„Rozśpiewana historia 2” Część 43
5SOS
****Eleanor****
-
Mamo… - zaczęłam, ale i tak nie miałam zielonego pojęcia co powiedzieć.
Widziałam jak jej twarz zmienia wyraz. Policzki czerwienieją od złości. Niall
nachylił się nad stołem wbijając wzrok w moją rodzicielkę. Próbował ją
uspokoić, wiem to. Ale gdyby on wiedział, że większość Uzdrowicieli (Medicusów,
jak kto woli) z wiekiem potrafią tworzyć blokady i są odporni na tego typu manipulacje…
-
Ja… Miałem na myśli… - Liam zaczął się jąkać. Kompletnie nie przemyślał tego co
powiedział.
-
Oj, dajcie spokój. – Angel wywróciła oczami i w wampirzym tempie podbiegła do
mojej mamy i chwyciła ją za gardło.
-
NIE! – wrzasnęłam przerażona i poderwałam się z miejsca. Angelica patrzyła
mojej mamie prosto w oczy i spokojnym głosem powiedziała:
-
Jestem Śpiewakiem. Zapomnij o całej tej rozmowie.
Źrenice
kobiety zmniejszyły się.
Zamarłam w miejscu nie wiedząc co się dzieje lub co robić. Wokół mnie wszyscy również jakby wstrzymali oddech.
Zamarłam w miejscu nie wiedząc co się dzieje lub co robić. Wokół mnie wszyscy również jakby wstrzymali oddech.
-
Jesteś Śpiewakiem. – powtórzyła sztywno i zamrugała raptownie oczami. Jej
źrenice wróciły do normy.
-
Przepraszam, jestem jeszcze trochę głodna. Zostało może parę kanapek? –
Angelica zapytała słodkim głosem.
-
Oczywiście, skarbie. Chodź. Albo poczekaj przy stole, zaraz ci przyniosę. – mama uśmiechnęła się do niej i opuściła
salon.
-
Jak… Co… - moje oczy były szeroko otwarte. Nagle mój oddech przyspieszył. – Coś
ty zrobiła?!
-
Hipnoza. Normalka. Większość nazywa to też „zauroczenie”. – wzruszyła
ramionami, ale uśmiechnęła się triumfująco. Podeszła do stołu i usiadła na
swoim miejscu.
-
Umiesz hipnotyzować? – zdziwił się Louis.
-
Każdy wampir umie. – prychnęła w odpowiedzi. Byłam w totalnym szoku. Nie mogłam
z siebie wydusić nawet zdania.
-
Umiesz hipnotyzować i nigdy tego na nas nie wykorzystałaś? – Niall uniósł jedną
brew do góry – To nie w twoim stylu.
-
Skąd wiesz, że nigdy tego na was nie wykorzystałam? – oparła się o stół z
cwaniackim uśmieszkiem.
-
Proszę bardzo, złotko. – moja mama wróciła i podała Angel talerz z kanapką –
Smacznego.
-
Dziękuję. – wampirzyca na powrót przybrała niewinny wyraz twarzy i wzięła kęs
kanapki. Skrzywiła się, syknęła z bólu, wypluła to co miała w buzi i szybko
popiła sokiem Nialla. Blondyn wydał dźwięk niezadowolenia.
-
Teraz to tylko werbena, ale następnym razem będzie to drewniany kołek, złotko.
– moja mama poklepała dziewczynę po plecach.
-
Co…? – Angel popatrzyła się kompletnie zdezorientowana, ale i wkurzona na
kobietę obok niej.
-
Piję herbatę z werbeną każdego ranka. Nie zauroczysz mnie. A jak spróbujesz
jeszcze jakiejś sztuczki to nie będzie już tak przyjemnie. Ostrzegam. –
zagroziła.
Angelica
spuściła speszona głowę i zmrużyła gniewnie oczy. Nienawidziła przegrywać.
-
Idę na zakupy. Powinnam wrócić za jakieś trzy godzinki, bo umówiłam się jeszcze
z Amelią na kawę. Bądź ostrożna. – mama podeszła do mnie i puściła mi oczko.
Zaśmiałam się cicho. Co jak co, ale mojej mamy nie oszukasz.
-
Do wiedzenia, proszę pani. – pomachała jej Perrie. Mama pożegnała się ze
wszystkimi, ubrała kurtkę i buty, a potem wyszła.
-
To wszystko przez ciebie! – warknęła Angel i na niego skoczyła. Liam z Angelicą
przewrócili się razem z krzesłem. Dziewczyna przygważdżała Śpiewaka do podłogi
i rzucała wyzwiskami w jego stronę. Najśmieszniejsze było to, że nikt się tym
nie przejął i nawet się nie ruszył, by pomóc brunetowi.
-
Mój sok… - Niall zrobił smutną minę, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-
Zaraz ci naleję do nowej szklanki. – pokręciłam z rozbawieniem głową i poszłam
do kuchni.
*****
-
Motel zarezerwowany. Wynajęliśmy całe piętro. – powiedziała Perrie zaraz po tym
jak weszła do domu razem z Jesy i Niallem. Zaczęli się rozbierać z kurtek i
butów. Na dworze musiało padać, bo ich nakrycia wierzchnie były naznaczone
kroplami deszczu
-
Perrie, Jesy- poznajcie Luke’a, Ashtona, Caluma i Michaela. Z Niallem się
znacie. – Zayn wskazał na chłopaków, którzy zaledwie pięć minut temu razem z
Harrym przybyli tutaj.
Luke to blondyn z kolczykiem w wardze. Zabójczo przystojny. Ashton to ten słodki z dołeczkami, wiecznie się uśmiecha. Calum jest zabawny, wygląda na bardzo miłego, a Michael ma czerwone włosy, które są moim zdaniem naprawdę rewelacyjne. Cóż, to tak naprawdę wszystko pierwsze wrażenie, nie znam ich jeszcze wcale. Ale mam nadzieję, że moje hipotezy się sprawdzą.
Luke to blondyn z kolczykiem w wardze. Zabójczo przystojny. Ashton to ten słodki z dołeczkami, wiecznie się uśmiecha. Calum jest zabawny, wygląda na bardzo miłego, a Michael ma czerwone włosy, które są moim zdaniem naprawdę rewelacyjne. Cóż, to tak naprawdę wszystko pierwsze wrażenie, nie znam ich jeszcze wcale. Ale mam nadzieję, że moje hipotezy się sprawdzą.
-
Oh, cześć. – Jesy uśmiechnęła się wpatrując w chłopaków z szeroko otwartymi
oczyma. Oczywiście, że się jej podobają. Z resztą, nie tylko jej. Ja na
przykład jestem szczerze zakochana w Lou, ale nie mogę oderwać wzroku od nich…
Są boscy. Po prostu.
-
Ekhem, El, ekhem. – otrząsnęłam się z zamyślenia. Louis imitował kaszlnięcie i
patrzył się na mnie gniewnie. Poczułam jak moje policzki się rozpaliły z
zażenowania.
-
Chłopaki, z racji, że mamy tutaj sporą część kobiecą, proszę o nie korzystanie
z uroku. – Harry upomniał nowo przybyłych. Oni zaśmiali się i… oh, to było
naprawdę ciekawe. W jednej chwili przestali być tak olśniewająco idealni. Moje
emocje się… unormowały, Louis znów był pierwszym w moich myślach. Zaraz, zaraz,
oni mają jakiś taki przycisk, czy co?
-
Wow, znów mogę oddychać. – Pezz się zaśmiała patrząc na Luke’a – Jestem Perrie.
Wyciągnęła
do niego dłoń chcąc uścisnąć jego, ale blondyn najwidoczniej miał inne zamiary.
Ujął jej rękę i szarmancko pocałował wierzch jej dłoni. Perrie oblała się
rumieńcem, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. Kątem oka zauważyłam jak
Harry wywraca oczyma, a Zayn przestępuje nerwowo z nogi na nogę i zaciska usta
w wąską linię.
-
Luke, ogarnij się – Calum trącił go w bok i uśmiechnął się do Jesy oraz Pezz –
Miło was poznać.
-
Wzajemnie. – mrugnęła Jess – Wszyscy jesteście Amorami?
-
Nie, nie. Tylko ja i Luke. – odpowiedział Ashton – Jesteśmy kuzynami. A Michael
i Calum to nasi przyjaciele. Śpiewacy.
-
Jesteście grupą tak? – spytałam.
-
Tak. Nazywamy się 5 Seconds Of Summer.
-
Kto jest liderem?
-
Nie mamy typowego przywódcy, prawdziwego Duxa. tę rolę często pełni Luke, ale
się zmieniamy. – wyjaśnił Michael.
-
Hm, niebezpiecznie. – stwierdził Zayn.
-
Lubimy ryzyko. – wyszczerzył się Luke. Malik go zignorował.
-
Kiedy przyjedzie Gemma? – zmienił temat Louis.
-
Jak z nią rozmawiałem, to mówiła, że jest w drodze. Może będzie pod wieczór,
może jutro. Nie wiem. – wzruszył ramionami Harry.
-
Wyjaśniłeś im już co się stało? – zapytała Perrie.
-
Tak, w drodze. Już wszystko ogarniamy. – przytaknął Calum z uśmiechem.
-
Kiedy będziemy mogli zobaczyć twoją Przeznaczoną? – zagadnął Michael.
-
Chyba dopiero w Trybunale – westchnął – Ma zakaz spotykania się ze mną.
-
Kiepsko. – powiedział współczująco Ash.
-
Jeszcze nie. – odpowiedział tajemniczo Luke wodząc wzrokiem po Perrie. Hmm…
Luke to wyobrażenie typowego Amora. A przynajmniej tak się zachowuje. Zaczął mnie irytować. Jednak
Pezz to nie przeszkadzało. Odgarnęła włosy w flirtujący sposób.
-
To może pójdziemy już do motelu, pokażemy pokoje. – szybko głos zabrał Zayn.
-
Zgoda. – przytaknęła blondynka.
-
Nigdzie nie idziesz. To znaczy wy nigdzie nie idziecie. – powiedział głosem nie
znoszącym sprzeciwu.
- Dlaczego? – obruszyła się.
-
Bo pani Kate prosiła, żebyście tu zostały. Poza tym wyszła gdzieś, nie wiemy
czy wzięła klucze. Ktoś musi być w domu i na nią zaczekać.
-
Ale…
-
Zostań. – warknął i trzasnął drzwiami nie czekając na resztę. Perrie czerwona
od złości poszła w drugą stronę korytarza i trzasnęła drzwiami od sypialni.
Super.
-
Czasami zazdrość działa lepiej niż cokolwiek innego. – zaśmiał się Luke, a jego
twarz złagodniała. Nie wyglądał już na takiego pewnego siebie łamacza serc,
tylko na zwykłego chłopaka.
-
Robiłeś to specjalnie. – pojęłam i miałam ochotę się pacnąć w czoło.
Oczywiście… Jak szybko go oceniłam. Przestroga na przyszłość- nie wyrabiaj opinii o osobie, którą znasz kilka minut.
-
Harry, robiłeś już coś z nimi? – spytał Ash.
-
Taa, jakoś w lipcu, o ile dobrze pamiętam. Tylko wyjechałem i uczucie nie
rozkwitło jak powinno. Tylko teraz mam związane ręce, muszę odczekać jakiś
czas, by niczego bardziej nie zepsuć. – wytłumaczył.
-
Tak, widać. Ale wiesz, chętnie ja się zabiorę za tę parę. Wyzwanie, a ja lubię
wyzwania. – zamyślił się na chwilę Luke.
-
Są twoi. – mrugnął do niego Harry.
-
Rozumiem, że próbujecie spiknąć Zayna i Perrie? Dwa Duxy? To prawie niemożliwe.
– pokręciła głową Leigh-Anne.
-
Nic nie jest niemożliwe dla miłości – stwierdził Ashton – Ta para ma ogniste
charaktery. Jednak są przez to do siebie bardzo podobni i rozumieją się
nawzajem jak nikt inny. Każdy będzie próbował dominować w tym związku, prawda,
taka ich natura. Ale myślę, że najwyżej będą się tylko częściej kłócić niż
normalna para. Ich miłość będzie mimo wszystko wyjątkowo silna.
-
Wow, to takie ciekawe słuchać Amorów. Wiecie o miłości więcej niż sądziłam.
Potraficie przewidywać jak się zachowają inne osoby w związku? – spytałam szczerze zaciekawiona.
-
Tak, to jedna z naszych najważniejszych cech, bez tego ani rusz. – zaśmiał się
Luke.
-
Oh, widzę, że jesteś szczęśliwie zakochana. – uśmiechnął się ciepło Ashton –
Kto jest tym jedynym? Louis, dobrze widzę, prawda?
-
Co? El, dlaczego nic nie mówiłaś?! – Jesy się zdenerwowała. Jednak… Hmm… Tak
jakby sztucznie się zdenerwowała…
-
Ups, przepraszam. – Ashton poczerwieniał – Nie wiedziałem…
-
Nie no spoko, i tak wszyscy wiedzą. – zaśmiał się Harry.
-
Co? – teraz to ja z Louisem zdziwiliśmy się na raz.
-
Proszę, myślicie, że jesteśmy ślepi? – Leigh ledwo powstrzymywała śmiech.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja z Lou lekko się zaczerwieniliśmy.
-
Dobra, chodźmy do tego motelu. Zayn jest wkurzony, jeśli każemy mu długo czekać
będzie źle. – opanował się Niall i wszyscy mężczyźni opuścili dom. Zostałyśmy tylko my: Jesy, Perrie, Leigh-Anne, Angelica (która swoją drogą gdzieś zniknęła) i ja.
C.d.n…
_____________________________________________________________
Cześć!!!
Jak tam święta, kochani? Uhhh, ja się czuję trochę jak słoń, ale trudno xd Dzisiaj frytki robię na obiad :D
Przyszedł do Was Św. Mikołaj? Czy może w Wigilię do Was przychodzi Gwiazdor?
Ja dostałam nowe słuchawki, tropikalne owoce od babci (zdrowa paczka, jak to ona mówi xd), poduszkę z londyńskim autobusem (yeah^^) i pościel... z Violetty. Taa pewnie kojarzycie ten serial z Disney Channel. Ja osobiście nie przepadam za nim (ugh, nie mogę na niego patrzeć... Denerwujący aktorzy :/ ) No i taka niespodzianka od drugiej babci xD Haha, może też macie taką prezentową wtopę? :D
Wracając do rozdziału: zauważyłam spoooore zainteresowanie 5SOS. Chyba będą się pojawiać troszkę częściej niż inni kuzyni Harry'ego. Skoro tak ich lubicie to nie ma sprawy! Ja szczerze ich uwielbiam ^^
Mam do Was prośbę:
W komentarzach napiszcie swoich ulubionych wykonawców, zespoły, piosenkarzy czy piosenkarki, aktorów czy aktorki. Dzięki temu wystąpią w opowiadaniu!
Brakuje mi już pomysłów na rodzinę Harry'ego, tak więc zdecydowałam, że... sami zdecydujecie, kogo chcecie tutaj zobaczyć :) Jednak prosiłabym, żeby było jak najwięcej mężczyzn, bo potrzebuję Amorów płci męskiej xd
Mam nadzieję, że rozdział był w porządku. Trochę go nie czuję, ale nie jest zły. I hope you like it ♥
Zgadnijcie kto miał wczoraj urodziny! JADE! Skończyła 22... Wow... Nie mogę w to uwierzyć :)
A tak a propos... Wiecie, że Angelica ma już cały roczek? Pierwszy raz pojawiła się w rozdziale rok temu w Wigilię :) Tak ostatnio sobie o tym myślałam i postanowiłam, że Was też oświecę xd
Dobra, już nie przynudzam.
Chciałam Wam złożyć jeszcze życzenia na Nowy Rok. Oby wszystkie Wasze postanowienia się spełniły, żeby ten nadchodzący rok był jeszcze lepszy niż poprzedni! Wspaniałego sylwestra kochani!
Wasza, Nicol <3