Pobudka z kacem
Do: Harry
Od: Ja
Harry, jak tylko będziesz mógł, daj znać co się dzieje. Martwimy się. Jade x
I kolejny dzień bez niego. Boże, dlaczego aż tak bardzo mi go brakowało? Może to dlatego, że wszyscy się o niego martwili i mi się to udzieliło? Może dlatego, że naprawdę mi na nim zależało? W końcu uchronił mnie przed popełnieniem ogromnego błędu. Nie wiedziałam, czy był cały i zdrowy, czy nie działa mu się krzywda, czy... żył. Może moje obawy były wyolbrzymione, ale nie umiałam nic na to poradzić.
Znowu poczułam nasilający się ból głowy, który skutecznie zmusił mnie do tego, aby przestać o tym wszystkim myśleć.
Perrie, Liam i Zayn mieli porządnego kaca. Cóż, sami się o to prosili, mogli tyle nie pić. W dodatku prawie nic nie pamiętali z poprzedniego wieczoru, nie mieli pojęcia, co się działo. Może to i lepiej? Nie byłam pewna, czy Perrie zachowywałaby się tak na trzeźwo, jak ostatniej nocy. Niall wytłumaczył mi, że relacja Zayna z Perrie była skomplikowana. W jakiś sposób siebie przyciągali i intrygowali nawzajem. Sprawa była świeża, możliwe, że oni nawet nie zdawali sobie sprawy ze swoich nowych uczuć. To odrobinę tłumaczyło zachowanie Pezz, ale nadal to, co zrobiła wczoraj, było nie na miejscu.
- Jade! Przyniesiesz mi butelkę wody? - krzyknęła z dołu Eleanor. Cała ona, zawsze była naszą prywatną pielęgniarką. I wcale jej to nie przeszkadzało, uwielbiała to. Cóż, miała to we krwi.
- Nie krzycz tak, bo mi głowa pęknie - syknęła Pezz.
- Trzeba było tyle nie pić - odpowiedziała El bez skruchy.
- To jest nie fair, piłaś z nami. Tylko ty nigdy nie masz kaca przez te swoje uzdrawiające komórki, więc nie możesz poczuć naszego bólu - marudziła blondynka.
- Możecie się już zamknąć? - jęknął Zayn.
Chyba już najwyższy czas wkroczyć do akcji. Zbiegłam po schodach, stanęłam po środku salonu i ułożyłam sobie ręce na biodrach, teatralnie cmokając. O tak, bawiło mnie to.
- Oj, biedactwa. Niezgoda rujnuje. - Z trudem tłumiłam śmiech. Poczułam, jak z nagłą siłą napiera coś znienacka na moją głowę. Straciłam równowagę i opadłam jak długa na dywan.
- Teraz to my wszyscy się zgadzamy, żebyś się zamknęła i przyniosła wodę. - Uśmiechnęła się chytrze Perrie, trzymając kolejną poduszkę w ręku w gotowości.
- Osz ty - zaśmiałam się i już miałam odrzucić w jej stronę poduszkę, ale nie wiedząc czemu, moje nogi same wstały i skierowały się do kuchni. Uczucie było mi zupełnie obce i niekomfortowe. Jakbym była pasażerem w swoim własnym ciele...
- C-co... Co tu się dzieje?! - krzyknęłam zdezorientowana, kiedy moje ciało wykonywało polecenia, bynajmniej nie moje. Najpierw podeszłam do szafki (po drodze uderzając się udem o kant stołu) i wyciągnęłam z niej butelkę wody. Potem do lodówki (ponownie uderzając się w to samo miejsce) i wyjęłam z niej kartonik soku pomarańczowego, po czym wróciłam do moich śmiejących się przyjaciół. Podałam im grzecznie produkty i stanęłam na baczność po środku pokoju, salutując.
- I jak podobała ci się wycieczka? - Ni stąd, ni zowąd pojawił się Louis.
- Ty... - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. W końcu udało mi się opuścić rękę. Poruszyłam palcami, testując czy odzyskałam kontrolę. Będę miała porządnego siniaka na nodze.
- Owszem, ja. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Jak? - zapytałam, ciągle zaskoczona tym, co mi zrobił.
- TO, trzeba mieć TU - powiedział, uśmiechając się i popukał się w czoło.
- Ale jak to? Ja byłam pewna, że ty niczego tam nie masz - zripostowałam. Chłopak zmrużył oczy i zaczął mnie przedrzeźniać niczym pięciolatek. - Pytałam poważnie. Jak ci się to udało?
- Takie mam moce. - Louis wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
- Lou potrafi wejść w umysł i kontrolować czyjeś ciało, ale niestety każdy jest wtedy w pełni tego świadomy i szybko pojmuje, że coś jest nie tak - wyjaśnił Liam i przyłożył sobie woreczek z lodem do czoła.
- Chwileczkę, a jak pierwszy raz się spotkaliśmy i Leigh spoliczkowała Jesy, to... - przypomniała sobie Pezz.
- ...to byłem ja. Musieliśmy odwrócić waszą uwagę - zaśmiał się Louis.
- A propos. Gdzie są Leigh i Jesy? - zapytał Zayn. Wyglądał na wpół żywego.
- Jeszcze odsypiają wczorajsze wrażenia - odpowiedziałam.
- A Niall? - dopytywał się Liam.
- Też śpi.
- Jakie plany na dziś? - zapytała Perrie po chwili, przerywając kilku minutową ciszę. Wszyscy jęknęli na myśl o tym, że czeka nas cały dzień niańczenia naszych kochanych pijaków.
_______________________________________________
I rozdział 26 już za nami! Jak wrazenia? Mam nadzieję, że było ok :)
Mam dla Was taką małą niespodziankę.... Kto chciałby się dowiedzieć gdzie jest Harry? Co się z nim dzieje? To nie będzie rozdział, ale... powiedzmy że taki bonus :D Będzie to krótkie wyjaśnienie (albo jeszcze bardziej namieszanie).
To co? Wstawić?
Nicol <3
Boskie boskie boskie boskie!!!<3
OdpowiedzUsuńNo kurde nie przerywaj w takim momencie !!
OdpowiedzUsuńJa tu się wciągnąłam, czytam, czytam, chce iść do następnej linijki a tam pusto. No wiesz co ?? Xd
Muszę ci przyznać że chociaż może za dużo się nie działo to rozdział wyszedł ci bardzo bardzo ciekawy.
Podoba mi się. ;*
Proszę proszę szybko next. !!!!
O matko, to jest dokładnie to co chciałam usłyszeć! Bardzo się bałam dodając te rozdziały, że nie są najlepsze bo się w nich nic nie dzieje... Z resztą, nadal tak troszkę uwazam, ale ulżyło mi jak przeczytałam Twój komentarz. Dziękuję <3
UsuńAle tak czytam te Wasze komentarze i nie widzę ani słowa o tym, czy dodać ten bonus czy nie... No trudno :P
OdpowiedzUsuńPrzecież wiesz, że tak;* Każdy na pewno chce bonus. A ja szczególnie ^^
UsuńCudo. A wszystkie rozdziały nie mogą być zaskakujące bo się wtedy robią nudne. (Wiem, ze pisze niezrozumiale, ale mam takie widzimisię)
OdpowiedzUsuńDajjjj bonusa! (Oczy kota ze Shreka)
A fani przecież nie lampią się (fajne słowo?) cały czas na Twojego bloga. Niektórzy prowadzą życie w realu na przykład
*O* ...JA CHCĘ BONUS ! :* ..imagin cudny....ale krótki :"(
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, bo zamierzałam dodać jeszcze tego bonusa :)
UsuńZaraz będzie już na blogu ;*
Taaaak !!! Nareszcie będzie coś o Hazzie <3
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za nim xD
Ale ten rozdział też jest SUPER i dlaczego skończyłaś w takim momencie ?!?!?!?
Too HAzza do niej dzwoni. TAk. Nareszcie. weeee :D bynajmniej mam taką nadzieję
OdpowiedzUsuńLecę dalej ;*
Buziaki;*
A