było lepsze: mina Harry’ego, czy to jak zapisał swoją siostrę w telefonie.
Cieszę się, że Kieran znalazł swoją prawdziwą miłość. Tylko w życiu nie pomyślałabym, że to będzie Gemma... To trochę dziwne. I fakt, że tak szybko ze mnie zrezygnował mam odebrać za coś niepokojącego? Co jeśli Harry kiedy ujrzy jakąś dziewczynę to zrobi to samo? Oh, stop. Już to przerabiałam. Nie. On mi tego nie zrobi. Prawda? Ugh, jestem chyba masochistką skoro się zadręczam takimi myślami.
- Halo? Jade? - Niall zamachał mi ręką przed oczami.
- Um, tak? Przepraszam.
- Zayn się pyta co ci się śniło.
- Ah. Um, wszystko to samo tylko tym razem na piasku ktoś coś napisał. - wzruszyłam ramionami.
- Co tam było napisane?! - El mało nie rzuciła się na mnie.
- Nie wiem! Nie czytałam... - wyznałam.
- Czemu?! – wykrzyczeli wszyscy. Poczułam się jak pod ostrzałem...
- No nie wiem! Wystraszyłam się! – zaczęłam się bronić.
- Jade, musisz sobie przypomnieć!  To mogło być coś ważnego! Jakaś wskazówka! Wiedzielibyśmy kto to robi! - El potrząsnęła mną.
- Eleanor, spokojnie... - Louis zabrał dziewczynę ode mnie nim spowodowała u mnie gorsze mdłości niż po tym okropnym śnie – Jak ją zabijesz to się tego nigdy nie dowiemy.
- Przepraszam… Ja… Już długo nie spałam… Chyba muszę się położyć. – potrząsnęła głową.
- Myślę, że odpoczynek dobrze ci zrobi. – Perrie przytuliła dziewczynę ukradkiem dotykając jej czoła. Zapewne by sprawdzić, czy czasem znowu nie będzie chorować.
- Pezz, jest ok. Po prostu muszę się trochę przespać, by naładować baterie. – Eleanor odsunęła się od blondynki i poszła w stronę pokoi na drugim piętrze.
- El ma rację. Musisz to sobie jakoś przypomnieć… - powiedział Zayn, gdy brązowowłosa opuściła pomieszczenie.
- Ugh, no nie wiem… - moja dłoń powędrowała do włosów lekko je ciągnąc. Im bardziej chciałam coś sobie przypomnieć tym mocniej moja ręka zaciskała się na nich. Hmm… Pomyślmy. Było tam chyba „p”… Potem „o”. Tak, to na pewno.  Ale co dalej? Yyy, wydaje mi się, że widziałam tam też „t”…
- Możecie się tak na mnie nie gapić? Nie mogę się skupić. – jęknęłam i usiadłam na krześle. Wlepiłam wzrok w podłogę i próbowałam sobie przypomnieć obraz ze snu. Nie okazało się to takie trudne, bo widziałam oczami wyobraźni prawie wszystko. Tylko napis był niewyraźny. Zapewne dlatego, że tak bardzo go potrzebuję. Ugh. Okey, spokojnie… P, O, T… R! Tak, kolejna litera to „r”. Dobra, jedziemy dalej. Hmmm… Wydaje mi się, że to „z”… Obraz w mojej głowie wydawał się coraz jaśniejszy i wyraźniejszy. Mogłam niemal odczytać wyrazy…
- Potrzebuję cię. – wyszeptałam z oczami szeroko otwartymi.
- Co? Kogo? – spytał Harry, który stał zaraz koło mnie.
- Nie ja. Ten napis to: „Potrzebuję Cię”. – powtórzyłam. Dobrze robiłam nie czytając tego wcześniej. Teraz jestem jeszcze bardziej przerażona.
- Okey. Koniec. Jade, pojutrze nie jedziemy nad morze. – Perrie pokręciła głową.
- Co?! Dlaczego nie?! – zerwałam się z krzesła.
- Myślę, że to zły pomysł. Nie po tych snach. Lepiej będzie, jeśli zostaniemy. – ciągnęła.
-No ale… – serce w mojej piersi się ścisnęło. Super, teraz jeszcze brakuje tego, abym się rozpłakała. Nie. Nie tym razem.
- Jade, nie w takich okolicznościach… Poczekajmy, aż te sny przestaną cię nękać. – Pezz podeszła bliżej mnie. Pokiwałam ledwo zauważalnie głową. Chyba ma rację…
- Chwila, chwila. Bo nic nie rozumiem. Czemu miałybyście jechać pojutrze nad morze? – spytał Louis.
- To jest rocznica śmierci rodziców Jade. Co roku jedziemy tam i zapalamy znicz. – Leigh-Anne wyjaśniła mu cicho.
- Dobrze. Pojedziemy tam, jak tylko ktoś przestanie sobie ze mnie żartować. – zacisnęłam usta w jedna wąską linię. Czułam, że kamień w mojej piersi rośnie.
- Jade… - zaczęła Jesy.
- Wiecie co? Nie jestem głodna. Zjedzcie beze mnie. – powiedziałam sztucznym głosem – Ja też się chyba położę. Jestem wykończona.
Już szybkim krokiem przemierzałam kuchnię, ale zatrzymałam się.
- I nie idź za mną. – skierowałam się do Harry’ego, który już szedł za mną.
- Ale…
- Nie. – ucięłam i już prawie truchtem opuściłam pomieszczenie.


****Louis****

Po tym jak zapukałem, ale nikt nie odpowiedział, lekko uchyliłem drzwi. Na łóżku po jednej stronie leżała nieruchomo dziewczyna. Po chichu wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Podszedłem bliżej El. Oddychała miarowo, spokojnie. Jej powieki lekko zadrżały, kiedy nadepnąłem na długopis leżący na dywanie. Ups, będę musiał jej dać nowy, bo ten już raczej do użytku się nie nada…
- Lou? – spytała słabym głosem.
- Skąd wiedziałaś? – zapytałem cicho uśmiechając się.
- Przeczucie. – uśmiechnęła się ciągle nie otwierając oczu. Spojrzałem na jej odkryte ręce. Było jej zimno, to można od razu zauważyć.
- Masz jakiś koc tutaj? – rozejrzałem się po pokoju.
- Mhm… Na fotelu. – mruknęła zaspana. Rzeczywiście, na meblu leżał fioletowy, puchaty koc. Chwyciłem go i przykryłem nim dziewczynę. Był bardzo miły w dotyku, chyba sam sobie taki sprawię.
- Dziękuję. – ponownie się uśmiechnęła, ale tym razem otworzyła swoje piękne oczy i spojrzała na mnie.
- Nie ma za co. – odpowiedziałem.
- Um, robisz cos teraz? – spytała cicho.
- Aktualnie oddycham, a co? – zaśmiałem się. Na jej policzkach po jawiły się rumieńce. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Przesunęła się na skraj materaca i poklepała delikatnie dłonią miejsce obok siebie unikając patrzenia na mnie.
- Wiesz co, nie jestem taki gruby. – zaśmiałem się znowu, gdy ona kuliła się na małym skrawku łóżka, a resztę „zostawiła” dla mnie. Wywróciła oczami.
- Jak tam chcesz. Więcej miejsca dla mnie. – rozłożyła się na środku łóżka.
- Okey, okey. Przesuń się.
- Nie.
- Nie? – uniosłem brwi ze zdziwienia.
- Nie. – ukryła uśmiech pod kocem.
- Tak się lubisz drażnić, tak? – parsknąłem. Znalazłem drogę do jej umysłu i wniknąłem w niego. Poruszyłem jej ręką i nogą tak, by mieć trochę miejsca do położenia się.
- Ej! – zmarszczyła czoło oglądając jak jej kończyny poruszają się bez jej woli. Położyłem się na przygotowanym dla mnie kawałku materaca.
- No hej. – wyszczerzyłem się leżąc tuż obok niej. Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Hej. – zachichotała. Jednak nadal była ode mnie za daleko. Znów przeniknąłem jej umysł, ale nagła bariera powstrzymała moje plany.
- Sama mogę to zrobić. – stwierdziła, przysunęła się i pocałowała mnie. Byłem zaskoczony, ale chętnie oddałem pocałunek.
- Umiesz tworzyć barierę? – zapytałem, kiedy się na chwilę odsunęła by złapać oddech.
- Dla ciebie wszystko. – zaśmiała się. Położyła głowę na mojej piersi, a ja ją objąłem. Przez chwilę leżeliśmy tak w ciszy, ale słowa, których się zupełnie nie spodziewałem wypłynęły z moich ust.
- Chyba się w tobie zakochałem.
El znieruchomiała zupełnie na chwilę, mógłbym przysiąc, że nawet nie oddychała. Potem uniosła powoli głowę, by móc spojrzeć mi w oczy.
- Ja chyba w tobie też. – wyszeptała. I wtedy ją pocałowałem.


C.d.n…

________________________________________________________________

Cześć!!!

Zgadnijcie co! Znowu dopiero przed chwilą skończyłam pisać ten rozdział xd Eh, nie będę zdziwiona jeśli nie będzie najlepszy. Z góry przepraszam :/
Ale myślę, że ten słodki moment Elounor jakoś załagodzi Wasz gniew na mnie ;D Co myślicie? Podobało się? No, długo Lou zajęło wypowiedzenie tych paru słów, ale nareszcie mu się udało! Brawa dla tego pana xd

Co tam u Was słychać? Wszyscy zdrowi? Bo teraz się zaczął ten nieprzyjemny czas, kiedy wszyscy zasmarkani chodzą, kaszlą i tylko potęgują epidemię -,-" Musicie uważać! Czapki na głowę, szaliki założyć, ciepło się ubierać ;) Pamiętajcie, by o siebie dbać. To bardzo ważne.
Ja osobiście (chyba) czuję się całkiem dobrze, tylko od ponad tygodnia zmagam się z bólami głowy :/ Ehh, co zrobić? A w szkole tak zimno, ze niektórzy w kurtkach łażą. A potem się dziwią, że co tak mało osób dzisiaj? -,-"

Dziękuję za uwagę :) Proszę Was o komentarze, dla Was to chwilka, a dla mnie uśmiech na twarzy ^^ A chcecie żebym się uśmiechała, prawda? :D Wtedy będzie więcej takich wesołych momentów w opowiadaniu xd

Trzymajcie się ciepło, do następnej soboty ;)
Kocham Was,
Nicol <3

P.S. Bohaterzy czekają na Wasze pytania :3

sobota, 20 września 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 31

„Rozśpiewana historia 2” Część 31

Mała bójka


- Gdzie ona jest? Kiedy tu przyjdzie? Bo przyjdzie tutaj jeszcze, prawda? - Kieran wyglądał na bardzo zniecierpliwionego. Co chwila wyglądał za Gemmą.
- Kieran, pamiętasz po co tu przyszedłeś? - El spojrzała na niego już lekko zirytowana jego ciągłymi pytaniami.
- Um, miałem pogadać... z Jade? Tak? - mówił to tak, jakby teraz w ogóle go nie obchodziło to, po co tu przyszedł.
- Idę sprawdzić co u Harry'ego i Gemmy. - westchnęłam i wstałam z kanapy. Wyszłam do korytarza, a stamtąd kierowałam się krzykami rodzeństwa na zewnątrz.
- Cześć Gemm. - przywitałam się z uśmiechem. Dziewczyna nie była mi dłużna i posłała mi swój olśniewający uśmiech, a gdy wróciła wzrokiem do Harry'ego nachmurzyła się.
- Dlaczego nie możemy tam wrócić? Chcę go lepiej poznać. - skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie, nie chcesz. Najlepiej to jedź już stąd. Mama na pewno się ucieszy, gdy ją odwiedzisz. - chłopak lekko popchnął ją w stronę zaparkowanego samochodu.
- Harry! Nie! Byłam tam jakieś dwa i pół tygodnia temu! A ty kiedy ostatnio odwiedziłeś mamę? - zaparła się - Czemu mnie wyganiasz?!
- Nie wyganiam. Po prostu myślę, że na ciebie już czas.
- Właśnie mnie wyganiasz!
- Nie-e!
- Harry!
- Oh, Gemma, on nie jest dla Ciebie! - poddał się Harry.
- Czemu? Wydaje się być całkiem fajny. - upierała się dziewczyna.
- Ale on jest byłym Jade! - wykrzyczał w przypływie gniewu. I tutaj zatkało Gemmę jak i mnie.
- To prawda? - zapytała się mnie. Nie zdołałam odpowiedzieć, więc pokiwałam tylko głową piorunując Harry'ego wzrokiem.
- Wybacz, nie chciałem by tak to zabrzmiało. - przeprosił mnie.
- Oh, z resztą, o czym my gadamy? Przecież chcę po prostu go lepiej poznać. Nie planuję z nim przyszłości czy coś. - wywróciła oczami.
- Gemm, ty chyba naprawdę nie wiesz co tu się dzieje! – Hazz wyrzucił ręce do góry.
- Wiem. Tam jest chłopak, który wydaje się być całkiem miły, a ty mi zabraniasz więcej zobaczyć go na oczy. Jesteś chory! Jeśli boisz się, że zrobię sobie z niego kolejnego sługę to nie masz się czym martwić. Obiecuję, że nic mu nie zrobię. – położyła rękę na piersi – Chyba, że tu chodzi o Jade…
- O mnie? – zdziwiłam się.
- Tak. Harry nie chce żebym poznawała twojego byłego, bo będę mogła stwierdzić z kim było by ci lepiej. – uśmiechnęła się chytrze.
- GEMMA! – warknął Harry – Nie o to mi chodziło!
- To o co? Rany, czemu się tak denerwujesz? To, że wpuszczasz jej byłego do swojego domu, to twój problem.
- Myślisz, że mnie się to podoba?!
- To dlaczego na to pozwalasz?
- STOP! – wrzasnęłam zdenerwowana. Oboje chwycili się za głowę i skrzywili – Ups, przepraszam! Naprawdę bardzo przepraszam, to było niechcący!
- Nic się nie stało. – uspokoił mnie Harry uśmiechając się lekko mimo bólu.
- Jak ty to zrobiłaś? Poczułam jakbyś młotkiem rzuciła w moją głowę! – dziewczyna popatrzyła na mnie w szoku.
- Jade jest w połowie syreną. – wyjaśnił Harry.
- Naprawdę? Wow! Nigdy jeszcze nie widziałam syreny! Masz ogon? Czemu jesteś tak daleko od morza? Możesz normalnie chodzić po całym kraju? – zasypała mnie pytaniami.
- Gemm, ona jest w połowie syreną. Odziedziczyła po matce tylko magiczne właściwości głosu. – ponownie wypowiedział się za mnie chłopak, a ja tylko przytaknęłam głową.
- Oh…
- Harry! Gdzie jest Zayn? – Niall wyjrzał zza drzwi.
- Um… No to ten… - spuścił głowę i zaczął się bawić palcami.
- Czy Zayn przypadkiem nie miał cię pilnować, żebyś nie zszedł na dół? I nie popsuł naszej pogadanki z Kieranem? – uniosłam jedną brew i patrzyłam się na Loczka, który lekko się zarumienił.
- Może…
- Gdzie on jest? – zmrużyłam oskarżycielsko oczy.
- W szafie…
- W szafie?
- No. W szafie.
- Czemu on, do cholery, jest w szafie?!
- Bo nie chciał mnie przepuścić. – wzruszył ramionami. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i pobiegłam razem z Niallem na górę. Za nami był Harry i Gemma. Wpadliśmy do pokoju Malika.  Z szafy dochodziły dziwne dźwięki… Niall otworzył szybkim ruchem garderobę, a z niej wyleciał na podłogę związany chłopak z zasłoniętymi ustami przez jakąś chustkę.
- Harry! – popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jak on mógł coś takiego zrobić?
- Oj no przepraszam! Nie masz mi tego za złe, co nie? – zwrócił się do ciągle związanego Zayna. Ten popatrzył na niego wzrokiem typu: „zamknij się albo cię zabiję”. Rozwiązałam więzy Zayna na rękach, a on sam już zajął się resztą.
- Serio. Przepraszam… Głupio się zachowałem… Wiesz jaki jestem nerwowy, gdy ON tutaj jest. – wywrócił oczami Loczek.
- On? – spytała zdezorientowana Gemma.
- Kieran. – wyjaśnił Niall.
- Rany, serio go nienawidzisz.
- On uderzał do Jade! Myślę, że nienawiść Harry’ego do Kierana jest uzasadniona. – wyraził swoje zdanie blondyn.
- Ugh, możecie przestać? Nieprzyjemnie się tego słucha. – skrzywiłam się.
- Chodź. – Harry objął mnie ramieniem – Chwila… Gdzie poszła Gemma?
- Chyba na dół. – wzruszył ramionami Zayn.
- Cholera! – Loczek pobiegł za siostrą.
- A jemu co? – zdziwił się Malik.
- Okazało się, że Kieran może być przeznaczonym Gemm… - westchnęłam.
- Serio? Nie gadaj! – niedowierzał. Pokiwałam głową. – O rany, Harry będzie wściekły.
- Już jest! Promieniuje od niego złością na kilometr! – zaśmiał się Niall. Do naszych uszu doszedł trzask, brzęk szkła i krzyki.
- Lepiej tam chodźmy. – pospieszył nas Zayn i szybkim krokiem zeszliśmy po schodach. Ile to minęło czasu? Minuta? Mniej? Cały salon był już do góry nogami. Przypuszczam, że to szklanka się zbiła. Po jednej stronie Gemma, El, Louis, Jesy i Liam próbowali utrzymać Harry’ego w miejscu, a po drugiej Perrie, Leigh-Anne i Angelica starali się poskromić Kierana. Oboje kipieli ze złości i skakali sobie do gardeł.
- O matko, dosyć tego! – krzyknęłam i dołączyłam się do tych poskramiających mojego przyjaciela, bo zdecydowanie nie dawali sobie rady.
- Zostaw moją siostrę w spokoju!!! – wrzeszczał Harry.
- Idioto, przecież nic nie zrobiłem!!! – odkrzyknął Kieran. Styles wykonał unik za późno i dostał z pięści w twarz. Tak się zdenerwował, że zadał mu w zamian dwa kopniaki.
- Ty szujo! – syknął Kieran.
- Harry, przestań! – krzyknął Niall, niestety na marne.
- Dosyć!!! – pomiędzy walczącą dwójkę weszła Gemma. Wszyscy zamarli w bezruchu.
- Ty- jak możesz? – skierowała się do Kierana- A ty- masz przestać. – teraz wskazała palcem na brata.
- J-ja… - zaczął chłopak, którego ciągle przytrzymywałam, choć nie było już takiej potrzeby.
- To mój brat. Nie ważne jak bardzo się kłócicie, nienawidzicie, nie wiem, co tam sobie chcecie. To jest moja rodzina i nigdy nie przełożę kogoś ponad nią. – powiedziała stanowczo.
- Ha! – ucieszył się Harry.
- Ale rodzina nie będzie też mi mówić co mam robić, jasne? Jestem dorosła, mogę robić co chcę. – zwróciła się do Harry’ego.
- Czyli… - zawiesił się Kieran.
- Czyli my idziemy teraz na spacer. – uśmiechnęła się Gemma – Chcę cię lepiej poznać. Naprawdę. Myślę, że będziemy dobrymi przyjaciółmi.
Kieran tak się ucieszył, że w mojej głowie powstała wizja jego, jako psa z merdającym ogonem.
- No ale… - naburmuszył się Harry.
- A ty zostajesz tutaj i zajmujesz się swoja dziewczyną. Wrócimy za jakiś czas. – zarządziła. Wzięła szybko Kierana pod rękę i wyszli zanim Harry zdążył coś powiedzieć. Przez chwilę zapadła krótka cisza.
- Krwawisz. – uśmiechnęła się szeroko wampirzyca do Stylesa.
- Angel! – skarcił ją Liam, na co ta wzruszyła tylko ramionami.
- Wiesz… Jedno jest dobre. Teraz masz jeden problem mniej, jeśli chodzi o Kierana i Jade. – starał się pocieszyć Amora Niall. Ten tylko się skrzywił.
- Zróbmy coś. Nie chcę myśleć. – westchnął.
- Film? – zaproponowała Leigh-Anne.
- Ja wolałabym obiad. – Angel ciągle patrzyła się na rozciętą brew Harry’ego, z której ściekała stróżka krwi.
- Angel, Pezz, Leigh włączcie coś, a ja się zajmę twarzą naszego Amorka. Niall, Jesy, Louis przygotujecie coś do jedzenia? Popcorn, cokolwiek. Reszta niech tu trochę ogarnie… – El popchnęła lekko Loczka w stronę kuchni, gdzie znajdowała się apteczka.
- Pomogę ci. – zadeklarowałam się i poszłam za nimi. Do kuchni udali się także nasi przyjaciele, którzy mieli zadbać o przekąski.
- Usiądź na krześle, dobrze? Przyniosę apteczkę i trochę wody. – Eleanor podeszła do szafki. Harry zajął wskazane przez nią miejsce, a ja usiadłam obok. Ujęłam jego podbródek i odwróciłam jego twarz w moją stronę. Skrzywiłam się lekko widząc rozcięcie i sączącą się z niego krew.
- Boli? – spytałam zmartwiona.
- Nie.
- Nie musisz udawać. – zaśmiał się lekko.
- Nie udaję. Serio. Nie boli. – zapewnił, ale wiem, że kłamał.
- Dobra, chodź tutaj. – El zajęła miejsce naprzeciwko i rozłożyła na blacie potrzebne rzeczy: bandaże, nożyczki, opatrunki, plasterki i parę jeszcze dziwnych rzeczy.
- O matko, to aż takie poważne? – wystraszyłam się widząc te wszystkie przyrządy.
- Nie, myślę, że nie będzie trzeba nawet zszywać. Po prostu lubię być przygotowana na wszelki wypadek. – wzruszyła ramionami i porządnie przyjrzała się jego ranie. Wzięła wacik i nasączyła go płynem do dezynfekcji ran.
- Teraz trochę zaboli. – ostrzegła.
- A tam, to nic tak… - nim zdążył dokończyć zdanie, wciągnął głośno powietrze przez zaciśnięte zęby i zamknął mocno powieki.
- Mówiłam. – zachichotała.
- Odejdź ode mnie. – skrzywił się, a gdy El próbowała ponownie dotknąć rany, odsunął się gwałtownie – Odejdź, diablico!
- Harry, ale trzeba to przemyć…
- Nie! Jesteś bardzo niedelikatna! – złapał ją za rękę i powstrzymał przed dotknięciem go.
- Ale…
- Nie!
- Okey, może ja spróbuję? – zaproponowałam.
- Ale  mi nic nie jest, serio. Nie trzeba tego ruszać. - zapewnił. Wywróciłam oczami.
- Daj mi to, El. – wyciągnęłam rękę po wacik. Dziewczyna prychnęła, podała mi „narzędzie tortur” według Harry’ego i odeszła na bok. Zajęłam jej miejsce.
- Mogę? – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słodko.
- Jeśli musisz. – poddał się.
- Okey, to na trzy. Zgoda?
- Mhm… - zacisnął szczękę.
- Raz… Dwa… Trzy. – przejechałam wacikiem po rozcięciu na brwi szybkim ruchem i nim zdążył się odsunąć, powtórzyłam czynność jeszcze raz.
- Już po wszystkim. – posłałam mu przepraszający uśmiech.
- Już? Wszystko?
- Nie, jeszcze bandaż.
- Myślę, że plasterek wystarczy. – wtrąciła się El, która uważnie przyglądała się moim poczynaniom. Zrobiłam tak jak mi poleciła i nakleiłam plasterek wzdłuż niewielkiego rozcięcia.
- Myślę, że należy mi się nagroda. – stwierdził.
- No jak to? Przecież mówiłeś, że to wcale nie boli. – zadrwiłam, na co wywrócił oczami i przybliżył swoją twarz do mojej. Pocałunek przerwała El.
- Myślę, że inni na nas czekają.
- Okey, okey. – uniosłam ręce w geście niewinności i się zaśmiałam. Ruszyliśmy do salonu, gdzie rzeczywiście wszystko już prawie było gotowe do oglądania filmu.
- Co oglądamy? – spytałam siadając na kanapie.
- Spiedermana. – odpowiedział Louis.
- Spiedermana? – zdziwił się Harry.
- Tak. Mam miłe wspomnienia z tym filmem. – uśmiechnął się i popatrzył w stronę Eleanor. Ta się zarumieniła i spuściła głowę.
- Um, pomogę Jesy z napojami. – stwierdziła i szybkim krokiem opuściła pokój. Ściągnęłam brwi w zamyśleniu. Hmm, co tu jest grane? Coś się stało pomiędzy tą dwójką, a ja nic o tym nie wiem. Muszę z nią pogadać.
Nie wiedziałam, że jest już wieczór. Cały dzień minął w mgnieniu oka. Podczas jednej z ostatnich scen filmu oddałam się zmęczeniu i zasnęłam na ramieniu Harry’ego…



C.d.n…

_________________________________________________________________________________

Cześć!!!

Przepraszam, że rozdział tak późno, bo znowu pisałam go na ostatnią chwilę. Wiem, powinnam wcześniej go napisać, no ale cóż. Cały dzień nad nim siedziałam. Miałam ciężki tydzień, pewnie odbiło się to też na dzisiejszej części, prawda? To był chyba jeden z najgorszych tygodni w moim życiu :( Straciłam bliską osobę z rodziny.

No cóż, ale co myślicie o rozdziale? Jest bardzo zły? :(  Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu się Wam podobał. Proszę Was o komentarze, bo z rozdziału na rozdział jest ich coraz mniej :(

Co myślicie o nowym albumie 1D? "FOUR" zapowiada się genialnie, sądzę tak na postawie "Fireproof" :) Ponoć nowy album LM też ma się nie długo pojawić!!! Jestem bardzo podekscytowana :)

Przypominam, że ciągle możecie wysyłać swoje prace o RH na mojego maila: nicol.styles.harrykochakotki@gmail.com lub na mojego TT: @_Nicol_s_ ^^

A co u Was słychać? Tez mieliście zły tydzień? Mam nadzieję, ze wręcz przeciwnie :) Opowiadajcie co Was miłego spotkało. Trzeba być pozytywnym i doceniać najmniejsze dobre gesty :3

Kocham Was bardzo mocno ♥ Dziękuję za wszystkie wyświetlenia :)
Wasza Nicol <3

P.S. Możecie pytać bohaterów opowiadania o wszystko, co tylko chcecie :) Pytania mogę być nawet zupełnie nie związane z opowiadaniem. Może Was coś gryzie i chcecie, żeby Harry, Niall, Louis, Zayn, czy Liam coś Wam podpowiedział, doradził? A może Angel? Kto jak kto, ale ona Wam szczerze powie co myśli na dany temat :D 

sobota, 13 września 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 30

„Rozśpiewana historia 2” Część 30

Przeznaczony


Piasek. Ślad na sypkiej powierzchni. Muszelka. Nadchodzi fala i wszystko zmywa. Zostawia po sobie zielony wodorost. Widzę ich już dwa. Trzy, nieco dalej jest czwarty. Jest też dużo kolorowych kamyczków i jeśli się lepiej przyjrzę, znajdę i malutkie muszelki. Woda po raz kolejny wszystko zalewa.
- JADE! - czuję mocne szarpnięcie. Obraz ucieka, mój umysł "wraca" do ciała. Czuję już swoje nogi, ręce, przyspieszone bicie serca i okropny ucisk w brzuchu z powodu paniki, strachu. Pod nosem i na ustach mam krew. Otwieram gwałtownie oczy, z których od razu płynie kilka łez.
- Już. Już jest w porządku. Jesteśmy z tobą. - Eleanor od razu mnie przytula. Przez chwilę czuję się nieco oszołomiona, ale uczucie szybko zastępuje zrozumienie. Po moich policzkach spływa stróżka łez.
- Jesteś bezpieczna, Jade. Już po wszystkim. - Perrie dołącza się do uścisku. Jestem śpiąca, wykończona, wystraszona i nie do końca wiem co się dzieje. Czuję jak coś mnie wciąga.Mój umysł ponownie opuszcza ciało.
- Chcę spać... - udaje mi się wydukać zanim pochłania mnie ciemność.


*****
Znów piasek. Muszelka, woda, wodorost i kolejny raz przychodzi fala. Obraz jest tak wyraźny, tak realny, że czuję się jakbym naprawdę tam była. Dostrzegam, że z tą wodą jest coś nie tak. Ma czerwonawy odcień. Krwawy.


******
- Potrząśnijcie nią mocno! Jak to nie zadziała to...
Zachłystuję się powietrzem i otwieram szeroko oczy.
- Obudziła się! - ktoś krzyczy.
- Oh, całe szczęście. - kobiecy głos wzdycha z ulgą. El odkłada wiadro, które trzymała, na podłogę.
- Chciałaś ją oblać wodą?!
- To w ostateczności! - broni się. Kręci mi się w głowie. Czuję, że ktoś przyciąga mnie do siebie. Przez chwilę panikuję i chcę odepchnąć owego człowieka, ale poznaję ten specjalny sposób dotyku, ciepłe ciało i charakterystyczny zapach.
- Harry... - oddycham z ulgą i oplatam swoje ręce wokół jego torsu.
- Spokojnie, to ja. – jakby czytał mi w myślach. Moje serce bije z taką prędkością, że boję się czy czasem nie wybuchnie. Chowam swoją twarz w jego koszulce. Wiem, że po raz kolejny wybrudzę ją krwią, ale teraz potrzebuję jego bliskości.
- Csiii... - szepcze mi do ucha, gdy zanoszę się płaczem. Nie potrafię tego opanować. Choćbym nie wiem jak chciała.
- Przyniosę ciepłe mleko dla niej. - mówi Jesy.
- Zrób kakao. Potrzebuje cukru. - informuje ją El.
- Jak się czujesz? - pyta troskliwie Niall. Czy wszyscy zasnęliśmy w salonie?
- Głowa mnie boli... - mamroczę.
- Hmm... Jade po tych snach ma objawy jak po migrenie. - rozważa Eleanor szukając czegoś w torebce. Po chwili podaje mi tabletkę przeciwbólową, którą przyjmuję z wdzięcznością.
- Muszę iść do łazienki. Potrzebuję wody. - oznajmiam szybko odsuwając się od Harry'ego. Czuję, że robi mi się słabo, a żołądek podchodzi mi do gardła. Biegnę do łazienki niemal wywalając się po drodze. Gdy już myślę, że zwrócę, uczucie mdłości powoli przemija. Prostuję się ostrożnie, chwilę jeszcze stoję w miejscu oceniając, czy już jest w porządku. Podchodzę do zlewu i przemywam twarz zimną wodą. Potem jeszcze raz. I kolejny. Przepłukuję usta, by pozbyć się smaku krwi. Słyszę pukanie do drzwi.
- Jade?
- Um, tak?
- Sprawdzam co z tobą. Mogę wejść? - El jest wyraźnie zmartwiona.
- Mhm. - przytakuję opierając się dwoma rękoma o zlew. Przyjaciółka wchodzi do środka i uważnie lustruje mnie spojrzeniem.
- Czy już jest wszystko w porządku? Czy mdłości ustały? - pyta ciągle przyglądając mi się. Eh, no tak. Przed nią niczego nie ukryję. O wszystkim wie, jeśli chodzi o moje zdrowie.
- Tak. Teraz już jest chyba okey. - przecieram twarz ręcznikiem - Która godzina?
- Siódma z czymś.
- Czemu zawsze tak wcześnie muszą być te koszmary? - wzdycham zdenerwowana. El wzrusza ramionami.
- Tego nie wiem. Ale Angel mówiła, że przeczytała już wszystkie tamte książki i księgi i nic nie znalazła. Same legendy i mity o niejasnym przesłaniu.
- No tak...
- Kieran wczoraj dzwonił. Nawet kilka razy. Nie chciałam cię budzić.
- Oh, ok. Dzięki.
- Powiedział, że dzisiaj postara się przyjść... - El próbowała być delikatna.
- Mhm. Okey, to gdzie wyślemy Harry'ego na ten czas? - zadrwiłam i wywróciłam oczami.
- Musisz powiedzieć Kieranowi. Jak najszybciej.
- Ale co?
- Ty już dobrze wiesz co! Daj mu jasno do zrozumienia.
- Myślisz, że tego nie robię? On cały czas mówi, że jestem pod urokiem Harry'ego. A w historię o naszyjniku nie wierzy.
- To może ja go uświadomię?
- A proszę! Próbuj! Może to coś da. - zgadzam się.
- Chodź. Jesy zrobiła ci kakao. - El złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się - Doda Ci trochę sił.
Dziewczyna zaciągnęła mnie na śniadanie mimo moich licznych sprzeciwów.

*****
- Cześć Jade! Jak się masz? - Kieran uśmiechnął się szeroko i od razu przyciągnął do siebie.
- Hej... Dobrze… chyba, że mnie udusisz... - wymamrotałam przez brak powietrza. Chłopak od razu mnie puścił.
- Wybacz. - zachichotał.
- No a jak u ciebie?
- W miarę okey. Nic nowego. - puścił mi oczko. Otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go do środka. Usiedliśmy na kanapie w salonie razem z Eleanor, Pezz i Liamem. Wybraliśmy taki team by w końcu wszystko wyjaśnić. Skoro mi nie wierzy, to musi uwierzyć im.
Rozmawialiśmy na początku na błahe tematy. Co chwila czułam wibracje telefonu w kieszeni. Harry. Jak tylko o nim pomyślałam to przypominała mi się jego reakcja, gdy oznajmiliśmy mu, że on nie bierze udziału z nami w rozmowie z Kieranem. Teraz cały czas do mnie pisze, bo kazaliśmy Zaynowi pilnować go.
- A co tam u tego twojego amorka? Nie widzę go tu. Czyżbyś w końcu zrozumiała, że...
- Harry ma się świetnie. - przerwałam mu nim skończył zdanie. Posłałam znaczące spojrzenie El typu " A nie mówiłam?"
- Kieran... - zaczęła dziewczyna, ale teraz to on przerwał.
- Wiem co chcecie mi powiedzieć. To prawda, to prawdziwa miłość, bla bla bla. Nie wierzę wam. Amory nie potrafią kochać. Są fałszywe i złe.
- Nawet nie wiesz jak się mylisz. Amory potrafią kochać. Od zawsze. Ale nie były kochane przed rytuałem. - wytłumaczyła Perrie. Kieran uśmiechnął się złośliwie.
- I dobrze. Nie zasługiwały na to.
- Jesteś okropny! - nie wytrzymałam.
- Ale prawdziwy. Nie oszukuję cię tak jak on.
- Do ciebie nic nie dociera! - wywróciłam oczami. Rozległ się dzwonek do drzwi. Po chwili ktoś zbiegł po schodach, by je otworzyć.
- Niall! - do naszych uszu dobiegł nowy głos.
- O matko, co ci się stało? - wystraszył się chłopak. Wymieniłam zaniepokojone spojrzenia z przyjaciółmi przysłuchując się rozmowie.
- To całe przeznaczenie jest głupie! Nie ma go! Nigdy nikt mnie nie pokocha! Byłam już chyba wszędzie i żadnego przeznaczonego! Będę sama do końca życia! - dziewczyna płakała.
- Kto to? - spytał Kieran.
- Gemma, spokojnie, dopiero zaczęłaś szukać... - pocieszał ją Niall.
- To siostra Harry'ego. - wyjaśniłam.
- O matko, więcej Amorów? To już inwazja! Zaraz ściągnie tu całą rodzinę i już nigdy się od niego nie uwolnisz! Ja stąd idę, bo... - urwał, gdyż do pokoju właśnie wszedł chłopak z płaczącą Gemmą. Dziewczyna pociągnęła nosem i przetarła dłońmi oczy jeszcze bardziej rozmazując swój makijaż. 
Przeniosłam wzrok na Kierana. Miał lekko rozwarte usta, oczy szeroko otwarte i wpatrywał się w siostrę Harry'ego. Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu. W tym momencie Gemma uniosła głowę i popatrzyła na mojego przyjaciela. W jednej chwili jej policzki się zarumieniły.
- J-j-jestem Kieran... - wydukał oszołomiony.
- A ja Gemma... - odpowiedziała z charakterystycznym dla siebie wdziękiem, ale wyjątkowo również nieśmiało. Harry wszedł do salonu i zatrzymał się jakby zobaczył ducha.
- Nie... Nie. Nie! To nie możliwe!!! - złapał się za głowę. Patrzył to na Gemmę to na Kierana.
- Czy tylko ja nie rozumiem o co chodzi? - Perrie uniosła lekko rękę.
- Wow... - wyszeptał Liam. Nie, no o co chodzi? Co się dzieje?
- Jesteś... taka... piękna... - Kieran nawet nie zauważył, że jego wróg numer jeden pojawił się w pomieszczeniu.
- Ty też... jesteś przystojny. - zachichotała Gemm. Włosy zakrywały jej policzki, ale mimo to można było zauważyć u niej rumieńce.
- No to są chyba jakieś żarty! - Harry jęknął płaczliwie.
- Nie... - wydukałam pojmując chyba o co chodzi.
- Gemma, idziemy! TERAZ. - Amor złapał za rękę swoją siostrę i starał się ją wyciągnąć z pokoju. Dziewczyna z oporami poddała się bratu, lecz nie traciła kontaktu wzrokowego z Kieranem.
- Co to było? - spytała Perrie, gdy rodzeństwo opuściło juz pokój.
- Ona jest śliczna... - powiedział mój przyjaciel ciągle wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stała Gemma.
- Halo? - Pezz pomachała chłopakowi ręką przed oczami, ale on wyglądał jakby myślami był zupełnie gdzie indziej.
- Liam… Czy właśnie się stało to, co ja myślę, że się stało? – spytałam powoli przenosząc wzrok z Kierana na Liama.
- Gdybym nie słyszał teraz myśli Harry’ego to bym nie uwierzył. Ale skoro tak przeklina to, to chyba jest prawda…
- Czekaj, czy ty chcesz powiedzieć…? – urwała Eleanor.
- Kieran jest przeznaczonym Gemm.
No nieźle się porobiło.

C.d.n...

________________________________________________________________

Czeeeeeść kochani!!!

I jak? Zaskoczeni? No chyba raczej nikt się tego nie spodziewał xd Ja również. Wpadłam na to zupełnie w nieoczekiwanej chwili i momencie i myślę sobie: "Kurde... To będzie dobre!" No i tak oto mamy rezultat. Teraz Kieran poczuje co to znaczy być przeznaczonym, ha! 
A co Wy o tym myślicie? Jesteście za czy przeciw? Kieran nie jest taki zły... Pamiętajmy, że był zakochany w Jade, nic dziwnego, że chciał o nią walczyć. No, a ze ma taki specyficzny charakter to nie wierzył w "historyjki" Jade o rytuale. No to teraz się przekona :D
No i Gemma wróciła! Yaaay :) Bądźmy szczerzy- jej powrotu naprawdę się nie spodziewałam xd Miała być w tylko jednym rozdziale, no ale cóż :D Plany się zmieniły ;)

Dostałam wczoraj list od mojej kochanej Ani! Czytałam go już chyba z dziesięć razy, sprawił mi ogromną radość! Wysłała także pracę o RH, więc serdecznie zapraszam do zakładki po lewej stronie, by ją obejrzeć, a także inne prace, które też są wspaniałe :) Może coś Was zainspiruje i sami coś narysujecie/zrobicie? Ja cały czas czekam! :)

NIALL WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!! 

Wow, będziesz świetował swoje urodziny na takim ogroooooomnym stadionie! Zasłużyłeś! Jesteś wspaniały, kochany, słodki, uroczy, miły i zabawny! Wszyscy Cię bardzo mocno kochamy! Życzę Ci spełnienia marzeń (mimo, że już parę udało Ci się zrealizować), samych miłych chwil, jeszcze więcej sukcesów i samych dobrych ludzi na Twojej drodze. Wszystkiego najlepszego!!!

Chcę życzyć także wszystkiego dobrego moim ukochanym rodzicom w dniu 17 rocznicy ślubu :) Kocham Was bardzo mocno!!! ;***

To chyba wszystko co chciałam powiedzieć :) 
Jak tam u Was w szkole? Lepiej troszkę? ;P U mnie średnio, ale jak na razie jakoś wytrzymuję...

Proszę Was jeszcze tylko o komentarze pod postem, dobrze? To by mi bardzo pomogło. Chcę, abyście napisali co Wam się podoba, co byście zmienili. Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne i naprawdę sie z nim liczę. Dziękuję Wam za wszystko :)
No i jeszcze bardzo dziękuję za 121 K!!! Wow, jesteście fantastyczni! Naprawdę, nie zasłużyłam sobie :) Dziękuję Wam z całego serduszka!!!

Dobra, już nie gadam, pewnie nikomu nie chce się tego czytać xd
Miłej soboty!
Nicol <3

P.S. Zapraszam do pytania bohaterów ^^ Nudzi im się xD

sobota, 6 września 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 29

„Rozśpiewana historia 2” Część 29

Dzień piżamy

- Jade!!!
Gdy tylko uniosłam powieki zachłysnęłam się powietrzem. Niemal od razu z szeroko otwartych z przerażenia oczu popłynęły łzy. Harry przytulił mnie mocno do siebie. Serce waliło mi jak szalone, w głowie huczało, a w brzuchu powoli ustępowało okropne uczucie paniki. W ustach czułam metaliczny smak krwi.
- Już dobrze… Jesteś bezpieczna… To tylko zły sen… - Harry cały czas powtarzał, gdy głaskał mnie po włosach, po plecach, w celu uspokojenia.
- Jade, wszystko w porządku? Usłyszałam krzyki… - do pokoju wpadła Eleanor.
- Już się prawie uspokoiła. – odpowiedział za mnie Loczek, bo ja nie byłam w stanie ułożyć sensownego zdania. Język mi się plątał, a od smaku krwi robiło mi się nie dobrze. Poczułam, że i moja przyjaciółka dołącza się do uścisku.
- Będzie dobrze, Jade. Musisz jeszcze trochę wytrzymać… - powiedziała gładząc moje ramię.  
- Ile?
- Myślę, że do pełni. – odpowiedziała po chwilowym zawahaniu.
- Która godzina? – zadałam kolejne pytanie biorąc głębokie oddechy.
- Szósta czterdzieści siedem.
- Przepraszam, że was obudziłam. – czułam się winna.
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina. – wiedziałam, że Harry to powie.
- Muszę iść do łazienki zmyć krew z twarzy. – jęknęłam widząc całą zaplamioną koszulkę Harry’ego. Dziewczyna puściła mnie i odsunęła się, bym mogła wygramolić się z łóżka i pójść do łazienki. Słyszałem ich przyciszone głosy, wiem, że rozmawiają o mnie. Zmyłam już lekko zaschniętą krew z okolic nosa, ust, brody, a nawet trochę z policzka. Wytarłam twarz w suchy ręcznik i wróciłam do pokoju.
- Zdejmij to. – wskazałam na zaplamioną koszulę Harry’ego i wystawiłam po nią rękę.
- Jest okey, nie przejmuj się. – zapewnił, lecz pokręciłam głową.
- Daj, trzeba to jak najszybciej zaprać. Później się nie dopierze.
- Jak chcesz mnie zobaczyć bez koszulki wystarczy powiedzieć. – mrugnął do mnie okiem, ale gdy zobaczył, że nie mam nastroju na żarty, po prostu zdjął przez głowę koszulkę i mi ją podał. Bez słowa wróciłam do łazienki, by pozbyć się plam. Zaraz w drzwiach stanęła El.
- Co tym razem widziałaś? – spytała patrząc na mnie troskliwie, a w jej oczach kryła się także ciekawość.
- Wszystko tak jak przedtem, ale gdy fala zalała ślad i zabrała muszelkę, zostawiła po sobie wodorost. – opowiedziałam.
- Czyli żadnej nowej poszlaki. – zrobiła zmartwioną minę.
- Tak… - przytaknęłam. Ze zdenerwowaniem rzuciłam mokrą koszulkę do zlewu. Ręce mi się trzęsły. – Nie domyję jej. Jest teraz różowa.
- Daj, ja spróbuję. – zaproponowała i już po chwili tarcia koszulka była prawie czysta. – Teraz daj to jeszcze do pralki i powinno być w porządku.
- Dzięki. – próbowałam opanować drżenie rąk. El wyczuła moje zdenerwowanie. Objęła mnie, a jej pozytywne impulsy przepływały na moje ciało lekko rozluźniając spięte mięśnie.
- Harry poszedł zrobić ci śniadanie. Chodź, pójdziemy do niego. – poklepała mnie po plecach.
- Nie jestem głodna… - jęknęłam.
- Nie masz apetytu. To co innego. Twój żołądek woła o jedzenie, czuję to. – zaśmiała się i pociągnęła mnie za sobą. Złapałam jeszcze tylko za bluzę i założyłam ją na nieco zmarznięte ramiona. Zeszłyśmy po schodach i dotarłyśmy do kuchni.
- Niall? Też już nie śpisz? – zapytała wyraźnie zaskoczona Eleanor.
- Obudziłam cię? – wystraszyłam się.
- Nie. Nie mogłem spać. – wyjaśnił i przejechał dłonią po włosach. Miał ciemne sińce pod oczami.
- A czy w ogóle spałeś tej nocy? – El uniosła jedną brew.
- Nie… - wymamrotał kładąc głowę na blacie stołu. Harry postawił obok niego talerz z dwiema kanapkami.
- Jedz, wyglądasz nie najlepiej. – chłopak spojrzał na niego ze zmartwioną miną.
- Nie chcę jeść… - wymamrotał blondyn. Amor zrobił oczy jak pięciozłotówki i otworzył szeroko buzię.
- El! Jest bardzo źle! – podszedł do nas, złapał dziewczynę za ramiona i lekko nią potrząsnął – Niall nie chce jeść!
- To normalne… Stracił bliską osobę, to często skutkuje brakiem apetytu. – Eleanor nie wiedziała czemu Harry był w takim szoku.
- Ale ty nie rozumiesz! Niall zawsze je. Zawsze. Przeliterować ci to? Z.A.W.S…
- Okey, okey, rozumiem! – wyrwała się z uścisku Loczka.
- Niall, jest mi bardzo przykro. Wiem, że to ci nie pomoże, ale… Ale chcę, żebyś wiedział. – usiadłam obok blondyna ze spuszczoną głową. To okropne. Po tym całym zaklęciu, teraz czujemy jakby Avalon odeszła po raz drugi. Rozdrapaliśmy tylko rany.
- Wiem, Jade. Nikt inny lepiej tego nie wie niż ja. – Niall uniósł głowę ze stołu – Wybacz, nie chcę byś się czuła winna przez to jak wyglądam, jak się zachowuję, ale po prostu to dla mnie bardzo ciężkie…
- Rozumiem! Naprawdę, rozumiem co czujesz. I nie oczekuję, że będziesz chodził wesoły i śpiewał „Don’t worry, be happy”. Rozumiem, że jest ci ciężko. Nam wszystkim jest ciężko po jej stracie. I martwimy się także o ciebie. – położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Rozumiesz? – spytał nieco zbity z tropu. 
Pokiwałam głową.
- Ja też straciłam bliskie mi osoby. Moich rodziców. Może nawet w podobny sposób… - zaśmiałam się nerwowo, by ukryć napływającą falę smutku – Też się poświęcili. Co prawda nie w rytuale… No i tak jak ty z Avalon, też widziałam ich śmierć. To bardzo trudne. Ja nadal się nie pozbierałam po ich stracie. Ale jakimś cudem nauczyłam się z tym żyć.
- Ile… Ile lat temu to się stało? – zauważyłam, że jego oczy poczerwieniały lekko od gromadzących się łez.
- To się stało, kiedy miałam dziesięć lat. Czyli jedenaście lat temu. – ukradkiem starłam szybko łzę spływającą po moim policzku rękawem bluzy.
- Czyli to będzie tak długo boleć? - miałam wrażenie, że zabiłam w nim tą ostatnią cząstkę nadziei. Co ja zrobiłam?
- Pamiętaj, że mogę ci pomóc. Tak jak prosiła Avalon. – na pomoc przyszedł mi Harry.
- Ale ja nie chcę przestać jej kochać. – pokręcił szybko głową Niall.
- Nie będziesz musiał przestawać. Po prostu z każdym dniem, będzie ci łatwiej. Nie wiem jak to wytłumaczyć… Codziennie będziesz czuł większą ulgę. – Amor starał się wyjaśnić to jak najlepiej.
- Czyli z każdym dniem będą ją kochał coraz mniej, tak? Nie jestem głupi. – wywrócił oczami.
- Nie! To tak jak się ludzie starzeją razem. Oni cały czas się kochają, ale gdy umiera jedno z nich, to bardziej lub mniej udaje się im z tym pogodzić. Rozumiesz? – Loczek nie był pewny swoich słów.
- Chyba… Chyba tak. – przytaknął smutno.
- Czyli chcesz? Chcesz, żebym tak zrobił?
- Jeszcze nie. Potrzebuję jeszcze chwili… Do zastanowienia. – zadecydował.
- Dobrze. Nie ma pośpiechu. – zapewnił go Harry i uśmiechnął się z ulgą.
- To co? Może śniadanie? Wy dwoje koniecznie musicie cos zjeść. Wasz poziom cukru jest krytyczny. – stwierdziła Eleanor.
- Jade…?
- Tak, Niall?
- Opowiesz mi o swoich rodzicach? To znaczy, jak nie chcesz to nie musisz… - zawahał się.
- Um… Jasne. A co chcesz wiedzieć? – zdziwiłam się.
- Jak sobie radziłaś. No wiesz, po czym. – spuścił wzrok.
- Jeść! Natychmiast! – dziewczyna położyła przed nami cały talerz kanapek – Potem obejrzymy filmy, wypijemy herbatę, zakopiemy się pod kocami i będziemy grać w karty. Dzisiaj ogłaszam dzień piżamy!

*****
Za oknem było już ciemno. Latarnie naprzeciwko domu paliły się i oświetlały nieco drogę w nocy. Była godzina dwudziesta pierwsza dwie. A my ciągle siedzieliśmy na kanapie, fotelach, a czasami i na podłodze. Ja kuliłam się pod kocem, ale nie dlatego, ze było mi zimno. Bałam się na kogo wypadnie tym razem. No i zgodnie z moim przeczuciem, butelka wskazała na mnie.
- Jade! – ucieszył się Niall, który przed chwilą zakręcił szkłem – Czeka cię prawda!
- Nieee… - jęknęłam udawając nadąsaną. 
Tak, graliśmy w butelkę. Ale nie na jakieś głupie zadania. Głównie naprawdę, żeby się jeszcze lepiej poznać. Wbrew pozorom, dużo, baaardzo dużo, o sobie jeszcze nie wiedzieliśmy. Owszem, zdarzały się czasem wyzwania, ale kończyło się na tym, że ktoś musiał stać na jednej nodze przez dziesięć rund gry albo wypić całe dwa litry pepsi.
- Haha, nareszcie trafiło na Jade! – zaśmiała się Perrie.
- Louis, pij! Zostało ci jeszcze trochę! – mówił ze złośliwym uśmieszkiem Zayn. Lou pokazał mu język i pociągnął parę kolejnych łyków brązowego napoju.
- Jade, prawda czy wyzwanie? – Niall uśmiechnął się. Ten dzień naprawdę dobrze na każdego z nas wpłynął. Szczególnie cieszyłam się, gdy widziałam uśmiechniętego blondyna.
- Prawda. Nie chce mi się pić. – zaśmiałam się.
- No to wracamy do naszej poprzedniej rozmowy. Jak sobie poradziłaś?
- Uh… - westchnęłam.
- O co chodzi? – Leigh-Anne zmarszczyła czoło.
- Jak sobie dałam radę po śmierci rodziców. – wyjaśniłam – Cóż, miałam Eleanor. Ona bardzo mi pomogła. Ona i jej mama, które mnie przygarnęły. Było bardzo ciężko, nie raz miałam małe załamania, ale one wtedy były przy mnie. Potem razem wyjechałyśmy do Londynu, by zmienić otoczenie… I poznałyśmy dziewczyny. Zaprzyjaźniłyśmy się. Tak naprawdę najlepszym lekarstwem jest czas.  Z każdym dniem jest łatwiej. Najcięższe są te pierwsze dni, tygodnie, gdy jeszcze nie możesz sobie uświadomić, że ich nie ma. Z czasem zaczynasz się przyzwyczajać… I jakoś tak to jest.
Byłam bardzo z siebie zadowolona, że nie uroniłam ani jednej łzy. Owszem, było mi smutno, ale jak to powiedziałam- czas leczy rany.
- Dziękuję. – Niall uśmiechnął się do mnie szczerze – Mam nadzieję, że i mi się uda pójść w twoje ślady.
- Okey, dosyć tego smutku. Mieliśmy się bawić.  Jade, ty kręcisz! – Jesy klasnęła w dłonie. Sięgnęłam po butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Harry’ego, który szeroko się uśmiechnął widząc rezultat.
- To ja w takim razie wyzwanie poproszę.  – wyszczerzył się.
- A co? Boisz się prawdy? – zaśmiałam się.
- Nie. Po prostu mam wielką nadzieję, że karzesz mi się pocałować.
-  A więc wyzywam cię, byś stanął tam w kącie i śpiewał. – zrobiłam niewinne oczy i uśmiechnęłam się złośliwie. Harry obraził się, stanął w kącie i zaczął śpiewać:
- Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah
AND LET ME KISS YOU! – ostatnią linijkę praktycznie wykrzyczał do ściany. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a Styles dostał swojego upragnionego całusa.
- Teraz ja! - Harry zakręcił i wypadło na Perrie. Podjęła się wyzwania. - Pezz... Zrób sobie selfie z Zaynem!
- HARRY!!! - mulat się wydarł. Ale zadanie zostało wykonane. Nawet trzykrotnie.



C.d.n…


_______________________________________________________________

Hej heeeej :)

Przepraszam Was bardzo, że rozdział tak późno, zazwyczaj był rano. Naprawdę przepraszam. Napisałam go centralnie przed chwilą xd  Mam nadzieję, że nie jest taki zły.
No, co sądzicie? Podobał się? Proszę, powiedzcie. Chcę wiedzieć co robię dobrze, a nad czym muszę jeszcze popracować ;) 

No, jak tam w szkole??? Wiem, mówię pewnie teraz jak każdy, ale mówiliście, że macie pewne obawy przed pierwszym dniem w szkole. Jak Wam poszło? Jeśli myślicie, że najlepiej nie było to z pewnością Was przebiłam. Pierwszy dzień, wracam ze szkoły na busa, a tu co? "Gdzie ja jestem? Ooo, tędy pewnie dojdę na miejsce. Uh, nie jednak nie. Okey, a więc tędy na pewno się uda. Ups... Um, gdzie ja doszłam? Gdzie ja jestem? Chyba dryndnę do mamy..."
No i wyszło, że błądziłam półtora godziny po mieście xd Musiał po mnie tata przyjechać inaczej bym nie odnalazła drogi :D
U mnie w szkole całkiem okey, ale zaczynają mnie JUŻ męczyć dojazdy. Eh. No i moja klasa tak wkurzyła nauczycielkę od geografii, że ta demonstrowała jak będzie wyrzucać nam zeszyty przez okno no i mam sprawdzian. Z Europy.

Jak Wam minęła sobota? Jak cały tydzień w szkole? hmmm? Piszcie! ^^ Czytam każdy komentarz :)

Kocham as i do następnej soboty!
Nicol <3

P.S. Wysyłajcie swoje prace o RH i pytajcie bohaterów! :3