Zburzenie muru
***Jade***
- Ale jak to? Dlaczego ugryzienie wilkołaka zabija wampiry? – spytała zszokowana Jesy.
- Gdy wilkołak gryzie, wprowadza truciznę do krwioobiegu swojej ofiary, która w zależności od stężenia, może przemienić kogoś w wilkołaka. Dla wampirów jest śmiertelna. Umierają w przeciągu 2 dni – wyjaśniła niemal szeptem Leigh-Anne.
- Ona nie może umrzeć, na pewno jest gdzieś na to jakieś lekarstwo! – Liam schował twarz w dłoniach.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. To nie jest ugryzienie. Wilkołak ją tylko podrapał - uspokoiła go Eleanor, badając dokładnie ramię Angeliki.
- Na pewno? – dopytywał się, choć widziałam, że odetchnął z ulgą.
- Tak. Nie widzę żadnych śladów zębów, nie wyczuwam też żadnych toksyn w jej układzie krwionośnym – odpowiedziała łagodnie.
- To świetnie - ucieszyłam się, ale El pokręciła głową.
- Nie do końca. Rany się nie chcą goić. - Zmrużyła oczy, skupiając się.
- Co w tym dziwnego? Odkąd wilkołak ją zaatakował minęło tylko kilka godzin. - Nie rozumiałam, w czym problem.
- Ale to wampir. Jej rany goją się zaraz po ich nabyciu. Nawet tak głębokie.
- I co teraz? - zapytał Zayn.
- Czekamy. Pośpiewam jej trochę, może to coś da. - El wzruszyła ramionami. - Wam też się przyda. Nadal jesteście mocno osłabieni krzykiem Jade.
Usiedliśmy wszyscy wokół kanapy na dywanie. Przytuliłam się do Harry'ego, bo bardzo potrzebowałam jego bliskości w tamtej chwili. Uwielbiałam, gdy mnie obejmował. Czułam się wtedy znacznie spokojniejsza i bezpieczniejsza.
Eleanor zaczęła śpiewać, a już po kilku minutach głowa zaczęła mi ciążyć. Ani się obejrzałam, a odpłynęłam w krainę snów.
***
- Jade. Halo, obudź się! – Ktoś potrząsał moimi ramionami.
- Uh, co się stało? – wymamrotałam i przetarłam zaspane oczy.
- Mówiłaś przez sen. Wszystko dobrze? - zapytał Harry.
Jego spojrzenie było zatroskane.
- Tak, nic mi nie jest. Co mówiłam? – spytałam, ziewając.
Miałam nadzieję, że nie skompromitowałam się jakimś szalonym wyznaniem. Nigdy wcześniej nie mówiłam przez sen.
- Coś o jakiejś plaży i piasku. Ale wydawałaś się być wystraszona, dlatego cię obudziłem - odpowiedział.
Widocznie się rozluźnił, gdy już był pewien, że nic mi nie groziło.
- Dziwne - mruknęłam.
- Zostaw mnie, kretynie! To boli! - usłyszałam czyjś wrzask.
Z zaniepokojeniem popatrzyłam pytająco na Harry'ego.
- To Liam i Angelica. Liam próbuje jej zmienić opatrunek na ramieniu – zaśmiał się pod nosem.
- Słyszałam! Będziesz pierwszą osobą, którą ugryzę, gdy będę głodna! - zawołała Angelica z piętra.
- Czekam - odpowiedział Harry.
- Oj, żebyś wiedział, że ja również - parsknęła Angel.
Jej słuch był fantastyczny. Wampiry miały naprawdę wygodne życie. Nie wiedziałam czemu, ale czułam się dobrze w towarzystwie Angeliki, mimo że powinnam drżeć ze strachu o własne życie. Chyba za szybko ją oceniłam. Przecież pierwsza się rzuciła na wilkołaka, ułatwiając nam ucieczkę. Chciała nam pomóc i prawdopodobnie ocaliła nam życie.
- Ile spałam? – spytałam Harry'ego.
- Kilka godzin. Angel obudziła się jakieś 10 minut temu. Reszta też. - Pomógł mi wstać z podłogi.
Uh, nigdy więcej nie zasnę na dywanie. Moje plecy kilka razy chrupnęły, gdy próbowałam je rozprostować.
- A gdzie wszystkich wcięło? - zadałam kolejne pytanie, rozglądając się dookoła.
- Nie wiem, każdy jest gdzie indziej, tylko Eleanor i Louis są z Liamem. Skończyłaś już przesłuchanie? - zaśmiał się i mnie przytulił.
Jejku, jak ja to kochałam. On był taki uroczy i czarujący zarazem. Zaraz po złamaniu klątwy byłam nieco nieśmiała i unikałam kontaktu fizycznego, ale teraz się już przyzwyczaiłam. Cieszyłam się, że czuliśmy się już bardziej naturalnie i swobodnie w swoim towarzystwie. Wcześniej martwiłam się, że Harry mógłby pomyśleć, że trafiła mu się "wadliwa" Przeznaczona, ale już wiedziałam, że on absolutnie nie zwracał uwagi na moje wady. Mało tego, lubił je. To oczywiście działało w dwie strony.
- Harry? - mruknęłam wtulona w jego pierś.
- Tak? – Delikatnie głaskał moje plecy, co było po prostu fenomenalnym uczuciem po kilku godzinach spania na twardej podłodze.
- Pocałujesz mnie?
- Pytasz się czy cię pocałuję? – zaśmiał się, ale dosłyszałam zdziwienie w jego głosie.
- Nie pytam. Proszę. - Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć.
Wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem. Patrzyliśmy sobie w oczy i było to coś niesamowitego. W jednej chwili uświadomiłam sobie zaskakującą rzecz. Nie byłam w nim tylko zauroczona, ani nawet zakochana. Ja go kochałam. Całym swoim ciałem, duszą, sercem. Dotarło to do mnie z takim impetem, że miałam wrażenie, że kolana się pode mną ugną.
- Teraz? – zapytał, delikatnie dotykając mojego policzka.
- Tak – szepnęłam, nie odrywając wzroku od jego ust.
Pochylił się ku mnie i pocałował czule. Jego wargi były tak niesamowicie miękkie i słodkie. Teraz byliśmy w naszym własnym świecie. Tylko on i ja. Ja i on.
Nikt więcej.
- Przeszkadzam? - Nasz mały świat właśnie prysł jak mydlana bańka i z bolesnym hukiem wróciliśmy na ziemię.
- Wcale. - Uśmiechnął się Harry, ale wyglądał tak, jakby miał zasztyletować Louisa przy pierwszej lepszej okazji.
Zasłoniłam dłonią usta, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Wspaniale! – Louis posłał Harry'emu taki sam sztuczny uśmiech. Był aż za bardzo z siebie zadowolony. - Potrzebujemy krwi dla Angeliki.
- I co mamy zrobić z tą informacją? Napaść na szpital? – spytałam z sarkazmem.
Louis się uśmiechnął znacząco i przeniósł wzrok na Harry'ego.
- O nie. Nie ma mowy. – Harry zaprotestował szybko.
- No weź, ona musi się czegoś napić, by dojść do siebie po ataku wilkołaka. Tak tylko przypominam, że gdyby nie ona, pewnie ten wilk rozszarpałby nas na strzępy zanim byśmy dobiegli do ulicy. – Lou wywrócił oczami.
- To sam jej się zaoferuj. – Harry skrzyżował ręce na piersi.
- Dałem jej swojej krwi, nie może więcej wypić, bo będziecie zbierać mnie z podłogi. Liam wygląda już jak opróżniony karton po soku – westchnął Louis.
- Ale moja krew nie jest normalna, przecież wiesz. – Harry przeczesał nerwowo dłonią włosy.
- Jak to? Dlaczego? – wcięłam się zaintrygowana.
- Bo jestem Amorem. Wiesz, jak jakieś stare czarownice sprzedają eliksiry miłości i tym podobne pierdoły. W takiej miksturze są różne zioła, kwiaty i krew Amorów. Jeżeli Angelica wypije moją nie rozcieńczoną krew, mogą być tego skutki uboczne – wyjaśnił niechętnie.
- Na przykład jakie? Na pewno nic poważnego. - Nie dawał za wygraną Louis, ale Harry popatrzył na niego gniewnie.
- Nic poważnego? Oh tak, zakocha się tylko w kimś, kto nie szczególnie może czuć do niej to samo, albo pokocha pierwszą osobę, którą zobaczy. Nic takiego – przedrzeźniał go. – To nie jest dobry pomysł.
- Dobra, dobra, masz rację – poddał się Louis, unosząc ręce w górę, jakby chciał powiedzieć, że nie będzie już naciskać.
- A ja nie mogę trochę oddać? – zapytałam.
Ich miny były bezcenne. Louisa typu: „co takiego?", a Harry'ego: „chyba sobie jaja ze mnie robisz".
- Oj, no nic się nie stanie jeśli troszkę ją wspomogę, prawda? – Wywróciłam oczami.
Byłam jej naprawdę wdzięczna za pomoc i poświęcenie, którym się wykazała w Liverpoolu.
- Jade, nie możesz. Wiesz, jak źle twój organizm reaguje na wampiry – powiedział stanowczo Harry. – Może poprosimy Eleanor? Ma w żyłach lekarstwo w czystej postaci.
- Nie. Nie ma mowy, już lepiej błagać Nialla o pomoc – stwierdził Tomlinson.
- Czemu?
- El jest delikatna, a Angelica trochę... mniej. Mogłaby zrobić jej krzywdę. – Skrzyżował ręce na piersi.
Zauważyłam delikatne rumieńce na jego policzkach.
- No dobra, a co z Niallem?
- Schował się i nikt go nie może znaleźć - parsknął Lou.
- Co takiego? - Nie byłam pewna, czy mówił prawdę, czy tylko żartował.
- Stwierdził, że nie da się ugryźć i się ukrył. Zayn i Perrie szukają go po całym domu. Przysięgam, nikt nie może go znaleźć.
- Zgoda, a Perrie? Może ona pomoże Angelice?
- Odpada. Pije herbatkę ziołową z werbeną*. Tak samo Zayn. – Pokręcił głową Louis.
- Ugh, no dobra. Zrobię to – burknął niechętnie Harry.
- Um, ale... - zaczęłam, jednak zabrakło mi odwagi, by dokończyć. Chłopcy się odwrócili w moją stronę i spojrzeli pytająco. – Nie ważne.
Nie chciałam, by Harry dał się ugryźć, ale z drugiej strony, jeśli to miało pomóc Angelice... Ugh, po prostu się martwiłam. Wiedziałam, że Angel nie będzie delikatna.
Podążyliśmy za Louisem do pokoju na górze. Była to sypialnia Liama. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka.
- Jak miło, śniadanie do łóżka – wyszczerzyła się w uśmiechu Angelica, po czym zakasłała kilka razy.
Wyglądała naprawdę słabo. Była blada, ręce miała prawie całe obandażowane. Leżała na idealnie pościelonym łóżku Liama przykryta ciepłym kocem.
- Jak się czujesz? – zapytałam.
Teraz już lekko się stresowałam w jej towarzystwie. Mięśnie mimo woli mi się napięły, jakby mi pokazywały, że w każdej chwili były gotowe do ucieczki. Starałam się opanować drżenie głosu. Coś ścisnęło mnie w dołku.
- Bywało lepiej. – Przymknęła na chwilę powieki, a na jej twarz wstąpił lekki grymas.
Harry odchrząknął zmieszany.
- Serio? Zrobisz to? – Uśmiechnął się wdzięcznie Liam.
Angelica otworzyła oczy wyraźnie zainteresowana nagłym zachowaniem Liama, który pewnie wyczytał z naszych myśli, o zamiarach Amora.
- Zrobi co? – zapytała.
- Pomogę ci dojść do siebie. Ale... będzie bardzo bolało? – Harry przestąpił z nogi na nogę.
- Naprawdę? Dasz mi się ugryźć? – Uniosła jedną brew, nie dowierzając.
- Skoro to ci pomoże - westchnął niechętnie i przeczesał dłonią włosy.
Zauważyłam, że kiedy był podenerwowany lub zestresowany, miał taki tik nerwowy.
- Zapraszam. – Uśmiechnęła się złośliwie i usiadła na łóżku.
Harry niepewnie, ale szybko przemierzył odległość pomiędzy nim, a łóżkiem, po czym na nim usiadł tuż obok Angeliki. Uśmiech z jej twarzy zniknął.
- Poważnie? – zdziwiła się.
- Ale co? – nie rozumiał.
- Nie boisz się? Bo zdajesz sobie sprawę, że mogłabym cię zabić w jednej chwili?
- Tak, doskonale to wiem. – Zmrużył oczy, zaciskając szczękę.
- I mimo to, dalej pozwalasz mi się na tobie pożywić?
- Na to wygląda.
- Nawet jeśli specjalnie zrobię tak, że zaboli?
- Najwidoczniej - powtórzył, już zirytowany.
- Nawet jeśli rozerwę ci skórę?
- Możesz już skończyć? Jedz! Czy tam... pij! Kurcze, jak to się nazywa? – zdenerwował się.
Wyglądał na naprawdę zestresowanego, ale widocznie próbował ukryć strach. Byłam pod wrażeniem tego, jak radził sobie z lękiem. Denerwował się, ale przełamywał bariery. Ja nie byłam w stanie przebywać w pokoju, w którym był pająk, a on dzielnie podejmował decyzję.
- Dlaczego? - wyszeptała w szoku.
- Dlaczego co? – Teraz to i ja się zgubiłam.
O co jej chodziło? Już i tak ledwo stałam na nogach, a myśl, że może zabić Harry'ego w każdej chwili spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. To była prawda, która mnie wypełniła od stóp do głów przerażeniem. Nie mogłam go stracić, nie tak szybko.
- Dlaczego mi na to pozwalasz? – Angelica popatrzyła na niego uważnie.
- Bo chcę ci pomóc – odparł szczerze Harry bez namysłu, patrząc jej głęboko w oczy.
Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. Angelica warknęła na niego, ukazując kły. W wampirzym tempie wypadła z łóżka, przewracając Harry'ego na ziemię. Liam próbował ją złapać, ale była zdecydowanie szybsza. Poczułam tylko jak przebiegła tuż obok mnie, kierując się prosto do drzwi od pokoju.
- Angelica! – zawołał za nią Liam.
- Co się tu właściwie stało? – zapytał oszołomiony Louis.
- Za nią, szybko! Teraz jest niebezpieczna! – krzyknął tylko w odpowiedzi Liam i wybiegł z pokoju.
Popędziliśmy za nim aż do salonu. Była tam Angelica, trzymając za gardło Nialla, przerażona Perrie i zamarły w bezruchu Zayn.
- Nie zbliżajcie się do mnie, do cholery! Wszystko psujecie! – wykrzyczała, wskazując na nas palcem.
- Ale co my zrobiliśmy? Zostaw go! – wściekła się Perrie.
Tylko nie Niall! Co ona chciała mu zrobić? Co ona sobie ubzdurała? Może to przez jej zły stan?
- Jak to, co?! Jak możecie być dla mnie tacy mili, kiedy ja jestem okrutna, bez emocji? Kiedy co chwila grożę wam śmiercią? – mówiła dalej rozwścieczona wampirzyca.
- To się nazywa współczucie! My po prostu się o ciebie martwimy – odpowiedział Liam tak łagodnie, jak tylko się dało.
- Przestańcie! Zaraz go rozerwę na kawałki, jeśli któreś z was jeszcze raz będzie dla mnie dobre! Nie zasługuję na to! Jestem maszyną do zabijania, jasne? Jestem zła, bezduszna, okrutna! Kiedy to zrozumiecie? Jestem niebezpieczna, trzymajcie się ode mnie z daleka! – warknęła.
W jej oczach dostrzegłam dzikość, szaleństwo. Ale również przebłyski czegoś, co można było uznać za niepewność, złość i rozdarcie. Złość, to emocja. Chyba już wiedziałam, co tu się działo. Cały czas graliśmy na jej uczuciach, które miała schowane za ścianą muru. Prawie go przebiliśmy, a ona tego nie chciała.
- Angelica, ale nam na tobie zależy! – powiedział głośniej Liam, spanikowany czerwonym odcieniem, który przybrała twarz Nialla.
- To przestańcie, do cholery! Nadal będzie wam tak zależeć, gdy zrobię to?! – Uśmiechnęła się złośliwie i uniosła Nialla jeszcze wyżej do góry.
On się zaraz udusi!
- Ani kroku, albo od razu skręcę mu kark! – warknęła, gdy Zayn chciał do niej podejść.
Szerzej otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam, co Niall próbował zrobić. Angelica była zbyt zajęta nami, by nikt się do niej nie zbliżył. Nie pomyślała, że to Niall mógł się obronić. Blondyn zamknął oczy, przestał się szarpać. Pierwszy raz widziałam coś takiego w całym swoim życiu.
Coś jakby światło we wszystkich kolorach tęczy, zaczęło się unosić wokół jego ciała i gdy odpowiednio urosło, cisnął nim niczym tarczą w stronę zdziwionej wampirzycy.
Błysk.
Nic nie było widać oprócz tego oślepiającego, kolorowego światła.
"Tęcza" oplotła Angelicę i odrzuciła do tyłu. Siła uderzenia była na tyle duża, że chcąc nie chcąc, puściła Nialla. Chłopak gwałtownie nabrał powietrza, którego brakowało mu przez mocny uścisk Angel. Przewidziałam, że będzie zbyt słaby by się utrzymać na nogach, więc podbiegłam do niego i złapałam zanim upadł. Kolorowe światło znikło, powracając do właściciela. Niall był nieprzytomny.
- Nie! – Angelica zaczęła wrzeszczeć na całe gardło i miotać się po podłodze. – Nie! Ja nie chciałam! Ja nie mogę, nie zniosę tego! Nie! Zatrzymajcie to, to boli!
Liam siedział obok niej i trzymał ją mocno za rękę, mimo że dziewczyna się opierała. Cały czas kręciła głową, płakała, krzyczała, kopała nogami i machała wolną ręką.
- Skup się! Skoncentruj tylko na jednej emocji, na jednym uczuciu! Dasz radę! – próbował ją przekrzyczeć Śpiewak.
Przytrzymał ją tak, aby patrzyła mu w oczy. Harry złapał za drugą rękę wampirzycy, gdy próbowała się wykręcić.
- Co się dzieje? – zapytałam przerażona, utrzymując bezwładną głowę Nialla na rękach.
- Niall zburzył mur, którym się otoczyła, by uchronić od uczuć. Do Angeliki właśnie powracają wszystkie emocje, które się za nim kumulowały - wyjaśnił Louis wpatrzony w tę scenę. - Angel na powrót będzie się zachowywała jak człowiek.
______________________________________________________
*Werbena - roślina, kwiat, który działa śmiertelnie na wampiry. Mała ich ilość powoduje okropny ból w zetknięciu z skórą wampira (coś jak poparzenie). Za duża dawka może spowodować nawet śmierć. Werbena jest używana przez czarownice, wieszczki, uzdrowicielki od wieków z powodu swoich leczniczych oraz chroniących właściwości. Noszenie jej przy sobie lub zażywanie jej w różnych postaciach chroni przed zauroczeniem, zahipnotyzowaniem przez wampira. Można ją hodować, ale rośnie także dziko na łąkach, polach. Skuteczna broń przed wieloma złymi duchami, demonami i wampirami.
________________________________________________________________
Cześć!
Cóż, mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Trochę się dzieje, ale wydaje mi się, że to taka pozytywna akcja. Jeśli jesteście ciekawi Angeliki z uczuciami to musicie koniecznie czekać na kolejne rozdziały (jak na razie jej górującą emocją jest złość, więc no... )
Mam do Was prośbę. Proszę, aby każdy kto czytał zostawił po sobie komentarz. Może być nawet zwykła kropka, po prostu chciałabym wiedzieć ile osób tu jest, kto przeżywa razem ze mną Rozśpiewaną historię :) Bardzo dziękuję!
Mam opowiadanie na konkurs do napisania, więc zmykam :D No i w ogóle trochę poduczyć się do egzaminów trzeba... Marzę, żeby było już po wszystkim. Kto jest ze mną? :)
Do kolejnej soboty i miłego weekendu Wam życzę!
Nicol <3
P.S. Zapraszam do pytania bohaterów RH <TU> :)
***Jade***
- Ale jak to? Dlaczego ugryzienie wilkołaka zabija wampiry? – spytała zszokowana Jesy.
- Gdy wilkołak gryzie, wprowadza truciznę do krwioobiegu swojej ofiary, która w zależności od stężenia, może przemienić kogoś w wilkołaka. Dla wampirów jest śmiertelna. Umierają w przeciągu 2 dni – wyjaśniła niemal szeptem Leigh-Anne.
- Ona nie może umrzeć, na pewno jest gdzieś na to jakieś lekarstwo! – Liam schował twarz w dłoniach.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. To nie jest ugryzienie. Wilkołak ją tylko podrapał - uspokoiła go Eleanor, badając dokładnie ramię Angeliki.
- Na pewno? – dopytywał się, choć widziałam, że odetchnął z ulgą.
- Tak. Nie widzę żadnych śladów zębów, nie wyczuwam też żadnych toksyn w jej układzie krwionośnym – odpowiedziała łagodnie.
- To świetnie - ucieszyłam się, ale El pokręciła głową.
- Nie do końca. Rany się nie chcą goić. - Zmrużyła oczy, skupiając się.
- Co w tym dziwnego? Odkąd wilkołak ją zaatakował minęło tylko kilka godzin. - Nie rozumiałam, w czym problem.
- Ale to wampir. Jej rany goją się zaraz po ich nabyciu. Nawet tak głębokie.
- I co teraz? - zapytał Zayn.
- Czekamy. Pośpiewam jej trochę, może to coś da. - El wzruszyła ramionami. - Wam też się przyda. Nadal jesteście mocno osłabieni krzykiem Jade.
Usiedliśmy wszyscy wokół kanapy na dywanie. Przytuliłam się do Harry'ego, bo bardzo potrzebowałam jego bliskości w tamtej chwili. Uwielbiałam, gdy mnie obejmował. Czułam się wtedy znacznie spokojniejsza i bezpieczniejsza.
Eleanor zaczęła śpiewać, a już po kilku minutach głowa zaczęła mi ciążyć. Ani się obejrzałam, a odpłynęłam w krainę snów.
***
- Jade. Halo, obudź się! – Ktoś potrząsał moimi ramionami.
- Uh, co się stało? – wymamrotałam i przetarłam zaspane oczy.
- Mówiłaś przez sen. Wszystko dobrze? - zapytał Harry.
Jego spojrzenie było zatroskane.
- Tak, nic mi nie jest. Co mówiłam? – spytałam, ziewając.
Miałam nadzieję, że nie skompromitowałam się jakimś szalonym wyznaniem. Nigdy wcześniej nie mówiłam przez sen.
- Coś o jakiejś plaży i piasku. Ale wydawałaś się być wystraszona, dlatego cię obudziłem - odpowiedział.
Widocznie się rozluźnił, gdy już był pewien, że nic mi nie groziło.
- Dziwne - mruknęłam.
- Zostaw mnie, kretynie! To boli! - usłyszałam czyjś wrzask.
Z zaniepokojeniem popatrzyłam pytająco na Harry'ego.
- To Liam i Angelica. Liam próbuje jej zmienić opatrunek na ramieniu – zaśmiał się pod nosem.
- Słyszałam! Będziesz pierwszą osobą, którą ugryzę, gdy będę głodna! - zawołała Angelica z piętra.
- Czekam - odpowiedział Harry.
- Oj, żebyś wiedział, że ja również - parsknęła Angel.
Jej słuch był fantastyczny. Wampiry miały naprawdę wygodne życie. Nie wiedziałam czemu, ale czułam się dobrze w towarzystwie Angeliki, mimo że powinnam drżeć ze strachu o własne życie. Chyba za szybko ją oceniłam. Przecież pierwsza się rzuciła na wilkołaka, ułatwiając nam ucieczkę. Chciała nam pomóc i prawdopodobnie ocaliła nam życie.
- Ile spałam? – spytałam Harry'ego.
- Kilka godzin. Angel obudziła się jakieś 10 minut temu. Reszta też. - Pomógł mi wstać z podłogi.
Uh, nigdy więcej nie zasnę na dywanie. Moje plecy kilka razy chrupnęły, gdy próbowałam je rozprostować.
- A gdzie wszystkich wcięło? - zadałam kolejne pytanie, rozglądając się dookoła.
- Nie wiem, każdy jest gdzie indziej, tylko Eleanor i Louis są z Liamem. Skończyłaś już przesłuchanie? - zaśmiał się i mnie przytulił.
Jejku, jak ja to kochałam. On był taki uroczy i czarujący zarazem. Zaraz po złamaniu klątwy byłam nieco nieśmiała i unikałam kontaktu fizycznego, ale teraz się już przyzwyczaiłam. Cieszyłam się, że czuliśmy się już bardziej naturalnie i swobodnie w swoim towarzystwie. Wcześniej martwiłam się, że Harry mógłby pomyśleć, że trafiła mu się "wadliwa" Przeznaczona, ale już wiedziałam, że on absolutnie nie zwracał uwagi na moje wady. Mało tego, lubił je. To oczywiście działało w dwie strony.
- Harry? - mruknęłam wtulona w jego pierś.
- Tak? – Delikatnie głaskał moje plecy, co było po prostu fenomenalnym uczuciem po kilku godzinach spania na twardej podłodze.
- Pocałujesz mnie?
- Pytasz się czy cię pocałuję? – zaśmiał się, ale dosłyszałam zdziwienie w jego głosie.
- Nie pytam. Proszę. - Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć.
Wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem. Patrzyliśmy sobie w oczy i było to coś niesamowitego. W jednej chwili uświadomiłam sobie zaskakującą rzecz. Nie byłam w nim tylko zauroczona, ani nawet zakochana. Ja go kochałam. Całym swoim ciałem, duszą, sercem. Dotarło to do mnie z takim impetem, że miałam wrażenie, że kolana się pode mną ugną.
- Teraz? – zapytał, delikatnie dotykając mojego policzka.
- Tak – szepnęłam, nie odrywając wzroku od jego ust.
Pochylił się ku mnie i pocałował czule. Jego wargi były tak niesamowicie miękkie i słodkie. Teraz byliśmy w naszym własnym świecie. Tylko on i ja. Ja i on.
Nikt więcej.
- Przeszkadzam? - Nasz mały świat właśnie prysł jak mydlana bańka i z bolesnym hukiem wróciliśmy na ziemię.
- Wcale. - Uśmiechnął się Harry, ale wyglądał tak, jakby miał zasztyletować Louisa przy pierwszej lepszej okazji.
Zasłoniłam dłonią usta, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Wspaniale! – Louis posłał Harry'emu taki sam sztuczny uśmiech. Był aż za bardzo z siebie zadowolony. - Potrzebujemy krwi dla Angeliki.
- I co mamy zrobić z tą informacją? Napaść na szpital? – spytałam z sarkazmem.
Louis się uśmiechnął znacząco i przeniósł wzrok na Harry'ego.
- O nie. Nie ma mowy. – Harry zaprotestował szybko.
- No weź, ona musi się czegoś napić, by dojść do siebie po ataku wilkołaka. Tak tylko przypominam, że gdyby nie ona, pewnie ten wilk rozszarpałby nas na strzępy zanim byśmy dobiegli do ulicy. – Lou wywrócił oczami.
- To sam jej się zaoferuj. – Harry skrzyżował ręce na piersi.
- Dałem jej swojej krwi, nie może więcej wypić, bo będziecie zbierać mnie z podłogi. Liam wygląda już jak opróżniony karton po soku – westchnął Louis.
- Ale moja krew nie jest normalna, przecież wiesz. – Harry przeczesał nerwowo dłonią włosy.
- Jak to? Dlaczego? – wcięłam się zaintrygowana.
- Bo jestem Amorem. Wiesz, jak jakieś stare czarownice sprzedają eliksiry miłości i tym podobne pierdoły. W takiej miksturze są różne zioła, kwiaty i krew Amorów. Jeżeli Angelica wypije moją nie rozcieńczoną krew, mogą być tego skutki uboczne – wyjaśnił niechętnie.
- Na przykład jakie? Na pewno nic poważnego. - Nie dawał za wygraną Louis, ale Harry popatrzył na niego gniewnie.
- Nic poważnego? Oh tak, zakocha się tylko w kimś, kto nie szczególnie może czuć do niej to samo, albo pokocha pierwszą osobę, którą zobaczy. Nic takiego – przedrzeźniał go. – To nie jest dobry pomysł.
- Dobra, dobra, masz rację – poddał się Louis, unosząc ręce w górę, jakby chciał powiedzieć, że nie będzie już naciskać.
- A ja nie mogę trochę oddać? – zapytałam.
Ich miny były bezcenne. Louisa typu: „co takiego?", a Harry'ego: „chyba sobie jaja ze mnie robisz".
- Oj, no nic się nie stanie jeśli troszkę ją wspomogę, prawda? – Wywróciłam oczami.
Byłam jej naprawdę wdzięczna za pomoc i poświęcenie, którym się wykazała w Liverpoolu.
- Jade, nie możesz. Wiesz, jak źle twój organizm reaguje na wampiry – powiedział stanowczo Harry. – Może poprosimy Eleanor? Ma w żyłach lekarstwo w czystej postaci.
- Nie. Nie ma mowy, już lepiej błagać Nialla o pomoc – stwierdził Tomlinson.
- Czemu?
- El jest delikatna, a Angelica trochę... mniej. Mogłaby zrobić jej krzywdę. – Skrzyżował ręce na piersi.
Zauważyłam delikatne rumieńce na jego policzkach.
- No dobra, a co z Niallem?
- Schował się i nikt go nie może znaleźć - parsknął Lou.
- Co takiego? - Nie byłam pewna, czy mówił prawdę, czy tylko żartował.
- Stwierdził, że nie da się ugryźć i się ukrył. Zayn i Perrie szukają go po całym domu. Przysięgam, nikt nie może go znaleźć.
- Zgoda, a Perrie? Może ona pomoże Angelice?
- Odpada. Pije herbatkę ziołową z werbeną*. Tak samo Zayn. – Pokręcił głową Louis.
- Ugh, no dobra. Zrobię to – burknął niechętnie Harry.
- Um, ale... - zaczęłam, jednak zabrakło mi odwagi, by dokończyć. Chłopcy się odwrócili w moją stronę i spojrzeli pytająco. – Nie ważne.
Nie chciałam, by Harry dał się ugryźć, ale z drugiej strony, jeśli to miało pomóc Angelice... Ugh, po prostu się martwiłam. Wiedziałam, że Angel nie będzie delikatna.
Podążyliśmy za Louisem do pokoju na górze. Była to sypialnia Liama. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka.
- Jak miło, śniadanie do łóżka – wyszczerzyła się w uśmiechu Angelica, po czym zakasłała kilka razy.
Wyglądała naprawdę słabo. Była blada, ręce miała prawie całe obandażowane. Leżała na idealnie pościelonym łóżku Liama przykryta ciepłym kocem.
- Jak się czujesz? – zapytałam.
Teraz już lekko się stresowałam w jej towarzystwie. Mięśnie mimo woli mi się napięły, jakby mi pokazywały, że w każdej chwili były gotowe do ucieczki. Starałam się opanować drżenie głosu. Coś ścisnęło mnie w dołku.
- Bywało lepiej. – Przymknęła na chwilę powieki, a na jej twarz wstąpił lekki grymas.
Harry odchrząknął zmieszany.
- Serio? Zrobisz to? – Uśmiechnął się wdzięcznie Liam.
Angelica otworzyła oczy wyraźnie zainteresowana nagłym zachowaniem Liama, który pewnie wyczytał z naszych myśli, o zamiarach Amora.
- Zrobi co? – zapytała.
- Pomogę ci dojść do siebie. Ale... będzie bardzo bolało? – Harry przestąpił z nogi na nogę.
- Naprawdę? Dasz mi się ugryźć? – Uniosła jedną brew, nie dowierzając.
- Skoro to ci pomoże - westchnął niechętnie i przeczesał dłonią włosy.
Zauważyłam, że kiedy był podenerwowany lub zestresowany, miał taki tik nerwowy.
- Zapraszam. – Uśmiechnęła się złośliwie i usiadła na łóżku.
Harry niepewnie, ale szybko przemierzył odległość pomiędzy nim, a łóżkiem, po czym na nim usiadł tuż obok Angeliki. Uśmiech z jej twarzy zniknął.
- Poważnie? – zdziwiła się.
- Ale co? – nie rozumiał.
- Nie boisz się? Bo zdajesz sobie sprawę, że mogłabym cię zabić w jednej chwili?
- Tak, doskonale to wiem. – Zmrużył oczy, zaciskając szczękę.
- I mimo to, dalej pozwalasz mi się na tobie pożywić?
- Na to wygląda.
- Nawet jeśli specjalnie zrobię tak, że zaboli?
- Najwidoczniej - powtórzył, już zirytowany.
- Nawet jeśli rozerwę ci skórę?
- Możesz już skończyć? Jedz! Czy tam... pij! Kurcze, jak to się nazywa? – zdenerwował się.
Wyglądał na naprawdę zestresowanego, ale widocznie próbował ukryć strach. Byłam pod wrażeniem tego, jak radził sobie z lękiem. Denerwował się, ale przełamywał bariery. Ja nie byłam w stanie przebywać w pokoju, w którym był pająk, a on dzielnie podejmował decyzję.
- Dlaczego? - wyszeptała w szoku.
- Dlaczego co? – Teraz to i ja się zgubiłam.
O co jej chodziło? Już i tak ledwo stałam na nogach, a myśl, że może zabić Harry'ego w każdej chwili spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. To była prawda, która mnie wypełniła od stóp do głów przerażeniem. Nie mogłam go stracić, nie tak szybko.
- Dlaczego mi na to pozwalasz? – Angelica popatrzyła na niego uważnie.
- Bo chcę ci pomóc – odparł szczerze Harry bez namysłu, patrząc jej głęboko w oczy.
Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. Angelica warknęła na niego, ukazując kły. W wampirzym tempie wypadła z łóżka, przewracając Harry'ego na ziemię. Liam próbował ją złapać, ale była zdecydowanie szybsza. Poczułam tylko jak przebiegła tuż obok mnie, kierując się prosto do drzwi od pokoju.
- Angelica! – zawołał za nią Liam.
- Co się tu właściwie stało? – zapytał oszołomiony Louis.
- Za nią, szybko! Teraz jest niebezpieczna! – krzyknął tylko w odpowiedzi Liam i wybiegł z pokoju.
Popędziliśmy za nim aż do salonu. Była tam Angelica, trzymając za gardło Nialla, przerażona Perrie i zamarły w bezruchu Zayn.
- Nie zbliżajcie się do mnie, do cholery! Wszystko psujecie! – wykrzyczała, wskazując na nas palcem.
- Ale co my zrobiliśmy? Zostaw go! – wściekła się Perrie.
Tylko nie Niall! Co ona chciała mu zrobić? Co ona sobie ubzdurała? Może to przez jej zły stan?
- Jak to, co?! Jak możecie być dla mnie tacy mili, kiedy ja jestem okrutna, bez emocji? Kiedy co chwila grożę wam śmiercią? – mówiła dalej rozwścieczona wampirzyca.
- To się nazywa współczucie! My po prostu się o ciebie martwimy – odpowiedział Liam tak łagodnie, jak tylko się dało.
- Przestańcie! Zaraz go rozerwę na kawałki, jeśli któreś z was jeszcze raz będzie dla mnie dobre! Nie zasługuję na to! Jestem maszyną do zabijania, jasne? Jestem zła, bezduszna, okrutna! Kiedy to zrozumiecie? Jestem niebezpieczna, trzymajcie się ode mnie z daleka! – warknęła.
W jej oczach dostrzegłam dzikość, szaleństwo. Ale również przebłyski czegoś, co można było uznać za niepewność, złość i rozdarcie. Złość, to emocja. Chyba już wiedziałam, co tu się działo. Cały czas graliśmy na jej uczuciach, które miała schowane za ścianą muru. Prawie go przebiliśmy, a ona tego nie chciała.
- Angelica, ale nam na tobie zależy! – powiedział głośniej Liam, spanikowany czerwonym odcieniem, który przybrała twarz Nialla.
- To przestańcie, do cholery! Nadal będzie wam tak zależeć, gdy zrobię to?! – Uśmiechnęła się złośliwie i uniosła Nialla jeszcze wyżej do góry.
On się zaraz udusi!
- Ani kroku, albo od razu skręcę mu kark! – warknęła, gdy Zayn chciał do niej podejść.
Szerzej otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam, co Niall próbował zrobić. Angelica była zbyt zajęta nami, by nikt się do niej nie zbliżył. Nie pomyślała, że to Niall mógł się obronić. Blondyn zamknął oczy, przestał się szarpać. Pierwszy raz widziałam coś takiego w całym swoim życiu.
Coś jakby światło we wszystkich kolorach tęczy, zaczęło się unosić wokół jego ciała i gdy odpowiednio urosło, cisnął nim niczym tarczą w stronę zdziwionej wampirzycy.
Błysk.
Nic nie było widać oprócz tego oślepiającego, kolorowego światła.
"Tęcza" oplotła Angelicę i odrzuciła do tyłu. Siła uderzenia była na tyle duża, że chcąc nie chcąc, puściła Nialla. Chłopak gwałtownie nabrał powietrza, którego brakowało mu przez mocny uścisk Angel. Przewidziałam, że będzie zbyt słaby by się utrzymać na nogach, więc podbiegłam do niego i złapałam zanim upadł. Kolorowe światło znikło, powracając do właściciela. Niall był nieprzytomny.
- Nie! – Angelica zaczęła wrzeszczeć na całe gardło i miotać się po podłodze. – Nie! Ja nie chciałam! Ja nie mogę, nie zniosę tego! Nie! Zatrzymajcie to, to boli!
Liam siedział obok niej i trzymał ją mocno za rękę, mimo że dziewczyna się opierała. Cały czas kręciła głową, płakała, krzyczała, kopała nogami i machała wolną ręką.
- Skup się! Skoncentruj tylko na jednej emocji, na jednym uczuciu! Dasz radę! – próbował ją przekrzyczeć Śpiewak.
Przytrzymał ją tak, aby patrzyła mu w oczy. Harry złapał za drugą rękę wampirzycy, gdy próbowała się wykręcić.
- Co się dzieje? – zapytałam przerażona, utrzymując bezwładną głowę Nialla na rękach.
- Niall zburzył mur, którym się otoczyła, by uchronić od uczuć. Do Angeliki właśnie powracają wszystkie emocje, które się za nim kumulowały - wyjaśnił Louis wpatrzony w tę scenę. - Angel na powrót będzie się zachowywała jak człowiek.
______________________________________________________
*Werbena - roślina, kwiat, który działa śmiertelnie na wampiry. Mała ich ilość powoduje okropny ból w zetknięciu z skórą wampira (coś jak poparzenie). Za duża dawka może spowodować nawet śmierć. Werbena jest używana przez czarownice, wieszczki, uzdrowicielki od wieków z powodu swoich leczniczych oraz chroniących właściwości. Noszenie jej przy sobie lub zażywanie jej w różnych postaciach chroni przed zauroczeniem, zahipnotyzowaniem przez wampira. Można ją hodować, ale rośnie także dziko na łąkach, polach. Skuteczna broń przed wieloma złymi duchami, demonami i wampirami.
________________________________________________________________
Cześć!
Cóż, mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Trochę się dzieje, ale wydaje mi się, że to taka pozytywna akcja. Jeśli jesteście ciekawi Angeliki z uczuciami to musicie koniecznie czekać na kolejne rozdziały (jak na razie jej górującą emocją jest złość, więc no... )
Mam do Was prośbę. Proszę, aby każdy kto czytał zostawił po sobie komentarz. Może być nawet zwykła kropka, po prostu chciałabym wiedzieć ile osób tu jest, kto przeżywa razem ze mną Rozśpiewaną historię :) Bardzo dziękuję!
Mam opowiadanie na konkurs do napisania, więc zmykam :D No i w ogóle trochę poduczyć się do egzaminów trzeba... Marzę, żeby było już po wszystkim. Kto jest ze mną? :)
Do kolejnej soboty i miłego weekendu Wam życzę!
Nicol <3
P.S. Zapraszam do pytania bohaterów RH <TU> :)
Cudo!
OdpowiedzUsuńWerbena powiadasz? ;)
Nie moge doczekać sie następnej soboty XD
"Angel odzyskała człowieczeństwo" WOW ;3
OdpowiedzUsuńSuper ;)
Nie mogę się doczekać next'u ;3
Świetny rozdział!!
OdpowiedzUsuńA Angel ma uczucia! xD
Bel. xxx
omg...ile się tu dzieje! ..To jest chyba mój ulubiony rozdział! Kurde no brak mi słów ! ...O nieee :'( Trzeba czekać tydzień na kolejne cudo!!!!! ...Agh co ja teraz zrobie?! ...Dobra dam rade...chyba.....
OdpowiedzUsuńO i zapraszam na nowy rozdział do mnie :D ------> http://lovonedirectionlov.blogspot.com/
Cudo. Uwielbiam sposób, w jaki oddajesz emocje
OdpowiedzUsuńDodasz kiedyś gify? :)
OdpowiedzUsuńJasne, jak tylko znajdę czas aby ich poszukać, coś wymyślić. Pracuję jeszcze nad gifami z LM, ale to trochę potrwa. Mam egzaminy i to one zajmują mi teraz najwięcej czasu, jak już będzie po wszystkim na pewno częściej się będę udzielać :)
UsuńBoski rozdział ! To jest to :D Bardzo mi się podoba czekam na next ! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wowowowow jakie swietne!
OdpowiedzUsuńjestem z tb! tez chce miec testy juz za soba!:D
Cześć! Jak wiesz Jestem Channel i dziś postanowiłam dać recenzje do twojego bloga. Czytam tą historie od kilku i nie mogę się nadziwić skąd bierzesz pomysły. Bardzo podoba mi się fabuła ale mam tylko jedną prośbę NIE PRZESTAWAJ PISAĆ! Ogółem to wszystko. / Channel
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :)
UsuńJak to "odzyskała człowieczeństwo"?! Ja się tak nie bawię! ~Luc
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie :D
Haha, sorka Luc :D Ale obiecuję, że Angelica mimo wszystko nie straci temperamentu!
UsuńZa kazdym razem coraz bardziej mnie zaskakujesz :D W głowie mi się nie mieści jak ty to wszystko wymyśliłaś i w dodatku z każdym kolejnym rozdziałem piszesz coraz lepiej! Jak tak dalej pójdzie to będziemy szukać twojego nazwiska na półkach w księgarniach ;) Szczerze to właśnie na to liczę XD życzę powodzenia na egzaminach :) trzeciogimnazjaliści łączmy się!!!
OdpowiedzUsuńHaha wzajemnie życzę powadzenia ;)
UsuńDamy radę! :D
Hejka! Dopiero kończę czytać ,,Roztańczoną historię 1", a już muszę się ,,wypisać" o twojej opowieści. Zakochałam się w niej i uzależniłam. Piszesz wspaniale i sama bym tak chciała. :D Będę tu często przychodziła.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Bardzo się cieszę, że Ci się podoba, bo mnie bardzo podoba się Twój blog ^^ Z resztą, oba są genialne! :)
UsuńJest mi bardzo miło, że chce Ci się od początku czytać Rozśpiewaną historię! To naprawdę wspaniałe uczucie, dziękuję <3
Chciałabym być już na bieżąco. :(
OdpowiedzUsuńBuuuuziaki<3
phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/
Dawno mnie nie było. :(
OdpowiedzUsuńMusze się jakoś zrehabilitować. :p
Bardzo mi się podoba ta część. :) Muszę troszkę nadrobić, dlatego nie rozpisuję się za bardzo. :3
Życzę weny. :)
Jak to Angel nie jest już wampirem?! Zaskoczyłaś mnie kobieto :D (zresztą jak zawsze) Najbardziej podoba mi się pocałunek Harrego i Jade. Chciałabym to zobaczyć na żywo... Jarry forever!!! hahaha xD
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Mam nadzieję, że ocenisz mojego 1 imagina. ;*
Angel jest wampirem, włączyła tylko swoje emocje ;)
UsuńOMG Niall potrafi takie rzeczy. Kopara mi opadła i muszę zacząć ją chyba zbierać... bo się rozsypała...
OdpowiedzUsuńJedne wielkie WOW
i Angel z człowieczeństwem,..
i czy tylko ja zauważyłam czy w snach Jade coś jest nie tak.. piasek, piaskowiec o co w tym wszystkim chodzi ja się pytam
Lece dalej
Buziaki :*
A