Pożegnanie
Usiadłam, a raczej opadłam, na podłogę z wrażenia. Wampir rwał się w moim kierunku i warczał, ale coś jednak uniemożliwiało mu podejście do mnie. Nie byłam w stanie trzeźwo myśleć, byłam w ogromnym szoku. Jak on się znalazł w naszej kuchni?
- Spokojnie, Jade. Trzymamy go. Udało nam się go złapać, jak tylko zobaczyłem, że znowu się kręcił koło ogródka - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Louis. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.
- Tylko troszkę... - wycharczał wampir, patrząc na mnie pożądliwie. Przeszły mnie ciarki i od razu miałam ochotę się wycofać na piętro. Krwiopijca jednak został natychmiast, hm, "uciszony" ładnie mówiąc. Ten obraz na długo pozostanie w mojej pamięci, jeśli nie na zawsze. Zayn szybkim ruchem wbił w plecy wampira drewniany kołek, który wyglądał jak oderwana część od ogrodzenia naszego sąsiada. Krwiopijca wydał z siebie odgłos podobny do wycia, a potem zastygł w miejscu. Zrobił się niemal biały na całym ciele, a jego oczy pociemniały. Dosłownie po krótkiej chwili zamienił się w proch.
- W porządku Jade? - Perrie położyła rękę na moim ramieniu. Nie zauważyłam jej wcześniej i wzdrygnęłam się.
- W końcu jesteśmy bezpieczni - odetchnęłam z ulgą i zmusiłam się do uśmiechu, choć czułam, że w każdej chwili mogłam zemdleć. Żołądek podchodził mi do gardła, a kolana się trzęsły.
- Tak. Nareszcie koniec - przytaknęła Pezz.
- To sprawa zakończona. Nawet dobrze się współpracowało. Było... miło was poznać. - Zayn widocznie czuł się niekomfortowo, bo nerwowo podrapał się po karku. Po raz pierwszy wydawał się być naprawdę przyjaźnie nastawiony. Ale czemu akurat teraz? Już chcieli odchodzić? Załatwili sprawę i uciekali? Myślałam, że się zaprzyjaźniliśmy.
- Tak. Dziękujemy. Naprawdę. Trzymajcie się. - Perrie się lekko uśmiechnęła. Wiedziałam, jak wiele ją kosztowało wypowiedzenie słowa na "d". - Żegnajcie.
Dziewczyny zaczęły podchodzić pojedynczo do chłopaków i z uśmiechem się z nimi żegnały. Wiedziałam, że nie tylko mi było smutno, że nasza wspólna przygoda dobiegła końca. Zdążyłam się już wymienić czułościami z Liamem, Niallem oraz Zaynem, gdy Louis został "zwolniony" przez Eleanor. Podeszłam do niego, nieco się ociągając.
- Trzymaj się Louis. Świetny z ciebie porywacz. - Po raz kolejny zmusiłam się do uśmiechu tego poranka. Chłopak też się uśmiechnął, ale to nie był ten sam uśmiech, co zawsze. Może oni też nie chcieli nas zostawiać? Nie, Jade, nie rób sobie nadziei.
- Świetnie się ciebie uprowadzało. - Uściskał mnie, życzył wszystkiego dobrego i wyszedł za Zaynem na dwór. Powoli przeniosłam wzrok na chłopaka pod ścianą, który cały czas mi się przyglądał i chyba czekał już tylko na mnie. Moje oczy się zaszkliły, więc uniosłam je do góry, aby nie zdradzić się łzami. Harry pierwszy wykonał krok i podszedł. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że tylko my zostaliśmy salonie. Wszyscy wyszli już na zewnątrz. Moje serce ścisnął żal. Nienawidziłam pożegnań.
- Wszystko dobrze? - zapytał łagodnie, patrząc mi w oczy.
- Wszystko dobrze - powtórzyłam smutno.
- Na pewno? - upewniał się, jakby wcale nie zauważył, że nie było.
- I see the light that I'm chasing
A memory, but it's fading
When it's gone I'll be waiting
I know when it's too late * - zaśpiewałam cicho, ale czysto. Chłopak wpatrywał się we mnie w osłupieniu. Wiedziałam, że znałam go zbyt krótko, by móc naprawdę za nim tęsknić. Jednak w Harrym było coś, co mnie do niego przyciągało i co mnie od niego odpychało zarazem. Jedna przegadana noc, podczas której to bardziej on prowadził monolog, nie robiła z nas dobrych przyjaciół, prawda? A jednak czułam, że coś w środku mnie się rozrywało.
- Żegnaj, Harry - przytuliłam go na pożegnanie i nagle dopadł mnie ból głowy. Wyszłam razem z Harrym na dwór i dołączyłam do reszty, ale chłopak odciągnął mnie jeszcze na ubocze.
- Jade, ja... - odezwał się tak, jakby nie był pewien, czy powinien coś powiedzieć. Urwał, patrząc się w ziemię. Zastanawiałam się, o czym myślał.
- Mam nadzieję, że znajdziesz swoją Przeznaczoną. Wszystko się ułoży, zobaczysz - powiedziałam jeszcze, uśmiechając się delikatnie. Naprawdę miałam nadzieję, że odnajdzie szczęście. Wydawał się być zaskoczony wzmianką o klątwie Amorów.
- Trzymaj się, Jade. Uważaj na siebie. Mam nadzieję, że tobie też się wszystko ułoży. Masz mój numer, jakbyście potrzebowały kiedyś pomocy, wiesz gdzie o nią prosić. - Przytulił mnie ponownie i pogładził przy tym dłonią po plecach. Starałam się zapamiętać tą chwilę, wykorzystałam wszystkie bodźce, by nie móc potem żałować czegokolwiek. Harry pomachał mi jeszcze w drodze do samochodu, gdzie już reszta chłopaków usadowiła się na miejscach.
- Idę na spacer - powiedziałam do Perrie, nie czekając na jej zgodę.
- Ok, coś się stało? - zawołała za mną.
- I pretend it's OK** – zaśpiewałam pod nosem i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie. Śpiewanie to nieodłączna część mojego życia. Gdyby tak i oni mogli być jego częścią? Nie stałą, ale gdybyśmy zachowali przyjacielskie kontakty?
- Jade! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się zaskoczona.
- Niall? - zdziwiłam się, bo zdążyłam już dojść do pobliskiego parku. Musiał za mną biec całą drogę.
- Możesz mi powiedzieć, co się stało? - zapytał zdyszany.
- Co? Przecież nic... - Byłam zaskoczona. Nie potrafiłam ująć w słowa swoich myśli i uczuć.
- Przecież czuję to, co ty. Może mogę ci jakoś pomóc? - spojrzał mi w oczy. Były przepełnione współczuciem. Nie rozumiałam, czym się przejmował.
- Niall... Doceniam to, ale... Ja w zasadzie sama nie wiem, co się dzieje - wymamrotałam, myśląc o tym dziwnym uczuciu, które się nasilało z każdą chwilą. Ból głowy również postępował.
- Ja czuję, że za kimś tęsknisz oraz, że jesteś pomiędzy czymś rozdarta. Jakaś życiowa decyzja, postanowienie - ocenił, przymrużając oko i przyglądając mi się uważnie.
- Już tęsknię za wami - uśmiechnęłam się. - Będzie mi was brakować.
- Naprawdę? Ja też będę tęsknił, Jade. Trzymaj się. Oh, i jeszcze jedno, wymieńmy się numerami telefonów. Będziemy w kontakcie - uśmiechnął się serdecznie.
- Nie wiem czy Perrie... - zaczęłam, widząc w myślach krytyczne spojrzenie przyjaciółki. Była bardzo zadowolona, że już wyjeżdżali, a tym bardziej, że raczej nasze drogi się już nie skrzyżują, bo obiecali opuścić Manchester.
- Nie musi wiedzieć - przerwał mi i podał swój telefon. Chwilę się zawahałam, ale wystukałam rząd cyferek na wyświetlaczu. Blondyn podobnie zrobił z moją komórką. Pożegnaliśmy się ponownie i zostałam sama. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz: co miał na myśli z tą życiową decyzją?
______________________________________________
*I see the light that I'm chasing
A memory, but it's fading
When it's gone I'll be waiting
I know when it's too late -
Widzę światło które gonię.
I wspominam, ale to jest żenujące
Kiedy odejdziesz, będę czekała
Wiem, kiedy jest już za późno
** I pretend it's OK - Udaję, że jest dobrze
~~Tekst piosenki "Pretend it's OK" Little Mix. Zakładam, że każdy zna angielski na tyle dobrze, żeby zrozumieć, ale na wszelki wypadek w wyniku jakiś niejasności ;)
Nicol <3
Świetne!
OdpowiedzUsuńMasz mi tu dać następną część :D Albo jak nie chcesz to będą dwa wyjścia
OdpowiedzUsuń1 . Zobacze u cb w zeszycie
2. Łaskotki :*
~ Marie
W zeszycie tego nie ma ^^ A więc... ........................ NIEEEEEEEEEEE!!!!
UsuńNIE WOLNO! ZABRANIAM!
Usuń6925 wyświetleń... Boże czy tylko ja to widzę?! A imagin CUDOWNY! <3 Kocham go i Ciebie i nie wiem co bardziej... Ehhh, a i właśnie popieram Marie^^
OdpowiedzUsuńWiem, zauważyłam i najpierw zaczęłam się śmiać, a potem: CO?! ŻE ILE?! OMG OMG OMG MAMOOOOOOOOOOOOO!!!!
UsuńHahaha no wybieraj, bo jak xle odpowiesz to więcej już nie napiszę xd
Ciebie, bezwarunkowo Ciebie<3
UsuńZdrajca :c
Usuń~ Marie
Hahah :D
UsuńMusisz szybko dodać następną część :3 ... tak mnie to zaciekawiło że nie wiem :D ...
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję na takie reakcje :)
UsuńA JUŻ WIDZE 7038. m
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG OMG *.*
UsuńJakież to smutne ;(
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę pożegnań zawsze wtedy ryczę jak bóbr... ;(
Rozdział cudowny jak zawsze :*
NN :*
Buziaki :*
A.