poniedziałek, 3 marca 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 1


Przeszłość


***Avalon***
- O mój Boże... Czy ja właśnie... umarłam? - Nie wierzyłam własnym oczom. 

Ale niezbity dowód na to leżał dokładnie u moich stóp. 
Moja skulona, nieruchoma sylwetka leżała pode mną na ziemi z nienaturalnie wykrzywioną szyją i szeroko otwartymi oczami. 

Nie czułam już tego potwornego bólu, co przed chwilą. W zasadzie, to nie czułam już nic. 

Zaraz do mojego ciała podbiegł Niall, a także Perrie. Wiedziałam, że już nie mogli nic zrobić, ale nadal miałam nikłą nadzieję, że może im się uda. Byłam po Drugiej Stronie, w świecie duchów istot nadnaturalnych. 
A więc tak to wszystko wyglądało? 

Moją całą uwagę znów przyciągnął Niall. Płakał. Moje serce właśnie pękło i posypało się w drobny mak. Dlaczego ja mu to zrobiłam? Dlaczego ja to SOBIE zrobiłam?

Położyłam rękę na jego ramieniu, nie wiedziałam, czy tak było można, ale bardzo chciałam mu dodać otuchy. Niestety, zgodnie z moimi przypuszczeniami, nic nie poczułam. Jakbym nadal trzymała dłoń w powietrzu.

- Niall, jestem tu! Wcale nie odeszłam! – Chciałam go zapewnić, ale mnie nie słyszał. 

A więc to prawda. 
Widziałam ich, ale oni mnie nie. 
Słyszałam, ale oni mnie nie.

***

- Czy ktoś chciałby coś jeszcze powiedzieć? - zapytał ksiądz. 

Przyglądałam się temu wszystkiemu z boku. Kto by pomyślał? Właśnie obserwowałam swój własny pogrzeb. Miałam tu nie przychodzić, ale nie umiałam się rozstać z Niallem. 

Byli tu wszyscy. Perrie, Zayn, Eleanor, Louis, Leigh-Anne, Jesy, Liam, Jade, Harry i Niall. Nawet znalazły się osoby, które za mną szczerze płakały. Było to zadziwiająco przyjemne uczucie. Teraz wiedziałam, że postąpiłam dobrze. Nie żałowałam tego. Było mi tylko szkoda, że nie mogłam im powiedzieć, żeby się tak nie martwili, że u mnie wszystko w porządku. Nie było tu tak źle. Fakt, czułam się samotna, ale było w miarę dobrze. Żadnych piekielnych tortur czy czegoś w tym rodzaju. Może jeszcze przyjdzie na nie czas?

- Dziękuję, Avalon - szepnęła Jade, a po jej polikach spłynęły nowe łzy. 

Harry ścisnął jej rękę w pocieszającym geście. Miał zaczerwienione oczy. Niall też, ale on już swoje wypłakał. Bardzo się bałam, że zrobi sobie krzywdę, gdy nie wychodził z pokoju przez cały dzień i połowę kolejnego. Zamknął się w pokoju Eleanor i po prostu płakał. Byłam z nim przez cały ten czas. W przypływie chwili wstał i podszedł do biurka. Zaczął pisać do mnie list. 
Było w nim wszystko, co chciałby mi jeszcze powiedzieć, co chciałby zrobić, co chciałby pokazać. Opisał, jak bardzo chciał mi przedstawić jego rodziców, którzy mieszkają w Irlandii, jego brata - Grega z małżonką i swojego bratanka - Theo, którego kochał najmocniej na świecie. Napisał też, że czasem marzył mu się taki syn. I chciałby, abym matką była ja. 

W tym jednym, jedynym momencie miałam ochotę wycofać się. Chciałam wrócić, chciałam nadal żyć. Chciałam być z Niallem. Dobrze, że mnie nie widział, bo nie chciałabym, aby oglądał mój gwałtowny atak histerii. Płakałam, krzyczałam, ciągnęłam się za włosy. To była najmroczniejsza chwila od czasu, kiedy straciłam życie.

Kiedy już się uspokoiłam, ponownie stanęłam nad piszącym Niallem. Przeczytałam, że był też mi niezmiernie wdzięczny za to, co zrobiłam dla jego przyjaciół, mimo że tak bardzo pragnął, abym teraz była z nim. Rozpisał się szczególnie w tym temacie i to mnie trochę ocuciło. Nadało mi wewnętrzny spokój i byłam z siebie dumna dumna z tego, jak postąpiłam.

- Kocham cię, Av - odezwał się półgłosem blondyn, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. 

Złożył bukiet czerwonych, przepięknych róż na mojej... trumnie. Okrutnie ciężko było na to patrzeć. 
Ta świadomość, że nie żyłam, że już nigdy miałamnie poczuć nowych doznań, przeżyć paru przygód, była okropnie przytłaczająca. Czułam, jakby ktoś mi ułożył ogromny ciężar na piersi, który mnie przygniatał do ziemi. 

Trumna, ze mną w środku, została ustawiona w wykopanym dole. Był to czas na ostatnie pożegnanie.

- Byłaś wspaniałą dziewczyną. Nie zapomnimy ciebie - załkała El, a Lou objął ją, by mogła się wypłakać w jego ramię. 

Pozazdrościłam jej tej możliwości.

- A ja nie zapomnę was - powiedziałam, mimo że wiedziałam, że mnie nie słyszeli. Po prostu jakaś cząstka mnie miała nadzieję, że będą chociaż czuć to, co do nich mówiłam.

- Będziemy tęsknić. - Liam spuścił głowę.

- Ja też - westchnęłam, czując gulę w gardle. 

Zabawne, że akurat to mogłam poczuć.

- Będzie mi ciebie brakowało - chlipnęła Jesy.

- Ja jestem przy was cały czas.

- Cieszę się, że mogłem cię poznać - powiedział ze szczerością w głosie Zayn. - Byłaś niesamowicie dzielną osobą.

- Poznanie was to najlepsze, co mnie w życiu spotkało - wyznałam.

- Oddałaś za mnie życie i... - Leigh urwał się głos. - Żegnaj kuzynko - zaszlochała. 

Nie wytrzymała i wybuchła płaczem. Liam objął ją i pocieszająco gładził jej plecy.

- Leigh... - Wiedziałam, że i ja się zaraz rozpłaczę. 

- Spoczywaj w pokoju - powiedziała z bólem Perrie, a łzy pociekły, zostawiając czarne smugi na jej policzkach. 

Zayn przyciągnął ją do siebie z początku nieśmiało, ale potem bardziej stanowczo.

- Dzięki...? Um, nie wiem, co na to odpowiedzieć – zaśmiałam się nerwowo. 

Zdawałam sobie sprawę z tego, że mówiłam do siebie, a moje zachowanie było z lekka dziwne, ale w ten sposób się jeszcze jakoś trzymałam. Do kogo miałabym mówić, jak nie do nich?

- Dziękuję Avalon. Za wszystko. I przepraszam - westchnął z trudem Harry. 

Wiedziałam, że było to dla niego bardzo ciężkie. Był szczęśliwy, że mógł być i przebywać z Jade, ale miał jednocześnie wyrzuty sumienia ze względu na mnie. Słyszałam jak rozmawiał o tym z Liamem.

- Ja też przepraszam. Ale spróbuj mi teraz tylko stwierdzić, że Jade to jednak nie ta Przeznaczona, o której marzyłeś, a ja nawiedzę cię we śnie tak, że flaki wyplujesz - zażartowałam, by się trochę rozluźnić. 

Świetnie, żartowałam i w tym samym czasie płakałam. Chyba jednak zwariowałam.
Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo się z nimi zżyłam. To byli moi przyjaciele. Moi prawdziwi przyjaciele. Jedyni jakich miałam przez całe swoje krótkie życie.


Złożono jeszcze wiele cudownych bukietów kwiatów. Byłam wzruszona, to była niesamowicie skromna, ale piękna ceremonia. Stałam przy Niallu i po prostu pozwoliłam moim łzom płynąć po polikach. Chciałam go objąć, przytulić, poczuć jego ciepło, no ale cóż... taki mój los. Potępiona na wieki. 

Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie musnęłam palcami jego dłoń. Wtedy on się nagle odwrócił. Moje serce zamarło (o ile mogło, skoro i tak już nie biło). Nasze spojrzenia spotkały się. Miałam wrażenie, że patrzył się na mnie, że mnie widział, ale to było tylko chwilowe złudzenie. Zmarszczył brwi i tylko rozejrzał się na boki. Straszny ból z źródłem w klatce piersiowej rozszedł się po całym moim ciele. 
Rozczarowanie.

Ceremonia się skończyła, a oni udali się w stronę domu dziewczyn. Dzisiaj się przeprowadzali. Zayn stwierdził, że za dużo było wspomnień w tym małym domku, a poza tym nie mieścili się wszyscy. Cały czas, któryś z nich musiał spać na kanapie albo na materacu na podłodze. Zayn zaproponował Perrie połączenie grup, ale dziewczyna stanowczo odrzuciła ten pomysł. Jednak ze względu na Jade i Harry'ego wspólnie doszli do wniosku, że najlepiej będzie, jak znajdą sobie nowe lokum, w którym się wszyscy pomieszczą. Zayn i Perrie wybrali jakiś dom na północy Manchesteru.

- A więc wraz z tym domem zostawiamy przeszłość z tyłu - westchnął Zayn, patrząc się na mały domek, w którym dotychczas mieszkali.

- Ale nie wolno nam zapomnieć o przeszłości - upomniał Niall.

- Pozostanie w naszych sercach. - Uśmiechnęła się słabo Jade. 

Położyłam jej rękę na ramieniu. Może i tego nie czułam, ani ona, ale dla mnie to zawsze był jakiś gest.

- Ciężarówka czeka - oznajmił Liam.

- To ja wraz z Perrie pojedziemy z kierowcą i pokażemy drogę do nowego domu, a wy jedźcie za nami samochodami, zgoda? - zaproponował Malik.

- Dobrze - zgodził się Lou.

- Ja zaraz wrócę. Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam - wydukała Jade i pobiegła do środka. 

Zżerała mnie ciekawość, więc ruszłam za nią. Dziewczyna wbiegła po schodach i udała się do swojej dotychczasowej sypialni. Tam stanęła na środku pokoju i po prostu się patrzyła. Znowu popłynęły łzy, ale szybko je starła.

***Jade***
Tyle wspomnień, wspólnie spędzonych chwil... 
Czy musieliśmy opuszczać ten dom? 

Owszem, przeszłość była przytłaczająca, ale ważna. Chciałabym tu zostać, ale wiedziałam, że nie poradziłabym sobie z bagażem ciężkich doświadczeń. Mimo wszystko, tyle miłych rzeczy się tu przydarzyło. Wystarczyło popatrzeć na okno. 
Pamiętałam,  jak chciałam zamówić pizzę i szukałam telefonu. Był na łóżku, choć wiedziałam, że zostawiłam go na komodzie. Okno było otwarte, oczywiście za sprawką Harry'ego. Wysyłał sobie wiadomość z mojego telefonu, aby później napisać do mnie w galerii, podpisując się jako Perrie. Pamiętałam to wszystko tak dokładnie, a przecież było to prawie cztery lata temu.

- Jade? Musimy już iść - usłyszałam głos Harry'ego. 

Szybko otarłam kolejne łzy, które zdążyły już się zagnieździć w moich oczach. Tyle już dzisiaj wypłakałam...

- Mhm, tak, już idę. - Uśmiechnęłam się sztucznie. 

Chłopak podszedł do mnie i przytulił mocno. Starałam się zwalczyć uczucie, które mi mówiło jakie to było dziwne. Jeszcze parę dni temu nie mogliśmy przebywać po tej samej stronie miasta. Oparłam się czołem o jego ramię, próbując wyciszyć dręczące myśli.

- Pamiętasz, jak tu siedzieliśmy na dywanie pod oknem i opowiadałem ci o klątwie Amorów i o swojej rodzinie? Wtedy nic nie mogłaś mówić, bo miałaś zabójczy głos - zaśmiał się na to wspomnienie. - Kto by pomyślał, że kilka lat później będę walczył, aby ta klątwa została zdjęta?

- Jako nieświadoma Przeznaczona, powiem, że na pewno nie ja – zawtórowałam mu, wpatrując się we wskazane miejsce.

Niemal mogłam zobaczyć odmłodzoną wersję siebie leżącą na dywanie z głową na kolanach Harry'ego. Miał dar do opowiadania historii, pamiętałam, że przegadał całą noc, a mnie ani na chwilę nie zmożyło zmęczenie. 

- Chodźmy już. - Uśmiechnął się ciepło, a ja niechętnie przytaknęłam. 

Ostatni raz jeszcze rzuciłam okiem na mój dawny pokój. Teraz tu było pusto bez łóżka, komody, szafy i wszystkich moich rzeczy. Zamknęłam drzwi i razem z Harrym za rękę opuściliśmy nasz stary dom. Czas zobaczyć ten nowy.

Żegnaj, o przeszłości, ale pamiętaj, że pozostaniesz w moim sercu. Ani myślałam o tobie zapominać, bo to właśnie czyniło mnie tą osobą, którą byłam teraz. 
Nie miałam zielonego pojęcia czemu, ale miałam wrażenie, że przeszłość od tej pory nazywała się „Avalon".
___________________________________________________

Cześć!


1. Jak się podobało? xd Mam nadzieję, że było w porządku :)

2. Z przykrością powiadamiam, że rozdziały będą dodawane rzadziej, szczególnie teraz, bo jest marzec, a ja w kwietniu mam bardzo ważne egzaminy i to na tym powinnam się teraz skupić. Przepraszam, jeśli Was rozczarowałam, ale boję się, że się nie wyrobię :(
3. Dziękuję bardzo każdemu, kto tu jest, kto czyta, kto daje komentarz :) To wiele dla mnie znaczy, chcę abyście wiedzieli, że doceniam to, co dla mnie robicie :3
4. Um... Pominęłam coś? Nie, chyba nie :P 

Tak więc chyba wszystko już powiedziałam i proszę Was o opinie w komentarzach o tym rozdziale :) 
RH2 zapowiada się jak na razie smutno, ale obiecuję Wam, że wszystko jeszcze przed Wami! Gdybyście mogli tylko zajrzeć do mojej głowy, ha! Znaleźliście by tylko bałagan i moje rozmowy z naszymi bohaterami xd 
Ostatnio się przyłapałam na tym, że rozmawiam w myślach z Angelicą... To się leczy??? :)

Życzę Wam miłego dnia^^

Wasza Nicol <3

P.S. Zachęcam do pytania bohaterów w zakładce wyżej :)


12 komentarzy:

  1. Niech Avalon powstanie z umarłyyych ^^ Heheheh ;D Lubię takie cooś xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział, na który warto czekać. Dałaś sobie spokój z cudzysłowiem i aż mi ulżyło. Punkt widzenia Avalon był pionurujący. Weny życzę <3 Oby tak dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za Twój komentarz :) Też sie cieszę, że zlikwidowałam ten cudzysłów xd

      Usuń
  3. Boziu! Cudo!
    Nie umiem pisać długich komentarzy ,więc po prostu powiem
    Czekam na następny i prosze niech Avalon jakoś powstanie albo niech widzą jej ducha
    fajnie by było XD

    OdpowiedzUsuń
  4. EJJ , NICOL! JAK MOGLAS ZABIC AVALON??? NIALL I AVALON BYLI TACY SLODCY!! JAK MOGLAAAS??!! :'CC MA ŻYC !! MA ODŻYC!! NIE WIEM JAK ALE MUSI BYC W RH2 !! POZDRAWIAM ;** / NATI ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie :D ona na pewno wpadnie na jakiś swój super, czadowy, niezwykły pomysł, zrobi czary mary BUM i Avalon ożyje ! ....PRAWDA NICOL ? :*

      Usuń
    2. Kurcze, dziewczyny, nie mogę ani zaprzeczyć, ani potwierdzić, bo bym Wam spoilerowała xd Musicie cierpliwie czekać na dalszy ciąg akcji :P
      Gdybym Wam powiedziała co się stanie, chyba nie byłoby już tego dreszczyku emocji, prawda? :D

      Usuń
  5. No cóż tu dożo mówić? Rozdział jest świetny <3 Już widzę, że druga część zapowiada się świetnie <3 Rozumiem, że masz testy więc ja tam zawiedziona nie jestem, że będziesz dodawać rzadziej :) Czekam na next i życzę weny <333 I LOVE YOU :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezusieńku... ile ja czekałam na ten rozdział! SUPER JEST TEN ON!


    Hmmm... leczy się... ale po co?! Ja też sobie czasem z Dimką (AV) rozmawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże płakałam i płacze nadal jak bóbr. To takie dołujące. Wiesz co!
    JA kocham tego bloga.
    Avalon ożyje. A jak ja to mówię. To tak będzie.
    Musi być.
    Lece czytać dalej :**
    Buziaki;*
    A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥