sobota, 10 maja 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 11

„Rozśpiewana historia 2” Część 11

Przeszłość Angelici


- Obiad gotowy chłopaki! -zawołała Perrie. Powstrzymywałam się, by nie szczerzyć się jak jakaś idiotka. Trzymałam mocno broń w dłoniach pod stołem ukrywając ją pod obrusem.
- Yay! Już padam z głodu! - ucieszył się Niall i szybko usiadł do stołu. Nakryłyśmy go pięknie. Jedzenie wyglądało bardzo apetycznie, a jak pachniało! Pycha! Szkoda, że taka zgubna...
- Wow. Ślicznie. - stwierdził Louis siadając na krześle.
- Postarałyście się. Po tym co wam zrobiliśmy? - zdziwił się Zayn i również zajął swoje miejsce. Teraz byli już wszyscy. Niall, Louis, Zayn, Harry i Eleanor.
- Jak już coś robimy, to perfekcyjnie. Myślałam, że nas znacie. - wzruszyła ramionami Pezz. Zacisnęłam palce na przedmiocie, który leżał spokojnie na moich kolanach.
- To co? Smacznego. - zatarł ręce Niall i nałożył sobie trochę kurczaka. Ja postawiłam na sałatkę z pomidorami, oliwkami, kukurydzą i fetą. Moja ulubiona. Dziewczyny również nałożyły sobie sałatki. Za to chłopaki wpadli w naszą pułapkę i spróbowali mięsa. Niall jako pierwszy wziął pierwszy kęs, a zaraz za nim reszta.
- Dlaczego nie jecie... - urwał w połowie Louis.
- O mój Boże! Wody! Wody! - zaczął machać dłonią przed buzią blondyn.
- TO PALI! - wydarł się Zayn i robił taki sam gest co Niall.
- To wy! Zrobilibyście to specjalnie! Jejku, mój język płonie! - wciągał powietrze przez otwartą buzię Lou.
- Kara. Następnym razem pomyślicie kiedy będziecie chcieli z nas pożartować. - uśmiechnęłam się chytrze.
- Wody! Wody! -  łkał rozpaczliwe Harry.
- Ohh, spokojnie. Przewidziałyśmy to. - odparła wesoło Leigh-Anne. Wszystkie szeroko się uśmiechnęłyśmy i wyciągnęłyśmy pistolety z pod stołu. Oczywiście, na wodę.
- Proszę bardzo! - zawołała Jesy i rozpoczęłyśmy atak. Celowałyśmy wszędzie, tylko nie w ich buzie, a przynajmniej starałyśmy się. Po chwilowej wojnie do kuchni wpadł Liam.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął.
- Gasimy pożar. - zaśmiała się Perrie.
- Próbowała mnie utopić! - denerwował się Zayn.
- Ależ ja chciałam tylko pomóc. Chciałeś wody, prawda? - zatrzepotała niewinnie rzęsami.
- Harry, a jak u ciebie? Chcesz więcej? - pomachałam pistoletem na wodę i posłałam mu triumfujący uśmiech. Popatrzył się na mnie morderczym wzrokiem, po czym jak fontanna wypluł wodę z ust.
- Nie trzeba.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nawet Harry się po chwili dołączył.
- No dobra, wygrałyście. To był naprawdę dobry żart. - pochwalił nas Louis.
- Ale Eleanor się nie oberwało! A działała z nami. - skrzyżował ręce na piersi Niall. Wszyscy spojrzeli na przemoczoną do suchej nitki dziewczynę.
- Może i nie spróbowałam dynamitu, ale za to najbardziej zmokłam. - zachichotała wyciskając wodę z włosów jak pranie.
- Ok., teraz jest w porządku. – uśmiechnął się blondyn.
- Jak się czuje Angelica? – zmieniłam temat. Dawno u niej nie byłam, szczerze mówiąc ciut się boję.
- Śpi. Rany po wilkołaku już się prawie zagoiły.
- Ciekawe co ona z nim robiła… W końcu, zanim tam przyszliśmy to z nim rozmawiała. – zauważył Louis.
- Racja… Może się jej zapytajmy? – zaproponowała Perrie.
- Nie teraz. Jest w rozsypce. – pokręcił głową Liam – Dużo emocji na nią spadło, naprawdę. Ma tysiąc myśli na raz, nie wiem jak ona to wytrzymuje.
- Mhm. Odczuwam silne emocje u niej. Cały czas jest z nią nie najlepiej. – przytaknął Niall.
- Mam nadzieję, że jak najszybciej do siebie dojdzie. – westchnęła Jesy.
- Może El mogłaby jakoś pomóc? – wtrąciła się Leigh-Anne.
- Nie potrafię. Jej problem polega na przytłaczających uczuciach… Ja jestem od tej fizycznej pomocy, nie psychicznej. – odpowiedziała smutno brunetka – A co do Nialla, to jak na razie się nie zgadzam, by on pomagał. Jest bardzo osłabiony.
- A odkąd to zaczęłaś nam mówić co nam wolno, a co nie? – zdziwił się Zayn.
- Odkąd ratuję wam tyłki swoimi zdolnościami leczniczymi. Powiedzmy, że jestem waszym prywatnym lekarzem i to ja decyduję o waszych możliwościach zdrowotnych, czy wam to się podoba czy nie. – powiedziała stanowczo.
- Dokładnie. Zdenerwujecie Eleanor, a potem będziecie musieli po lekarzach biegać, bo ona już wam wtedy nie pomoże. – zaśmiałam się. Nagle do naszych uszu dobiega przeraźliwy krzyk. Jako pierwszy do biegu ruszył Liam, za nim Eleanor, a mnie udało się zająć trzecie miejsce. W ciągu niecałych dziesięciu sekund pokonaliśmy schody i połowę korytarza, aż w końcu znaleźliśmy się w sypialni Liama. To ona.
- Angel! – zaniepokoił się brunet i podbiegł do niej. Angelica nadal śpi, tylko krzyczy przez sen i strasznie się rzuca. Liam mocno ją objął uniemożliwiając jej ruchy. Obudziła się, a na jej twarzy momentalnie pojawiła się ulga. – Cicho, już cicho. Wszystko w porządku. – uspokajał ją.
Brunetka zaczęła płakać i mocno złapała się chłopaka. Po prostu płakała i szlochała. Widziałam, że stara się opanować, ale nie może.
- Co się stało? To tylko zły sen, prawda? – gładził ją po głowie Liam. Eleanor usiadła obok nich na łóżku i przymrużyła oczy, jednak po chwili wstała i wyszła z pokoju, mówiąc coś pod nosem o jakiejś ziołowej herbatce. Wszyscy inni, którzy stali w drzwiach, także się wycofali. Ja postanowiłam zostać i pomóc Liamowi.
- To znowu on… - załkała dziewczyna.
- Kto taki? – dopytywał się Liam, na co ona pokręciła przecząco głową i zapłakała głośniej.  Usiadłam obok i przytuliłam się do drżącego ciała dziewczyny.
- Angel, spokojnie. Nic ci nie grozi. Wiesz, że możesz nam zaufać? A jak nie nam, to Liamowi. Znasz go. Wiesz, że on zawsze będzie się o ciebie troszczył. Nie dopuści, by stało ci się coś złego. – mówiłam.
- Też tak myślałam. – powiedziała sucho, z grymasem na twarzy, a wzrok miała utkwiony przed sobą. Co?
- O czym ty mówisz? Wiesz, że nie pozwoliłbym, by stała ci się krzywda. – ściągnął brwi Liam i spojrzał na dziewczynę.
- Wtedy też tak mówiłeś. A ja ci wierzyłam. – uśmiechnęła się słabo, po czym smutnym wzrokiem spojrzała na bruneta – Teraz wiem, że to słowa rzucane na wiatr. Kłamstwo.
- Jak możesz tak sądzić? – niedowierzał Liam. Mam wrażenie, że zaraz nastąpi niemały przełom w naszym poznawaniu przeszłości Angel i Liama.
- Pamiętasz kiedy mieliśmy po piętnaście, szesnaście lat? Byliśmy świeżo po rozstaniu. Mieliśmy iść na koncert, ale ty w ostatniej chwili powiedziałeś, że nie możesz iść. – uśmiechnęła się na wspomnienie dawnych lat – Poznałeś ich. Czwórkę nowych przyjaciół, którzy byli ważniejsi niż ja. Bo byli nad zdolni, tak jak ty. Ja przecież byłam tylko człowiekiem.  Ale jednak zawsze mi powtarzałeś, że to nieprawda. Że to ja jestem najważniejsza. Że to my będziemy najlepszymi przyjaciółmi. Że nie dopuścisz, by stało mi się coś złego.  Jednak wolałeś odwołać nasz koncert niż spotkanie z nimi.
- Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza, ale wiesz, że wtedy naprawdę nie mogłem iść na ten koncert z tobą. – zaczął się tłumaczyć, ale przerwała mu Angelica.
- Tak, wiem. Mieliście spotkanie z jakimś menadżerem w sprawie waszego własnego koncertu.
- Przepraszam, że moje własne sprawy były ważniejsze od twoich potrzeb. Myślałem, że się ucieszysz, że w końcu mam przyjaciół, że robię to co lubię. Że zakładamy zespół. Ale ty się później już do mnie nie odezwałaś. Po tym wieczorze, nie widziałem cię, aż do tego rytuału na polanie, kiedy Avalon, próbowała się pozbyć Jade, a ty ją uratowałaś. Szukałem cię, ale twoja mama powiedziała mi, że wyjechałaś i że nie wie gdzie jesteś. Że zostawiłaś po sobie jedynie list. To ty uciekłaś ode mnie. – Liam odsunął się od dziewczyny tak, by móc na nią patrzeć.
- Bo umarłam, rozumiesz?! Byłam martwa! Zostałam zamordowana! – krzyknęła, a po policzkach spłynęły jej łzy – Poszłam na ten koncert. Żeby cię wkurzyć. Żebyś wiedział, co straciłeś przebywając z nimi, a nie ze mną. Robiłam zdjęcia, żeby ci pokazać co przegapiłeś. Skąd miałam wiedzieć, że on tam będzie?!
- Ale… Ale jak to…? – wydukał oszołomiony Liam. Był blady jak ściana. W sumie, ja pewnie lepiej też nie wyglądałam. Przyglądałam się tylko ich kolejnej wymianie zdań z coraz większym zdziwieniem.


****Liam*****

Obrazy przewijające się w jej głowie stawały mi przed oczami. Wszystko dokładnie pamiętała jakby to było wczoraj. Każdy dźwięk, krzyk tłumu, piosenkę graną przez zespół. Stała z boku. Wszystko dokładnie dokumentowała, robiła zdjęcia. Po jej minie widziałem, że nawet dobrze się bawiła. Koncert dobiegł końca, ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. Angel zadowolona również ruszyła w drogę powrotną. Nie patrzyła gdzie idzie, dobrze znała tą ulicę. Przeglądała zdjęcia, które zrobiła i nie oglądała się za siebie. Mimo że było ciemno i dochodziła godzina jedenasta w nocy, nie bała się. Cała ona. Naglę na kogoś wpadła. Zabolało ją wtedy czoło. Ten ktoś był twardy. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie zauważyłam, prze… - nie zdążyła dokończyć, bo mężczyzna położył dłonie na jej ramionach i przyciągnął do siebie. Poczuła ciepło na swojej szyi, a następnie igły wbijające się w skórę. Zabolało, a ona się wystraszyła nie na żart. Oparła ręce o  tors napastnika i go pchała, ale on ani drgnął. Nie mogła się uwolnić z jego żelaznego uścisku. Czuła, jak upływa z niej cała siła. Wydała z siebie głośny jęk, na okropne, przeszywające uczucie bólu. Wtem, pojawiła się nowa osoba i jednym, mocnym ruchem oderwała mężczyznę od niej. Opadła na asfalt i wpatrywała się w dwóch mężczyzn przed nią.
- Zwariowałeś?! Mogłeś ją zabić! – denerwował się blondyn, który przed chwilą odciągnął od niej czarnowłosego.
- Jestem głodny. Trudno. – wywrócił oczami i spojrzał na nią. Przez jej plecy przebiegły ciarki. To nie są ludzie. Już to wiedziała. Chciała uciec, ale w ogóle nie czuła swojego ciała.
- Danny, wiesz, że nam nie wolno. – położył rękę na ramieniu czarnowłosego blondyn. Patrzył mu przez chwilę w oczy, po czym wolnym krokiem podszedł do Angel – Nic ci nie zrobię. Spokojnie. Wiem, że się boisz, ale musisz się uspokoić.
Angelica niemal niezauważalnie pokiwała głową. Blondyn był miły. Kucnął obok niej i uniósł swój nadgarstek do ust. Szybkim ruchem rozciął skórę na ręce, nie tracąc kontaktu wzrokowego z brunetką.
- Proszę, to ci pomoże. To lekarstwo. – powiedział i przyłożył do jej twarzy nadgarstek. Nie chciała tego pić, ale nie miała wyboru. Blondyn przytrzymał ją, by się nie wyrwała, a krew jego dostała się do jej ust. Była słodka. Nie smakowała tak, jak wtedy kiedy się sama ugryzie w język i czuje metaliczny smak w buzi. Była raczej jak słodki sok multiwitaminowy.
- Już okey? – zapytał łagodnie blondyn. Miał ciepłe, brązowe oczy. Angel znów pokiwała głową.
- Oh, Jack, weź przestań to tylko człowiek. – wkurzył się czarnowłosy, który został nazwany przez blondyna Danny.
- To życie. – odpowiedział wstając i zwracając się ku niemu. Angelica czuła się już lepiej, ciepłe uczucie rozchodziło się po całym jej ciele. Mimo wszystko nadal czuła się zbyt oszołomiona, by próbować uciec.
- Jak setek tysięcy innych.
- Ale tak samo ważne. – upierał się Jack.
- A my to co? My też mamy prawo żyć, a żeby żyć, musimy jeść. – oczy Danny’ego pociemniały.
- Ale nie musimy zabijać.
- Bo co? To my jesteśmy lepsi, możemy robić co chcemy! – czarnowłosy był coraz bardziej rozwścieczony. Angel czuła, że to jest chwila, w której trzeba iść. Powoli wstała, miała lekkie zawroty głowy.
- Danny, uspokój się… - blondyn próbował okiełznać furię Danny’ego, ale ten nagle, w jednej chwili, znalazł się tuz za nią.
- Mam dość twojego bycia dobrym, Jack. Możemy robić co chcemy, a ja właśnie chcę… - szybkim ruchem dotknął jej policzków i… bolało. Ale w jednej chwili zapadła ciemność i nie czuła już nic.
Przebywała w ciemnym pokoju. Nie widziała nic, ale mogła wyczuć dłonią idealnie równe ściany, podłogę, sufit. Płakała, krzyczała, ale nic się nie działo. Nie widziała swoich rąk, swoich nóg, mimo, że je czuła. Nie oddychała. Nie czuła także bicia swojego serca. I tak trwała. Bo życiem tego nie można było nazwać. Trwała w tej ciemności, przez niesłychanie dłużącą się ilość czasu. A potem się obudziła. Nabrała gwałtownie powietrza. Zanim wzrok przystosował się do jasnego światła minęła minuta. Zorientowała się, że jest w lesie. Nie wiedziała konkretnie gdzie. Jej wzrok… był lepszy. Słuch dokładniejszy, węch mocniejszy. Czuła w sobie siłę, energię i… głód. A potem dorwały się do niej wspomnienia. Okropne, okrutne uczucie bólu, zazdrość o moich nowych znajomych. Smutek, gniew, niedowierzanie, tęsknota… A potem wściekłość, bo zdawała sobie sprawę czym jest. Krzyczała, darła się na cały głos, który nagle wydał się zdecydowanie dźwięczniejszy niż przedtem. Płakała, bo wszystkie te uczucia narastały w niej. Nagle znalazła guzik. Wiedziała jak to wyłączyć. Nie chciała tego czuć. Zrobiła to. Wyłączyła. I nastał błogi spokój. Nie martwiła się, nie potrafiła. Jedyne co czuła to głód. Chciała jeść.
- Nie chciałam, żebyś to widział. – załkała przytulając się do Jade.
- To dlatego…
- Tak. – przerwała mi – Dlatego wyłączyłam człowieczeństwo. To było po prostu za ciężkie. Nie potrafiłam tego znieść. – schowała głowę w ramionach dziewczyny.
- Tak mi przykro, Angel… Tak mi przykro. – poczułem jak i mi zachodzą oczy łzami.


C.d.n…


_________________________________________________________________________________

Hellllloooo!

Cześć skarby, jak mija weekend? Ja akurat wyjechałam i jestem poza domem, ale zadbałam o to, by wziąć laptopa i dodać dla Was rozdział^^
A propos rozdziału, jak się podobał?Poznaliśmy już przeszłość Angelici i wiemy dlaczego jest taka, a nie inna. Osobiście, bardzo ją lubię, jest trochę mi jej szkoda. Przeżyła piekło, ponieważ czuła, że traci przyjaciela, mimo że tak nie było. Wyłączyła emocje, ponieważ nie mogła znieść uczucia, że to ona wszystko zepsuła. A teraz to wszystko powróciło... Ehh, życie. 

Byłoby mi niezmiernie miło gdybym mogła przeczytać Wasze opinie i przemyślenia na temat rozdziału w komentarzach :) Dziękuję!

Myślałam, że po egzaminach  będzie nieco łatwiej, ale teraz nauczyciele robią nam testy z tych działów, które już przerobiliśmy :/ Eh, co za świat?! -,-"

Ja już się Wam dłużej nie rozpisuję xd Miłego weekendu!
Wasza Nicol <3

P.S. Zachęcam do pytania bohaterów :) Możecie dowiedzieć się czegoś ciekawego, a czasami nawet Wasze pytania mogą się później pojawić w rozdziałach. Naprawdę warto pytać :3

12 komentarzy:

  1. O ja nie mg.! Biedna Angel! A tak w ogóle jestem pierwsza! Dobra, wracam do przeżywania xd
    Liam i Angel <3 Ona płakała!? Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię ! Twoje blogi i styl pisania ! To jak ujęłaś historię Angel jest super ! Liczę na Langel ♡

    Zapraszam do siebie : forgive-me-honey.blogspot.com xx
    Julia ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość dramatyczna ta opowieść o Angi.. ;oo

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie udało mi się wejść na twojego cudownego bloga! Bardzo ciekawie piszesz :) Nie wspominając już o tym, że są 1D których kocham <3 Bardzo serdecznie pozdrawiam, życzę weny i NIECIERPLIWIE czekam na next :*
    PS. Zapraszam do siebie! http://the-magic-of-dreams.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow!
    Drastyczna ta przeszłość Angel
    szkoda mi jej :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. JEZU GENIALNY ROZDZIAŁ
    DSDEWDERFEREWREWRF
    OMG
    Strasznie mi jej szkoda:((
    A Ciebie kocham za to cudowne opowiadanie<3

    buziaki,
    phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahhh...właśnie...życie... często bywa ciężkie :( Szkoda mi Angel, teraz kiedy wiem co jej się przydarzyło łatwiej jest mi ją zrozumieć i polubiłam ja, nawet bardzo. Każdy zmienia się pod wpływem problemów i warto o nich porozmawiać z kimś innym kto po prostu posłucha, przytuli i zapłacze razem z tobą. Ten rozdział jest piękny! Nie umiem tego inaczej nazwać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku to było świetne <3 Płakać mi się chciało kiedy była opisana przeszłość Angelici :( Ale rozdział BOSKI ! Jeden z najlepszych! <3 I LOVE YOU <3 Masz wspaniały talent, którego ci zazdroszczę <333


    P.S Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;P -----> http://lovonedirectionlov.blogspot.com/2014/05/rozdzia-44-bierz-zycie-w-swoje-rece.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział... Jezu, fajny to mało powiedziane.
    TO BYŁO WSPANIAŁE, SUPER, FENOMENALNE!!! Biedna Angelica :(
    I zapraszam do siebie na nowy wygląd i (niedługo) nowy rozdział! dreams-come-true-mania-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Hello! :D Po pierwsze: sorki, że nie komentowałam tak dłuuuuuugo, ale, no nie miałam zupełnie czasu, wiesz: szkoła i takie tam.
    Po drugie: BOŻE! Ten rozdział jest WTF?! WSPANIAŁY!!! Nigdy nie czytałam czegoś tak cudownego i w ogóle WOW! Szkoda mi Angeli, bo to fajna laska, oby już nigdy nie musiała tak wiele przeżywać i takie tam...
    Bosz! OGIEŃ + WODA = MOKRA EL
    No, przynajmniej tak ją oszczędziłaś. :) Zapamiętać: nigdy nie jeść kurczaka od Perrie, jeśli na stole jest też ulubiona sałatka Jade. Ok, da się zapamiętać. :)
    U mnie weekendzik, taki jak zwykle, za KRÓTKI :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że tak komentuję późno, ale wiesz szkoła, oceny itd.
    Rozdział jak zawsze świetny i nareszcie dowiedziałam się co dokładnie stało się z Angelicą i co ją łączy z Liamem :)
    Lecę czytać nexta! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. HAHHAHA dobree. Chłopcy mieli wewnętrzny pożar i zewnętrzną powódź, a El tylko powódź hahah :d Genialna zemsta :)
    OMG to takie... smutne. Angel biedaczka :(
    Lece dalej ;*
    Buziaki;*
    A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥