Przełamanie blokady
***Louis***
- Dzięki - powiedziałem niechętnie, kiedy Angelica skończyła owijać mój nadgarstek materiałem.
Był trochę obolały, ale nie było źle. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie znacznie gorzej.
- To ja dziękuję - przyznała niemal tak samo niechętnie.
- Wiesz, jesteś inna teraz. Potrafisz być straszna, ale potrafisz też być... znośna - stwierdziłem.
- Spróbuj tylko komuś o tym powiedzieć, a wyrwę ci język - zagroziła.
Podeszła do okna i wyjrzała za nie, przeczesując wzrokiem okolicę. Wyglądało mi to na nawyk lub tik nerwowy.
- Co? Czemu? Przecież to nic złego rozmawiać z innymi jak z równymi sobie, a nie jak z ofiarami. Bycie miłym też by ci nie zaszkodziło - oznajmiłem, na co wampirzyca spiorunowała mnie wzrokiem.
- Miłym? Co za bzdura. Miłym można być wtedy, gdy się chce czegoś w zamian. Jeśli jesteś miły bezinteresownie, jesteś słaby - stwierdziła z przekonaniem, znów wyglądając za okno.
- Niby czemu tak uważasz? Bycie miłym jest... dobre - odpowiedziałem, ale brak lepszych synonimów sprawił, że nie zabrzmiałem wiarygodnie.
- No właśnie. Bycie dobrym jest... - zaczęła tym samym tonem, co poprzednio, więc dokończyłem za nią, przewracając oczami:
- ...oznaką słabości. Tak, tak, wiem.
- Ja wiem swoje i ty wiesz swoje. Ja zdania nie zmienię, ale nad tobą można jeszcze popracować. - Mrugnęła do mnie okiem. - Jakie masz moce? - zapytała ni stąd, ni zowąd.
- C-co? Chyba się zgubiłem w naszej rozmowie. - Potrząsnąłem głową.
Jak można było tak szybko i bez uzasadnienia zmienić temat? Było to drażniące i poczułem się otępiały.
- Też jesteś Śpiewakiem. Cała wasza grupa to Śpiewacy. Pytałam, jakie masz moce. - Popatrzyła się na mnie pytająco, w ogóle nie dostrzegając mojej irytacji lub ją zwyczajnie ignorując.
- Nie wiem, czy powinienem ci mówić. - Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, co kombinowała.
- Czemu nie? Wiem, że twoja dziewczyna jest Medicusem, Jesy to Electros, Jade jest w połowie syreną, zapewne jeszcze dwójka z was to Liderzy, biorąc pod uwagę, że połączyliście dwie grupy, bo niemożliwym jest, abyście podróżowali w tak dużym... stadzie? Nie wiem, jak to nazwać. Macie na to jakieś szczególne określenie? - zaczęła się zastanawiać na głos.
- Grupa. Nazywamy to po prostu grupą. Wow, jesteś Liamem, ale w żeńskiej wersji - wydukałem, kompletnie oszołomiony jej zdolnością dedukcji.
Znała nas zaledwie pięć, może sześć godzin, a już wiedziała o najważniejszych sekrety każdego z nas. Może rzeczywiście umiała czytać w myślach?
- To się nazywa zdolność obserwacji. Wy wszyscy jesteście tacy głupi! Nie mówię tego, aby was obrazić, ale dlatego, że wy nic o sobie nie wiecie. Jak możecie się pakować w takie poważne sprawy jak rytuał, jeśli nie macie żadnego wiarygodnego źródła? Mogę się założyć, że ty nawet nie znasz łacińskiej nazwy swoich umiejętności. - Angelica załamała ręce.
- A ty ją znasz? - Skrzyżowałem ręce na piersi.
- Jak mi powiesz, jakie masz moce, to będę w stanie ci udzielić odpowiedzi. - Uśmiechnęła się przebiegle.
- Okej. Zgoda - zadecydowałem. Byłem pewien, że tym zamknę jej usta. Nie raz szukałem swoich korzeni, źródła moich tak unikalnych umiejętności. Niemożliwym było, aby znała odpowiedź. - Wyobraź sobie, że potrafię kontrolować czyjś umysł tak, że będzie się poruszać tak, jak mu zagram.
- Pokaż. - Uniosła ręce do góry na znak, że mogłem zaczynać.
Skupiłem się na jej umyśle, ale... nie mogłem się do niego przedostać. Coś skutecznie mi przeszkadzało. Blokowało mnie. Jakby jakaś ściana? Coś podobnego czasami występowało u Zayna, kiedy ćwiczył swoją blokadę.
Ona miała blokadę?! Jak?!
- Co do... - zdenerwowałem się. Znowu wyszedłem na głupka.
- Coś ci nie wyszło - zaśmiała się.
- Nie rozumiem. Jak? - dziwiłem się.
Próbowałem poruszyć jej ręką, nogą, choćby palcem, ale ani drgnęła.
- Spróbuj przejść blokadę umysłu - poradziła.
- Nie mogę - westchnąłem bezradnie.
- Możesz. Skup się. - Wywróciła oczami.
- Nie działa - stwierdziłem, oddychając ciężko.
Poczułem, jak pot spływał mi po plecach z wycieńczenia.
- Ugh, niecierpliwy jesteś. Spróbuj zaatakować blokadę.
- Jak? Nie potrafię. Nie mam takich zdolności. - Pokręciłem głową.
- Wyobraź sobie, że blokada to ściana, a twój umysł jest niczym młot. Rozbij ją - zasugerowała.
Zacisnąłem zęby i zrobiłem tak, jak mówiła.
Ściana jednak była nie do ruszenia. W jej miejsce wyobraziłem sobie kotarę i choć była tak samo trudna do przebicia, udało mi się kawałeczek po kawałeczku ją rozedrzeć. Odrobinę, ale wystarczająco.
Angelica uniosła swoją rękę w taki sposób, jaki sobie wyobraziłem. Uśmiechnąłem się zadowolony.
Udało mi się!
Angelica popatrzyła na mnie z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy i spoglądając mi prosto w oczy, opuściła dłoń wbrew mojej woli.
- Prawie dobrze. Teraz musisz tylko popracować nad siłą woli. Gdybyś się nie rozproszył, pewnie dłużej udałoby ci się utrzymać moją rękę w powietrzu - stwierdziła.
- Dzięki. - Będę musiał trochę nad tym poćwiczyć. Może w końcu uda mi się zaskoczyć Zayna i przebrnąć przez jego blokadę.
- Czyli jesteśmy kwita. Przyślijcie mi teraz kogoś innego - westchnęła ze znużeniem i usiadła z powrotem na kanapie.
- Jasne.
Zadowolony z siebie już miałem opuścić pokój, ale zorientowałem się, że nawet nie udało mi się nic dowiedzieć na jej temat. Przecież po to tu do niej przychodziliśmy. Mieliśmy się dowiedzieć, czemu próbowała uciec, co wiedziała o rytuale.
- Angelica?
- Tak?
- Dlaczego chciałaś uciec? Wtedy, kiedy ci opowiedzieliśmy o rytuale...
- Nic z tego - przerwała mi stanowczo, kręcąc głową z politowaniem.
- Przynajmniej próbowałem. - Wzruszyłem obojętnie ramionami i opuściłem pokój.
Po co się będę męczył?
***Leigh-Anne***
- Harry? Ktoś bardzo chce z tobą porozmawiać. - Podałam swój telefon Stylesowi.
Amor popatrzył się na mnie najpierw ze zdziwieniem, potem z zaskoczeniem, a następnie uśmiechnął się lekko i wziął ode mnie komórkę.
- Halo? Jak się czujesz? Wszystko okej? Jest mi tak bardzo przykro. Naprawdę! Jade, ja... Tak... Mhm... Serio? Okej... Ale na pewno wszystko w porządku? Nie boli cię nic?
Rozmawiali ze sobą jakieś piętnaście minut.
Harry był taki radosny!
Cieszyłam się, że mogłam mu dać tę chwilę z Jade. Może i się nie widzieli, ale mogli chociaż ze sobą porozmawiać. To było słodkie, kiedy Harry co chwilę upewniał się, że Jade nic nie było. Tak bardzo się o nią martwił.
Chciałabym, aby kiedyś i o mnie ktoś tak się troszczył. Jade była szczęściarą.
- Dziękuję, Leigh-Anne. Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję. - Oddał mi moją komórkę.
- Nie ma za co. - Uśmiechnęłam się. - Czemu wcześniej do niej nie zadzwoniłeś?
- Chyba... Chyba z powodu nerwów - przyznał, a jego uszy poczerwieniały.
- Co u niej? - zagaiłam, by zmienić temat. Amor o wiele bardziej wolał mówić o Jade, niż o sobie.
- Twierdzi, że wszystko jest dobrze. Musieliśmy skończyć, bo ból głowy stawał się nie do zniesienia, nie chciałem jej narażać. Słyszałem, jak bardzo martwiła się o tę sytuację z Angelicą. Ciągną słomki kto ma iść następny do niej - zaśmiał się. - Teraz wypadła kolej Zayna. Jade się cieszy, że jest zwolniona z tej zabawy, bo wszyscy twierdzą, że jest wykończona i jest to dla niej zbyt niebezpieczne, a czuje się dobrze. Mam wrażenie, że Jade nie boi się jej, Angeliki. Mówi o niej z lekkością.
- Może ona wcale nie jest taka zła? - zastanawiałam się.
- Próbowała ich zastraszyć - przypomniał mi.
- A może próbowała tylko siebie obronić? - wtrącił się Niall. - Niektórzy w stresujących sytuacjach stają się agresywni. A może...
- A może, a może, a może. A może się już zamkniecie? - warknęła Avalon.
Harry wywrócił oczami.
- A ty o jednym i tym samym. - Pokręciłam głową z irytacją.
- Hm, ciekawe dlaczego? A tak, bo mnie tu więzicie, a jedyne, co mogę zrobić, to słuchać waszej durnej paplaniny! - krzyczała Avalon.
- Trzymamy cię tutaj, bo byś uciekła. A musisz słuchać tego dlatego, że sama nie chcesz mówić - zwrócił się do niej wyrozumiale Niall.
Avalon posłała nam kolejne gniewne spojrzenie.
- Nic wam nie powiem - wycedziła przez zaciśnięte zęby, podkreślając każde słowo.
- Okej. Może ci się rozplącze język, kiedy poznasz naszą nową koleżankę? - stwierdził Harry.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Kogo? - Avalon wydawała się być wstrząśnięta, ale zaraz się opanowała i ukryła za swoją chłodną maską.
- Angelica na pewno z przyjemnością pozna kogoś, kto zamknął ją w naszym domu bez możliwości wyjścia. - Harry uśmiechnął się złośliwie z błyskiem w oku.
Albo ten pomysł zadziałała, albo przyniesie jeszcze więcej kłopotów.
Jednak czy nie warto było spróbować?
______________________________________________________________
Hej hej :)
Przybywam do Was z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że się podobał :D
Ja, no cóż... znowu jestem chora. Dlatego bardzo przepraszam jeśli nie dodam nowego rozdziału zbyt szybko. Mam chore zatoki i głowa mi pęka, więc ciężko mi się nawet myśli. Bardzo też przepraszam jeśli nie skomentuję nowych postów u Was, ale naprawdę nie jestem w stanie by przeczytać nowe rozdziały :( Obiecuję, że później wszystko po nadrabiam!
Kocham Was i dziękuję za tyle komentarzy :)
Wasza Nicol <3
Wybaczamy, życzymy rychłego powrotu do zdrowia i żeby przyśnił Ci się Harry jako inkub :)
OdpowiedzUsuńAhaha śnił mi się dzisiaj, ale nie jako inkub :( Chociaż... może to i lepiej xd Nie przeżyłabym tego :D
UsuńSpoko..
OdpowiedzUsuńAww<3 sweet... a u nas w szkole tyle się działo bez Cb... dostałyśmy 5 za mecz, tzmy, a Ty chyba nie, bo Cie skreśliła z listy. I już nie jest Kicia i Marian xd ani Katie i Mysia :D ale mniejsza z tym rozdział boooooski. Chce nexta więc zrób jakieś abrakadabra i wracaj do zdrowia:)) Wiem! Zadzwoń po El, ona Ci pomoże
OdpowiedzUsuńCześć! Nominuje cię do Libster Award!
OdpowiedzUsuńZapraszam po pytania XD
http://druga-szansa-opowiadanie-1d.blogspot.com/
Wiedziałam, że można polubic Angelice. Moze nawet zostanie przyjacielem śpiewaków? A co z Avalon? Jej nawet troche sie boję. Co z nią?
OdpowiedzUsuńWtedy to już na pewno Avalon im pomoże, bo boi się Angel. A i rozdział jak zawszee boski, cudowny, genialny..
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
A.