sobota, 5 kwietnia 2014

„Rozśpiewana historia 2” Część 6


Ucieczka


***Jade***
- Angel? – wydukał oniemiały Liam. 

Wampirzyca przeniosła wzrok ze swojej ofiary na naszą grupę. Mina jej zupełnie zrzedła. Powoli mordercze spojrzenie przemieniało się w zdziwienie zmieszane z frustracją.

- Li? – odpowiedziała niepewnie, wpatrując się w Śpiewaka. - Co ty tu, do jasnej cholery, robisz?

- A ty? - zrewanżował się. 

Rzucali sobie nawzajem nieodgadnione spojrzenia. Byłam w szoku, nie spodziewałam się zobaczyć tej dziewczyny zbyt szybko.

- Kim wy jesteście? - Mężczyzna w kapeluszu wyglądał na zdenerwowanego. 

Zakładałam, że on miał być kolacją Angeliki. Cóż, ładnie nam się odwdzięczał za ratowanie mu życia.

- Zamknij się, John – syknęła do niego wampirzyca.

- Znacie się? - Nie dawał za wygraną obcy mężczyzna.

- To moja przyjaciółka - odpowiedział od razu Liam.

- Do jasnej cholery, zamknij się Liam! – warknęła dziewczyna, posyłając mu groźne spojrzenie.

- Ależ wspaniale się złożyło, że to powiedział. - Facet wyszczerzył się nagle. 

Jego twarz zrobiła dziwnie mało ludzka. Przypominał mi teraz bestię. Cztery przednie zęby, u góry i u dołu, wydłużyły się i zakrzywiły. Oczy pociemniały, było widać w nich już tylko zwierzęcą furię. Paznokcie urosły w kilka sekund, przemieniając się w szpony. 
O Boże, to było tak obrzydliwe, że żołądek podszedł mi do gardła.

- Ani się waż – wycedziła przez zaciśnięte zęby Angelica. 

Mężczyzna jednak nie posłuchał. Zaczął się szaleńczo śmiać. Jego kręgosłup się wykrzywił i do moich uszu doszedł dźwięk chrupiących kości. Zrobiło mi się niedobrze i pewnie bym zwymiotowała, gdybym umiała się otrząsnąć i przestać wpatrywać w to, co się działo z tym człowiekiem. Harry zacisnął rękę na moim ramieniu i mnie lekko pociągnął.

- Biegnijcie! - wrzasnęła Angelica w naszą stronę, jednak nikt się nie poruszył. - No już! – huknęła tak głośno i groźnie, że moje nogi wyprzedziły umysł. 

Rzuciłam się ku wyjściu ze ślepego zaułka.

Dopiero teraz dotarło do mnie, co zaraz się mogło wydarzyć. On był wilkołakiem. Prawdziwym wilkołakiem, cholera jasna. Jak tylko się przemieni, rozerwałby nas na strzępy. Obejrzałam się mimowolnie: Angel wskoczyła mu na plecy i zaatakowała. Wszyscy pędziliśmy już w stronę ulicy, ale Liam jako jedyny nie ruszył się z miejsca. Zatrzymałam się, by go pogonić. Angelica nie da rady go ochronić, jeśli jej w tym nie pomoże.

- Liam! - krzyknęłam na niego.

- Ale Angelica...

- Poradzi sobie! W ten sposób jej nie pomożesz! Chodź! - Zayn się cofnął, złapał go za ramię i pobiegli za nami. 

Przede mną i Harrym byli już wszyscy. Nigdy w życiu tak szybko nie biegłam. Adrenalina w moich żyłach osiągnęła tak wysoki poziom, że nawet nie czułam ziemi pod stopami. Jakbym mknęła w powietrzu. Do moich uszu dobiegło przeciągłe wycie, a zaraz potem ciężki tupot łap. Na uliczce nie było nikogo oprócz nas, dzięki Bogu.

- Nie oglądaj się! Biegnij! - krzyczał do mnie Harry. 

Mocno ciągnął mnie za rękę do przodu. Gdyby nie on, pewnie nie narzuciłabym sobie takiego tempa.

- Musimy się ukryć! 

Starałam się trzeźwo myśleć. Nogi już nie długo na pewno odmówią nam posłuszeństwa. Z resztą, z wilkołakiem i tak nie mieliśmy szans w tym pościgu.

- To wilkołak! Wytropi nas! - mówił zdyszany. 

Nie przerywaliśmy więc biegu. Pędziliśmy wprost na parking, do samochodu. Nagle z jednej z bocznych uliczek wyskoczył ogromny wilk, zagradzając nam drogę. 
Wrzasnęłam wystraszona.

- Tędy! - krzyknął Zayn i pobiegliśmy w drugą stronę. 

Wilk nas rozdzielił. El, Lou, Pezz, Leigh-Anne, Jesy i Niall dalej zmierzali w kierunku parkingu, a my dokładnie na odwrót. Wilkołak zdecydował się gonić nas.

- Szybko, na górę! - zarządził Lider i ruszył po schodach. 

Bez sprzeciwu podążyliśmy za nim. Usłyszałam wycie jakieś kilka metrów od nas. Moje myśli zrobiły się okropnie pesymistyczne. Byłam pewna, że już nie mieliśmy żadnych szans. Za schodami Zayn poprowadził nas do bardzo wąskiej uliczki.

- Srebro, potrzebujemy srebra! - krzyczał Liam.

- Widzisz tu gdzieś na ulicy srebro?! - warknął Harry.

- Trzeba go jakoś zgubić! - zasugerowałam. 

Nogi zaczęły mi już ciążyć.

- Ale jak?!

I wtedy tuż nad naszymi głowami poszybowała duża, drewniana skrzynka ciśnięta przez zwierzę za nami. Mieliśmy chwilową przewagę, bo biegliśmy krętymi, wąskimi uliczkami pomiędzy budynkami i domami. Wilk zwyczajnie się w nich nie mieścił. Jednak nam utrudniały drogę różne kosze na śmieci, porzucone kartony oraz pudła. Kolejna skrzynka roztrzaskała się o ścianę budynku tuż nade mną. Pisnęłam w nowym przypływie strachu. Nie miałam pojęcia, jak wilk był w stanie je złapać zębami, ciskać je w nas i ciągle biec w tym samym czasie.

- On nas zaraz dopadnie! – krzyknęłam, słysząc tupot łap. 

Nie widziałam go, ale miałam wrażenie, że ścigał nas skacząc po dachach.

- Biegnijcie szybciej! - ponaglił nas Zayn.

- Niby jak? 

Przeskoczyłam jakieś pudło, ale zachaczyłam o nie stopą i mało nie straciłam równowagi. Harry pociągnął mnie do przodu.

- Po prostu nie zwalniaj - westchnął ciężko, ale ja już nie dawałam rady. 

Nogi odmawiały posłuszeństwa. Miałam wrażenie, że ważyły już tonę.

- Czekajcie! – wrzasnęłam, gdy zdałam sobie z czegoś sprawę.

- Na co? Aż nas złapie?

- Nie. Nie słychać go. - Zatrzymałam się, a ze mną Harry, bo trzymał mnie za rękę i nie miał wyjścia. 

Dyszałam ciężko od długiego, szybkiego biegu.

- Rzeczywiście - nasłuchiwał Zayn. - Lepiej biegnijmy dalej.

- Ja już nie mogę – jęknęłam, próbując nabrać głębszego oddechu. 

Moje serce biło tak szybko, że bałam się, że zaraz wybuchnie. Do tego czułam się ociężała po zjedzeniu zbyt dużej kolacji. Zrobiło mi się niedobrze.

- Liam, słyszysz go? - zapytał Mulat.

- Tak, ale nie wiem, gdzie jest - zamyślił się na chwilę. Jego wzrok był pusty, ale Liam był skoncentrowany. No tak, skoro czytał w myślach mógł również widzieć świat oczami innej osoby. – Chyba jest na jakimś budynku? Dziwnie to wygląda. Nie wiem, chyba... O rany, biegnijcie! 

Jednak nie zdążyliśmy zareagować. 
Z dachu zeskoczył ogromny wilk i wylądował tuż przed nami. Kłapnął zębami i zawarczał groźnie. Małymi krokami się do nas zbliżał, a my się cofaliśmy. Z przerażeniem przypomniałam sobie te wszystkie filmy dokumentalne z Animal Planet, kiedy to drapieżnik zaganiał ofiarę w róg. I co teraz mieliśmy zrobić? Nie mogłam oderwać wzroku od jego dzikich oczu. Nagle wbił swoje ślepia prosto we mnie. Widziałam swoje odbicie w jego piwnych tęczówkach. Całe życie przewijało się w moim umyśle. Czy to były właśnie moje ostatnie chwile? Po tym wszystkim, co przeszliśmy, mieliśmy zostać rozszarpani na kawałki przez wilkołaka? 

Wstąpiła we mnie nowa energia.

- Zasłońcie uszy - poleciłam przyjaciołom, nie tracąc kontaktu wzrokowego z wilkołakiem. 

Role się odwróciły, teraz to moje spojrzenie ciskało błyskawice w stronę bestii. Zayn, Liam i Harry bez zawahania spełnili moją prośbę. Wszystko się działo bardzo szybko. Zamrugałam szybko, by zmienić kolor oczu. Jak tylko poczułam siłę, która przypłynęła do mnie jedną falą, zrobiłam się pewniejsza siebie. Wyszłam odrobinę do przodu, by zminimalizować szkody u moich przyjaciół. Wilk nie wiedział, co się działo. Od razu zaatakował i skoczył wprost na mnie.

Jednak zanim zdążył mnie choćby tknąć jednym pazurem, z mojego gardła wydostał się przeszywający krzyk, bardziej ze strachu, niż chęci obrony

Jednak zanim zdążył mnie choćby tknąć jednym pazurem, z mojego gardła wydostał się przeszywający krzyk, bardziej ze strachu, niż chęci obrony. Wiedziałam, że to od niego zależało życie nas wszystkich, więc wrzasnęłam tak głośno, jak jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Nie miałam żadnych oporów, w końcu mogłam użyć całej swojej mocy i byłam zaskoczona jego siłą. Był potężny i rozdzierający.

Krzyk uderzył w zwierzę niczym fala i odrzucił je do tyłu. To powinno wystarczyć, w końcu był wilkiem, na pewno miał dodatkowo wyostrzony słuch. Gdy się odwróciłam zobaczyłam, że moi przyjaciele leżeli na ziemi powaleni siłą mego głosu. Sama poczułam dotkliwe pieczenie w gardle. 
Zamrugałam powiekami.

- Nic wam nie jest? - wystraszyłam się. 

Mój głos był nieco ochrypły i skrzekliwy. Odkaszlnęłam.

- To było koszmarne, byłem pewien, że to mój koniec - jęknął Liam, przyciskając dłonie do głowy.

- Nigdy tego nie zapomnę – krzywił się Zayn, zasłaniając ciągle uszy. – To było jeszcze gorsze, niż krzyk banshee.

- Eleanor wam zaraz pomoże z bólem głowy, ale teraz musimy iść. On może się zaraz ocknąć - panikowałam.

- Ocknąć? Nie sądzę, aby to przeżył – wyszeptał Harry w taki sposób, jakby się bał, że to też mogło go ogłuszyć. 

Ścisnęło mnie w gardle. Czy teraz będzie o mnie myślał jak o potworze? Co by się stało, gdybym n a p r a w d ę  zabiła wilkołaka? Ulżyło mi, że tak się nie stało, nawet jeśli on by nas rozszarpał bez mrugnięcia okiem.

- Słyszę jego myśli. Ma roztrzaskane bębenki. Dopóki jego ciało się nie uleczy, mamy czas na ucieczkę. Myślę, że uderzenie było na tyle silne, że mamy jakąś godzinę, ale nigdy nie miałem do czynienia z wilkołakiem, więc prawdopodobnie się mylę – stwierdził Liam i stanął na chwiejnych nogach. – Czy to normalne, że kręci mi się w głowie?

- Nie wiem, nigdy wcześniej tak głośno nie krzyczałam – westchnęłam. - No już, musimy znaleźć resztę. Co jeśli są ranni? – martwiłam się. 

Miałam ochotę się rozpłakać. Pomogłam podnieść się Harry'emu. Byli bardzo obolali, a Zayn niemal zwymiotował. Ubezpieczając chłopaków, żeby się czasem nie przewrócili, ruszyliśmy w powrotną drogę. Co jakiś czas musieliśmy się zatrzymywać, bo dopadały ich mdłości. Mi również było nie dobrze na widok tego, co im zrobiłam. Nie miałam pojęcia, że potrafiłam doprowadzić kogoś do takiego stanu. Było ciężko się odnaleźć pośród tych wszystkich budynków, ale jakoś wyszliśmy na główną ulicę. Tam wpadliśmy na Perrie, Louisa i Eleanor.

- O Boże, tak się martwiłam! Jesteście cali? - Pezz rzuciła się na Zayna, a ten jęknął.

- Zrobił wam coś? Słyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Jade, byłam pewna, że... - El urwała, bo załamał jej się głos. 

Była blada jak ściana i miała zaczerwienione oczy. Pokręciła głową, podbiegła i mnie objęła. Dopiero wtedy wszystkie emocje, które się we mnie kłębiły, wypłynęły na wierzch.

- Jade nas uratowała. Gdyby nie ona, nawet nie chcę myśleć, jak by się to skończyło – oznajmił Liam, kładąc mi rękę na ramieniu. 

Nie chciałam puścić El. Byłam roztrzęsiona, a z moich oczu płynęły strumienie łez. Cała drżałam.

- Już po wszystkim, jesteś bezpieczna. Ocaliłaś nam życie – mówiła łagodnie wprost do mojego ucha. Kojąco głaskała mnie po plecach, ale nie mogłam przestać się trząść. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a pod powiekami migały mi to kolorowe światła, to pojawiały się mroczki. - Zaraz wam zaśpiewam – powiedziała do chłopaków Eleanor.

- Nie. Najpierw musimy znaleźć Angelicę - zaprotestował Liam – Na pewno jest ranna. Musimy ją znaleźć. Nigdzie się bez niej nie ruszam.

- Zadzwonię do Jesy i powiem, że teraz zamiast was, mają szukać Angeliki – zgodziła się Perrie i wyciągnęła telefon.

- Co z wilkołakiem? – dopytywał się Louis.

- Jest nieprzytomny. Nie wiemy, kiedy się ocknie. To zależy od jego wytrzymałości – odpowiedział Zayn.

- Idźcie do samochodu z El, my pójdziemy szukać Angel – polecił Zayn, ale przerwała mu Perrie.

- Znaleźli ją.

- Gdzie jest? Czy z nią wszystko w porządku? – Liam od razu zasypał Pezz pytaniami.

- Jest tam, gdzie się spotkaliśmy. Jesy mówi, że jest nieprzytomna – powiedziała ostrożnie blondynka. 

Racja, przecież i tak by nie ukryła myśli przed Liamem, więc po co miała kłamać? Liam, Louis i Zayn pobiegli w tamtą stronę, a Perrie, El, Harry i ja wróciliśmy do samochodu. Miałam nadzieję, że z Angelicą było wszystko w porządku. W końcu, stanęła w naszej obronie, chciała powstrzymać wilkołaka. 

Przy samochodzie czekała na nas Leigh-Anne.

- Jesteście cali? – Od razu podbiegła do nas na nasz widok. 

Wszyscy powiedzieliśmy, że było dobrze, ale to kłamstwo było bez sensu. Po naszych minach można było wszystko wyczytać. Zajęliśmy miejsca w samochodzie gotowi do drogi, gdy tylko reszta przyjdzie z Angelicą. Musieliśmy jak najszybciej opuścić ten teren, by wilkołak nas nie znalazł. 
Po piętnastu minutach reszta przyjaciół do nas dołączyła. Niall i Zayn nieśli nieprzytomną Angelicę na rękach. Była cała podrapana, a z wielu otwartych ran ciekła jej krew. Najgorzej wyglądało jej prawe ramię, ale byłam pewna, że dzięki El wszystko będzie dobrze. Do naszego samochodu, które prowadziła Perrie wsiadła jeszcze Eleanor. Zayn prowadził drugie auto z Liamem, Jesy, Niallem i Angelicą. Nie wiedziałam, jak pomieścili się we czwórkę na tylnych siedzeniach, ale najważniejsze było teraz szybkie dotarcie do domu. Po drodze zajechaliśmy do najbliższej auto-myjni, by zgubić trop. Wilkołak będzie miał niespodziankę. 

Po niesamowicie dłużącym się czasie udało się i dotarliśmy do domu. Ułożyliśmy ciągle nieprzytomną dziewczynę na kanapie. Liam okropnie się o nią martwił. 
Opatrzyliśmy rany Angeliki jak tylko się dało, ale prawe ramię wampirzycy bardzo niepokoiło Eleanor. Mówiła, że ciężko się to będzie goić. 

Do salonu wpadła zdyszana Leigh.

- Poszperałam w księgach Avalon. Wydawało mi się, że przeczytałam wcześniej coś o wilkołakach, ale musiałam to sprawdzić – powiedziała Leigh-Anne, łapiąc płytki oddech. Wyraźnie się spieszyła, by Liam jej nie wyprzedził. – Według tego, co tam było napisane, ugryzienie wilkołaka zabija wampira.

- O nie – wyszeptałam, przenosząc wzrok na Liama. 

Spuścił głowę i wbił spojrzenie w nieruchome ciało Angel.

_______________________________________________________

Czeeeeeeść!
Trochę się działo, nie? :D Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam tym rozdziałem i nadal będziecie tu ze mną^^

W końcu weekend! Pff... Ale co to za weekend kiedy trzeba iść do szkoły? Ja idę, bo licea będą się reprezentować no i oczywiście obecność obowiązkowa -,- Ale i tak pewnie bym poszła, bo nie jestem pewna, gdzie chcę iść, a to mi pewnie pomoże podjąć decyzję.

A co u Was? Wy już wiecie gdzie idziecie dalej? A może wybieracie teraz gimnazjum? Jak Wam poszedł test 6-klasisty? :) Trzymam za Was kciuki!

Nie ukrywam, że bardzo bym Was prosiła o komentarze pod rozdziałem, bo... no cóż, bardzo miło się je czyta^^ Dają mega kopa do dalszej pracy. (Dla mnie to nie praca tylko czysta przyjemność, to po prostu takie powiedzenie xd) A więc proszę o komentarze :D Z góry dziękuję^^

Miłego weekendu i do następnej soboty! ;*
Wasza Nicol <3

P.S. Zachęcam do pytania bohaterów w zakładce u góry! Czekają na Wasze pytania, żeby tylko pomóc Wam coś zrozumieć albo się czegoś dowiedzieć :) Zawsze służą pomocą :3

15 komentarzy:

  1. O boziu...!!!!
    Cudo XD
    Mam nadzieje ,że Angelica nie umrze 0.o

    OdpowiedzUsuń
  2. TO JEST WSPANIAŁE!!!!!!!!!!!!!! Już dawno się tak nie wczułam w żadne opowiadanie, serio. Ja nie wiem jak ty to robisz, ale nie przestawaj, proszę :D Mam nadzieję, że Angelica przeżyje, bo w sumie to trochę ją polubiłam mimo jej ciężkiego charakterku ;) W ogóle czasami mam problem z odróżnieniem postaci z imagina od prawdziwych ludzi, tak potrafisz to wszystko przedstawić. A ten głos Jade - cudo! Dziekuję Ci bardzo za urozmaicenie nudnego życia gimnazjalisty swoimi pomysłami <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, nawet nie wiesz jak bardzo miło mi się zrobiło, gdy czytałam Twój komentarz! Po prostu wielki banan na twarzy i zaciesz! ^^
      Oczywiście, uwielbiam każdy jeden komentarz nawet zwykłe "super", ale to co napisałaś dało mi taką motywację... DZIĘKUJĘ! <3

      Usuń
  3. Uuuuuuf, ale akcja ;3 Od początku Jade mogła użyć swego głosu, no ale Okey ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślała, wiesz, nagłe uczucie paniki i potrzeba ucieczki jest silniejsza od zdrowego rozsądku w takich sytuacjach :)

      Usuń
  4. Super rozdział!!! Nie moge sie doczekać nexta. Przez cały tydzień czekam na nowy. <333 Jak możesz to zajrzyj do mnie, zaczynam pisać opowiadanie, a mam bardzo mało komentarzy. Było by mi miło ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. http://1d-forever-in-my-head.blogspot.com/2014/01/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam do Ciebie jeszcze 1 małe pytanko :) konkretnie: Bardzo spodobała mi się zakładka na twoim blogu gdzie można zadać pytania bohaterom. Chciałabym też taką mieć, ale najpierw chcę zapytać Cię o zgodę. :) Dzięki za komentarz <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Bardzo się cieszę, że najpierw się mnie zapytałaś o zdanie, nawet nie wiesz, jak bardzo!
      Tak więc, jasne i z chęcią popytam Twoich bohaterów^^

      Usuń
  7. Jeju <3 tyle emocji w jednym rozdziale :* nigdy nir przestajesz mnie zadziwiać...no brak słów *...* (tak jak zwykle spóźniony komentarz ;/ ) ...przepraszam że z anonima. / Iwona Horan

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe :)
    Dzięki za komentowanie moich postów ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciu.... To OMG
    WOW
    I wiele wiele innych reakcji
    Kocham tego bloga ;*
    Buziaki;*
    A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥