„Rozśpiewana historia 2” Część 23
Sny i koszmary
- Oh! – po raz kolejny uciekłam z mojego snu. Było coraz ciężej. Cała
zziajana usiadłam na łóżku i przejechałam dłońmi po mokrej od potu twarzy.
Piasek, na który spada kropla gęstej krwi. A potem zmywa ją woda. Nie rozumiem,
co to ma znaczyć? Pewnie nic, ugh, mam jakieś urojenia!
- Kochanie? – ochrypły głos Harry’ego sprawił, że aż podskoczyłam. Dopiero
teraz sobie przypomniałam, że nie jestem w swojej sypialni. Tu jest tak ciemno,
że trudno cokolwiek zobaczyć. Harry również usiadł. – Co się dzieje?
Westchnęłam smutno. Jego ręka spoczęła na moich plecach i kreśliła na nich
koła. Pomogło. Serce zwolniło, oddech się unormował.
- Nie mogę spać. – przetarłam oczy. Harry przyciągnął mnie do siebie i
mocno objął.
- Koszmary?
- Mhm.
Oboje się położyliśmy. Tym razem, wtulona w jego tors, zasnęłam szybko.
*****
- Śpiąca królewno. – poczułam na czole delikatny dotyk ust. – Wstawaj, jest
dziesiąta.
- Dziesiąta? Wow, dawno tak długo nie spałam. – przetarłam oczy wierzchem
dłoni.
- Jak się spało? – Harry uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze. A tobie? – odwzajemniłam jego gest. Cóż, wygląda na to, że muszę
częściej z nim spać. Wtedy nie mam koszmarów.
- Mnie wręcz wspaniale. – mrugnął do mnie okiem. Uśmiechnęłam się jeszcze
szerzej i przybliżyłam swoje usta do jego. Harry mruknął w geście zadowolenia.
Szybko się od niego odsunęłam, a Loczek zrobił nachmurzoną minę. Zaśmiałam się.
- Wystarczy. Jeszcze ci się znudzi. – zażartowałam i zaczęłam schodzić z
łóżka.
- Nigdy. – przyciągnął mnie do siebie i skradł pocałunek.
- Jak się czujesz? Boli cię jeszcze gardło? – zapytałam.
- Czuję się naprawdę dobrze. – odpowiedział. Nie wierząc mu położyłam rękę
na jego czole, a on wywrócił oczami. – Jade, naprawdę. Czuję się lepiej niż
wczoraj.
- No dobra, gorączki też już nie masz. Chyba mogę pozwolić ci wyjść z
pokoju.
- Wow, dzięki. – po raz kolejny wywrócił oczami, a ja się zaśmiałam –
Chociaż wczoraj było na tyle fajnie, że muszę częściej chorować.
- Tak, koniecznie. Nagram sobie ciebie kiedy kichasz i ustawię jako
dzwonek.
- Kicham jak każdy, weź ty się ode mnie odczep, kobieto! - zdenerwował się, ale kiedy zobaczył jak się śmieję, pokręcił głową z rezygnacją i sam zaczął się śmiać.
*****
- El! Jak się czujesz? Możesz już mówić? – zapytałam Eleanor kiedy tylko
zobaczyłam ją w kuchni. Byłam już ubrana, uczesana, gotowa do kolejnego dnia. Oh,
mam nadzieję, że z nią już wszystko w porządku… Tak bardzo się martwiłam.
- Tak, już wszystko jest okey. Louis bardzo mi pomógł. – powiedziała. Jej
głos brzmiał normalnie, zdrowo. Lou siedział na krześle w kuchni i uśmiechał
się do nas. Pomachałam mu ręką. Hmmm… Ciekawe co się tam działo…
- Jakim cudem wszyscy się wczoraj tak pochorowali? To dziwne. – pokręciłam
głową. Do kuchni wszedł Harry, który również już się ubrał. Dzisiaj wyglądał o
wiele lepiej niż wczoraj. Nos nie był już zaczerwieniony, nie miał tych nie
zdrowych rumieńców. Bladość też zniknęła. Dobrze, że już wyzdrowiał.
- To przez El. To znaczy nie przez nią, ale przez jej zdolności. Jest takim
jakby naszym centrum. Jeśli ona „padnie” to wszyscy inni też. – powiedział
Zayn, który znajdował się przy lodówce i czegoś szukał. – Pewnie gdyby nie El,
już dawno byśmy chorowali, ale ona trzymała nas przy zdrowiu. Kiedy ona odpadła
automatycznie i my też. Teraz kiedy ona wyzdrowiała, inni też powracają do
normy.
- To ma sens. – wzruszyła ramionami El – Tylko trochę głupio, że jesteście
uzależnieni ode mnie.
- Najwidoczniej tak miało być. Zastanawia mnie tylko dlaczego ta wasza
„ekipa zdrowych” nie dołączyła do chorych. To nie fair! – oburzył się Harry.
- Oni chyba mieli więcej szczęścia. Ale powinieneś się cieszyć, że byli.
Inaczej ja bym nie wróciła tak szybko do zdrowia, a przez to, ty również. –
zaśmiała się Eleanor – A tak a propos, czy reszty, której z nami teraz nie ma,
już nic nie dolega?
- Perrie śpi, miała wczoraj wysoką gorączkę, nie mogła spać i teraz
odpoczywa. – oznajmił Zayn.
- Z Harrym też już chyba lepiej. – zdałam raport i popatrzyłam na mojego
chłopaka z uśmiechem. Mojego chłopaka. Oh, to tak cudownie brzmi.
- Tak, lepiej. – przyznał.
- A Jesy? Niall? Liam? – spytała El. Zapanowała głucha cisza i wszyscy
patrzyli się po sobie.
- Jesy miała się zająć Leigh-Anne… - zaczęłam wolno – A Liamem Angelica…
- A Niallem… -
urwał Zayn niepewnie.
- Wszyscy po trochu… - dokończył ostrożnie
Louis.
- Czemu tak
dziwnie mówicie? – Eleanor ściągnęła brwi.
- Ja byłem u
Nialla na samym początku. – podniósł ręce w górę Lou w obronnym geście – Ja
swoją część zrobiłem.
- No ale… -
zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo nie było żadnego „ale”. Kurde, zawaliłam.
- Bo… - Zayn,
chyba miał to samo. Popatrzyliśmy się na siebie znaczącym wzrokiem i już po
chwili pędziliśmy do pokoju blondyna.
- Niall? – Zayn
od razu wszedł do jego sypialni, a ja za nim.
- Niall? –
powtórzyłam pytanie, gdy nikt nie odpowiadał. W pokoju było ciemno, jednak
mogłam zauważyć, że w łóżku chłopaka nie było. Leżała tam tylko porozrzucana
pościel i prześcieradło.
- Gdzie on jest?
– zapytał Zayn.
- W łazience? –
zaproponowałam, lecz od razu zrezygnowałam z tej opcji. Drzwi od małej łazienki
były otwarte na oścież i nie było w niej naszego blondynka.
- O matko… -
westchnął ciężko mulat - Zapomnieliśmy o
nim.
- Nie, my… tak,
zapomnieliśmy. – przyznałam w końcu. Tak mi głupio, on zawsze nam pomagał w
potrzebie. A my go zostawiliśmy chorego samego sobie.
- Ale gdzie on
jest? Nie mógł tak zniknąć. – pokręcił smutno głową Zayn.
- Jeszcze!
Jeszcze! – do naszych uszu doszedł czyjś krzyk. Popatrzyłam zdziwiona na Zayna,
ale ten miał równie zdezorientowaną minę.
- Nie! –
odpowiedział krzykom stanowczy głos.
- Prosimy!
- No rany…
- Bo ty nas nie
lubisz… - ktoś zawył głośno i smutno.
- Oh, no dobra,
dobra!
Okey, co to jest?
To chyba dochodzi z pokoju obok. Wyszłam z Zaynem z pokoju blondyna i
podeszliśmy do następnego. Otworzyliśmy drzwi i zobaczyliśmy… Liama, Angelicę i
Nialla. Wszyscy leżeli na łóżku, zawinięci w koce i kołdrę. Angelica po środku
z książką w ręce, a po bokach byli chłopaki ściskający mocno jej ramię, z
zamkniętymi oczami i uśmiechnięci od ucha do ucha. Wampirzyca czytała na głos.
- Yyy… - wyrwało
się Zaynowi. Obydwoje mieliśmy podobne miny. Staliśmy jak wryci z na wpół
otworzoną buzią.
- Zmusili mnie. –
jęknęła Angel patrząc na nas błagająco o pomoc.
- Wcale nie. –
zaprzeczył radośnie Liam i od razu było widać, że kłamie.
- Nienawidzę was.
– fuknęła.
- Nie-e. Lubisz
nas. – zaśmiał się Niall i jeszcze mocniej wtulił się w jej ramię.
- Zabierzcie ich
ode mnie! – Angel wykrzywiła usta w podkówkę.
- Ja chcę teraz
„Smerfy”! – zażądał Liam.
- Nie! „Kubusia
Puchatka”! – sprzeciwił się Niall patrząc wielkimi oczami na dziewczynę.
- Co tu się
wyprawia?! – nie wierzyłam własnym oczom.
- Nie mogli spać,
a ten głupi lek na gorączkę nie działa. Poprosili o bajkę, żeby szybciej
zasnąć… Wyszło na to, że musiałam im czytać całą noc. – wyjaśniła Angelica.
- Wiecie jak ona
fajnie czyta? Jest w tym świetna! – oznajmił Liam.
- Ale mi się
najbardziej podobała ta legenda, którą wymyśliła. Fantastyczna! – przytaknął
Niall.
- Ale jej nie
wymyśliłam… - Angel przekrzywiła głowę zdezorientowana.
- Czyli te
potwory naprawdę istnieją? – wystraszył się blondyn.
- Ta… Nie, oczywiście,
że nie. Wymyśliłam to. – szybko go uspokoiła, a chłopak znów ułożył się na jej
ręce. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Opowiesz nam
coś jeszcze? - zapytał z nadzieją Liam.
- Taa… -
wywróciła oczami – Nie mam wyboru.
- Fajnie. –
ucieszył się Liam i zamknął oczy, gotowy do słuchania.
- Hmm… Dawno,
dawno temu… - zaczęła Angelica. Razem z Zaynem ewakuowaliśmy się z pokoju
cichutko, na paluszkach, i zamknęliśmy drzwi.
- Kim ona jest i
co zrobiła z Angel? – parsknął śmiechem Zayn.
- Coś czuję, że
Angel ma wiele twarzy, których jeszcze nie znamy. – zachichotałam – Ale to miło
z jej strony.
- Mhm. Ciekawe
jak tam się znalazł Niall. – zastanawiał się mulat.
- Nie wiem, ale
dobrze, że Angelica go przygarnęła. Mam straszne wyrzuty sumienia, że o nim zapomniałam.
- Tak, ja też.
- I co z nim? –
podeszła do nas Eleanor.
- Sama zobacz. –
zaśmiałam się i uchyliłam drzwi.
- … i wtedy smok
wyszedł z jaskini i zionął ogniem.
- O nie! Przecież
może ich oparzyć!
- No. Ale na
szczęście mieli na sobie magiczne zbroje, które ochroniły ich.
- Oh, jak dobrze!
Zamknęłam drzwi z
powrotem.
- O matko… –
wymamrotała El.
- Taa. –
zachichotałam.
- Sprawdzałam co
u Leigh-Anne i Jesy. Tam już wszystko jest okey. – poinformowała nas, a my
przytaknęliśmy.
****Liam****
- I żyli długo i
szczęśliwie. Koniec. – Angel odłożyła książkę na kolana teatralnym gestem.
- Już? Jest jakaś
część druga? – zasmucił się Niall. „O
matko, musi być? Skończyć w takim momencie?”
- „Królewny
Śnieżki”? Raczej wątpię. – zaśmiała się. „Słodkie.”
- No to poczytaj
coś innego. – zaproponował. „Jeszcze nie
słyszałem „Śpiącej Królewny”. Rany, mam nadzieję, że Liam tego nie słyszał…
„Śpiąca Królewna”? Niall, weź się ogarnij, człowieku. Co mi odwaliło?”
- Niall, nie
spaliście całą noc. Musicie w końcu odpocząć. Jesteś blady i masz straszne
cienie pod oczami. – delikatnie przejechała palcem wskazującym pod okiem
blondyna. „Wow, mam nadzieję, że nic mu
nie będzie. Co ich wszystkich tak w jednym czasie wzięło? To dziwne. A więc
muszą być uzależnieni od El… Tak, to pradopodobne.”
- Ale ja nie chcę
spać… - powiedział marudnym głosem i jak na zawołanie ziewnął. „Kurde, nie tak miało być.”
- Tak, właśnie
widzę. – uśmiechnęła się Angelica.
- Ale co jeśli
znów nie będę mógł zasnąć? – chłopak znowu posmutniał. W Niallu lubię to, że
zazwyczaj mówi to co myśli. Szczerze mówi o swoich odczuciach. Jednak nigdy nie
powie czegoś, co mogłoby kogoś urazić.
- Hmm… Mogę… Mogę
wam zaśpiewać kołysankę. Ale musicie się położyć, a nie leżeć na mnie. Dobrze,
że nie jestem człowiekiem, bo moje ręce już tylko do amputacji by się nadawały.
– zachichotała. „Rany, nie czuję palców… Się uczepili… Ale miło. Ciepło.”
Jak na zawołanie
poluźniłem uścisk wokół jej ramienia. Ona odwróciła się twarzą do mnie i się uśmiechnęła,
ale od razu skryła myśli przede mną. Chyba sobie przypomniała, ze ich nie
chroniła. Ja jej nie podsłuchiwałem, po prostu słyszę. Nie mogę tego wyłączyć.
To tak, jakby ktoś mówił coś, tylko troszeczkę ciszej. Nic na to nie poradzę,
że słyszę.
- Teraz ty się
musisz położyć. – Angel wybudziła mnie z zamyślenia. Oh, Niall już się usadowił
po lewej stronie łóżka. Dziewczyna teraz czekała aż ja ją puszczę.
- Ja nie chcę
spać. – powiedziałem.
- Nie obchodzi
mnie to. To, że nie chcesz, nie oznacza, że nie powinieneś. Jesteś wyczerpany.
Kładź się. – odpowiedziała stanowczo.
- Okey, ale i tak
nie zasnę. – poinformowałem ją od razu. Naprawdę nie chce mi się spać. Puściłem
jej rękę i położyłem się wygodnie na materacu obok dziewczyny. Przez chwilę
panowała cisza, ale szybko przerwał ją delikatny, z początku niepewny, głos
Angel.
- Śpij już, śpij.
Dzień minął już. Kwiatuszku mój mały, czas na sen. Pora odpocząć, pora śnić.
Odpłynąć daleko, daleko stąd… - śpiewała cicho, ale słyszalnie. Oh… Ja jej to
śpiewałem, kiedy była mała. Często się zdarzało, że nocowała u m nie, albo ja u
niej. Nasze mamy się przyjaźniły. Byliśmy przyjaciółmi od małego. Pamiętała
moją kołysankę? Wymyśliłem ją na poczekaniu pewnego razu, gdy była burza, a
Angel się bała. A potem za każdym razem przed zaśnięciem kazała sobie ją
śpiewać. To wydaje się, jakby było miliony lat temu…
- Zamknij oczęta
swe, pozwól snom przybyć. Jutro przyjdzie nowy dzień, trzeba mieć na niego
siły. Ja jestem przy tobie, nie ma się czego bać. Gwiazdy za oknem błyszczą i
chcą ci coś dać… - głos Angelici był miękki, kojący. Nie wiem co ona zrobiła,
ale nie mogłem już otworzyć oczu. Odpływałem. Jedyne co poczułem tuż przed
zaśnięciem to delikatny dotyk ust dziewczyny na policzku… A może to już był
sen?
C.d.n…
_______________________________________________________________
Cześć!
Jak tam wakacje? Tak szybko mijają! Ja jestem już w Manchesterze, niestety w Londynie 1D nie udało mi się znaleźć, spotkać, zauważyć :/ No cóż, trudno. Nie ukrywam, że trochę mi smutno, ale byłam na to przygotowana. Ale jutro też jest nowy dzień! Przecież koło Manchesteru jest Doncaster, kto wie, może Lou gdzieś się tu kryje? :D
Wracając do rozdziału, to jak Wam się podobał? Zachęcam do komentowania, to dla mnie wiele znaczy :) Mi osobiście bardzo ciężko się go pisało, dłuuugo nie mogłam nic wymyślić (cierpię na zanik weny), no ale jest to co jest. Nie należy do moich ulubionych, ale chyba najgorszy też nie jest... Co myślicie? Jest bardzo źle?
Ta moja "przemowa" z okazji 4 lat 1D zostanie jeszcze dodana, myślę, że jakoś w tygodniu :) Zgoda? ;*
To ja już chyba kończę... Przypominam jeszcze o zakładce "Pytania do bohaterów" :) Możecie pytać o wszystko, nawet o takie duperele xd A co, niech mi się nie nudzi :D
Pozdrawiam wszystkich, a z racji, że idę spać, to DOBRANOC :D
Kocham Was, bardzo dziękuję za te wszystkie miłe komentarze i 95 tysięcy wyświetleń. Naprawdę nie wiem jak mogę się Wam odwdzięczyć, dziękuję! ♥
Nicol <3
P.S. Przepraszam za błędy, nie zdążyłam sprawdzić rozdziału.