sobota, 31 maja 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 14

„Rozśpiewana historia 2” Część 14

Naszyjnik


- Jade, śliczny naszyjnik! – pochwaliła Leigh-Anne, kiedy zeszliśmy z Harrym za ręce do salonu.
- Dziękuję. – zarumieniłam się. Nadal mam wrażenie, że z Harrym jest coś nie tak… Jest trochę napięty, mam wrażenie, że nawet czymś zestresowany. O co chodzi?
- Ej, naprawdę piękny. Nie widziałam go wcześniej, skąd go masz? – podeszła do mnie Perrie i wzięła w rękę mój łańcuszek przyglądając mu się uważnie.
- Dostałam od Harry’ego. – uśmiechnęłam się zerkając na niego. Odwzajemnił mój gest, ale po chwili odwrócił wzrok.
- Słodko. – przyznała Eleanor posyłając mi ciepłe spojrzenie. Do moich uszu dobiegł trzask tłuczonego szkła.
- Co się dzieje? – zapytałam.
- Nie wiem. – burknęła Pezz i szybkim krokiem udała się do kuchni. Poszłam w jej ślady, a Harry cały czas trzymający mnie za rękę- również.
- Co się stało? – oczy Perrie wyglądały jak spodki. Liam stał po środku pomieszczenia, rękę miał całą czerwoną od krwi, a koło niego była Angelica, też nią umazana.
- Liamowi upadł kubek i się skaleczył. – wyjaśniła – Próbuję wyciągnąć szkło.
- Oh… um… myślałam… - wydukała blondynka.
- Że próbuję go zabić? – dokończyła za nią Angel.
- Yyy… - wyjąkałam, bo moja pierwsza myśl właśnie tak brzmiała. Angelica spojrzała na mnie i się skrzywiła.
- Wybacz Jade, ale pachniesz tak ładnie, że byłabyś pierwszą osobą, na którą bym się tutaj rzuciła. Liamowi nic nie grozi. – uśmiechnęła się od ucha do ucha. Harry niemal natychmiast pociągnął mnie za rękę i stanął przede mną.
- Jesteście tacy zabawni. – zachichotała Angel i jakby nigdy nic podeszła do umywalki. Zmoczyła ściereczkę wodą i zaczęła nią obwiązywać dłoń Liama.
- Widzę, że humor już ci dopisuje. – powiedział z sarkazmem Loczek.
- Uważaj, Styles. – brunetka zmroziła go wzrokiem. Harry jednak uśmiechał się zadowolony, że udało mu się ją zdenerwować.
- Leigh-Anne, pomożesz mi w pokoju? Nie mogę znaleźć kolczyka, upadł     mi rano na dywan i się zgubił. - popatrzyłam prosząco na dziewczynę. Ona przytaknęła i od razu poszła schodami na górę. Chciałam opuścić kuchnię jak najszybciej. Harry przytrzymał mnie za rękę.
- W porządku? – jego spojrzenie było troskliwe.
- Tak.
- Może ja też pomogę?
- Um, nie, nie trzeba. I tak chciałam jeszcze pogadać z Leigh-Anne… - wytłumaczyłam widząc zawód w jego oczach. – Zaraz wrócę, naprawdę.
- A nie może to chwilę poczekać? Może moglibyśmy...
- To ważne Harry... - przerwałam mu.
- Ale Jade...
- Co się dzieje?
- Nic. - odpowiedział zdecydowanie za szybko, więc się poprawił - Po prostu chcę z tobą spędzać czas.
- No to zaczekaj chwileczkę, ok? Zaraz wrócę, muszę porozmawiać z Leigh-Anne. To naprawdę zajmie tylko chwilkę.
- Uh, okey. – niechętnie puścił moją rękę przeciągając to specjalnie.
Gdy tylko byłam wolna, pobiegłam szybko do swojego pokoju. Tam, na łóżku siedziała Leigh i czekała na mnie. Zamknęłam za sobą drzwi.
- W porządku? – od razu zapytała. Wszyscy dzisiaj o to pytają.
- Tak. Nie. Nie wiem. – powiedział lekko zdyszana. Nie lubię schodów.
- O co chodzi? Wcale nie zgubiłaś kolczyka, prawda? – poklepała miejsce obok siebie, na które z wdzięcznością opadłam.
- Nie. Chciałam porozmawiać.
- Słucham.
- O co chodzi Harry’emu? – zapytałam prosto z mostu - Czemu odkąd dał mi naszyjnik nie opuszcza mnie na krok?
- Musisz mu trochę odpuścić... On bardzo się teraz stresuje...
- Czym?
- Bo... - zaczęła, ale urwała, bo mój naszyjnik zaczął się świecić jasnym, bardzo mocnym, czerwonym blaskiem.
- Co to? - wystraszyłam się chwytając w palce świecące serce. Czułam, jakby pulsowało w moich dłoniach. Mimo tego, że mnie teraz przerażało, byłam pod wrażeniem jego piękna. Po prostu nie mogłam oderwać od niego oczu. Pulsowanie się nasiliło, podobnie jak czerwone światło i w jednej chwili wybuchło. Tak bardzo raziło, że aż musiałam zamknąć oczy. Podmuch rozwiał moje włosy. Gdy pod moimi powiekami widziałam już tylko mrok, powoli, ostrożnie , otworzyłam jedno oko. Widząc, że wszystko wróciło do normy rozluźniłam się trochę. Ale co to było?
- Leigh-Anne...?
-- To magiczny naszyjnik. Harry ci go dał, bo chciał wiedzieć czy naprawdę go kochasz, czy to jest przez jego moc zauroczenia, cecha, którą posiadają wszystkie Amory. Wydaje ci się, że je kochasz, ale w rzeczywistości może to nie być prawda. Harry bardzo się obawiał, że tak może być i nie chciał byś była pod jego urokiem. Bo wtedy twoje uczucia są złudne. Naszyjnik chroni cię przed działaniem każdego Amora. Ten blask oznaczał uaktywnienie się kryształu. Co teraz czujesz? - powiedziała wszystko na jednym wydechu patrząc na mnie uważnie.
- C-co? Jak... Dlaczego od razu mi nie powiedzieliście? - nie mogłam ułożyć słów w zdanie. Z jakiegoś powodu ciężko mi się oddychało.
- Harry nie chciał byś się denerwowała. Dał mi naszyjnik z kamieniem Amorów- rubinem- i poprosił, bym rzuciła czar chroniący. Znaleźliśmy odpowiednie zaklęcie, a potem resztą się zajęłam ja. - wyjaśniła.
- Oh... - tylko tyle mogłam powiedzieć. W głowie wirowało mi tysiąc myśli na sekundę.
- Czy... czujesz jakąś różnicę? - zapytała niepewnie.
- Umm... nie. Jestem trochę zagubiona, ale nic szczególnego się nie zmieniło. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- A co czujesz do Harry'ego?
- Ja... nie wiem. - odparłam po chwili zastanowienia.
- No tak, musisz go teraz zobaczyć, by się dowiedzieć. Chodźmy, im szybciej tym lepiej. - wstała i złapała mnie za rękę.
- Czekaj! Co jeśli... jeśli coś się zmieniło? - niepewność w moim głosie była bardziej jak słyszalna.
- Nie będziecie żyć w kłamstwie. Lepiej znać prawdę.
- Tak... - przytaknęłam zamyślona.
- Chodźmy. - Leigh-Anne uśmiechnęła się pocieszająco. Wystałam i ruszyłam za czarnowłosą. Szłam wolno, bo trochę się obawiałam co może się stać. Co jeśli to był urok? Wydawało mi się, że naprawdę go kocham. Nadal tak myślę. Schody, które zazwyczaj dłużyły się strasznie, gdy po nich wchodziłam, teraz minęły jakby w sekundę. Wciągnęłam powietrze do płuc i wstrzymałam wydech. Harry powoli się obrócił, zajęty rozmową z Louisem i gdy zobaczył mnie razem z Leigh już wiedział co się stało. Jego twarz stężała, klatka piersiowa zatrzymała.
- Co się... - zaczął Zayn, ale Perrie szybko go ucieszyła zasłaniając mu usta dłonią. Zapanowała kompletna cisza, która potwornie mi przeszkadzała.
- Harry? - nie wytrzymałam tego napięcia. Muszę wiedzieć. On jest dla mnie wszystkim. Nie wiem co mam myśleć o tej całej głupiej sytuacji. Ja go kocham i  na pewno to wiem.
- To niemożliwe... - zamknął oczy i pokręcił głową. Co? Ale jak to? W głowie mi się zakręciło, głos uwiązł w gardle. To wszystko było tylko złudnym urokiem? Czarami Amorów? Ale ja czułam...
- Czyli...? - zaczęła Leigh, która bardzo w jednej chwili pobladła.
- To niemożliwe, że mogę być takim szczęściarzem. - znów pokręcił głową i spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Ty idioto! Nigdy więcej mi czegoś takiego nie rób! - podeszłam do niego i uderzyłam go w ramię, a on nie przestawał się uśmiechać - Przestań się tak szczerzyć! Nienawidzę cię!
- I tak wiem, że mnie kochasz. - pierwszy raz widziałam go tak radosnego. Na moje policzki wpłynął rumieniec. Harry przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Mam nadzieję, że i ty wiesz, że do ciebie czuję to samo. – wyszeptał patrząc mi w oczy i pocałował mnie. To był najlepsza chwila w całym moim życiu. Włożyłam wszystkie swoje uczucia, wszystkie swoje emocje w ten pocałunek i czułam, że Harry robi to samo. Nie chciałam go puszczać. Mogłabym zostać w jego ramionach na zawsze. Nic nie zdoła…
- Słuchajcie, rozumiemy, że to wasza przełomowa chwila, ale… - powiedział pewien chłopak, któremu prawdopodobnie w najbliższym czasie wyrwę struny głosowe, by przestał gadać. Serio? Teraz?
- LOUIS! – zdenerwowali się wszyscy w pokoju.
- Wstydziłbyś się. Powinieneś się cieszyć z szczęścia przyjaciela, a ty mu robisz takie świństwo. – skrzyżowała ręce na piersi Eleanor.
- Mogli sobie pójść gdzie indziej. Jeśli chcieli chwili prywatności to salon jest raczej kiepskim wyborem. – burknął i wyszedł z pokoju.
- Co go ugryzło? – zapytałam trochę zaskoczona jego zachowaniem. Zrobiłam coś nie tak?
- To nie ja, żeby było jasne! – zawołała z kuchni Angelica, a my parsknęliśmy śmiechem.
- Pogadam z nim. – stwierdził Zayn i poszedł za szatynem. Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Spodziewamy się kogoś? – zapytała zdziwiona Leigh-Anne.
- Chyba nie. Sprawdzę. – powiedziałam i poszłam do drzwi frontowych. Otworzyłam je na oścież tak, że nawet ciekawskich za mną, głębiej w holu, było widać. Na chodniku stała średniego wzrostu blondynka z pasmami rudego. Za jej plecami stała dwójka młodych, przystojnych chłopców. Przeniosła na mnie swoje spojrzenie i zauważyłam, że ma śliczne, zielone oczy. Szybko jednak powędrowała wzrokiem dalej i uśmiechnęła się szeroko na widok kogoś za mną. Była piękna, bez dwóch zdań. Zawstydzająco idealna. Zawstydzająco, bo czułam przy niej potrzebę ukrycia się w kąt, by nikt nie porównywał mojej zdecydowanie mniej ciekawej urody z jej. Dziewczyna była ubrana w obcisły, uwydatniający jej perfekcyjne ciało bordowy top, czarne legginsy, które świetnie uwydatniały jej długie nogi i krótkie botki z ćwiekami na obcasie. Przez ramie miała przewieszoną brązową, skórzaną torebkę. Wyminęła mnie i pobiegła do…
- Harry! – pisnęła radośnie i rzuciła mu się na szyję. Chłopak był tak zaskoczony, że upadł razem z blondynką na ziemię. Poczułam jak moje nogi miękną...




C.d.n…


________________________________________________________________


Cześć!

Pozdrowienia z Piotrków Trybunalskich (gdzieś koło Łodzi xd)! Jestem tutaj na weekend, dlatego bardzo się cieszę, że jest tutaj wifi i mogę dodać rozdział :D Jednak mimo wszystko internet chodzi baaaaaardzo wolno i często znika, więc może się okazać, że nie będę mogła zajrzeć na Wasze blogi ;/ No i jeszcze bardzo przepraszam za brak gifów, zdjęć, ale tu jest tak kiepsko z tym internetem, że chyba będę musiała je dodać jak już wrócę do domu. Oczekujcie do poniedziałku! :)

W temacie rozdziału- co o nim sądzicie? Kim jest ta dziewczyna co rzuciła się Hazzie na szyję? Dawna, zapomniana, zauroczona dziewczyna za czasów kiedy był jeszcze podrywaczem? Hm? (Bo każdy Amor był xd) Czy ta panienka zaważy na związku Jade i Harry'ego? Bo ona na pewno by się nieźle wkurzyła :P
Angelica już zdrowieje, widzimy nawet przebłyski humoru u niej, których nam tak bardzo brakowało :3 
Napisałam już tydzień temu część 15, ale coś mi w niej nie odpowiada... Chyba będę musiała ją usunąć i zacząć od nowa -,-" Ehhh... Po prostu nie jestem z niej zadowolona, a nie chcę Wam dać czegoś takiego. Wybaczcie.

Jutro jest dzień dziecka, życzę wszystkim dzieciom (i nie tylko) wszystkiego najlepszego! Każdy jest dzieckiem, czasem ukrytym gdzieś głęboko w środku, ale jest.

Ja idę dzisiaj na mały obchód galerii, bo muszę znaleźć sukienkę na bal gimnazjalny! Życzcie mi szczęścia :D

Miałam ostatnio CUDOWNY sen, sen natchnienia xd Postanowiłam go spisać i opublikuję go w postaci opowiadania na moim drugim blogu, więc oczekujcie ;*

Ode mnie to tyle na dzisiaj, zachęcam jeszcze tylko do pytania bohaterów i komentowania! :)

Miłego dnia!
Nicol <3

środa, 28 maja 2014

Krótkie imaginy z gifami 25


Cześć moi drodzy! Tak jak obiecałam w zeszłym tygodniu- kolejna porcja imagifów od Nicol! :D Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu^^
(Imagify nie są mojego autorstwa)
Enjoy!

*****
A CO JEŚLI CHOREOGRAFIĘ NA WHERE WE ARE TOUR UKŁADAŁ...
*****
PROGRAMY TV:
1) Dzień Dobry, czyli : Rozgrzewka z Liamem



2) Dla Forever Alone: Taniec towarzyski z kawą wg. Louisa




3) Być królem stylu z Harrym Stylesem.





4) Disko disko z Zaynem




5) Być naćpanym z Niallem


*****
( Po prostu musiałam to dodać... ) Takie Urocze *-*
1.




2.




*****

Kocham, kiedy Liam się śmieje, a nagle przechodzi w stan "zaraz Ci wpierdolę"
1)



2)



3)


*****

Jakaś dziewczyna krzyknęła" "Fuck me Harry!"
Harry na to:










*****
Jesteś na siłowni z Harry'm. Biegasz na bieżni. 
Harry: Ja też tak chcę!
Ty: Ok. Czekaj ustawię na minimum.
Harry: Nie! Na max! Jestem Harry Styles!
Włączasz bieżnię na maxa :



*****
*Liam przychodzi do Ciebie. Siada na przeciwko Ciebie na scenie i zauważa, że całą uwagę zwracasz na solówkę Zayna, a nie na niego. W końcu odwracasz wzrok i patrzysz na niego.*


*****

*ZAYN JEST TWOIM BRATEM* 
Zayn : "Co chcesz na święta?"
Ty: "Niall'a"
Zayn: "Coś jeszcze?"
Ty: Tylko Niall'a"
Zayn: "Ok"


*****


I jak się podobało? Macie jakieś ulubione? Moje to chyba z tym programem telewizyjnym xd Haha Louis z kubkiem kawy :D No i Liam z tym swoim stanem "tak bardzo groźnym" xd


Chcę Wam BARDZO podziękować za taką wspaniałą liczbę wyświetleń xD


Harry na pewno jest z nas dumny <3 Jeszcze raz Wam dziękuję!


Do napisania w sobotę!

Nicol <3

poniedziałek, 26 maja 2014

Dzień Matki

Do Mamy:
Wszystkiego Najlepszego dla mojej ukochanej, jedynej i cudownej, i najwspanialszej mamy na świecie! 
Dziękuję Ci, że zawsze mnie wspierasz we wszystkim co robię. Dziękuję, że mimo to, że tak często Cię denerwuję cały czas mi wybaczasz. Dziękuję za to, że poświęcasz się dla mnie i musisz czasem dłużej posiedzieć do późna przy pracy. Dziękuję Ci za to, że gotujesz codziennie obiady, mimo że jesteś zmęczona po pracy. Dziękuję, że zawsze mogę Cię poprosić o radę. Dziękuję, że zawsze mnie wysłuchujesz. Dziękuję, że pomagasz mi spełniać marzenia. Dziękuję, że wytrzymujesz, kiedy Ci mówię o 1D, co niekoniecznie musi Cię interesować. Dziękuję, że znosisz kłótnie pomiędzy moją siostra, a mną i zawsze rozstrzygasz nasz spór sprawiedliwie. Dziękuję, że czytasz moje rozdziały, bo to dla mnie naprawdę ważne. Dziękuję, że umożliwiasz mi dalsze prowadzenie bloga. Dziękuję, że mnie kochasz. 
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ.
Kocham Cię, mamo, z całego mojego serduszka!



Pozdrówcie ode mnie swoje mamy, ukochajcie je mocno, bo dzisiaj jest ich dzień. Powiedzcie im, jakie są ważne, one bardzo lubią to słyszeć i tego potrzebują. Ale mówcie im to codziennie, a nie tylko od święta (lub kiedy przyjdzie wypłata)! 
Zdradzicie mi co takiego dla nich przygotowaliście? Ja zrobiłam dla mojej mamy naszyjnik i kupiłam bukiecik róż :3 (Podoba jej się^^)
A Wy? Jak spędzacie Dzień Matki z swoimi mamami? :)

Nicol <3

sobota, 24 maja 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 13

„Rozśpiewana historia 2” Część 13

Obiecaj mi

Dzisiaj spałam dobrze. Może już się przyzwyczaiłam? Znów śnił mi się piasek. Głupie prawda? Piasek? Dlaczego akurat piasek? Chyba sprawdzę w Internecie w jednym z tych senników co to może oznaczać.
Przetarłam zaspane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chciałam jeszcze wstawać, w pościeli było mi tak ciepło… Ale już dochodziła godzina dziewiąta, a ja miałam dość leżenia. Wtedy zostajesz sam na sam z myślami i czasami zaczynają być męczące. A poza tym wcześnie położyłam się wczoraj spać. Wyszłam z ciepłej kołderki i od razu stanęłam przed szafą. Miałam ochotę dzisiaj założyć spódniczkę i tak też zrobiłam. Nie eksperymentowałam za bardzo, uznałam, że zwyczajny top będzie najlepiej pasował.
Przebrałam się w łazience, tam też nałożyłam mój zwyczajny, codzienny makijaż. Do tego para kolczyków, bransoletki i pierścionek z kokardką. Gdy sama byłam gotowa przywołałam do porządku mój pokój. Pościeliłam łóżko, złożyłam piżamę i schowałam pod poduszkę. Posprzątałam też wczorajsze ciuchy, odniosłam do koszyka na pranie. Tyle chyba wystarczy. Opuściłam swoja sypialnię i zamknęłam za sobą drzwi. Naprawdę cieszę się, że mam własny pokój. Czasem potrzebuję być sama i wtedy jest to niebywały luksus.
- Hej Jade. Wyspana? – Jesy akurat wychodziła z pokoju obok.
- Tak, teraz czuję, że mogę normalnie funkcjonować. – zaśmiałam się cicho.
- Chodźmy na śniadanie, jestem strasznie głodna! – chwyciłam ją pod ramie i razem udałyśmy się po schodach na dół, do salonu, ale tam nikogo nie zastałyśmy. Pomaszerowałyśmy wiec do kuchni i spotkałyśmy tam Leigh-Anne.
- Hej, co tak wcześnie? – odłożyła poranną gazetę na blat, wstała od stołu i włączyła ekspres do kawy.
- Nie jest aż tak wcześnie… Reszta śpi?- zapytałam.
- Tak. Macie ochotę na cappuccino?
- Jasne. – przytaknęłyśmy.
- To może ja się zajmę śniadaniem. Co powiecie na płatki z mlekiem? – zaproponowałam.
- Tak. Dawno nie jadłam takiego prostego śniadania. – zaśmiała się Jesy i podeszła do jednej z szafek. Wyciągnęła dwa rodzaje płatków: czekoladowe i zwykłe, kukurydziane. Ja powędrowałam do lodówki po mleko, a potem ustawiłam je na stole razem z łyżeczkami i miskami.
- Szybkie śniadanie gotowe. – uśmiechnęłam się.
- Kawa też zaraz będzie. – poinformowała Leigh-Anne pieniąc mleko do napoju. Już po chwili w trójkę siedziałyśmy przy stole zajadając płatki z mlekiem i popijając kawą. Nie brzmi za dobrze, ale to jest naprawdę dobre!
- A ty czemu byłaś tu tak wcześnie? – zagadnęła Jesy.
- Nie chciało mi się leżeć. Nie spałam za długo, ale czuję się pełna energii. Dziwne. – wypiła resztkę kawy.
- Mnie znów się śnił piasek. To jest dziwne. – zachichotałam.
- Mnie się śniła Avalon. Uśmiechała się. Powiedziała, że jestem dobra czarownicą i że dam radę. Potem się obudziłam z wielkim bólem głowy. – skrzywiła się.
- Wczoraj po tym pokazie świetlnym też bolała mnie głowa. – zauważyłam.
- Tak, mnie też… - ściągnęła brwi Jess.
- Może to efekt uboczny? Wiecie, porozumiewania się z Avalon. Może dlatego tak często z nami nie „rozmawia”? – myślała Leigh-Anne.
- Może tak. Trzeba się spytać reszty czy też mieli takie bóle i wtedy możemy wystawić taką tezę. – zjadłam ostatnią łyżkę mleka z płatkami – Jakieś szczególne plany na dziś?
- Nic. Angelica jest coraz bardziej rozdrażniona… Coś czuje, że powinna coś zjeść. – powiedziała Jesy.
- Masz rację, kiedy ostatni raz coś jadła? Tylko skąd wykombinować dla niej… no… jedzenie. – zdecydowałam się użyć słowa „jedzenie”, bo jakoś ciężko mi było powiedzieć „krew”.
- Nie można zamówić przez Internet? W necie wszystko się znajdzie. – wzruszyła ramionami Leigh.
- W sumie… Ale… Ugh, po prostu się jej zapytamy jak ona chciałaby to zrobić, co? – skrzywiłam się.
- Tak… W sumie, ja bym nie chciała na jej miejscu jeść czegoś niewiadomego pochodzenia… - przytaknęła Jesy.
- Hej dziewczyny. – przywitał się zaspany Louis, który właśnie wszedł do kuchni. Był jeszcze w piżamie, włóczył nogami, włosy miał w nieładzie i przecierał dłońmi na wpół zamknięte oczy. Podszedł do lodówki, wyjął karton soku pomarańczowego, szklankę i zaczął nalewać napoju. Szkoda, że nie do szklanki, tylko obok.
- Lou?
- Hm?
- Wiesz, że sok cieknie ci po spodniach, prawda?
- Co… Cholera! – Louis od razu się obudził. My za to wybuchnęłyśmy śmiechem. Jess wstała i podała mu ręcznik papierowy.
- Dobrze, że to tylko piżama. – poklepała go po plecach i się zaśmiała.
- Uh, idę się przebrać. – westchnął i pobiegł na górę.
- Czemu Louis ma mokre spodnie? – zapytał zdziwiony Niall, który minął go gdy wchodził do kuchni.
- Nie obudził się chyba do końca. – zachichotałyśmy, a blondyn pokręcił głową z rozbawienia. Niall za to był już ubrany i uczesany. Tryskała od niego energia i optymizm. Aż miło przebywać z taką osobą w pomieszczeniu, od razu humor się poprawia.
- Płatki? – zapytałam, na co on przytaknął z uśmiechem. Podałam mu miskę i łyżkę. Resztę wykonał już sam, a ja wytarłam niewielką plamę soku na podłodze i blacie.
- Cześć wszystkim. – przywitał się Liam. Razem z nim przyszła Angelica. Niepewnie stawiała każdy krok, raczej spuszczała wzrok.  Nawet trochę jakby się chowała za nim. Teraz się skrzywiła.
- Hej, wszystko w porządku? – zapytałam. Liam spojrzał na Angelicę, a potem na mnie.
- Jade, byłabyś zła, gdybym cię poprosił o wyjście? Angel jest głodna, a ty… ładnie pachniesz. Nie chce ci zrobić krzywdy, ale jej zmysły wariują… Przepraszam, że tak prosto z mostu.  - w mojej głowie pojawił się głos Liama.  Oh, nie ma sprawy. Rozumiem. Już idę. – pomyślałam szybko i udałam się na górę.
Hm, Harry jeszcze śpi? Może sprawdzę? Chcę go już zobaczyć. Ale przecież nie będę go budzić… Z drugiej strony widok słodko śpiącego loczka… O, tak. To mnie przekonuje. Od razu przeszłam korytarz i znalazłam się przed jego drzwiami. Zapukałam cicho, może już wstał? Nie dostałam odpowiedzi, więc uchyliłam lekko drzwi i w szparę wsadziłam głowę.
- Harry? – szepnęłam wyglądając zza drewnianej powłoki. Wśród białej pościeli zauważyłam jego czuprynę. Weszłam na palcach do pokoju. - Harry?
- Chcę spać. – usłyszałam cichy, zachrypnięty głos chłopaka.
- Mówiłam coś, ignorujesz mnie? – zachichotałam.
- Skądże, skarbie. – mimo, że chował się pod kołdrą mogłam wyczuć, że się uśmiecha.
- Ty już nie spałeś! – powiedziałam oskarżycielskim tonem, chwyciłam za rąbek pościeli i go pociągnęłam.
- A ty się zakradałaś do mojego pokoju. – odbił pałeczkę, przytrzymując materiał i ciągnąc mnie do niego. Jego włosy były lekko potargane, ale wyglądały bardzo uroczo. Opalony, nagi tors sprawiał, że robiło mi się gorąco. Błyszczące, nadal trochę zaspane oczy, lśniły w świetle dnia. Poranna chrypka w jego głosie również działała na jego korzyść. Jak on to robi, że jest absolutnie perfekcyjny? Nie znalazłabym w nim, nawet gdybym chciała, ani jednej wady.
- Wstawaj. – zaśmiałam się, przywracając swoje myśli do porządku, zanim wymknęłyby się spod kontroli.
- A może położyłabyś się tu ze mną? – uśmiechnął się promiennie.
- Najpierw śniadanie. – pokręciłam głową z rozbawienia.
- Śniadanie poczeka. – stwierdził i szybkim ruchem pociągnął za pościel powodując zachwianie mojej równowagi. Oczywiście, wykorzystał okazję. Złapał mnie za nadgarstek i przytrzymał, bym nie wróciła do pionu tylko opadła wprost na niego.
- Harry! – pisnęłam, gdy jego silne ramiona zamknęły mnie w mocnym uścisku.
- Kocham, gdy mówisz moje imię. – wyszczerzył się i skradł mi pocałunek. Jasne było, że mu się nie oprę. On to wiedział i ja to wiedziałam. Przez chwilę próbowałam walczyć, ale szybko się poddałam, bo naprawdę lubię gdy to robi. Gdy przestałam się wyrywać i zaczęłam oddawać mu pocałunek, poluźnił uścisk. Moje ręce były wolne i same znalazły drogę do jego loków. Zaplotłam w nie palce, uwielbiam to robić.
- Nie to żeby coś, ale może następnym razem zamknijcie drzwi? – dotarł do mnie obcy głos, zupełnie nie proszony w naszym małym świecie. Podskoczyłam wystraszona, ale to tylko spowodowało upadek, gdyż leżałam na krawędzi łóżka Harry’ego.
- Louis! – krzyknął loczek zdenerwowany.
- Nie ma za co, Styles. – Lou mrugnął jednym okiem i śmiejąc się uciekł z pokoju, zanim Harry zdążył trafić w niego poduszką.
- Nic ci nie jest? – zapytał i wychylił się do mnie.
- Nie, ale bardzo się cieszę, że masz tu dywan. – zachichotałam i wstałam. Poprawiłam swoją spódniczkę, która była teraz zdecydowanie za wysoko.
- Idziesz zamknąć drzwi, a potem do mnie wrócisz, prawda? – zapytał i podniósł się do pozycji siedzącej, by móc podążyć za mną wzrokiem, gdy się kierowałam do wyjścia.
- Nope. – pokręciłam głową i się zaśmiałam – Czekam na dole.
- Tak myślałem. Dzięki Louis. – westchnął i opadł na łóżko.
Cały czas chichocząc, zeszłam po schodach i usiadłam na kanapie obok Nialla i Leigh-Anne.
- Reszta w kuchni? – spytałam obojętnie.
- Mhm. Obmyślają plan zdobycia pożywienia dla Angel. – odpowiedział Niall.
- Jak na razie wygrywa pomysł z zakradnięciem się do punktu pobrań w pobliskim szpitalu. – wzruszyła ramionami Leigh.
- W sumie… to lepsze niż gryzienie kogoś innego. – stwierdziłam z niemałym obrzydzeniem.
- Taa… Widziałaś Jesy, Pezz i Eleanor? Czy jeszcze śpią? – zapytała czarnowłosa.
- Sądzę, że Jade zajmowała się KIMŚ innym. – zachichotał Louis, ale tym razem nie uchronił się od dostania poduszką. Punkt dla mnie. Kiedy się śmialiśmy z Louisa, do salonu wszedł Harry. Miał na sobie czarne spodnie i białą, luźnąkoszulkę.
Leigh-Anne od razu się poderwała z miejsca i podbiegła do niego. Powiedziała mu coś na ucho i dyskretnie podała mu jakąś rzecz do ręki. Co? O co tu chodzi? Harry uśmiechnął się i odpowiedział jej równie cicho, co ona. Loczek pobiegł z powrotem na górę, a Leigh wróciła na kanapę. Posłałam jej zdziwione spojrzenie, ale ona szybko odwróciła wzrok. Uniosłam jedną brew do góry w geście zaskoczenia. Co tu jest grane?
- Jade, gdzie masz telefon? – zapytała ciągle unikając mojego spojrzenia.
- Na górze… A co? - zmarszczyłam brwi ponownie zbita z tropu. Mój telefon? Po co jej mój telefon?
- Oh… Um, powinnaś go sprawdzić. Nie mogę nic więcej powiedzieć, wybacz. – uśmiechnęła się przepraszająco.
- Co takiego? Ale…
- To niespodzianka. Idź. – przerwała mi i gestem ręki mnie ponagliła. Przyjrzałam jej się uważnie, robiąc niezdecydowaną minę. Ona wywróciła tylko oczami.
- Okey… Idę… - powiedziałam niepewnie i ruszyłam w stronę pokoju. Co ona wyprawia? Nie podoba mi się ta zabawa. Jaka znowu niespodzianka? Gdy byłam na górze, skręciłam w prawo i stanęłam przed drzwiami, na których widniała kolorowo-brokatowa tabliczka „Jade”. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju zastanawiając się gdzie ostatnio zostawiłam telefon. Jeszcze bardziej się zdziwiłam, gdy zobaczyłam na środku pokoju… Harry’ego.
- Dobra, co tu jest grane?  Dlaczego Leigh-Anne się tak dziwnie zachowuje? I co tutaj robisz? – nie wytrzymałam. Harry się roześmiał.
- Wybacz to zamieszanie, chciałem, byśmy po prostu byli sami. – mrugnął do mnie okiem i zamknął za mną drzwi. Tak, Louis już nas przestrzegł na przyszłość.
- No dobrze. Słucham? –przekrzywiłam głowę i stanęłam naprzeciwko niego.  Chłopak złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się lekko na ten miły gest.
- Mam coś dla ciebie. – powiedział wpatrując mi się w oczy. Zauważyłam, ze był trochę niepewny i jakby spięty. Sięgnął do kieszeni i wyjął małe, ozdobne pudełeczko.
- Oh, Harry, nie musiałeś… - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Proszę, otwórz je. – włożył je do mojej ręki. Otworzyłam delikatnie wieczko, a w środku, na aksamitnej poduszeczce leżał wisiorek z łańcuszkiem. Był koloru brudnego złota, a czerwony kryształ w kształcie serca był jakby opatulony metalowymi skrzydłami. Był tak śliczny, ze aż odebrało mi mowę. Wyciągnęłam go z pudełeczka, by lepiej mu się przyjrzeć.



- Podoba ci się? – Harry przyglądał mi się badawczo.
- Tak, jest piękny! Naprawdę, cudowny. Dziękuję! – rzuciłam mu się na szyję. Czułam, jak się uśmiecha. Zaplótł ręce na mojej talii obejmując mnie.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, wiesz o tym? – mówił cały czas mając mnie w ramionach. Przymknęłam oczy oddając się chwili.
- Teraz już wiem. – zagryzłam wargę. Tylko, że mi chyba zależy na tobie trochę bardziej- dodałam w myślach. Poczułam jak chłopak lekko się ode mnie odsuwa, więc i ja to zrobiłam.
- Mogę? – zapytał wskazując na naszyjnik.
- Tak, proszę. – odwróciłam się do niego tyłem, stając przed lustrem. Podszedł do mnie i rozpiął łańcuszek, podczas gdy ja zebrałam włosy i ułożyłam je sobie na prawym ramieniu. Wyciągnął ręce nade mną i zniżył je tak, by wisiorek leżał idealnie na mojej szyi, po czym go zapiął. Widziałam zdenerwowanie na jego twarzy i zupełnie tego nie rozumiałam, czym się tak stresuje. Dotknęłam wisiorka palcami zachwycając się jego wyglądem. Był po prostu wspaniały. Idealny.
- Dziękuję. – odwróciłam się do niego i pocałowałam go w usta. Przyciągnął mnie do siebie bliżej, mocniej. Nie wiem czemu, ale czułam się , jakby dawał mi ostatni pocałunek. Odsunęłam się i popatrzyłam na niego pytająco.
- Możesz mi coś obiecać? – zapytał wpatrując się w łańcuszek.
- Co chcesz. – odpowiedziałam bez namysłu.
- Przysięgnij mi proszę, że go nie ściągniesz. – popatrzył na mnie poważnie.
- Przenigdy. Będzie już zawsze ze mną. – uniosłam kąciki ust do góry. – Harry, wszystko w porządku? Trochę dziwnie się zachowujesz…
- Po prostu… Trochę się denerwowałem. Ale jest ok. – dotknął mojego policzka.
- Na pewno?
- Tak. Cieszę się, że ci się podoba. – cmoknął mnie słodko.



C.d.n…


________________________________________________________________

Noooo czeeeeeeść :D *głos mojego kolegi z klasy*

Co tam słychać? Zaczęłam spełniać Wasze prośby- oto rozdział poświęcony szczególnie Jade i Harry'emu. Mam nadzieję, że tak jest dobrze? Naturalnie, będzie jeszcze wiele takich rozdziałów, ale ten jest specjalny, bo potem dużo się dzięki niemu wyjaśni ;)
A propos rozdziału- jak się podobało? Czy odpowiadają Wam te zdjęcia lub gify pomiędzy tekstem? Napiszcie w komentarzach, żebym wiedziała co mam na przyszłość unikać albo co mam robić dalej ;)

Odpowiadając na pewne pytanie z komentarza- moje  wakacyjne marzenie się spełnia, ponieważ w lipcu jadę do Londynu, Manchesteru oraz Stockportu! Już się nie mogę doczekać! Odwiedzę znajomych w Londynie i ciocie w pozostałych miastach. W każdym mieście spędzę tydzień. Wspaniale, prawda? Nie ukrywam, że mam ogromną nadzieję na spotkanie z 1D albo chociaż jednym z nich... To byłyby wakacje marzeń. 
A tak przy okazji, właśnie odwiedziła mnie rodzina z Manchesteru! Ciocia, wujek oraz moi kuzyni- Blanka i Franek. Blanka ma 2,5 lat, a Franek skończył 5. Są słodcy, ale ta pierwsza zdążyła mnie już zrzucić z drabinek łóżka piętrowego i poleciałam na okno. Hmm... Teraz tak sobie myślę, że dobrze, że wytrzymało pod moim ciężarem, bo mogła być z tego katastrofa O.o 
Jest jeden plus! Przy niej to mam trening lepszy niż przy Chodakowskiej xd

Przepraszam, jeśli nie nadrobiłam Waszych blogów :( Postaram się to zrobić jak najszybciej!


Proszę o komentarze, dla Was to chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy ;*


Miłego dnia!

Nicol <3

P.S. Zapraszam do pytania bohaterów lub chociaż czytania odpowiedzi na pytania innych. Można się dużo dowiedzieć, a czasem nawet rozjaśnia się co nieco :D

piątek, 23 maja 2014

Krótkie imaginy z gifami 24

Heeeeeejka!

Piąteczek, piątunio, piątek lub innymi słowy... w końcu wolność! Haha co prawda ja wolne miałam już od środy, wiec no xd Klasa pojechała na wycieczkę do Pragi, a ja zostałam w domu i pisałam dla Was rozdziały! Widzicie jak się dla Was poświęcam?! Oczywiście, poniekąd żartuję :) Nie pojechałam na wycieczkę, bo wyszło bardzo drogo, a ja już mam zaplanowane kosztowne wakacje (MOJE MARZENIE SIĘ SPEŁNI!), więc odpuściłam rodzicom :P No, a że mam braki w pisaniu rozdziałów to wymyśliłam całkiem fajny obrót spraw, myślę, że się Wam spodoba^^

Nie przedłużając, oddaję w Wasze ręce gify ;) Miłego czytania!
(Gify nie są mojego autorstwa)

*****


Niall : Co to ma się znaczyć ! [T.I] jest moja !



*****
Liam : Co na obiad? Ty : Zupa .. Liam :??? Ty : Mówię serio ... Liam :

Ty : I tym razem jesz łyżeczką ... Liam :
*****
Gdzie podział się Louis ? Lou : Tuu jestem

*****
Ktoś : Niall jest najbardziej normalny i poważny w zespole. Ja: *facepalm* hahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahaha


*****
N: Zobacz kochanie! Ty: No widzę, Twoje nazwisko. N: Niedługo to też będzie Twoje nazwisko [T.I]


*****
Morderca: You have one... Ja:



*****
Ty: *Rozmawiasz z Liamem nad waszą przyszłością.* Liam: I będziemy mieli dużo dzieci i kupimy psa.


*****
Harry trzyma swoje spodnie żeby Liam mu ich nie ściągnął XD



*****
Ty: Chłopaki idę do sklepu. Co kupić? Chcecie coś? Harry: To ja banany. Lou: A ja chce ciastka. Zayn: A ja wole zjeść banany. Kup banany. Niall: Ej.. Ja chce ciastka. Ciastka! Ty: A ty Liam? Co wolisz? Louis:



*****
Oglądasz z Niallem Top model. Oto skutki :

*****
Jakiś koleś cię podrywa. Gdy nagle... Harry : Nie wiem czy wiesz ale ona jest moja ..

*****
Niall: ... a po randce zaprosiła mnie do siebie^^ Harry: Nie no stary, szacunek...


*****
Ty : Ale Harry ma sexy klatę ... Wszyscy : .... Harry : 


Ty : Yyyy... Powiedziałam to na głos? Harry :


*****

"staram się nie płakać, staram się nie płakać, staram się nie-" *tonie w morzu łez*


*****
ONE DIRECTION ŚPIEWALI "NIC NIE MOŻE STANĄĆ POMIĘDZY TOBĄ I MNĄ" ALE CHYBA ZAPOMNIELI O TYM...


*****

Troszkę krótko, ale to dlatego, że jutro będzie nowy rozdział xd Ja juz przygotowałam dla Was 25 część z gifami, więc w przyszłym tygodniu na pewno dodam ;*

Do jutra!
Nicol <3

piątek, 16 maja 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 12

„Rozśpiewana historia 2” Część 12

Migoczące światełka


- Dobra, teraz się trochę rozluźnij, gotowa? – popatrzył ciepło na Angelicę Niall.
- Jeśli to pomoże… - skrzywiła się lekko.
- Pomoże, postaram się zabrać od ciebie poczucie winy, zgoda? Czy jest coś co bardziej czy przeszkadza? – zapytał ujmując delikatnie jej rękę. Angel wzdrygnęła się lekko pod wpływem jego dotyku.
- Wspomnienia.
- Uh, coś co jest uczuciem… Obawiam się, że nie mogę usunąć twoich wspomnień. – uśmiechnął się lekko blondyn.
- Myślę, że strach. – wtrącił się Liam. Angelica spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Przestań czytać mi w myślach! – wycedziła.
- Nie moja wina. – uniósł w niewinnym geście ręce do góry.
- Dobra, spróbujemy się tym zająć. – przerwał Niall i mocniej złapał za rękę dziewczyny – Zamknij oczy i oddychaj głęboko.
Angel najpierw wywróciła oczami, ale potem wykonała polecenia blondyna. Zapanowała kompletna cisza. Przestałam nawet oddychać w obawie, ze mogę tym jakoś przeszkadzać. Angelica zacisnęła lekko powieki, ale nadal robiła głębokie wdechy i wydechy. Popatrzyłam na Eleanor, która bacznie obserwowała poczynania Nialla. On miał lekki grymas na twarzy. Był przygarbiony i zupełnie skupiony. Nawet trochę blady. El położyła mu rękę na ramieniu w geście, aby przestał. Niall chciał pomóc, ale sam nie był w stanie jeszcze dać z siebie wszystko. Wyprostował się, otworzył oczy i delikatnie odłożył rękę Angelici.
- Lepiej? – zapytał niepewnie, ale pełny nadziei. Naprawdę chciał pomóc. Mówił mi, ze czuł się trochę nie w porządku z tym, że to przez niego ona teraz cierpi. Oczywiście, jest to kompletna głupotą, ponieważ on jej pomógł burząc jej mur. Choćby nie wiem jak by się zaparła i tak najlepsze było dla niej trzymanie swojego człowieczeństwa.
- Wiesz… Chyba… Tak, trochę mi ulżyło. – zamrugała w zdziwieniu.
- Serio? – uśmiechnął się uszczęśliwiony, a dziewczyna lekko pokiwała głową. Wypuściłam powietrze z płuc, które wstrzymywałam już jakiś czas. Jest dobrze. Jak tylko trochę uspokoiliśmy Angelicę, a nawet udało nam się sprawić, że zasnęła na dwadzieścia minut, Liam opowiedział co widział, co wyczytał z jej wspomnień. To było straszne! Jak te okropne wampiry mogły coś takiego zrobić?! Angelica znowu obudziła się z krzykiem, więc Niall tym bardziej chciał pomóc. El nie była z tego powodu zadowolona, ale ostatecznie się zgodziła, pod warunkiem, że jak da znak to przestanie. Jak widać się udało. I się opłacało, bo Angel jest teraz zdecydowanie spokojniejsza.
- Angelico, mogę zobaczyć twoje ramię? Pewnie trzeba zmienić opatrunek. – powiedziała spokojnie Eleanor.
- Już mnie nie boli, ale okey. – zgodziła się i przesunęła trochę na łóżku robiąc miejsce dla El. Od tych paru godzin, Angelica jest zdecydowanie milsza. Trochę zagubiona i przygnębiona, ale przyjemniejsza. Wszyscy byliśmy w pokoju Liama, bo wszyscy chcieli przypilnować sprawę, by nie wymknęła się spod kontroli. Teraz postanowiliśmy opuścić sypialnię (oczywiście poza Liamem, który wolał zostać z Angel), aby nie przeszkadzać El. Udaliśmy się do salonu. Zayn, Louis, Jesy, Niall i Leigh-Anne usiedli na kanapie, a mulat włączył telewizor. Harry do nich dołączył. Perrie poszła do kuchni, więc zamierzałam pójść za nią, ale palce pewnej osoby zawinęły się na moim nadgarstku i pociągnęły tak, że usiadłam mu na kolanach.
- Harry! – pisnęłam lekko zaskoczona jego nagłym gestem. On się tylko uśmiechnął i przytulił mnie mocno do siebie. Moje policzki oblało gorąco, to było takie miłe! Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam powieki rozkoszując się jego zapachem. Uwielbiałam jego perfumy.
- Pokazać wam coś? – zapytała podekscytowana Leigh przerywając ciszę.
- Mhm. – mruknął znudzony Louis przenosząc wzrok na czarnowłosą. Hmm, wydaje mi się, że coś go męczy… Będę się mu trochę uważniej przyglądać.
- Uwaga. – uśmiechnęła się i spojrzała na żyrandol. Skinęła głową, a światło zgasło. Zapanowała ciemność, ponieważ była już godzina dziewiętnasta, a na dworze już dawno zapadł zmrok. Nagle rozbłysnęły małe płomyki na środku pokoju, tańcząc i wirując w powietrzu. Zmieniały kolory, błyszczały się. I wydobywały się z rąk Leigh-Anne.
- Jak ty to robisz? – zdziwiła się Jesy.
- Magia. – Leigh rozkazała światełkom biegać po całym pokoju jednym gestem ręki. Niektóre były wolniejsze, inne szybsze, a jeszcze inne zmieniały kolory lub błyszczały jak brokat. Niektóre zostawiały za sobą długie wstęgi, a inne były niczym małe punkciki. Były prześliczne. Wyciągnęłam rękę, aby dotknąć jednego z nich, ale gdy tylko mój palec spotkał się z małym światełkiem ono prysło jak zimne ognie mieniąc się i opadając. Kolorowe punkciki zniknęły, a światło na powrót rozbłysnęło w pokoju.
- To było cudowne! – pochwalił czarnowłosą Niall.
- Dzięki. Nauczyłam się wielu takich fajnych rzeczy. Na przykład opanowałam już sztukę lewitacji. – wyciągnęła dłoń przed siebie i przekręciła ją, a wprost do jej ręki przyleciał pilot leżący na stoliku.
- Wow! – zaklaskałam w dłonie.
- Czekaj, czyli możesz już czarować? – zapytał Zayn.
- Mogłam od początku, tylko byłam słaba i wyczerpana po rytuale… Teraz czuję się  już w pełni sił. Nawet… Umm… Czuję się silniejsza niż przedtem. – spuściła głowę.
- To chyba dobrze, prawda? – zdziwił się loczek, który cały czas mocno oplatał moją talię rękami.
- Nie wiem. Ciekawiło mnie moje spostrzeżenie, więc szukałam o tym coś w księgach. I znalazłam.
- I co tam było? – byłam lekko zaniepokojona.
- To znaczy, to nic złego, normalna kolej rzeczy, ale… Um, kiedy Avalon umarła… Jej moc wsiąknęła w ziemię.  Jeśli to co przeczytałam jest prawdą, to moc czarownicy, która zmarła przechodzi na kolejną, która jest najbliżej. Ja byłam… najbliżej. – powiedziała smutno.
- Ej, powinnaś się cieszyć. – Niall objął ją ramieniem.
- Nie. Nie dość, że przeze mnie umarła, to teraz jeszcze ja dostałam jej moc? To nie w porządku… - pokręciła głową i wpatrywała się w swoje ręce. Nagle żarówki zamigotały, a potem ponownie się zaświeciły. Temperatura w pokoju nagle spadła.
- Co to było? Leigh? – zdziwił się Louis.
- To nie ja. – zaprzeczyła równie zaskoczona.
- Nie ważne, chodzi o to, że ty nie jesteś winna. Leigh-Anne, dostałaś jej moc, bo to normalne. Avalon na pewno nie ma ci tego za złe. Wydaje mi się, ze się nawet z tego cieszy. – uśmiechnął się blondyn.
- Tak myślisz? – pociągnęła nosem.
- Na pewno tak jest. Gdyby Avalon była na nas zła pewnie już dawno by nas straszyła we śnie albo coś. – zaśmiała się Jesy.
- Jesy ma rację, nie masz się czym martwić. Tylko musisz być ostrożna, Av mi mówiła, że była naprawdę silną czarownicą, a taka duża moc może być niebezpieczna. – ostrzegł Niall.
- Tak, wiem, czytałam o tym. – przytaknęła Leigh.
- Ty nic tylko czytasz! – zachichotałam.
- Ale to lubię. – uśmiechnęła się słabo – Czasem mam wrażenie jakby Avalon ze mną wtedy była. Ostatnio szukałam jakiegoś zaklęcia i wtedy z półki spadła jedna z książek. Jak do niej podeszłam, to była otwarta akurat na tej stronie co szukałam.
- Może jest w tym trochę racji… W końcu, Avalon może tu teraz być. Jak myślicie? – zapytał Zayn. Żarówki znowu zamigotały i na powrót wróciło światło. W pokoju było coraz zimniej.
- Ej… Czy my… czy wam też się wydaje… - wyjąkałam.
- Ona tu jest. – dokończył za mnie Niall i uśmiechnął się lekko.
- Avalon, naprawdę bardzo się cieszymy, ale proszę nie rób tego więcej, bo ja już łapię cykora… -  rozejrzał się po całym pokoju Louis, a światło znowu znikło i się pojawiło.
- Ona zawsze miała poczucie humoru. – zachichotał Nialler. - Tęsknimy Av. – powiedział błądząc wzrokiem po salonie.
- Już nie długo pogadamy trochę normalniej, co ty na to? Myślisz, że uda mi się jakoś nawiązać z Tobą kontakt? Jeśli tak, to zgaś światło, jeśli tylko możesz. – Leigh wstała i szukała jakiejkolwiek wskazówki, która pomogłaby nam stwierdzić gdzie jest Avalon. Tak jak Leigh-Anne prosiła, światło zgasło, a po chwili się zapaliło. O rany…
- Tak! Zobaczysz, ja już zbieram siły, obiecuję, obiecuję ci, że jakoś się połączę z drugą stroną. Już się nie mogę doczekać! – Leigh skakała z radości.
- Naprawdę chcesz to zrobić?- spytał z nadzieją w głosie Niall.
- Tak. Mam wystarczająco dużo mocy, bo ogromna siła Avalon plus moja własna na pewno dadzą radę. Muszę tylko poćwiczyć, aby wszystko było okey. Uda mi się. – Leigh była tak stanowcza jak nigdy, ale równocześnie szczęśliwa.
- Leigh, wiesz, że zawsze ci pomożemy. Tylko proszę, uważaj, wiesz, że to niebezpieczne. – podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Jasne. Ale to dopiero za jakiś czas. Jeszcze nie jestem gotowa. Muszę ćwiczyć i jak najwięcej praktykować. Um, zmieniając temat, kto jest głodny? Bo ja strasznie… - złapała się za brzuch. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Udaliśmy się do kuchni, a tam niespodzianka! Perrie przygotowała sałatkę i kanapki!
- Perrie, kocham cię. – zaśmiała się Jesy i usiadła do stołu. Wszyscy zabraliśmy się za posiłek i w ciągu kilku minut prawie wszystko zniknęło. Coś zaczęła mnie boleć głowa...
- Zaniosę kolację reszcie. – powiedziała Pezz, chwyciła ostatnie trzy kanapki i położyła na czysty talerz. Wstała i opuściła kuchnię.
- To ja posprzątam. – stwierdziłam, wstałam i zaczęłam zbierać talerze.
- Pomogę. – zaoferowała się Jesy na co przytaknęłam z uśmiechem.
- Leigh-Anne, możemy porozmawiać? – zapytał Harry, gdy się odwróciłam, by zanieść naczynia do zmywarki.
- Jasne, wszystko w porządku? – odpowiedziała.
- Tak, tak, ale… Um, chodź, muszę ci coś po prostu pokazać. – loczek zdawał się być jakiś taki… nie wiem jak to nazwać… skrępowany? Nie, to nie to, ale coś w tym stylu.
- Oh, ok. – Leigh wstała i razem z Harrym poszli na górę. O co może mu chodzić? Ugh, z resztą nie moja sprawa. Chciał z nią porozmawiać. I tyle. Nie powinnam o tym myśleć.
- Jade, co ty wyprawiasz? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Jesy. Spojrzałam zdziwiona na ręce i zauważyłam, że właśnie próbowałam włożyć talerze tam, gdzie było miejsce na kubki w zmywarce.
- Oh, rany… - pacnęłam się dłonią w czoło – Zamyśliłam się.
- Właśnie widzę. – pokręciła z rozbawieniem głową i zabrała ode mnie talerze – Ja to zrobię.
- Dobra… Wiesz co, ja się chyba dzisiaj wcześniej położę. Coś głowa mnie boli... Mogę cię zostawić samą? – spojrzałam na nią przepraszająco.
- Jasne, powinnaś się przespać, wyglądasz na zmęczoną. Dobranoc. – mrugnęła do mnie okiem, a ja się lekko uśmiechnęłam i poczłapałam do pokoju. Wzięłam do ręki piżamę, wzięłam szybką kąpiel i wskoczyłam pod kołdrę. Moje myśli krążyły jeszcze chwilę podsumowując dzisiejszy dzień, aż w końcu zasnęłam. A śnił mi się znowu piasek.


C.d.n...

________________________________________________________________

Hej Wam!

W końcu weekend! Dodaję dzisiaj rozdział, ponieważ jutro mnie nie będzie prawdopodobnie przez cały dzień, bo wybieram się na pielgrzymkę, a nie chcę Was zaniedbać ;) Mam nadzieję, że to nie problem? 


Oczywiście, byłoby miło gdybyście zostawili po sobie ślad w postaci komentarza. Chciałabym wiedzieć co myślicie o tym rozdziale, czy się Wam podobał, a może wręcz przeciwnie? Czekam na Wasze opinie ;)


Miałam dzisiaj cudowny sen! Śniło mi się, że byłam na koncercie 1D i to było takie realistyczne! Jakbym naprawdę tam była! Widziałam dokładnie każdy tatuaż Harry'ego, każdy szczegół, idealnie słyszałam Best Song Ever, ich ciuchy, tłumy fanek... To było takie... Wow...

A Wy macie takie sny? Jeśli tak, opowiedzcie o nich w komentarzach, a ja z przyjemnością poczytam :)

Na moim drugim blogu pojawiła się 5 część Bezludnej Wyspy, gdyby miał ktoś ochotę poczytać zapraszam TU. :3


Życzę Wam miłego i spokojnego weekendu, żebyście sobie trochę odpoczęli zanim znowu wrócimy do tej okropnej szkoły :)


Wasza Nicol <3


P.S. Zapraszam do pytania bohaterów w zakładce wyżej :)