sobota, 31 sierpnia 2013

Pytanie do Was :)

Heeeejka :) Słuchajcie, ten imagin, który teraz pisze ("Książę i żebraczka") ... hmmm... Nie wiem czy go skończę :/ Jest okropny. Nie podoba mi się. Chciałabym wiedzieć, czy się Wam podoba? Czy chcecie go nadal czytać? Proszę o odpowiedzieć w komentarzach :) TYLKO SZCZERZE! To dla mnie bardzo ważne, bo jeśli Wam się nie podoba, to nie ma sprawy :P Biorę się za kolejny i tyle :) Chcę znać Wasze zdanie <3

Kocham Was.
Nicol <3

„Książę i żebraczka” Część 4

Kolejny rozdział... Nie jestem pewna czy kończyć ten imagin... Jakoś mi nie pasuje :/

„Książę i żebraczka” Część 4

Rozmowa przez sen

****Harry****
Wezwaliśmy lekarza. Podłączył Rose do kroplówki. Jak na nią patrzę to serce mi się kraje… W jeden dzień tak bardzo się zmieniła! Gdybym tylko pobiegł za nią, może nie doszło by do tego wszystkiego?
Lekarz powiedział, że nie może nic więcej na razie zrobić i wyszedł. Siedziałem przy niej przez całą noc. Przez sen ciągle mówiła, albo raczej łkała, coś o jednym tygodniu? Że ma jeden tydzień. Zawsze tak urywała dziwnie zdanie, nie kończyła go. W pewnym momencie wymamrotała: „Mam tylko tydzień… życia”.
Zerwałem się jak na rozkaz. Tydzień życia? O co chodzi? Pobiegłem do Nialla, który siedział na kanapie w salonie przy laptopie. Szukał jakiś informacji o Rose.
-„Co jest?”
-„Ona… Ona powiedziała, że ma tydzień życia.”- spojrzałem na niego przerażony. Może to dziwne, ale naprawdę mi na niej zależy. Odkąd ją zobaczyłem w barze po prostu zwaliło mnie z nóg. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że sprawy tak szybko się potoczą. Ale nie żałuję. Żałuję tylko tego, że tak niewiele o niej wiem, że pozwoliłem jej uciec wtedy rano.
-„Co? Przecież ona ma nie więcej jak 18 lat!”- zdziwił się Niall.
-„Może jest na coś chora?”
-„Nie, lekarz by nam wtedy powiedział. Zrobił jej tyle badań, że na stówę wpadłby na choćby jakiś ślad choroby.
-„No racja… Może tak sobie ubzdurała? Jest cała posiniaczona. Może jej prześladowcy powiedzieli, że ma tylko tydzień?”- myślałem na głos.
-„Nie wiem. Może. W każdym razie w Internecie nie ma o niej ani słowa. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić…”- westchnął patrząc bezradnie na klawiaturę.
-„Kurde… No nic, bardzo ci dziękuję za pomoc.”- poklepałem go po ramieniu. Gdyby nie on, nie wiem co bym zrobił.
-„Nie ma sprawy. Od tego są przyjaciele.”- uśmiechnął się blado.-„ Szkoda mi tej dziewczyny. Wydaje się być przerażona…”
Przejechałem dłonią po włosach. Usłyszałem jakiś szmer. Razem z Niellem pobiegliśmy do pokoju, w którym spała Rose. Wierciła się na łóżku. Mamrotała coś to głośniej, to ciszej pod nosem, a z jej oczu strugami lały się łzy. Jestem pewien jednak, że jeszcze spała.
-„Czekaj.”- złapał mnie za ramię Niall-„Nie budź jej jeszcze. Może coś powie.”
Wsłuchaliśmy się w histeryczny szloch dziewczyny. Serce ścisnął mi żal. Strasznie trudno było tego słuchać i nie przytulić jej do siebie.
-„Ja… muszę… zdobyć… te… PIENIĄDZE!”- załkała.
-„A więc może chodzi o kłopoty finansowe?”- zamyślił się Niall.
-„Proszę… ja zapłacę… puśćcie mnie…”- zaszlochała. Ścisnąłem poszewkę od kołdry.
-„Ktoś jej grozi.”- powiedziałem zaciskając zęby. Blondyn mi przytaknął. Rose zaczęła się krztusić. Łapała się za gardło nieumyślnie, bo nadal przez sen. Zerwała igłę z kroplówką z ręki. Niall szarpnął ją najpierw delikatnie, później trochę mocniej za ramiona by ją obudzić. Zrobiłaby sobie krzywdę.
Rose wrzasnęła, ale się obudziła. Złapałem ją za rękę i przytrzymałem gdy chciała się wyrwać. Przez chwilę nie wiedziała jeszcze co się działo, a gdy już się troszkę uspokoiła zacząłem ją delikatnie głaskać po dłoni. Usiadła na łóżku i oddychała ciężko. Jej klatka się unosiła i opadała w zaskakująco szybkim tempie.
-„Już? W porządku?”- zapytałem ostrożnie, patrząc w jej piękne, błękitne oczy, które teraz były lekko zaszklone. Przytaknęła powoli głową. Powoli podniosłem jej dłoń, by na nowo przypiąć kroplówkę. Odkąd lekarz ją podłączył do niej wyraźnie polepszyła się jej cera, cienie pod oczami się zmniejszyły.
-„Nie!”- wyrwała rękę i zaczęła lekko pocierać wierzch dłoni. Spojrzał na nią i otworzyła szeroko oczy. Nie wyglądała najlepiej. Krew sączyła się z otwartej rany.-„Ja się boję igieł…”- wymamrotała nieufnie patrząc to na mnie to na Nialla.
-„Ok. Ale zjesz coś w zamian, dobrze?”- zaproponowałem przyjaźnie. Lekko pokiwała głową. Z ulgą sięgnąłem ponownie po jej dłoń. Odsunęła się natychmiast.
-„Chcę tylko ją zabandażować. Żadnych igieł.”- podniosłem ręce na znak, że nie mam nic przy sobie. Zmrużyła oczy, ale w końcu podała mi niepewnie rękę. Zabandażowałem ją delikatnie.
-„Dobra, to na co masz ochotę?”- zapytał przyjaźnie Niall. Rose skrzywiła się lekko.
-„Może chodź, pokażemy ci co mamy, a ty sobie wybierzesz co byś chciała zjeść, ok.?”- uśmiechnąłem się. Wstałem i wyciągnąłem rękę do dziewczyny. Była bardzo ostrożna. Podała mi swoją dłoń bacznie obserwując wszystko dookoła, aby się przekonać czy aby na pewno nie grozi jej niebezpieczeństwo. Podtrzymując ją lekko zaprowadziliśmy do kuchni. Po wielu próbach wymigania się od posiłku zgodziła się zjeść kanapkę z serem i pomidorem.
-„A wy nie jecie?”- zatrzymała rękę w połowie drogi kanapki do ust.
-„Jasne.”- Niall uśmiechnął się promiennie i zaczął wcinać swoje kromki chleba z sałatą, serem, szynką, pomidorem, cebulą i zielonym ogórkiem. Cały Niall. Grunt, że Rose poczuła się raźniej. Uśmiechnęła się nawet.
-„A ty?”- spojrzała na mnie przyjaźnie. Była teraz taka nie podobna do tej zapłakanej, śpiącej dziewczyny…
-„Nie jestem głodny.”- powiedziałem, mimo że nie jadłem już dobrych kilkanaście godzin. Rose uśmiech zniknął z twarzy i odłożyła kanapkę na talerz.
-„Jak ty nie jesz, to ja też nie.”
-„Co? Ale musisz coś zjeść!”
-„Nie jestem głodna.”- zacytowała mnie i wzruszyła ramionami. W jej głosie usłyszałem odrobinę drwiny. Wstałem z krzesła i podszedłem do blatu. Wziąłem sobie kromkę chleba i położyłem na nią plasterek sera. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która bacznie mi się przyglądała i teatralnym ruchem wziąłem pierwszy gryz kanapki. Rose wyraźnie zadowolona z siebie powtórzyła mój ruch i zaczęła powoli przeżuwać kanapkę.
-„To… Opowiedz nam coś o sobie.”- powiedział Niall pomiędzy przeżuwaniem swoich sandwiczy.  Rose trochę przygasła, ale odpowiedziała.
-„Mam na imię Rose Gilbert i mam 18 lat.”- spojrzała na blondyna tak, by sprawdzić czy wystarczyła mu taka odpowiedź.
-„Jakieś zainteresowania, co lubisz robić?”- zagadnął dalej.
-„Ymm… Nie wiem. Lubię tańczyć.”- zastanawiała się długo.
-„Oh, chodzisz to jakiejś specjalnej szkoły?”- włączyłem się.
-„Nie.”
-„A co w takim razie robisz na co dzień?”
-„Pracuję.”
-„Gdzie?”
-„To tu, to tam.”
-„A dokładniej?”
-„Skończycie z tym wywiadem?”- zirytowała się.
-„Ale… To nie wywiad.”- zaprotestowałem.-„ Normalna rozmowa.”
-„Mhm.”- parsknęła-„ Już ci wierzę.”
-„Dobra to może, jak chcesz, zapytaj się czegoś nas.”- zaproponował Niall.
Rose rozejrzała się po kuchni.
-„Macie duży dom…”- powiedziała cicho.-„ Mieszkacie tu sami?”
-„Nie, jeszcze trójka naszych przyjaciół: Louis, Zayn i Liam. A no i jeszcze Perrie często tu wpada, a Eleonor mieszka w pokoju z Louisem.”- wyjaśnił wszystko Niall.
-„Aha… To może… Hmmm… Czym się zajmujecie?”- upiła łyk kakao, które jej wcześniej uszykowałem. Wymieniłem z Niellem porozumiewawcze spojrzenia. Ona chyba nas nie znała…
-„Śpiewamy. Jesteśmy w zespole- One Direction, może słyszałaś?”- spojrzałem na nią z zainteresowaniem. Ściągnęła brwi i wpatrywała się we mnie przez chwilę, a potem w Nialla.
-„Nie, przykro mi. Gdzieś mi się obiło o uszy, ale… Chyba nie jesteście za bardzo znani, co?”
-„Może odrobinkę.”- zaśmiałem się. Była urocza. Teraz było mi jakoś lżej… Wcześniej trochę mnie męczyło to, że poszła ze mną do łóżka tylko ze względu na to kim jestem, ale teraz te myśli zniknęły.
-„A ty mieszkasz sama? Jakaś rodzina?”- zapytał Niall. Rose wyprostowała się, jakby na baczność. Zrozumiałem, że jest teraz w stanie zupełnej gotowości. A więc było coś nie tak…
-„Mieszkam z tatą.”- powiedziała powoli dokładnie dobierając każde słowo.
-„A mama?”- dopytywał się Niall.
-„Zmarła kiedy miałam 10 lat.”- udała obojętność, ale w jej głosie zauważyłem nutę smutku.
-„Oh… Ja przepraszam… Nie chciałem…”- wymamrotał mój przyjaciel.
-„W porządku.”- uśmiechnęła się blado i lekko potarła dłonią ramię Nialla.-„ Rozumiem.”
-„To może w takim razie pogadajmy o twoim tacie?”- zmienił szybko temat, by wyjść z niestabilnego gruntu. Obserwowałem każdy ruch Rose. Kiedy była tylko mowa o jej tacie, napinała mięśnie.-„ Gdzie pracuje?”
-„Nie pracuje.”- powiedziała cicho, ale słyszalnie.
-„Czemu?”- zapytałem. Nie chciałem jej ranić, ale nie mogę jej pomóc dopóki nie wiem skąd ma te siniaki. Nadal sądzę, że to jacyś chuligani… Spotkałem ją przecież w tej niebezpieczniej dzielnicy, na której aż roi się od dziwaków.
-„Zwolnili go dwa lata temu i nie może znaleźć pracy, ale mnie kocha.”- wypaliła, a jej głos lekko zadrżał. Zaczęła się nerwowo bawić palcami. Zaskoczyła mnie jej wypowiedź.
-„Eee… Spokojnie… No to chyba oczywiste…”- Niall był równie zszokowany co ja.
-„Rose… Nam możesz powiedzieć.”- spojrzałem na nią współczująco. W głowie dobrałem wszystkie fakty.-„ Czy… Czy to twój tata cię pobił?”


C.d.n…


Nicol <3

Awww dziękuję!

MOI KOCHANI, CHCĘ WAM Z CAAAAAAAAAAŁEGO SERCA PODZIĘKOWAĆ ZA 3000 WYŚWIETLEŃ! To dla mnie tyle znaczy! Jesteście cudowni! Dziękuję każdemu kto choć raz przeczytał mojego imagina, kto choć raz wszedł na tego bloga, kto choć raz zostawił mi komentarz :) To takie miłe! Zaraz dodam nowy rozdział <3 JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, JESTEŚCIE WSPANIALI!

(Uradowana) Nicol <3

piątek, 30 sierpnia 2013

Ogłoszenie. Nie najweselsze :(

Cóż moi drodzy.... Szkoła. Tak, niestety wakacje się skończyły, a ja właśnie zaczynam 3 klasę gimnazjum. Testy, egzaminy... Strasznie się denerwuję :/ Chciałam Wam powiedzieć przez to, że nie będę już tak często dodawać rozdziałów. Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby dodawać je w miarę regularnie, bo nie chcę zawieszać bloga. Co to, to nie. Jak już mówiłam postaram się dodawać jak najczęściej rozdziały, ale nie denerwujcie się jeśli nie będę ich już dawać codziennie tak jak teraz. Wakacje się skończyły (czemuuuuuuu?!) i trzeba się wziąć do nauki (mother of God- WHY?!). Kocham Was i błagam, błagam, błagam- zaglądajcie jeszcze tu czasem :) To od Was zależy czy ten blog będzie nadal istniał ;) Kocham Was bardzo moooooocno <3 No i oczywiście Was przepraszam, jeżeli się na mnie zawiedliście :(

Wasza Nicol <3

THIS IS US!

Heeeeeeejka misie!

To kto z Was był już w kinie na This Is Us? Ja byłam dzisiaj o 12 i muszę powiedzieć, że to jeden z najlepszych dni w moim życiu! To było piękne! Cudowne! Genialne! Zabawne! Słodkie! I nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć... A no i oczywiście wzruszające :) Dawno się tak świetnie nie czułam! Miałam wrażenie, że jednak mam szanse spotkać mojego idola, czułam, że jest on blisko mnie... To było cudowne uczucie. I chyba przez to ten film był dla mnie taki wzruszający. Przez to, że czułam mojego idola obok siebie. Dziękuję każdemu, kto pomógł w powstaniu tego filmu. Jest to coś niewyobrażalnie świetnego, widzieć swoich idoli, bohaterów, herosów, bogów (xd) na dużym ekranie. To wszystko było tak dobrze pokazane, że czułam się tak, jakbym była na ich koncercie! Jeśli jeszcze nie byliście w kinie, to serdecznie polecam ten film. Jest też wiele zabawnych momentów! Mnie, osobiście najbardziej podobał się początek... muahahaha xd Wybacz Niall xd Moment z babcią Louisa też był mega zabawny :D Ale nie będę Wam wszystkiego zdradzać. To trzeba zobaczyć! :)

Nicol <3

czwartek, 29 sierpnia 2013

„Książę i żebraczka” Część 3

Heeeeeej! Co tam u Was? Czy ktoś tak jak ja jeszcze nie miał internetu? Masakra jakaś! Oto kolejny rozdział! Kocham Was i zapraszam do komentowania :)


„Książę i żebraczka” Część 3

Tydzień

-„Rose.”
-„Harry?”- spytałam z niedowierzaniem. Jak on mnie znalazł?!
-„Co ci się stało?!”- otworzył szeroko oczy i uniósł mój podbródek.
-„Nic, nie dotykaj.”- odpędziłam jego rękę.
-„Jak to nic?! Przecież to nie jest nic!”- zdenerwował się.
-„Upadłam.”- skłamałam.
-„Proszę cię, głupi nie jestem. Rose.”- delikatnie ujął moją dłoń w swoje duże ręce i ją podniósł. Rękaw bluzy zsunął się z nadgarstka ukazując bolesne wspomnienia sprzed paru godzin. Siniaki teraz były jeszcze bardziej widoczne. Harry był zaszokowany. Spuściłam głowę wbijając wzrok w czubki moich butów, które nagle stały się bardzo interesujące.
-„C-c-co to jest?”- zapytał cicho-„Czy… Czy to ja? Dlatego tak szybko uciekłaś?”
Nie rozumiałam o co mu chodzi, dopiero po chwili sobie uświadomiłam.
-„Nie! Nie, nie. To nie to.”- zaprzeczyłam szybko. Może i go nie znam, ale nie chcę, by miał wyrzuty sumienia… czy coś.
Zmarszczył czoło.
-„To co się stało?”
Gdzieś za nami wystrzeliła petarda. Wystraszyłam się i podskoczyłam. Odruchowo schowałam się w ramionach Harry’ego. Po ułamku sekundy już się od niego odsunęłam.
-„Przepraszam, wystraszyłam się.”- założyłam nerwowo kosmyk jasnych włosów za ucho.
-„Nie ma sprawy. Może chodźmy w jakieś bezpieczniejsze miejsce?”- bardziej stwierdził niż zapytał. Złapał mnie za rękę i poszliśmy przed siebie.
-„Jak mnie znalazłeś?”- spytałam, bo ciekawość wzięła górę.
-„Nie wiem.”- wzruszył ramionami-„ Wczoraj właśnie w tej okolicy cię poznałem. Pomyślałem, że może i dziś mi się poszczęści.”
-„Mhm.”- mruknęłam. Nagle się zatrzymałam. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.
-„Ja nie mogę nigdzie iść. Muszę tu zostać.”- wymamrotałam. Wzrok miałam wbity w jezdnię. Myślałam gorączkowo gdzie by tu znaleźć jakąś pracę. Przecież mam tylko tydzień… Tydzień.
To ostatnie słowo odbijało się echem w mojej głowie za każdym razem z coraz większą siłą. Efekt był taki, jakby ktoś co kilka sekund rzucał w moją głowę piłką od koszykówki. Poczułam, że uginają mi się kolana. Usłyszałam tylko jakiś stłumiony głos, a potem zapadła ciemność.


I znowu. Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu i domu. Głowa mnie strasznie bolała, a w brzuchu skręcało z głodu. Skrzywiłam się lekko.
-„Jak się czujesz?”- zapytał chłopak z burzą loków na głowie. Obok niego stał blondyn z niebieskimi oczami. Wystraszyłam się i zerwałam łóżka. Oczywiście, bo to przecież ja, upadałam bo zakręciło mi się w głowie.
-„Ej, ej! spokojnie!”- doskoczyli do mnie chłopacy. Pomogli mi wstać. Ledwo trzymałam się na nogach.-„Połóż się.”
Podtrzymywana przez nich doszłam do łóżka i na nim usiadłam. W głowie mi huczało… Podniosłam rękę i pomasować skronie i zorientowałam się, że nie mam na sobie bluzy… Wszystkie siniaki były teraz ciemno fioletowe, pokrywały prawie całe ramiona, a na nadgarstkach odbiły się palce. Palce mojego taty. Wyciągnęłam ręce przed siebie, by móc obejrzeć wszystko to, czego wcześniej nie widziałam. Mimo tego, że za wszelką cenę starałam się nie płakać z moich oczu wypłynęły pojedyncze łzy. Harry i ten drugi chłopak patrzyli na mnie w ciszy, ale w ich oczach wyszukałam coś… coś dziwnego. Tak jakby patrzenie na mnie sprawiało im ból.
-„Opowiesz nam co się stało? Może możemy ci jakoś pomóc?”- zapytał delikatnie blondyn. Miał ciepły, łagodny głos. Odruchowo schowałam ręce za siebie.
-„Wpadłam pod samochód.”- skłamałam.
-„Zanim zemdlałaś powiedziałaś, że upadłaś…”- popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem Harry.
-„Umm… Bo… Bo ja upadłam i wtedy…”
-„Rosalie… Proszę.”- przerwał mi. Spojrzał na mnie łagodnie, ale stanowczo. Pokręciłam głową, ale wywołałam tylko większą falę bólu.
-„Przyniosę ci szklankę wody.”- powiedział Harry i wyszedł z pokoju. Przeniosłam wzrok na blondyna, ale gdy się okazało, że na mnie patrzy od razu spuściłam głowę.
-„Jestem Niall. A ty Rosalie? Miło cię poznać.”- uśmiechnął się blado i kucnął zaraz obok mnie. Wyciągnął rękę by pogłaskać mnie po ramieniu, ale zaraz ja cofnął. Pewnie nie chciał sprawić mi bólu. W końcu moje ramię było całe sine. Ostatni raz tak wyglądałam jakieś pół roku temu, kiedy tata też przesadził z alkoholem…
-„Słuchaj… Nie chcemy ci zrobić krzywdy. Możesz nam zaufać. Wiem, jesteśmy ci praktycznie obcy, ale przysięgam- chcemy ci tylko pomóc.”- popatrzył na mnie tymi swoimi dużymi, niebieskimi oczami. W tym samym momencie do pokoju wszedł Harry z szklanką wody w ręku i podał mi ją.
-„Cóż nie będziemy przed tobą tego ukrywać… Zanim się obudziłaś był tutaj lekarz. Nie wiedzieliśmy co się stało, więc woleliśmy by ktoś cię przebadał.”- powiedział Harry.
-„Co?! Nic mi nie jest! Nie potrzebuję lekarza!”- zdenerwowałam się.
-„Spokojnie. Ważne jest to co nam powiedział. Po pierwsze zemdlałaś, bo byłaś przepracowana. Kiedy ty ostatnio spałaś? Po drugie… Hmm…”- urwał zielonooki-„ Lekarz sądzi, że zostałaś pobita…”
-„Wcale nie!”- zaprzeczyłam tak szybko, że prawie weszłam mu w słowo.
-„Tylko winny się tłumaczy.”- uśmiechnął się Niall.
Wzięłam głęboki oddech, by mój głos nie zabrzmiał histerycznie.
-„Poradzę sobie sama. To moja sprawa.”
-„Teraz już i nasza. Nie ruszysz się stąd dopóki się porządnie nie wyśpisz, nie najesz i nie odpoczniesz.”
-„Ale ja muszę iść!”- nie dbałam już o mój głos. Był taki piskliwy jak nigdy, ale to przez tą panikę. Przecież mam tylko tydzień! Co ja zrobię?!
Znowu pociemniało mi przed oczami. Niall od razu do mnie podskoczył przytrzymując bym nie spadła z łóżka.
-„Tydzień… Mam tylko tydzień…”-załkałam i ponownie straciłam przytomność.


C.d.n…


Nicol <3

środa, 28 sierpnia 2013

„Książę i żebraczka” Część 2

Tak bardzo mi przykro, że nie mogłam nic dodać przez te 5 dni :( Macie tu 2 rozdział, a już z samego rana dodam 3. Kocham Was baaaaaaaaaardzo mocno :)


„Książę i żebraczka” Część 2

Praca

Obudziłam się w wyjątkowo dobrym humorze. Powoli otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, ze nie jestem w swoim łóżku… ani domu. Co ciekawsze, byłam wtulona w nagi tors Harry’ego. Przypomniała mi się ostatnia noc. Nasze przyspieszone oddechy, rozgrzane ciała, jego czuły dotyk na mojej nagiej skórze, namiętne pocałunki… Boże Święty, co ja zrobiłam?! Poznałam go zaledwie kilkanaście godzin temu! Nawet nie wiem jak do tego doszło… Tak jakoś… UGH, jaka ja jestem głupia!
Usiadłam na łóżku z niedowierzania. Pod wpływem mojego ruchu Harry się obudził. Włożył ręce pod głowę i się uśmiechnął.
-„Dzień dobry.”
-„Mhm.”- mruknęłam. Czuję się jak jakaś szmata. Mój pierwszy raz z praktycznie obcym mi chłopakiem?
-„Coś nie tak?”- usiadł obok mnie.
-„Nie… Wszystko w porządku.”- skłamałam unikając jego wzroku. Harry przejechał palcami po moim ramieniu. Przeszły mnie dreszcze, ale było to przyjemne. Wzdrygnęłam się lekko, a chłopak uśmiechnął się widząc moją reakcję na jego dotyk. Może to dziwne, ale nie żałuję tej nocy… Pierwszy raz, odkąd umarła moja mama, czułam się bezpieczna, szczęśliwa… Harry był wobec mnie delikatny, czuły i taki ostrożny. W jego ramionach było mi dobrze. Głupio mi tylko, że stało się to tak nagle i szybko… Przecież nic o nim nie wiem!
-„Muszę… Muszę iść.”- wymamrotałam i wstałam z łóżka. Podniosłam swoją bluzkę i spódniczkę z podłogi, zaczęłam się szybko ubierać.
-„Ale… Czemu musisz iść?”- wydawał się być zaskoczony.
-„Po prostu… muszę iść.”- przejechałam palcami po swoich długich, blond włosach i spuściłam głowę. Na policzki wkradły mi się rumieńce. Wzięłam buty w rękę i na odchodne powiedziałam cicho:
-„Część Harry.”
-„Czekaj!”- zawołał za mną z pokoju, ale ja popędziłam już przed siebie. Wybiegłam z jego ogromnego domu na ulicę. Dopiero gdzieś na przystanku założyłam te niewygodne szpilki. Pojechałam na gapę autobusem do dzielnicy, w której mieszkam. Po drodze zbierało mi się na płacz. Jestem jak jakaś dziwka…
Wysiadłam w dobrze znanej mi okolicy. Większość ludzi omijało tą dzielnicę szerokim łukiem. Ponoć to tutaj zdarza się najwięcej kradzieży, morderstw i gwałtów. Dlatego mieszkania tutaj są bardzo tanie- nikt nie chce tu mieszkać. Weszłam to starej, brzydkiej kamienicy i wdrapałam się po schodach na drugie piętro. Otworzyłam drzwi i przeszłam przez próg. Usłyszałam czyjś podniesiony głos.
-„No wreszcie jesteś! Gdzieś ty była przez całą noc, idiotko?!”- do przedpokoju wszedł mój ojciec. Był pijany, śmierdziało od niego alkoholem.
-„Pracowałam tato.”- spuściłam głowę. Wiedziałam co mnie teraz czeka. Mój ojciec jest ode mnie o wiele większy i silniejszy. Już nie raz próbowałam mu się przeciwstawić, ale to tylko pogarszało sprawę. Muszę to wszystko po prostu przecierpieć w milczeniu. Tak będzie najlepiej. Zacisnęłam powieki czekając na pierwsze uderzenie…


Naciągnęłam bluzę na posiniaczone nadgarstki i włożyłam kaptur na głowę. Znosiłam już wiele z jego strony, ale teraz był naprawdę pijany, przez co nieświadomy. Już po paru minutach siniaki pokryły moje ciało.  Zaraz po tym jak tata zasnął uciekłam z mieszkania. Został mi już tylko tydzień na spłatę 2000 funtów, a jak na razie mam tylko (lub aż) 1000. To największa suma jaką kiedykolwiek dysponowałam, a i tak nadal za mało.
Doszłam do pobliskiej restauracji  i weszłam do środka.
-„Hej Ros! Co słychać?”- przywitał się Bill. Jak byłam młodsza Bill był jak taki wujek. Pozwalał mi pracować na zmywaku, mimo to, że byłam niepełnoletnia.
-„Hej Bill.”- uśmiechnęłam się blado.-„ Jakoś się żyje.”
-„Co u taty?”
-„Daje radę.”
-„To dobrze, to dobrze.”
-„Słuchaj, mam do ciebie pytanie i prośbę w jednym…”
-„No słucham.”
-„Czy znalazła by się dla mnie jakaś praca? Proszę, potrzebuję pieniędzy… Pilnie. Mogę robić co tylko chcesz: gotować, zmywać, sprzątać…”- popatrzyłam na niego niemal błagalnie.
-„Wybacz Ros. Nie ma za dużo klientów… Nie stać nas na jeszcze jednego pracownika.”- założył ręce na piersi.
-„Oh, rozumiem. No nic… Bardzo dziękuję.”- spuściłam głowę i wyszłam z restauracji.
-„Trzymaj się, Ros”- usłyszałam za plecami. I co teraz? Muszę koniecznie znaleźć dodatkową pracę! Mam tylko tydzień, a jak nie to…
Wzdrygnęłam się na samą myśl. Szłam teraz pustą ulicą. Jest koło godziny 15. Gdy przechodziłam obok barów już było słychać podniesione głosy pijaków i krzyki alkoholików.
-„No proszę, proszę kogo my tu mamy?”- z ciemnego zaułka wyłonił się wysoki mężczyzna w czarnej skórze i łańcuchami przy spodniach. Hmm… kłopoty.
Zrobiłam dwa kroki w tył.
-„Jak ci idzie ze spłacaniem długu? Bo wiesz… Został ci już tylko tydzień.”- wyszczerzył się w triumfalnym uśmiechu. Zadrżałam
-„Wiem o tym, Lenny. Zapłacę.”- przystanęłam, bo tuż za moimi plecami zmaterializował się kolejny ogromny mężczyzna.
-„Oh, ależ oczywiście. Ale czy nie potrzeba by ci czasem więcej czasu?”- zrobił głupkowatą minę.
-„Nie trzeba. Radzę sobie.”- odparłam sztywno. Patrzyłam na niego spode łba zaklinając w duchu, że nie potrafię zabijać wzrokiem. Lenny podszedł bliżej i złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę tak, aby mógł patrzeć prosto w moje oczy.
-„Na pewno? Ta rozcięta warga i brew…”- zacmokał teatralnie-„ Pamiętaj, że jak będziesz mieć problemy to zawsze możesz się zwrócić do wujka Lenny’ego…”
Wyrwałam mu się, co go zwyczajnie rozbawiło.
-„Tydzień, maleńka. Tydzień.”- powiedział i poszedł gdzieś wraz z swoim towarzyszem. Nogi się pode mną ugięły, a świat zawirował. Usiadłam na chwilę na jezdni, ale szybko wstałam i poszłam szukać jakiegoś Night Clubu. Nie trzeba było długo szukać, w tych okolicach jest mnóstwo tego typu „rozrywek”. Drzwi były zamknięte, ale przez szkło widziałam jakiegoś faceta. Zapukałam w szybę.
-„Czego?”- rzucił otyły mężczyzna mierząc mnie wzrokiem.
-„Przepraszam, czy szukacie może pracownic?”- zapytałam nie pewnie. Spojrzał na mnie od góry do dołu.-„ Tancerek.”- uściśliłam, by nie pomyślał sobie o czym innym. Bez przesady, nie zamierzałam się sprzedawać. Co to, to nie.
-„Dobra. Wynagrodzenie za jeden wieczór to 100 funtów. Wiesz, że potrzebujemy niegrzecznych tancerek, prawda?”- uniósł jedną brew.
-„Oczywiście.”- skrzywiłam się lekko na myśl o tym.
-„Możesz zacząć od jutra. Dzisiaj mamy komplet.”- powiedział obojętnie i zamknął drzwi. No cóż. To od jutra i striptizerka.
Spojrzałam na zegarek. Już 17. Dlaczego ten czas tak leci?! Przeszłam przez ulicę i zaczęłam szukać jakiegoś pubu, w którym mogłabym przepracować dzisiejszą noc. Nie mam czasu do stracenia.
Gdziekolwiek nie poszłam wszędzie słyszałam „nie”. Obeszłam chyba wszystkie bary, kluby i puby w okolicy i nigdzie nie chcieli mnie przyjąć. To pewnie przez te siniaki… Nikt nie chce takiej dziewczyny. Szłam ciemną ulicą zdesperowana i myślałam jak zarobić te 1000 funtów, gdy ktoś chwycił mnie od tyłu za nadgarstek. Odwrócił mnie i spojrzał mi w oczy.
-„Rose.”


C.d.n…


Nicol <3

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!!!

KOCHANI! NAJMOCNIEJ WAS PRZEPRASZAM, ALE ODCIĘLI MI INTERNET NA 5 DNI I NIE MOGŁAM NIC ZROBIĆ! :( Te 5 dni to była jakaś katorga! Tak bardzo mi głupio, że nie mogłam dać wam znać :( Już zaraz dodam nowy rozdział!!! Kocham Was <3

Nicol <3

piątek, 23 sierpnia 2013

Hazza ^^

Napisałam to jakiś czas temu... Jest to jednoczęściowy imagin z Harrym. Cóż, teraz pewnie się denerwujecie: Znowu Harry? Matko, w One Direction jest jeszcze 4 chłopaków! Przepraszam... Próbowałam napisać o innych, ale niemal machinalnie moje palce piszą jego imię :P Wybaczycie mi? <3 

Tego imagina napisałam, gdy byłam w dołku. Gdy udało mi się z niego wyjść zmieniłam zakończenie i mam nadzieję, ze takie będzie Wam odpowiadać :) Kocham Was <3

Harry


Jestem z Harrym od roku. Świetnie się rozumiemy i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Kocham go. Kocham go całym moim sercem. Zrobię dla niego wszystko.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie jeden z paparazzich. Powiedział, że ma moje zdjęcie, na którym jestem z moim przyjacielem- Stevenem. Odpowiedziałam mu, że dobrze, ale nie rozumiem po co mi to mówi.
-„Otóż, na tym zdjęciu nie wyglądacie na przyjaciół. Jeśli nie chcesz, aby to zdjęcie trafiło do sieci, zapłać mi 5 tysięcy funtów.”- powiedział groźnie.
-„Ja nie mam tyle! A poza tym niech się pan ode mnie odczepi!”- zdenerwowałam się i rozłączyłam.
-„Kto to był?”- zapytał zaniepokojony Harry.
-„Nie wiem, jakiś facet twierdzi, że jeżeli mu nie zapłacę 5 tysięcy funtów to opublikuje jakieś moje zdjęcie…”- powiedziałam spanikowana. Jakie zdjęcie? O co mu chodzi?
-„Co?! Daj mi ten numer.”- wkurzył się Harry.
-„Zastrzeżony.”- westchnęłam podając mu mój telefon. Harry odetchnął zdenerwowany.
-„Po prostu się tym nie przejmujmy. Nie było sprawy. W porządku?”- objął mnie.
-„Chyba tak… Idziemy gdzieś?”- zmieniłam temat.
-„Jasne. Co powiesz na kino z Louisem i Eleanor?”- uśmiechnął się.
-„Super. Lecę się przebrać.”- pocałowałam go w policzek i pomknęłam na górę. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to.
Harry też już się przebrał i czekał na mnie w salonie. Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy z mieszkania. Eleonor i Louis czekali na nas już w kinie. Film był bardzo zabawny, bo wybraliśmy komedię romantyczną. Wyszliśmy razem z sali kinowej.
-„Harry! Harry! Co powiesz o tym zdjęciu [T. I.]???”- zaczął błyskać flesz aparatów.
-„[T. I.] dlaczego zdradzasz Harry’ego?!”- krzyknął ktoś inny.
-„Ty suko! Odwal się od Harry’ego!”- wrzasnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
-„Co takiego?”- wymamrotałam pod nosem. O co tym ludziom chodzi? Co tu się dzieje?
-„Harry! Nie zamierzasz zerwać z [T. I.]? Przecież cię zdradziła!”- jakiś facet zdecydowanie przekroczył naszą przestrzeń prywatną pchając się na nas. Ktoś z tyłu szarpnął mnie za ramię. Zabolało jak cholera.
Harry chwycił mnie za rękę i przysłaniając sobą wyprowadził z kina. Pobiegliśmy wszyscy do taksówki i pojechaliśmy do domu. Płakałam przez cała drogę. Na dodatek okazało się, że mam rozcięte ramię.
-„Nie płacz, to jakaś straszna pomyłka! Będzie dobrze…”- pocieszała mnie Eleanor.
-„Kochanie, nie martw się… Wiem, że nie zrobiłaś nic złego.”- objął mnie Harry.
-„Wiesz w ogóle dlaczego ci ludzie tak się zachowywali?”- zapytał mnie Lou.
-„Nie…”- załkałam.
Gdy tylko byliśmy w domu (przed naszym domem też było mnóstwo paparazzich, wściekłych fanów, a nawet telewizja!) pobiegłam do mojej i Harry’ego sypialni. Włączyłam mojego laptopa i weszłam na Twittera. Miałam mnóstwo hejtów na swojej stronie. Wszyscy życzyli mi śmierci, wyzywali od suk i dziwek. Nie rozumiałam tylko dlaczego… Nagle zobaczyłam zdjęcie. Byłam na nim ja i Steven. Siedziałam mu na kolanach i go obejmowałam. To zdjęcie było robione na imprezie, byliśmy na nim całą paczką- nawet Harry. Graliśmy w butelkę i takie właśnie dostałam zadanie.
-„Nie czytaj tego.”- powiedział Harry i zabrał mi laptop z kolan. Zamknął go i położył na szafce. Usiadł obok mnie.
-„Harry, przecież wiesz, że ja…”- zaczęłam.
-„[T. I.] przecież pamiętam to zdarzenie. Wiem, ze jesteś nie winna. Kocham cię.”- pocałował mnie delikatnie, ale po chwili się odsunęłam.
-„Oni mnie nienawidzą.” – po policzku spłynęła mi kolejna stróżka łez. Mój makijaż mógł zostać użyty dla stylistów chcących osiągnąć efekt upiora z horroru. Wstałam i podeszłam do lustra.


-„Mają racje. Jestem su..”
-„Nawet tak nie mów, jasne?! Oni nie znają prawdy. Jesteś cudowna, mądra, piękna i za to cię kocham. Wszystko się ułoży…”- objął mnie, a ja wtuliłam się w jego ramię brudząc mu koszulę.


Minął tydzień. Przez ten cholerny tydzień nie ruszałam się z domu, a liczba negatywnych komentarzy cały czas rosła. Chłopcy starali się jak mogli, by to wszystko wyjaśnić, ale nikt im nie wierzył. Harry jak tylko mógł był przy mnie, opiekował się mną. Nawet Perrie i Eleanor przychodziły codziennie i ze mną siedziały. Wiem tylko, że to nie po to by mnie pocieszać. Po to, by mnie pilnować. Harry zakazał mi oglądania telewizji, sprawdzania Twittera i innych źródeł informacji, przez które byłabym smutna. Dziewczyny oczywiście mnie pocieszały i bardzo mnie wspierały, ale… to nic nie dało. Coraz rzadziej jadłam. Raz nawet zemdlałam i musieli wzywać lekarza. Co ja takiego zrobiłam? Przecież nigdy, przenigdy nie skrzywdziła bym Harry’ego, ani żadnego z moich przyjaciół. Lekarz stwierdził, że popadłam depresję, ale zaprzeczałam. Chłopcy zrobili sobie nawet warty, który kiedy będzie mnie pilnował. Nie mogli być ze mną wszyscy na raz, bo przecież pracują nad nową płytą, czego absolutnie nie mam im za złe. Denerwowało mnie tylko to, że cały czas musiałam mieć opiekuna.
-„Hej [T. I.]! Co u ciebie? Przyniosłam lody, możemy sobie pooglądać film…”- przywitała się Eleanor.-„ Hej, Uśmiechnij się.”
-„Jaki film?”- zapytałam bez większego entuzjazmu. Chciałam tylko zmienić temat.
-„Co powiesz na Shreka? Uwielbiam go! Ona jest taki zabawny.”- zaśmiała się. No tak, od czasu tego incydentu wolno mi oglądać tylko komedie i filmy animowane. Żadnych dramatów. Mam się śmiać.
-„Dobra, włączaj.”- zrobiłam miejsce na sofie przyjaciółce. El włączyła film i podała mi miseczkę z lodami. Co jakiś czas podnosiłam łyżeczkę do ust, by wyglądało na to, że jem. Nie miałam ochoty na nic słodkiego.
-„Muszę iść do łazienki, zaraz wracam.”- wstałam z kanapy i poszłam na górę schodami.
-„Tylko szybko! Zaraz będzie najlepsze!”- zawołała za mną. Usłyszałam jeszcze jak głęboko wzdycha. Męczyło ją udawanie radosnej. Nie dziwię się jej. Po prostu się o mnie martwiła. Telefon zawibrował mi w tylnej kieszeni moich jeansów. Wzięłam go do ręki i przeczytałam wiadomość.
„Będę za pół godzinki. Kocham cię. H. Xxx”
Nie odpisałam tylko poszłam do łazienki. Tak naprawdę wcale nie potrzebowałam skorzystać z toalety. Po prostu to było jedyne miejsce, w którym mogłam być sama. Zwilżyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak kupa nieszczęścia. Blada, wychudzona, z cieniami pod oczami. Chciałam nawet coś zjeść, ale po prostu nie mogłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na przyjemności, a jedzenie jest przecież przyjemne.
Wyjrzałam dyskretnie zza zasłony przez okno. Była tam kilku paparazzich, ktoś z telewizji i grupka dziewczyn z plakatami: „[T. I.] to dziwka.” „Odwal się od Harry’ego” i „Zginiesz marnie”.
Po moich policzkach spłynęły łzy po raz setny. Ja już nie wytrzymam. Dlaczego oni mnie nienawidzą? Dlaczego? Co ja im zrobiłam?
Podszedłem do szafki i zaczęłam tam czegoś szukać. Sama nie wiem czego, ale o to co mi chodziło znalazłam. Żyletka. Popatrzyłam na siebie jeszcze raz. Jestem szmatą. Sprawiam moim przyjaciołom i bliskim tylko kłopot. Muszą mnie pilnować i się mną opiekować. Uwolnię ich od tego obowiązku…
Ciach.
Jedno nacięcie wzdłuż przedramienia. Ponoć miało to przynieść ulgę… Piekło cholernie. Jakaś czerwona lampka zaświeciła się w mojej głowie. Zobaczyłam krew spływającą z mojej ręki na białe kafelki podłogi.
-„[T. I.]!!! Idziesz już?”- zawołała Eleanor z dołu.
Ciach!
Kolejna rana. Kolejne krople na podłodze. Kolejne łzy.
Ciach.
Przestało boleć… Dziwne… Zrobiłam coś nie tak? No pewnie, ty idiotko, nawet się pociąć nie potrafisz.
Ciach, ciach, ciach… ciach.
Lampka w mojej głowie dosłownie płonęła. Pociemniało mi przed oczami. Zakręciło się w głowie. Kolana się mimo wolnie ugięły. Co ja narobiłam… Co ja do cholery wyprawiam?! Przecież krew zawsze tak na mnie działa. Mdleję. Ale… to było inne uczucie. Ja nie mdlałam. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam.
-„Eleanor…”- wyszeptałam chociaż chciałam krzyknąć. Oczy miałam otwarte, ale widziałam tylko wszechogarniającą ciemność. Osunęłam się na ziemię. Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach na górę. Poczułam ulgę, ale nagle… nagle przestałam być świadoma. Po prostu zasypiałam wbrew mojej woli i to z otwartymi na oścież oczami.
-„[T. I.]?”- zapytała przestraszonym głosem dziewczyna. Tak! Proszę, pomóż! Eleanor!
Usłyszałam, że chwyta za klamkę. Zaczyna się z nią szarpać, ale drzwi zostają nieugięte.
-„Boże, [T. I.]!!!! Błagam, odezwij się! Otwórz drzwi!”- zaczęła dobijać się do drzwi. I tutaj ciemność mnie pochłonęła. Odrywała po kolei moje palce, które tak rozpaczliwie trzymały się ostatniej deski. Zaczęłam spadać, i spadać, i spadać…

****Eleanor****
-„O mój Boże!!! [T. I.]!!!! Proszę otwórz drzwi! W porządku?! Nie strasz mnie tak!”- poczułam łżę na policzku. O nie, nie, nie. Nic się nie dzieje. Ona po prostu chce być sama. Ona po prostu… zemdlała? Poczułam jak moje serce ściska rozpacz. Skąd możesz wiedzieć? Czemu czujesz, że stało się coś najgorszego, skoro nie wiesz?
-„[T. I.] ? Eleanor? Gdzie jesteście?”- usłyszałam męski głos na dole. Harry. Zbiegłam po schodach, a po moich polikach spływały już stróżką łzy. Gdy tylko zobaczył mnie Harry, natychmiast pobladł.
-„Nie mogę otworzyć drzwi do łazienki…”- nie mogłam nic powiedzieć. Gula w moim gardle była coraz większa-„  Poszła tam 15 minut temu… Nie odzywa się…”- załkałam.
Harry pobiegł do góry i zaczął się dobijać do drzwi.
-„Skarbie, otwórz drzwi! Słyszysz mnie? [T. I.]!!!”- krzyczał. Nic. Uderzył pięścią w drewno. Potem naparł na nie całym ciałem i popchał. Udało się. Drzwi otworzyły się na oścież.
-„Dzwoń po karetkę…”- wydukał i podbiegł do [T. I.]. Była cała zakrwawiona. Cała łazienka po prostu tonęła w czerwieni. Krew była na umywalce, na białych kafelkach, na ścianie.
-„[T. I.]!!! BŁAGAM, ODEZWIJ SIĘ! SŁYSZYSZ MNIE?! BOŻE, ODEZWIJ SIĘ!!!”- krzyczał Harry. Podniósł jej lewą rękę, przeklął pod nosem i zaczął związywać jej opaskę na ramieniu.
-„Eleonor, dzwoń na pogotowie!!!”- wydarł się nawet na mnie nie patrząc. Byłam sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć i czułam, że mi słabo. To moja wina. To ja jej nie przypilnowałam… Mroczki przed oczami…
NIE! DZWOŃ PO TĄ KARETKĘ PÓKI MOŻESZ JESZCZE TO WSZYSTKO NAPRAWIĆ!
Wyciągnęłam telefon i w expressowym tempie wybrałam numer pogotowia…

****Kilka dni później****
Głowa mnie strasznie bolała. Zmarszczyłam nos i z niechęcią otworzyłam oczy. Mocne światło mnie oślepiło, wszystko było takie nie wyraźne. Zamrugałam próbując wyostrzyć obraz. Trochę pomogło.
-„Budzi się… O mój Boże, ONA SIĘ BUDZI!”- usłyszałam czyjeś wołanie. Zmrużyłam oczy i spróbowałam odnaleźć źródło krzyku. Zauważyłam, że nie jestem w swoim łóżku. Do prawej ręki miałam przypięte różne kabelki, a druga ręka była cała zabandażowana. Piekła okropnie. Przypomniałam sobie… Łazienka, żyletka, krew.
Zakręciło mi się w głowie.
-„Skarbie, [T. I.]… Słyszysz mnie?”- usłyszałam kogoś innego zapłakany, niski głos.
-„Słyszę…”- wychrypiałam błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu.
-„Zawołajcie lekarza, coś się dzieje! Coś jest nie tak!”- zawołał histerycznie ten sam chłopak. Po chwili usłyszałam szmer w pomieszczeniu. Ktoś powiedział, by się odsunąć i znowu zapadła ciemność.
Kiedy się obudziłam było mi już zdecydowanie lepiej. Głowa mnie tak bardzo nie bolała, a lewa ręka tak nie pulsowała. Uświadomiłam sobie brak pewnej osoby. Ten brak wywiercił dziurę w moim sercu.
-„Harry!”- wydarłam się na głos.
-„Ci… Jestem tutaj… Ciii… Już wszystko będzie dobrze…”- chłopak pogłaskał mnie po prawej ręce.
Otworzyłam oczy i od razu spojrzałam na mojego ukochanego. Uśmiechał się przez łzy.
-„Kocham Cię. Przepraszam…”- załkałam. Dlaczego ja mu to zrobiłam? Ja nie chciałam! Ja nie miałam pojęcia, że to tak się skończy!
-„Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie. Tak się cieszę, że byłem jednak szybciej… Gdybym był te 10 minut później to…”- urwał. Pocałował mnie w policzek, po którym spływały łzy.
-„Teraz będzie już wszystko dobrze. Teraz już jest wszystko dobrze.”- objął mnie delikatnie.
-„Ale… Ale oni mnie nienawidzą…”- wychlipałam. Harry uśmiechnął się.
-„Chodź.”- wskazał na swoje ramiona.
-„Co? Ale…”- nie rozumiałam. Harry wziął mnie na ręce ostrożnie, tak aby nic mnie nie bolało. Domyśliłam się, że musiałam dostać porządną dawkę leków przeciwbólowych. Podszedł ze mną do okna. Na początku zawahałam się, ale wyjrzałam za nie. Było tam mnóstwo fanów zespołu One Direction. Były także dziewczyny z plakatami, na których było napisane: „Kochamy cię [T. I.]!!!”, „Wracaj do zdrowia [T. I.]!!!”, „Wszystko będzie dobrze!” i wiele, wiele innych. Dziewczyny zobaczyły mnie i Harry’ego w oknie to od razu zaczęły się cieszyć, skakać i krzyczeć z radości. Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem.
-„Widzisz? Kochają cię. Ale nie tak mocno jak ja.”- powiedział patrząc mi prosto w oczy i pocałował mnie z takim uczuciem jak jeszcze nigdy.


-Koniec-


Nicol <3
Ten imagin wstawiam dzisiaj, ponieważ mozliwe, ze mnie jutro nie będzie. Przepraszam :( Daję dzisiaj 2 żebyście mogli poczytać w zamian za jutro. Xxx

„Książę i żebraczka” Część 1

Hej misie :3 Oto pierwszy rozdział nowego opowiadania! Mam nadzieję, że się Wam spodoba :) 
„Książę i żebraczka” Część 1

Pomoc nieznajomego

-„Zanieś to do stolika numer 5.”-powiedział bez jakichkolwiek emocji barman. Podał mi tacę z trzema szklankami whisky i ruszyłam do wskazanego stolika. Nie znałam za dobrze tego lokalu, pierwszy raz tutaj właściwie byłam. A wszystko dlatego, że potrzebuję kasy. Mój znajomy zapytał, czy mam ochotę popracować u niego w pubie tego wieczoru. Oczywiście uradowana zgodziłam się bez namysłu. Godzina mi pasowała, płacił nie źle, to czemu nie? Otóż „nie” dlatego, że musiałam być dość jednoznacznie ubrana. Czarna winiówka, biała koszula z dużym dekoltem i na krótki rękaw oraz szpilki. Nie wiedziałam o tym, póki jedna z kelnerek nie podała mi przed rozpoczęciem pracy tego stroju. Lekko zaskoczona poszłam na zaplecze się przebrać. Nie byłam specjalnie zawstydzona, już nie raz musiałam się tak ubierać. A wszystko przez długi.
Moja mama umarła gdy miałam 10 lat. To było najgorsze co mnie w życiu spotkało. Umarła tak nagle, nie oczekiwanie… Tata się załamał. Zaczął pić, wylali go przez to z pracy. Popadł w długi, pił coraz więcej… Zdarzało się już nie raz, że podnosił na mnie rękę. Gdy tylko skończyłam 14 lat od razu poszłam do pracy. Musiałam zapracować na czynsz, na jedzenie, ale i tak niewiele tego było. Mimo to jakoś się żyło. Taty praktycznie nigdy nie było w domu, a jak już był to spał. Pracowałam jako opiekunka do dziecka, kelnerka w pubach różnego rodzaju i na zmywaku w restauracji.
Zaraz po tym, jak skończyłam 18 lat, tata zapożyczył się od jakiś gangsterów, którzy mu grożą, że jak nie odda kasy to go zabiją. Oczywiście, ja głupia, im poprzysięgłam, że spłacę co do centa. W ten sposób i ja jestem na celowniku. Mam miesiąc czasu na spłatę 2 000 funtów. Nie mam tyle, nie wiem nawet jak mam spłacić taki dług! Pracuję od rana do wieczora, w nocy też. Wszystko co mam odkładam na spłatę długu. Nie jadam już nawet suchego chleba z wodą, bo mnie po prostu nie stać. Rano pracuję w restauracji do popołudnia, potem pilnuję dzieci sąsiadki, a wieczorem do późnych godzin robię za kelnerkę w pubie.
Przeciskałam się pomiędzy ludźmi z tacą w ręku. Odnalazłam stolik i podałam klientom whisky. Posłali mi jednoznaczne spojrzenia, ale oddaliłam się najszybciej jak tylko potrafiłam. Poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek i mocno pociąga. Owy ktoś w ten sposób zmusił mnie do odwrócenia się w jego stronę. Facet był nieźle nawalony. Chwycił mnie za pośladek i wyszczerzył się. Dopiero po chwili zorientowałam się, że moja rękę z głośnym plaskiem uderza o jego policzek. Mężczyzna obrócił powoli głowę i spojrzał na mnie z wściekłością. Rzuciłam się do ucieczki. Jakiś jego towarzysz podstawił mi nogę i zderzyłam się z podłogą.
-„I co teraz maleńka?”- zadrwił wysoki mężczyzna.
-„I teraz, ta maleńka, pójdzie ze mną.”- usłyszałam głęboki głos kogoś innego. Chłopak podał mi rękę i pomógł wstać.-„ Jakiś problem?”- uśmiechnął się łobuzersko do napitego faceta. Ten rzucił mi groźne spojrzenie i odszedł.
-„Nic ci nie jest?”- zwrócił się do mnie chłopak o pięknych, zielonych oczach. Miał bujne, brązowe loki opadające na jego czoło.
-„Chyba… Chyba nie.”- odpowiedziałam oszołomiona. Chcąc nie chcąc potarłam obolały łokieć.
-„Na pewno? Chodź.”- złapał mnie delikatnie za rękę i wyprowadził z na pustą ulicę.
-„Em, dziękuję.”- spojrzałam mu w oczy.-„Ale poradziła bym sobie.”
-„Haha, nie ma za co, ale to była dla mnie przyjemność.”- uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
-„Harry.”- podał mi dłoń.
-„Rosalie.”- uścisnęłam niepewnie jego rękę.
-„Ładnie… Mogę ci mówić Rose?”- mrugnął do mnie okiem. Przytaknęłam z uśmiechem.-„To co? Zakładam, że nie chcesz wracać do tego okropnego baru, a okolica do najmilszych nie na leży… Może chciałabyś wpaść do mnie?”
Nie chciałam wracać do tego pubu. Trochę się bałam. Harry widząc moje wahanie złapał mnie za rękę i pociągnął w nieznanym mi kierunku.


C.d.n…

Nicol <3

czwartek, 22 sierpnia 2013

Ogłoszenie!!!!

Słuchajcie! To, że "Ciemność" się skończyła nie oznacza, że nie mam czego innego :P Właśnie zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Mogę Wam zdradzić tytuł: "Książę i żebraczka". Co o tym myślicie? Myślę, że zapowiada się ciekawie :D Już jutro dodam rozdział 1!!!

Nicol <3

P.S. Wiecie, że to jest mój 69 post? Hehehe :D Hazza czuwa^^ 

Krótkie imaginy z gifami 7 :P

Hejooooo ;) Oto porcja imaginów z gifami! (Oczywiście, nie są robione przeze mnie, są brane z TT oraz Fb ;) )
****
"Elounor planuje dziecko" "Zerrie zaręczyli się" "Liam spotyka się z Sophia" "Niall może miec coś z Ellie" "Harry jest z dnia na dzien co raz bardziej hot" "This is us" "Our Moment" "Where we are album/tour"
Me:

****
Ktoś: Jestem mistrzem w Harlem Shake ! One Direction: Bitch Please!
****

Ktoś: Taylor zaraz tu będzie! Harry: O KURDE!
****
Ktoś: Możemy zrobić jedno normalne, proszę kochanie.
H:


K: HARRY!
H:

K: Proszę kochany, po prostu stań tutaj, dziękuję Ci. Kocham Cię.
H:

K: Zróbmy teraz.
H:

****
Harry:

Zayn : No to gdzie jest ta dziewczyna ?

Harry:


H: "Ty będziesz moja !"

****
Niall : Lubię dziewczyny z mocniejszym makijażem.

Ja :

****

* Przechodzisz koło Louisa i Hazzy * Louis : Widziałeś ją ?!

Harry : Tak, już jest moja

Louis : Kurde ...
****
Ktoś: Czy to boli? Ja: Co? Ktoś: One Direction nigdy Cię nie pokocha. Ja: Czy to boli? Ktoś: Co? Ja: To.
****
Liam:

Louis:
****
Harry: Jak ja mam ułożyć moje włosy ? Niall: Tak jest w porządku .. Harry: ale aaaah, Chcę być doskonały dla [T.I].
****
Ja: Nienawidzę 1D! - Mama: Really? - Tata:Really? - Siostra:Really? - Brat:Really? - Kot:Really? - Pies:Really? - Nauczyciel:Really? - Przyjaciele:Really? - Planeta:Really?
- Ja:
****
*Harry widzi, że jakiś facet z Tobą flirtuję. Patrzysz na niego i widzisz, że patrzy na faceta wzrokiem zabójcy.*
****
Niall : [T.I] jest taka sexowna . Chciałbym z nią ... Louis : to moja dziewczyna gamoniu!
****
Jak śpią chłopcy z 1D:
****
Jak śpię ja:
****
Niall:

Ty: Niall! Kto zjadł mój popcorn? Niall:
****
Niall: Eleanor powiedziałaś mu ? Lou:Ale co ? El:Lou jestem w ciąży Lou:
****
Jesteś z Harrym już od kilku lat, a Liam bardzo kibicuje waszemu związkowi. *Harry ci się oświadcza* H: [T.I] Chciałbym Ci zadać jedno pytanie. Czy Ty... Li:
****
Harry wciągnął Niall'a ,bo nie chciał zejść ze sceny:

Chwilę później:
****

Harry się załamał jak uświadomił sobie co 'zatańczył' haha


****
Niall: Mogę ci coś powiedzieć? Ty: Tak, tak, oczywiście. Niall: Kocham cię. Ty: Ja ciebie też, pocałuj mnie. *Niall cie całuje* Moja mama: Obudź się!
****
'Louis lubi dziewczyny, które noszą spodnie podciągnięte do góry'
Tymczasem Directioners:
****
Ja: The Wanted? Najlepszy zespół o jakim słyszałam! Chłopcy:
****
Taylor:
Harry:
****
Louis: Harry! Harry! Szybko! [T.I] jest naga w Twoim pokoju Harry:
*wbiega do pustego pokoju* Louis: Hahah,frajer,żartowałem

Harry: goń się
*****
"Liam po zerwaniu z Danielle ma nową dziewczynę, Sophie"
,,Louis jest z Eleanor"
,,Zayn oświadcza się Perrie"
tymczasem Narry...
A TYMCZASEM NARRY... 
****
****
Kiedy rzucasz swojego chłopaka dla Harrego
Reakcja Harrego:
****
Niall:

Ja:
*****


Ja: Harry proszę pokrój tort
Harry: Ale, że ja?
Ja:Tak ty, no pokrój go to łatwe
Harry:

Chwilę później:

****
Lou : Ał
Liam : co sie stało ?

Lou : Przyciełem sobie palec suwakiem
Liam : Boli ???
Lou : Bardzo
Liam :

LIam : Już nie powinien
Lou : No masz racje .....
Liam : Ale czekaj jak mogłeś sie zaciąć suwakiem jak tu nigdzie nie ma suwaków ?


Lou : emmmm .... no wiesz

*****

-END-

Mam nadzieję, ze się podobało ;)
Nicol <3