„Rozśpiewana Historia 2” Część 59
Naznaczona
****Perrie****
-
Zostawcie mnie!!! Nie! Upadliście na głowę?! – krzyczałam. Było mi tak
strasznie zimno, a oni chcą mnie wrzucić do lodowatej wody?!
-
Perrie, masz wysoką gorączkę, musimy ją jakoś zbić. – starała się mnie uspokoić
Jade. Przedtem płakała, mogłam to zobaczyć po jej przekrwionych oczach.
Trzymała rękę na moim ramieniu, podczas gdy ja się zapierałam nogami, byle
tylko nie dotknąć zimnej wody.
-
NIE! – desperacko starałam się utrzymać ciało w górze. Z drugiej strony, to
musiało wyglądać śmiesznie: trzy osoby próbują wepchać do wanny jedną
dziewczynę.
-
Nic ci nie będzie, to tylko woda. – Niall wydawał się być zdziwiony moim
zachowaniem. On nie miał pojęcia jak strasznie zimno mi jest w tej chwili. Nie
mogę wejść do tej wody! Zamarznę przecież!
-
Chwila, coś tu jest nie tak. – na głos pielęgniarki- Lori – wszyscy zamarli w
bezruchu i popatrzyli na nią – Perrie przy tak wysokiej gorączce nie powinna
mieć tyle siły, tyle energii. Z punktu widzenia medycyny, powinna być ledwo
przytomna.
-
Możecie mnie proszę zabrać znad tej wanny? – poprosiłam zdenerwowanym głosem.
Chciało mi się pić, w głowie mi szumiało i miałam dziwną ochotę wyjść z
pomieszczenia, a potem udać się korytarzem w lewo.
-
Zmierzę ci temperaturę jeszcze raz. – westchnęła Lori i poszła po termometr.
Chrząknęłam znacząco na Zayna, który trzymał mnie mocno w talii.
-
Oh, wybacz. – oprzytomniał i ściągnął mnie znad wanny. Kiedy tylko stanęłam na
równe nogi ochota, by powędrować w nie do końca znanym mi kierunku, wzrosła.
Perrie…
-
O nie. – złapałam się za głowę i skrzywiłam – Teraz jeszcze słyszę głosy!
-
Co? Co się dzieje? – Jade uklękła koło mnie i położyła dłoń ponownie na moim
ramieniu. Dopiero zauważyłam, że zwinęłam się w kulkę na podłodze. O matko, co
on mi zrobił?! Co się ze mną dzieje?!
Moja droga, chodź do mnie.
-
Muszę stąd wyjść. – nagle zerwałam się i wyprostowałam.
-
Nie! – wrzasnęła Nadie i stanęła przed drzwiami osłaniając je własnym ciałem.
Popatrzyłam na nią z uniesionymi brwiami. Co ona wyprawia?
-
Nadie, spokojnie… - cała reszta była równie zdezorientowana co ja.
-
Już wiem co jej jest. Perrie jest naznaczona. Przez niego. – powiedziała
śmiertelnie poważnie. Lori upuściła termometr, który potłukł się na podłodze.
Jade wstrzymała oddech. Zayn pobladł. A ja oczywiście wybuchłam śmiechem.
-
Co takiego?
-
Co to znaczy? – spytał Harry.
-
Że Zayn nie zdążył… - powiedziała Lori zamiast Nadie.
-
Czyli Perrie nie ma duszy? – wystraszył się Niall. W tym miejscu poczułam ucisk
w gardle. Że co on mi zrobił?!
-
Nie, nie. Ma duszę, może najwyżej malutki kawałek został skradziony. Zayn
powstrzymał Lerrodiela, ale on zdążył wtargnąć do serca Perrie.
Chodź…
-
Możecie jaśniej?! – wkurzyłam się. Było mi okropnie zimno. W głowie słyszałam
jakieś szepty. I zaczynało mi się robić niedobrze.
-
To znaczy, że cię naznaczył. Raczej nie spocznie, póki cię nie zdobędzie. Już
posmakował twojej duszy, niewiele, ale wystarczająco. Teraz może próbować cię
wołać, przyciągać do siebie. Dlatego bardzo ważne jest, abyś nie była nigdy
tutaj sama.
-
Czyli gdzie on teraz jest? Co jeśli on po mnie przyjdzie? – wystraszyłam się.
Zaczęłam się trząść, ale nie pozwoliłam sobie na uronienie choćby łzy. Nie przy
Zaynie.
-
Spokojnie, zamknęliśmy go w lochach. Nie ma mowy, aby stamtąd wyszedł. Jesteś
bezpieczna. – Jade przytuliła mnie.
-
Ale nie ochronimy cię przed tobą samą. On będzie cię wołał, a ty możesz w końcu
pójść za jego głosem. Nawet przez sen, nieświadomie. Ale postaramy się
dopilnować, byś nigdy nie przebywała sama. – zapewniła Nadie.
-
Przydzielę ci moich strażników. – uśmiechnęła się Jade pocieszająco, a ja
niepewnie odwzajemniłam jej uśmiech.
-
A ja nie zostawię cię samej. – odezwał się Zayn, a ja poczułam się jakby ktoś
wylał mi kubeł zimnej wody.
-
Auć! – Jade odskoczyła ode mnie nagle.
-
Co się stało? Jade? – Harry automatycznie znalazł się przy jej boku.
-
Oparzenia? – zdziwiła się Lori i popatrzyła na mnie – To dlatego ci tak zimno!
-
Nie rozumiem… - zamrugałam. Byłam przejęta tym co właśnie zrobiłam Jade. O
rany, czy ja ją… poparzyłam?
-
Perrie, spokojnie. To kolejny objaw naznaczenia. To normalne. – Lori powoli do
mnie podchodziła, a ja się cofałam. O mój Boże, co ja zrobiłam? – Musisz się
uspokoić…
-
Nie, odsuńcie się ode mnie! – czułam coraz większy żar w sobie, a na zewnątrz-
wręcz przeciwnie. Przez to, że się rozgrzewałam, było mi coraz zimniej w
temperaturze pokojowej. Ciągle robiąc kroki w tył, w końcu trafiłam na drzwi.
Harry przytulał Jade. Niall i Nadie patrzyli na mnie z dystansem. A Zayn z przerażeniem.
Jestem potworem.
I
wybiegłam.
****Louis****
-
I wiesz, co się wtedy stało? – zaśmiałem się gorzko na koniec swojej historii –
Wtedy sobie uświadomiłem, że nie mogę bez ciebie żyć. Że jesteś jasnym
światłem, które pokazuje mi, w którą stronę mam iść. I chcę się tego trzymać.
Ale teraz… Przygasłaś. Nie świecisz już tak jasno. Twój płomień walczy z
wiatrem. Proszę, nie zostawiaj mnie. Bez ciebie się gubię. – potarłem lekko
kciukiem jej bladą dłoń. Nawet się nie poruszyła.
-
Lou, już jest późno. Musisz iść trochę odpocząć. Możesz wrócić z samego rana… -
w drzwiach pojawił się Liam z Leigh-Anne.
-
Jeszcze chwilę. – powiedziałem wpatrując się w twarz Eleanor. No dawaj. Dasz
radę, teraz albo nigdy. Proszę, El…
-
No już, chodź. Wrócimy jutro. – Liam położył mi dłoń na ramieniu. Dopiero
zauważyłem jak bardzo bolą mnie plecy przez siedzenie na tym okropnym
plastikowym krześle.
-
Jutro. – powtórzyłem i nie odrywając oczu od dziewczyny na łóżku wyszedłem z
sali.
-
Angel. – Liam potrzasnął lekko dziewczyną, która spała na złączonych dwóch
krzesłach. Zerwała się w jednej chwili.
-
Tak jest! Um, to znaczy… Już idziemy? –
przetarła twarz dłońmi – Która godzina?
-
Po północy. Tak, już idziemy. – odpowiedziała Leigh-Anne. Miała wielkie wory
pod oczami. Cóż, boję się popatrzeć do lusterka i zobaczyć jak sam wyglądam.
Pewnie dużo gorzej.
-
Czyj to telefon? – zapytałem, gdy głośny dzwonek spowodował u mnie nagły ból
głowy.
-
Mój. – mruknął Ashton i wyciągnął urządzenie. Rozmawiał przez chwilę, a potem
nagle stanął. Oczy miał szeroko otwarte, pobladł też lekko na twarzy.
-
Co się dzieje? – zapytała Leigh-Anne, ale on nie odpowiedział. Nadal uważnie
słuchał osoby po drugiej stronie.
-
Nie jest dobrze. – oznajmił, gdy nareszcie się rozłączył.
-
Co ty nie powiesz? – dziwne, że miałem jeszcze siły na sarkazm.
-
Co się stało? – spytała Angelica.
-
Perrie miała wypadek. Zaatakował ją… Wodnik? Chyba tak to nazwali. Wystąpiły
jakieś skutki uboczne i teraz jak się zdenerwuje, to się nagrzewa. Chyba
poparzyła Jade, o ile dobrze zrozumiałem. – mówił.
-
Wodnicy? O rany, czyli oni też istnieją?! – Angel się ożywiła.
-
Czekaj, jak to Perrie została zaatakowana? Coś jej się stało? – wystraszyła się
Leigh-Anne – I kim są Wodnicy?
-
Według legend kradną duszę. – powiedziała Angelica. Widocznie podobało jej się,
że wiedziała o czymś, czego nie wiedział Liam.
-
O nie! Musimy tam jechać! – przejęła się czarodziejka.
-
Spokojnie, wszyscy się uspokójmy. – zarządził Liam – Ashton, czy mówili coś
jeszcze?
-
Nie, rozmawiałem tylko z Lukiem, a on też niewiele wiedział. Gdzie są wasze
komórki? Ponoć nie mógł się do was dodzwonić.
-
Ugh, zostawiłem w domu El. – westchnąłem sprawdzając kieszenie.
-
Ja też. – mruknął Liam.
-
Wracajmy po telefony i spróbujmy się dowiedzieć co się stało oraz co możemy
zrobić. – zadecydowała Angel, a wszyscy jednogłośnie się zgodziliśmy.
*****
-
Jak u ciebie? – spytałem Liama odkładając swój telefon.
-
Ciągle brak sygnału. – westchnął. Była godzina dziewiąta. Spałem może z pięć
lub sześć godzin od dwóch dni. Od telefonu Luke’a nie mogliśmy się już
dodzwonić do żadnego z naszych przyjaciół.
-
Dziękujemy za śniadanie, proszę pani. – uśmiechnął się lekko Ashton do pani
Kate. Ona kiwnęła głową i posłała mu słaby uśmiech. Wczoraj przyszliśmy tutaj
po swoje rzeczy, ale mama El poprosiła byśmy zostali tutaj na noc. Musieliśmy
fatalnie wyglądać, bo troska wypisana była na jej twarzy.
-
Ja pójdę teraz do szpitala. – oznajmiła i wstała od stołu.
-
Ja też. – powiedziałem szybko. Liam już miał coś powiedzieć, ale nagle rozległ
się dzwonek do drzwi. Popatrzyliśmy skonsternowani na właścicielkę domu.
-
Ja się nikogo nie spodziewam. – zrobiła zdziwioną minę.
-
Może ja otworzę… - zaproponowała Leigh-Anne i zacisnęła dłonie w piąstki. Pomiędzy
palcami przebiegły jej ledwo zauważalne czerwono-pomarańczowe iskry. Wszyscy w
napięciu obserwowaliśmy jak ostrożnie otwiera drzwi.
-
To tylko ja! – krzyknął blondyn odskakując do tyłu i zasłaniając się rękoma.
Nadie również cofnęła się parę kroków.
-
Niall! – ucieszyła się czarodziejka, a kule ognia zniknęły w powietrzu.
Podbiegła do niego i objęła go mocno. – Przepraszam, nie wiedzieliśmy kto to
może być. O rany, tak się martwiliśmy!
-
Już dobrze. – zaśmiał się Niall i potarł lekko Leigh-Anne po plecach.
Dziewczyna szybko się odsunęła z lekko spuszczoną głową.
-
Nareszcie! Co z Perrie? Co się tam w ogóle dzieje? – zapytał Liam podchodząc do
przyjaciela. Nastąpiła mała wymiana krótkich uścisków wszystkich ze wszystkimi.
Rany, właśnie sobie uświadomiłem, ostatnio widziałem Nialla podczas bitwy w
sali Najwyższego Trybunału!
-
My w tej sprawie. Potrzebujemy was… Tam. Nie możemy znaleźć Perrie, myślimy, że
Liam będzie mógł ją znaleźć za pomocą myśli. Musimy jak najszybciej wywieźć ją
z Krainy Fal, by była daleko od Lerrodiela.
-
Kogo? – popatrzyłem na niego jak na kretyna. Co o za głupie imię? Lerrodiel?
-
To Wodnik, który zaatakował Perrie. Zayn ją uratował, ale ten Lerrodiel zdążył
ukraść maleńki kawałek jej duszy. – wyjaśnił blondyn. Nadie trzymała się na
uboczu i jak dotąd się nie odzywała.
-
O Boże… I co z nią teraz? Jak ona się ma? – wystraszyła się Leigh-Anne.
-
Ogółem nic jej nie jest poza podwyższoną temperaturą ciała… No i ciągle jej tam
zimno, ponieważ potrzebuje teraz wyższej temperatury pokojowej i jeżeli szybko
jej nie przeniesiemy, to może osłabnąć. A nawet zamarznąć. A co najgorsze, ten
Wodnik zna smak duszy Perrie i zajmie mu dwie sekundy ją znaleźć i dorwać. A
wtedy będzie bardzo, bardzo źle. Musimy ją trzymać w cieple i z dala od niego.
Taki jest plan. – opowiedział wszystko prawie na jednym wydechu.
-
Dobra. Znaleźć, przewieźć tutaj. Się robi. – przytaknął Liam.
-
Nie. – odezwałem się – Ja nie mogę jechać. Muszę być przy El.
-
Oh, Louis, przepraszam. Jasne, zostań. Co z nią? Wiadomo coś? Tak mi przykro… -
w oczach blondyna mogłem dostrzec zrozumienie. Poczułem ciepło w brzuchu.
Pewnie to on starał się mnie trochę pocieszyć.
-
Na razie czekamy. Lekarze mówią, że najlepszym sposobem, by ktoś się wybudził
ze śpiączki, jest rozmawianie. Cały czas tam siedzimy i mówimy do niej. Ale ona
jeszcze nie nabrała sił. Mamy nadzieję, że za tydzień może się coś zmieni… -
westchnąłem. Niall pokiwał głową ze zrozumieniem.
-
Jak tylko znajdziemy Perrie, to tu wrócimy wraz z nią. Może, gdy El usłyszy
głos przyjaciółki to zacznie odzyskiwać przytomność.
-
Tak… Dobra, idźcie jej szukać. Dzwońcie, jak ją już znajdziecie, zgoda? –
poprosiłem.
-
Zgoda. Trzymaj się. – Niall przybił mi jeszcze piątkę na pożegnanie i wraz z
Leigh, Liamem oraz Nadie ruszyli w stronę plaży. Obróciłem się w stronę drzwi
domu El i zauważyłem jak Angel nerwowo przebiera nogami. Podczas całej rozmowy
nie odzywała się, tak jak Nadie.
-
Niech zgadnę… Też byś chciała iść, hm? Ojej, jaka szkoda, że wampiry mają wstęp
wzbroniony… - uśmiechnąłem się złośliwie. Pokazała mi kły i syknęła groźnie.
Równało się to z pokazaniem środkowego palca.
-
Wal się. – warknęła.
-
To, że nie ma Liama, nie oznacza, że masz labę. Pamiętaj, obserwuję cię. –
dalej się z nią przekomarzałem. Tym razem uraczyła mnie bardziej ludzkim gestem
i oba środkowe palce uniosła w moją stronę. Zaśmiałem się i podążyłem za nią
dalej ją denerwować. Trzeba mieć trochę rozrywki, prawda?
C.d.n…
__________________________________
Hej!
Przepraszam, że taki długi czas nic tutaj nie było. Przepraszam, że nie odwiedzam Waszych blogów i Was zaniedbuję...
Ojej, naprawdę bardzo Was przepraszam :(
Trochę krucho u mnie z czasem. W liceum codziennie jakieś kartkówki, sprawdziany, nauka, lektura... Koszmar. Mam tylko nadzieję, że mnie zrozumiecie i nie obrazicie się :/
Jak rozdział? Miałam zanik weny (stąd jakieś 3 tygodnie przerwy...), ale mam nadzieję, że już trochę przepchnęłam tą blokadę. Mam jeszcze opowiadanie na konkurs do napisania, więc...
Trochę się dzieje u Perrie :) Mamy też troszeczkę Elounor. Obym sprostała Waszym wymaganiom :D
Piszcie co sądzicie, proszę ♥
Dobrej nocy i miłej niedzieli :)
Wasza Nicol <3
PS: Pytania do bohaterów zaktualizowane z mojego konta, w nawiasie jest napisane kto odpisuje :D Mam nadzieję, że wystarczy :P
PS2: Jak gify? U mnie nie działają, a u Was? :(
Gify jak zwykle działają, nie masz się o co martwić.. :3
OdpowiedzUsuńNo więc teraz tak; Perrie. Myślałam, że już wszystko będzie ok po tym całym zajściu. Jednak nie. Ty z takim czymś wyjeżdżasz. Ugh. Z jednej strony fajnie, bo się dzieje coś nowego, natomiast z drugiej już niekoniecznie. W końcu ona może zginąć. ;c
Leigh-Annie się zbudzi, musi! No bo jak Louis ma bez niej żyć? Jak? Obudź ją za niedługo, dobrze?
Biedna Angel, nie może tam iść, a tak bardzo by chciała... :///
Rozdział jak zwykle idealny i wcale Ci nie mam za złe, że dodałaś go tak późno.
Pozdrawiam i weny życzę! :*
O jeju! Jak ja sie stęskniłam! :D
OdpowiedzUsuńMyśle, że nikt nie ma ci tego za złe. Przeciez nie zajmujesz sie tylko i wyłącznie blogiem. Masz inne sprawy to zrozumiałe ;)
Rozdział jak zwykle zaj*bisty!
Tyle sie dzieje!
Mam nadzieje, że El sie obudzi
Biedny Lou :((
Hm.. Ciekawi ci wodnicy...
Ja jestem spod znaku wodnika! Moge kraść ludziom dusze? Fajnie *-*
Jakby to było możliwe to większość nauczycieli w mojej szkole, już by nie miała duszy... nie, stop... wszyscy nauczyciele nie mają duszy... wredoty wredne...
No cóż...
Czekam na następny! ;*
Weny <3
Witam :)
OdpowiedzUsuńTak długo nic tutaj nie było, brakowało mi tego opowiadania... Na szczęście już jesteś i z nowym rozdziałem.
Rozdział jest jak zwykle cudowny.
Gify mi działają i wszystko jest z nimi okey.
Tak dużo się dzieje w tym rozdziale...
Biedna Pezz, umiesz zdołować ludzi (najpierw Eleanor teraz Perrie) dziewczynom nic nie może się stać.
Pezz musi być silna, miałam taką malutką nadzieję, że nic nie będzie, ale jak zwykle wyszło inaczej.
Głupi Wodnik, dobrze, że jest w lochach , ale jak znam życie zapewne
jakoś się uwolni albo zmusi Perrie do odwiedzenia go.
Eleanor musi się w końcu obudzić. MUSI!
Szkoda Angel.. Chce ale nie może. Czasem też tak mam :/
No cóż cieszę się, że powróciłaś do nas, życzę dużo, dużo weny
zapraszam jeszcze do siebie-> http://one-fairy-and-so-pretty.blogspot.com/
pozdrawiam xxx
Witaj z powrotem na pokładzie! <3 Stęskniłam się za tobą i twoim cudownym opowiadaniem, cieszę się, że już wróciłaś :) Co do rozdziału, jest wspaniały jak zawsze! Cholera, Perrie naznaczona? Wiedziałam, że ten cały Lerrodiel coś jej zrobił, jednak nie wiedziałam co. Teraz już wiem - wykradł jej kawałek duszy. Mój Boże, to brzmi okrutnie! Całe szczęście, że Jade poleciła Syrenom zamknąć go w lochach. Strasznie szkoda mi Pezz, nie dość, że nadal ciężko jej z Zaynem, to na dodatek jakiś psychopata wdarł się do jej serca i nawołuje ją do siebie, wprawiając przy okazji w obłęd. Nasza blondynka jest silna, ale nawet dobry Dux nie jest w stanie tyle wytrzymać :( Mam nadzieję, że jakoś wytrwa. Zayn jej pomoże, czuję to. ( Zerrie *.*, kocham ich razem ). Tak w ogóle dzięki Nadie tak naprawdę wszyscy dowiedzieli się, co się stało Perrie, więc dzięki dla niej wielkie :) Nareszcie perspektywa Lou, matko kocham go *.* Aczkolwiek to, jak do Eleanor złamało mi serce :,( Moje biedactwo, musi być silny dla El - uratowała mu życie, ryzykując własne <3 Mam nadzieję, że nasza kochana panna Calder się obudzi i Elounor będzie ze sobą na zawsze <3 ( kto jeszcze uwielbia El w rzeczywistości? Nie rozumiem ludzi, którzy ją hejtują. Ona jest cudowna! *.* ) Telefon od Luka do Ashtona = OMG! Jak to Perrie zniknęła? Jeżeli Lerrodiel jej coś zrobi osobiście go uduszę! Oby Liam wyczytał z jej myśli, gdzie się znajduję i co się z nią dzieję. Perrie musi żyć i nie może zakochać się w Lerrodielu! To by było okropne! A jeżeli tak się stanie, to mam cichą nadzieję, że Amory będą mogły to zmienić! Biedna Angel - przez to, że jest wampirem nie może wejść do Krainy Fal. Lou - lepiej jej nie denerwuj, już piła twoją krew i bardzo jej smakowała :) Cholera, naprawdę szkoda, że Angel nie poszła z nimi. Przydałaby się tak - postraszyła by trochę naszego Wodnika! :) W sumie Jade jest Najpiękniejszą, może przekonałaby inne Syreny, żeby wpuściły Angelicę do Krainy Fal! Słodka scena Neigh - tak bardzo szkoda mi Leigh-Anne! :( Czarodziejka nie zasłużyła na to, żeby tak cierpieć. Mam nadzieję, że Ashton, Liam, czy ktokolwiek inny coś wykombinują, bo jak Nadiall stanie się parą, Leigh pęknie serce :( Tak w ogóle mam nadzieję, że wszyscy bezpiecznie dotrą do Krainy Fal i pomogą w odnalezieniu Perrie! <3 Ps. Mam nadzieję, że w przyszłych rozdziałach będzie trochę więcej Michael'a, Calum'a, Luke'a i Jesy ( przede wszystkim Jess ), prawie w ogóle się nie pojawiają! <3 Ps 2. Nie przepraszaj - rozumiemy, że w szkole jest masa pracy, zwłaszcza pod koniec roku :) Ps 3.Gify działają i są cudnie dobrane, uwielbiam je *.* Ps 4. Nie przejmuj się, brak weny dopada każdego. Najważniejsze, że udało ci się to pokonać. Dasz radę, wierzę w ciebie! <3
OdpowiedzUsuń- Remained
Żółwik! Czasami mam większą fazę na El niż na chłopaków :D
UsuńHejka:) Rozdział jak zwykle wspaniały i nie gniewam się, że tak długo nie wstawiałaś, ale często witałam na tej stronie i z niecierpliwością czekałam na ten rozdział:) U mnie gify działają i wszystko jest ok.
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby El się obudziła i Lou był by taki szczęśliwy. Mam jeszcze jedno życzenie, aby Leigh i Niall się w sobie zakochali i cieszę się, że w tym rozdziale Leigh tak zareagowała. Jestem jeszcze ciekawa co z Perrie i mam nadzieje, że bohater Zayn ją uratuje.
Dobra ja kończę, bo strasznie się rozpisałam. Życzę weny i z zaciekawieniem i niecierpliwością czekam na nexta:*
PS Kocham dziewczyno tego bloga i każde opowiadanie jakie piszesz i zapraszam do mnie.
Twój kom duże będzie dla mnie znaczył:*
http://mistymiserygirl.blogspot.com/
trochę późno piszę ale dawaj jak najszybciej next.Rozdział jest naprawdę super iiiiiii... spróbuj dodać następną część szybciej.
OdpowiedzUsuńZuzia M.
Postaram się, ale nic nie obiecuję... Ostatnio o mnie kiepsko z weną :(
UsuńJa Cię rozumiem że kiepsko z czasem ale jest 26 maja a tu dalej nie ma rozdziału.Wiem że to co teraz napiszę jest banalne zwłaszcza do powiedzenia ale w teorii trudniejsze.Ale ja na serio błagam dodaj chociaż jakiś krótki,a jak nie to możesz trochę newsów lub krótkie imaginy z gifami albo jak kiedyś współprace z czytelnikami<3Na serio większość z nas ucieszy się chociaż z krótkiego postu.Pozdrawiam,życzę weny i powodzenia w dalszej pracy:)
UsuńZuzia M.
No, nadrobiłam wreszcie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów...
Widzę, że nie tylko ja mam problem z ogarnięciem szkoły z resztą rzeczy :(
A teraz opowiadanie: powiem tyle - jestem w szoku! co tu się podziało?! tragedia za tragedią... jejku, piszesz tak, że nie da się tego nie przeżywać i w związku z tym jestem teraz rozchwiana emocjonalnie, ale to dobrze, nawet bardzo. Świadczy to o twoim wielkim talencie pisarskim :) Nadal nie mogę dojść do tego jakim cudem potrafiłaś wymyślić COŚ TAKIEGO!!! Szczerze, nie ogarniam twojej wyobraźni xD po prostu suuuuuper!!!
Gify jak najbardziej w porządku ;)
Ściskam bardzo mocno,
Ania :)
ps. nie mogę się doczekać, aż w końcu porozmawiamy ;) co robisz w wakacje? xD
kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko takie pytanko... Kiedy next??
Przepraszam Was... Nie wiem, kiedy będzie nowy :( Może teraz, po wystawieniu ocen, uda mi się coś napisać :(((
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mi przykro :(
Dobrze, spokojnie. Oceny są ważniejsze od fanfiction ;)
Usuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń