„Rozśpiewana historia 2” Część 22
Kuracja
****Perrie****
- Pezz? – zwykłe pukanie do drzwi mojego pokoju, było
jakby ktoś przywalił mi młotkiem w głowę.
- Ciszej… Błagam… - jęknęłam chowając się pod poduszką.
Usłyszałam ciche skrzypnięcie i kroki. Ktoś położył coś z (dla mnie) słyszalnym
trzaskiem na stolik nocny. Poczułam, że materac ugina się pod dodatkowym
ciężarem czyjegoś ciała na brzegu łóżka.
- Kimkolwiek jesteś, idź sobie i pozwól mi umrzeć. –
jeszcze mocniej przycisnęłam poduszkę do twarzy, przez co mój głos był
stłumiony. Ugh, głupie gardło! Ledwo mogę mówić.
- Muszę ci zmierzyć temperaturę. – od razu rozpoznałam
JEGO głos. Dlaczego akurat ON?
- Idź sobie. – powtórzyłam, po czym zakaszlałam.
- Nie. – Zayn złapał za drugi brzeg poduszki i próbował
mi ją wyrwać.
- Łapy precz od mojej podusi. – krzyknęłabym, ale tylko
gorzej by to zadziałało na moją biedną głowę. Ściągnęłam materiał z głowy, lecz
przycisnęłam go mocno do piersi. Ugh, zawsze dziecinnieję kiedy jestem
chora. Zrobiłam niezadowoloną minę.
- Do buzi. – Zayn uśmiechnął się podając mi termometr.
Przejechałam wzrokiem po urządzeniu z niesmakiem.
- Louis leciał przed chwilą do apteki po sześć
termometrów. Nie masz się czym martwić, jest nowy. – uspokoił mnie. Włożyłam
„szklany patyczek” do ust – Grzeczna dziewczynka.
- Powiedz tak jeszcze raz, a język ci wyrwę. – zmroziłam
go wzrokiem, na co się zaśmiał.
- Wyglądasz słodko. – powiedział, po czym szybko spuścił
głowę jakby nie zamierzał mówić tego na głos. Moje policzki oblał rumieniec.
- Ile mam to trzymać w buzi? – zapytałam.
- Trzy minuty. – odpowiedział patrząc na zegarek – Jak
się czujesz?
- Głowa mi pęka. Nie mogłam spać przez całą noc i jestem
strasznie zmęczona. Nie wspominając już o gardle. – westchnęłam. Termometr
przeszkadzał mi w mówieniu. – A tobie nic nie jest? Jade mówiła, że wszyscy są
chorzy…
- Ja się dobrze czuję. Leigh-Anne, Jade, Louis i Angel są
zdrowi. – wyjaśnił - W fizycznym znaczeniu, oczywiście. Z zdrowiem psychicznym
u Louisa bym się zastanawiał… - dodał żartując.
Zachichotałam, po czym szybko się za to skarciłam. Ugh,
miałam się pilnować!
- Przyniosłem ci herbaty. – wskazał na stoliczek, na
którym stał kubek. Oh, mój ulubiony!
- Dzięki! – ucieszyłam się i uradowana chwyciłam za
naczynie z parującym płynem.
- Poczekaj, najpierw termometr. – Zayn spojrzał na
zegarek – No dobra, pokaż.
Wyjęłam urządzenie z buzi i podałam je chłopakowi, za to
sama zabrałam się za moją herbatkę. Kiedy Zayn zacmokał z dezaprobatą
popatrzyłam na niego pytająco.
- Trzydzieści siedem i osiem.
- Nie jest aż tak źle…
- Ale nie jest też najlepiej.
- Przejdzie mi. – wzruszyłam ramionami.
- Jeśli będziesz leżeć w łóżku i brać lekarstwa. – wbił
wzrok w swoje palce.
- Ja się nigdzie nie wybieram. – schowałam ręce pod
kołdrę. Jeszcze jakieś piętnaście minut temu było mi gorąco, a teraz marznę!
Ugh. – Zayn?
- Tak? – odpowiedział natychmiast i popatrzył mi w oczy z
nieukrywaną nadzieją. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Jego
spojrzenie było hipnotyzujące, mogłabym się w nim zatracić. Jednak dreszcz,
który przebiegł mi po plecach z zimna, przywołał mnie do porządku.
- Przyniesiesz mi kocyk? – spuściłam głowę, jeszcze
szczelniej opatulając się kołdrą.
- Oh, tak, oczywiście. – wyłapałam zawód w jego głosie.
Hm… Dlaczego? Mulat wstał i wyszedł z mojego pokoju. Wypiłam połowę kubka mojej
herbatki i odstawiłam naczynie z powrotem na stolik nocny. Schowałam się po
samą szyję pod pościelą.
- Mam. – Zayn znów zawitał w moich skromnych progach.
Rozłożył koc, a gdy już chciałam usiąść i wziąć go od niego rozkazał:
- Leż.
- Ale…
- Kładź się z powrotem. – powiedział tonem głosu nie
znoszącego sprzeciwu. Mogłabym się z nim kłócić, może nawet bym wygrała, ale
teraz naprawdę nie miałam siły. Położyłam się z powrotem i czekałam co chłopak
ma zamiar zrobić. Otóż najpierw przykrył mnie kocem, a potem zaczął delikatnie
opatulać mnie nim. Rumieńce na nowo pojawiły się na mojej twarzy, kiedy
pochylił się tuż nade mną. Do moich nozdrzy doszedł mocny zapach jego wody
kolońskiej, którą, nie ukrywam, bardzo polubiłam. Przez chwilę nasze spojrzenia
się spotkały, lecz speszona odwróciłam wzrok. Nie potrafiłam jednak wytrzymać
zbyt długo i zerknęłam na niego dyskretnie. Zauważyłam cień uśmiechu na jego
twarzy. Nic nie potrafiłam poradzić na to, że i sama się uśmiechnęłam.
****Louis****
- Coś jeszcze? – zapytałem. Niall pokręcił głową już na
wpół przytomny. Zasnął w przeciągu kolejnych paru sekund. Wziąłem pusty kubek
po herbacie i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Okey, u Nialla w porządku, kto
był moim kolejnym podopiecznym? Nie ma co udawać, że zapomniałem, cały czas
czekałem, aby tylko do niej pójść. Jak się okazało miałem dzisiaj szczęście.
Cóż, nie tylko ja. Nasza „zdrowa ekipa” wymyśliła, że najlepiej będzie jak
będziemy losować osoby, którymi mamy się zająć. Hmm… Teraz tak sobie myślę, że
chyba wszystko było ukartowane! Jade wylosowała Harry’ego (cóż, za przypadek!
Czujecie ten sarkazm?), Zayn- Perrie (można się było tego spodziewać),
Leigh-Anne- Jesy (w sumie, normalka), a Angelica- Liama (no proszę…). Dla mnie
pozostał Niall i Eleanor. Z racji, że blondynek przez cały czas śpi, kiedy jest
chory, postanowiłem najpierw zająć się nim, a potem pójść już na spokojnie do
El. Jade powiedziała, że w wolnych chwilach będzie zaglądała do Niallera, więc nie
muszę się o niego martwić.
Zapukałem do drzwi Eleanor. Mój żołądek ścisnął się w
oczekiwaniu na odpowiedź dziewczyny, która nie nastąpiła. Za to coś jakby
uderzyło w drzwi od drugiej strony. Uchyliłem je lekko i zobaczyłem poduszkę
tuż przed sobą. Podniosłem wzrok szukając El. Leżała na łóżku z laptopem na
kolanach. Posłała mi szeroki uśmiech. Wcale nie wyglądałaby na chorą, gdyby nie
to, że jest taka blada i te okropne cienie pod oczami. Jej włosy opadały falami
po plecach, ramionach w nie ładzie, ale to dodawało jej uroku. Miała na sobie
bluzkę w niebiesko-białe paski na krótki rękawek, z reszta jej piżamy skrywała
się pod kołdrą. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do dziewczyny.
- Jak się czujesz? – zapytałem. Ona jakby zignorowała
moje pytanie i przeniosła wzrok na komputer. Zaczęła stukać w klawiaturę.
- Oh. Ok. – mruknąłem. Rozumiem, chyba nie chce mnie
znać. Odwróciłem się i już miałem zamiar wyjść, kiedy dostałem w plecy poduszką
– Auć? O co ci chodzi?
Eleanor wywróciła oczami i machnęła ręką w geście, żebym
się zbliżył.
- Naprawdę cię nie rozumiem. – pokręciłem głową i
ściągnąłem brwi zdenerwowany, ale wypełniłem jej polecenie. Wskazała na
laptopa. Przeniosłem na niego wzrok i zauważyłem krótki tekst napisany w
Wordzie:
„Nie mogę mówić. Straciłam głos.”
- Oh… Oh! Czemu od razu nie mówiłaś? – cała moja radość
wróciła, ale gdy spojrzałem na El miała uniesioną jedną brew – Ah, no tak, nie
ważne. Nie mogłaś nic powiedzieć.
Eleanor uśmiechnęła się. Jej dłoń zacisnęła się w pięść,
przystawiła ją sobie do ust i zakaszlała mocno. Szybko napisała coś na
klawiaturze.
-„Przepraszam.”
- Nic się nie stało. Przynieść ci herbaty? Jest ci zimno?
Potrzeba ci czegoś? – zasypałem ją pytaniami. Ona tylko pokręciła głową.
- Na pewno? – dopytywałem się. Zawahała się i w końcu
sięgnęła po urządzenie.
-„No… Może poproszę herbaty.”
- Już się robi! Zaraz wracam! A ty się nigdzie stąd nie
ruszaj! – przyłożyłem dwa palce do oczu w geście „obserwuję cię” i wyszedłem z
pokoju.
Jak najszybciej potrafiłem zbiegłem po schodach, nalałem
gorącej herbaty do kubka i wróciłem do pokoju El uważając, by nie rozlać.
Dziewczyna od razu powitała mnie szerokim uśmiechem. Jak na chorą, ma bardzo
dobry humor. Chyba najlepszy w całym domu. Zaraz po mnie, rzecz jasna.
Wręczyłem jej kubek, a ona powiedziała bezgłośne
„dziękuję”.
- Smakuje ci? Nie wiedziałem czy lubisz z cytryną czy
bez, ale ostatecznie dodałem jej trochę… - nerwowo potarłem kark dłonią. O
matko, co jeśli woli bez cytryny?
- „Jest pyszna. Naprawdę.” – napisała na komputerze.
Odetchnąłem z ulgą. Eleanor odsunęła się trochę i poklepała miejsce obok siebie
na łóżku. Schyliła lekko głowę, by włosy zakryły jej delikatne rumieńce. I tak
widziałem. I tak cholernie mi się to podoba.
****Angelica****
- Już wypiłeś? To twój czwarty kubek! – pokręciłam głową
z niedowierzaniem i chwyciłam puste naczynie po herbacie. Spojrzałam na Liama,
który leżał w łóżku, szczelnie przykryty kołdrą oraz kocem. – Zaraz będziesz
latał do łazienki.
- Kiedy piję coś ciepłego nie boli mnie gardło… -
westchnął zachrypniętym głosem – I nie jest mi tak zimno.
- A więc rozumiem, że chcesz jeszcze? – uniosłam jedną
brew do góry. Odpowiedziała mi chwila ciszy, po czym powoli, ostrożnie, Liam
przytaknął głową. Chciało mi się śmiać, ale stłumiłam to do cichego chichotu. –
Okey, zaraz wracam.
- Zimno mi…
- Wiem, powtórzyłeś to dokładnie po raz pięćdziesiąty
szósty. – wywróciłam oczami – Dałam ci coś na zbicie gorączki, opatuliłam
kocami, no i cały czas pijesz praktycznie wrzącą herbatę! Nie wiem, co mogę
jeszcze zrobić, Li.
- Smutno mi…
- Ohh, ludzie zawsze się tak zachowują, gdy są chorzy? –
jęknęłam podchodząc do łóżka i siadając na jego brzegu.
- Nie dawno sama nim byłaś, pamiętasz? – spojrzał na mnie
spode łba.
- A pamiętasz, że zawsze byłam okazem zdrowia? –
odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Nie zdaje sobie sprawy, ale boli, kiedy mi
przypomina kim byłam. Wolę myśleć, że od początku byłam wampirem. Wtedy to tak
nie przygnębia. Jestem jedyną osobą w tym domu, której on nie potrafi czytać w
myślach? Naprawdę, tylko ja potrafię zablokować go? Moja blokada wcale nie jest
silna. W zasadzie, jest dosyć słaba. Gdyby się trochę wysilił z łatwością, by
się przez nią przebił. Czemu tego jeszcze nie zrobił? Nie ważne, istotne jest
to, że moje myśli są bezpieczne. Nie musi wiedzieć.
- Pamiętam jak raz, jeden jedyny raz, byłaś chora.
Złapałaś grypę. Leżałem wtedy razem z tobą w łóżku i czytałem ci książkę. –
Liam uśmiechnął się pod nosem.
- Miałam dziewięć lat! – broniłam się – A poza tym,
wszyscy byli wtedy chorzy.
- Poza mną. – wyszczerzył się.
- No właśnie i co ci teraz z tego wyszło? – uśmiechnęłam
się triumfująco.
- A poczytasz mi książkę? – chłopak zrobił wielkie,
proszące oczy.
- Nie.
- No proooszę…
- Nie, ja nie czytam.
- Angel…
- Nie i kropka.
- Jest mi tak smuuutno! I zimno! – zawył, jednak nie
zwracałam na niego uwagi. Udawałam totalne skupienie na swoich paznokciach,
które naprawdę są bardzo interesujące, jednak w innych chwilach niż tego
potrzeba. – Prooooooooo…
- Oh, zamknij się! – burknęłam.
- Poczytasz mi?
- Nie.
- PROOOOOOOSZ… - zaczął się drzeć.
- Oj, dobra, już dobra! – zakryłam moje wrażliwe uszy. Ciekawe
dlaczego boli go gardło? Gdyby się tak nie wydzierał pewnie byłby już zdrowy!
Ugh. – Co chcesz?
- „Czerwonego kapturka”.
- A ile ty masz lat? Pięć? – fuknęłam – I skąd ja ci
teraz wytrzasnę książkę dla dzieci?
- Na pewno znajdziesz w internecie. – wzruszył ramionami.
Wywróciłam oczami i wyciągnęłam swojego smartfona z kieszeni. Szybko wystukałam
w wyszukiwarkę polecenie i już po chwili miałam gotowy tekst. Matko, nienawidzę
czytać na głos. Książki to moje życie, czerpię z nich wiedzę i naprawdę uwielbiam
czytać, ale na głos?! Proszę!
- Okey, no to dawno, dawno temu… - zaczęłam głosem
wypranym z emocji i oparłam wolną rękę na biodrze.
- Nie! – przerwał mi – Musisz się położyć obok mnie. No i
trochę więcej entuzjazmu.
- Ty to masz wymagania. – syknęłam, ale posłusznie
wdrapałam się na miejsce obok niego. Liam przykrył mnie kołdrą i oparł głowę o
moje ramię.
- Możesz zaczynać. – poinformował mnie wygodnie
usadawiając się. Był ciepły. Bardzo. Nie wątpliwie miał gorączkę. Świadczyły o
tym także jego zarumienione policzki. Pachniał sobą. Każdy człowiek ma inny
zapach, doskonale znam jego. Do tego dochodziła sól, pot oraz krew krążąca w
jego żyłach, czyli to co najbardziej czułam, choć nie chciałam. Jego skóra była
bardzo delikatna w dotyku. Wyjątkowo blada, eksponowała siateczki żył, które
kryły się pod nią. Jego oddech był truskawkowy, lek na gorączkę, który przed
chwilą zażył, był właśnie o tym smaku. Ostrożnie oplótł swoją rękę wokół mojej.
Mogłabym zaprotestować. Ale tego nie zrobię.
- Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami, za siedmioma
lasami, żyła sobie dziewczynka, na którą wołali Czerwony Kapturek... – zaczęłam
opowieść.
C.d.n...
________________________________________________________________
Hej!
Pozdrowienia z Londynu! :)
Byłam dzisiaj w muzeum figur woskowych i się okazało, że 1D wywieźli do Berlina :( Buuuu! -,-"
Dobra, ja tak na krótko, dodaję późno rozdział (no ale już jest sobota xd) bo jutro może mnie nie być do baaaardzo późna, jadę do jakiegoś parku rozrywki. A więc rozdział jest teraz.
Mam nadzieję, że się podobał? Chętnie poczytam komentarze, o które naprawdę bardzo Was prooooszę! :) Wszystkie opinie, krytyki, sugestie, proszę, piszcie.
Już lecę, bo się rodzinka denerwuje xd O Londynie napiszę Wam kiedy indziej. Pa pa!
Nicol <3
Moment z Angeliką i Liam'em podobał mi sie najbardziej! :D
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział B.O.S.K.I
Miłego pobytu w Londynie i mnóóóóóstwo weny!
Yeeeeeeah!
UsuńPierwszy raz jestem pierwsza! ;D
Super rozdział ,mi chyba terz najbardziej podobał sie moment z angeliką i liamem .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ,czekam na next. ;)
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaw, kocham ten rozdział!
OdpowiedzUsuńserio, cudowny<3
buziaki,
Mercy z http://dna-ff.blogspot.de/
Swietne. Moment z Angelicą i Liamem był naprawdę świetny. Hah!
OdpowiedzUsuńŁomamuniu *o* to było takie urocze *o* normalnie skakać sie chce *o*
OdpowiedzUsuńNajpierw Zayn i Perrie potem Lou i El a na koniec Li i Angel *o* *o* *o* Aaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwww *o*
Nie.moge sie doczekać kolejnego rozdziału *o*
~ Mei
Super rozdział! A wiesz, że dzisiaj jest dzień czerwonego kapturka? http://img.besty.pl/images/342/44/3424496.jpg Weny! Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie life-is-not-a-fairy-tale.blogspot.com
Angeeel <3 Hahahah ;3
OdpowiedzUsuńNext ;*
Awwww zerrie <3 To jest piękne i ta nadzieja zayna <333
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZayn i Perrie <3 O Boziu jacy oni sweeet <3 (Pragnę więcej wątków z nimi , gdyż widzę , że coś się kroi mraaaał :D) Ich moment była wg mnie naaaj <33 A potem Lou i El mhhm ;D Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńJejkuuu jesteś boska ! :D Przeczytałam wszystkie części tego opowiadania i jest po prostu świetne !! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! :D ♥ ♥ / Ania ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział z resztą jak zawsze ;) już sie nie mogę doczralcy następnego ;** i miłego pobytu w Londynie :D♥♥♥♥/Paulina ;)
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do Liebster Awards! :)
OdpowiedzUsuńwięcej informacji tu: http://imagine-life-with-1d.blogspot.com/2014/07/liebster-awards.html
kisses x
Heej ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze booski
Kocham te nasze parki :D
Ale wiesz kogo mi brakuje!? Brakuje mi Avalon. ;(
Miłego pobytu i jak tam po powrocie nadal będziesz chciała pogadać to odezwij się.
Miłego pobytu <3
Buziaki ;*
Adzia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWiem, mogłabyś zrobić rozdział z perspektywy Av tak ładnie plose... By patrzyła i siedziała pilnowała i trzymała za ręke Nialla aww to y było słodziutkie, bo wszyscz siedzą z kimś kogotkochają..a biedny Ni .. (oczywiście nie chce Ci niczego narzucać to Twój blog i Twoje pomyśły i opowiadanie)
UsuńJeszcze raz weeny i míłego pobytu w Angli :)
Buźiaki ;*
Adka
Oooo moj Boże ><3 Ten rozdział jest cuuuuuuudownyyyy <3 Zakochałam się jeden z najpeszych <33 I te podchody Perrie i Zayna xD ..Buziaki życzę weny :d
OdpowiedzUsuńYyy kto mierzy temperaturę ciała wkładając termometr do ust? Halo to jest patent amerykańskich kreskówek, reszta świata jest normalna...;)
OdpowiedzUsuńYyyy ? Nie xd Dużo osób tak robi ;p-Dori
UsuńHello! :) My name is Angelica. <3 I love your blog, your fanfction! Can I do an ENG version of your "Rozśpiewana historia"? Please, my Polish friend read this to me, and I think, this is AMAZAYN! :*
OdpowiedzUsuńHiiii! Oh, It's veeeeeeery nice! I don't know what I should say... I'm soooo happy! :) Can we talk? My twitter: @_Nicol_s_
UsuńYou are wreally nice, thank you!
Rozdział był genialny. Więcej takich słodkich momentów proszę. :D
OdpowiedzUsuńI żeby Jade powiedziała Harremu o Kieranie ;-; bo to tak nie fajnie i żeby Perrie i Zayn byli już razem !!! Wiem mam wymagania XDD ale no coż <3 opowiadanie jest genialne <3 jedno z najlepszych jakie czytałam a czytałąm dużooo :***
GENIALNEEE!!!! Nie mogę się już doczekać, dawaj mi tu już, w tej chwili nexta!!! ;) JK
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Uwielbiam romansidła <3 Chcę więcej :D Zayn i Perrie ♥
OdpowiedzUsuńNiech oni już będą razem, bo mnie strzeli! Genialnie <3 Czekam na NN! ;*
Weny i buziaczki ;*
Do poczytania! ♥
PS. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział u mnie :)
http://put-forehead-world.blogspot.com/
Będzie mi miło, jeżeli zostawisz komentarz ;)
Do poczytania! ♥
Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszamy na naszego bloga -> www.my-friendly-soul.blog.pl
Pozdrawiamy, Natt & Kala!
BOSKI!!!! pisz dalej
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do VBA.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na forgive-me-honey.blogspot.com
;)
Ja chcę Zayn'a i Perrie razem w trybie natychmiastowym. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała czas, to w wolnej chwili zajrzyj do mnie:
http://nieodkryta-nadzieja-ma-kolor-zieleni.blogspot.com/
Oznajmiam, że ten rozdział jest mój! *O*
OdpowiedzUsuńAwwwww tyle miłości *....*
Ja chcę next :3
Przez cały rozdział szczerzyłam się jak głupia do monitora XD
Ej... tak sobie wracam do domu i.... tak sobie myślę..... że Twój blog jest dla mnie wyjątkowy, bo był to pierwszy blog jaki zaczęłam czytać! ;o Poważnie!
Suuuuper!
OdpowiedzUsuńNormalnie tak słodko! Miałam takiego banana na twarzy, kiedy czytałam kolejne linijki tej części. Wszyscy byli tacy zabawni a szczególnie Louis i Angel. ha ha xD
Mimo tych chorób rozdział przezabawny :D
Dziękuję za zastrzyk radości <3
Słodki Zayn i słodka Angel <33 Heh ;) / Ali
OdpowiedzUsuńhahahaha ten gif z Louis'em "obserwuje cię" rozwala system HAHAHAHAHA <33
OdpowiedzUsuń