Do: Harry
Od: Ja
Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać. Odezwij się, proszę. Jade x
Codzienne poranne smsy do Harry'ego stały się czymś, od czego rozpoczynałam dzień. W skrajnych przypadkach pisałam do niego również przed snem, kiedy miałam wyjątkowo złe przeczucia co do tego, czy był cały.
Wykonałam poranną toaletę i poszłam na dół przywitać się z przyjaciółmi.
- Hej, co tam? - zapytałam, wchodząc do kuchni.
- No, w końcu się obudziłaś! Jest już po trzynastej - powiedziała Pezz, stawiając na stole talerz z kanapkami. - Pewnie jesteś głodna.
- Tak, dzięki, mamo - zaśmiałam się, ale mój własny żart zakuł mnie w serce. Ciągle było za wcześnie. Perrie musiała to zauważyć, więc uśmiechnęła się troskliwie, kładąc rękę na moim ramieniu, gdy usiadłam do stołu.
- Ponoć wyszłaś wczoraj do galerii po nowe buty. - Leigh-Anne usiadła na krześle obok mnie. - Znalazłaś takie, jakie chciałaś?
- Tak, ale nie było mojego rozmiaru. Powiedzieli mi, żebym zajrzała niedługo, bo będą mieli dostawę - odpowiedziałam, po czym sięgnęłam po kanapkę z szynką i pomidorem.
- Co słychać, rodzinko? - W kuchni pojawił się Louis. Zaśmiałabym się na jego przywitanie, ale miałam usta pełne jedzenia. Widocznie nie byłam jedyną, która pozwoliła sobie dzisiaj dłużej pospać.
- Od wczoraj nic nowego - westchnęła Leigh bez entuzjazmu, wcinając swoje kanapki.
- No tak, wieczne nudy - podsumował i popatrzył na Eleanor, która siedziała na parapecie przy oknie. - Co tam, El?
- Hm? - Dziewczyna zamrugała nieprzytomnie oczami, wyrywając się z zamyślenia.
- Co tam? - powtórzył, przyglądając się dziewczynie badawczo. On również zauważył, że coś było nie tak.
- Nic nowego - odpowiedziała, pocierając twarz. Hm, nie wyglądała najlepiej. Miała cienie pod oczami, była blada i jeszcze ten tępy wzrok. Albo brało ją jakieś przeziębienie, co w jej wypadku było niemal niemożliwe, albo nie spała przez całą noc, albo coś ją dręczyło.
- Wszystko w porządku? - zapytałam, patrząc na nią podejrzliwie. Starałam się wychwycić jakiś szczegół, który mi umknął, ale nic takiego nie znalazłam.
- Tak, tak. Nie mogłam spać. To nic takiego - wytłumaczyła się, zakładając długie włosy za ucho. Zawsze jej ich zazdrościłam- zdrowe, naturalne, ciemne. W dodatku same układały się w delikatne fale.
- Mam pewien pomysł. Co wy na to, aby się stąd wyrwać? Chociaż na jeden dzień. Czuję, jakbym się już dusiła w tych czterech ścianach - jęknęła Leigh-Anne.
- Jaki pomysł? - ożywił się Lou. Ja również nachyliłam się w jej stronę w oczekiwaniu.
- Może byśmy pojechali nad morze, na plażę? Zawsze to jakaś odmiana niż siedzenie w domu. Moglibyśmy wrócić jeszcze tej nocy. Jest tak gorąco, jest lato, no dalej! - Starała się nas przekonać. Cóż, mnie od razu kupiła słowem "plaża". Zauważyłam, że zwróciła też uwagę El oraz Perrie, która od razu się rozpromieniła.
- Podoba mi się. - Uśmiechnęła się blondynka.
- Popieram, to już ostatnie dwa tygodnie tego lata. Trzeba je wykorzystać - przytaknęła nieco radośniej Eleanor.
- Ja się piszę! - zawołał radośnie szatyn. - Mogę bez problemu namówić Zayna, Liama i Nialla.
- Co się dzieje? Czemu słyszałem swoje imię? - zapytał ledwo przytomny Niall, wchodząc do pomieszczenia.
- Jedziemy na plażę! - ogłosiła już oficjalnie Leigh. Klasnęłam w ręce z podekscytowania i uśmiechnęłam się szeroko. To będzie wspaniały dzień!
***
- Łap! - usłyszałam głos Liama gdzieś za sobą, a pochwali uderzyła we mnie ogromna plażowa piłka, przez co przewróciłam się na piasek.
- Ej! - krzyknęłam zdenerwowana, podnosząc się na równe nogi i otrzepując piasek. Pięknie, teraz miałam go w biustonoszu.
- Ojej, niechcący - zaśmiał się złośliwie Liam, a z nim cała reszta.
- Zemszczę się - ostrzegłam, uśmiechając się złowieszczo.
Chwyciłam piłkę i wycelowałam w chłopaka. On ją niestety złapał i rzucił w plecy nic nie spodziewającego się Louisa, rozmawiającego z Eleanor. Obydwoje stali tuż przy brzegu, mocząc stopy w wodzie. Tomlinson wytrącony z równowagi przewrócił się dokładnie na biedną El. Mało tego, Liam wybrał idealną porę, bo gdy się przewrócili, nadchodząca fala przykryła ich na dobrych parę sekund.
- Już nie żyjesz! - wrzasnęła rozwścieczona, mokra dziewczyna.
Jej włosy, które przed chwilą były spięte w piękny kok, teraz przysłaniały całą twarz. Wyglądała komicznie. Już się miała rzucić na Liama, ale Louis złapał ją w talii i podniósł, zapewniając bezpieczeństwo przyjacielowi. Szczerze mówiąc, dobrze, że to zrobił, bo wątpię aby Liam wyszedł z tego bez większych i trwałych szkód. Eleanor była naprawdę zła i szarpała się zaciekle, próbując dosięgnąć Liama. Louisowi najwidoczniej nie było aż tak łatwo utrzymać dziewczyny, jak się tego spodziewał.
- Pomóżcie mi - stęknął.
Zachichotałam pod nosem i podbiegłam do chłopaka, który z trudem utrzymywał rwącą się we wszystkie strony El. Już miałam zrobić ostatni krok w ich stronę, ale się powstrzymałam, bo nadeszła kolejna fala. Szybko odskoczyłam do tyłu w ostatniej chwili, o mały włos znowu nie lądując na piasku. Chwilowe przerażenie odmalowało się na mojej twarzy, po czym zastąpiła je ulga.
***Niall***
To było co najmniej dziwne. Jade w ostatniej chwili zamarła w bezruchu, wpatrując się w mokry piasek przed sobą, jakby mógł ją pochłonąć. Po chwili i Eleanor przestała się wiercić w ramionach Lou i spojrzała na przyjaciółkę, a potem zobaczyłem przerażenie w jej oczach. Czy tylko ja nie wiedziałem, o co chodziło? Aury wszystkich dziewczyn na raz zmieniły kolor.
- Jade, pomóż mi z kocem - powiedziała sztywno Perrie, przerywając ciszę. Chyba próbowała odciągnąć naszą uwagę od ich dziwnego zachowania. Wow, takim chłodem nie powiało już od dłuższego czasu. Ostatni raz tak się zachowywały, gdy próbowały zataić przed nami fakt, że Jade była hybrydą.