Touch of your love
„Hej! Co u ciebie słychać?"
Nie. Usuń.
„Co tam u ciebie? Wszystko w porządku?"
Zbyt na luzie. Usuń.
„Martwimy się o Ciebie! Gdzie jesteś?"
Zbyt emocjonalne. Nie chciałam, aby pomyślał, że mi zależało... czy coś. Eh, byłam głupia. Prawda. Po prostu prawda.
Do: Harry
Od: Ja
Cześć. Odezwij się, proszę. Martwimy się o Ciebie. Jade x
Wysłałam wiadomość i odetchnęłam. Czekał mnie kolejny długi dzień. Zastanawiałam się, ile będzie jeszcze trwać ten dziwny czas, w którym będziemy mieli związane ręce i nie będziemy mogli niczego zrobić w kierunku nawiązania kontaktu z Harrym. Zayn wyraźnie zaznaczył, że (póki co) nie powinniśmy opuszczać domu na długo, na wypadek, gdyby wrócił. Oprócz bezowocnego dzwonienia i pisania smsów do Amora, nic nie mogliśmy zrobić. Rozmyślałam tak sobie, czekając na odpowiedź Harry'ego, która oczywiście nie nadeszła. Czy wszystko z nim było w porządku? Zayn codziennie do niego dzwonił, co jakiś czas również do jego bliskich, z którymi mógł się skontaktować, ale niestety na marne.
Głowa zaczęła mnie boleć od tych myśli. Znowu.
- Jade, jesteś gotowa? - Eleanor stanęła w drzwiach naszego pokoju. Odstąpiłyśmy chłopakom jedno pomieszczenie, a same ścisnęłyśmy się w dwóch pokojach. Któryś z nich zazwyczaj jeszcze zajmował kanapę w salonie.
- Tak, już schodzę - oznajmiłam, wykonując ostatnie machnięcie pędzlem na policzkach. Musiałam je odpowiednio podkreślić, by w ostrym świetle moja skóra wyglądała przyzwoicie.
Perrie natknęła się na ogłoszenie w jednym z naszych ulubionych barów, że szukali zespołu do wynajęcia na kilka wieczorów. Uprzednio konsultując się z nami, złożyła podanie i ku naszej uciesze, zostałyśmy przyjęte. Była zaledwie siedemnasta, ale pierwszego dnia należało przyjść wcześniej, sprawdzić sprzęt, nagłośnienie i się przygotować na każdą możliwą sytuację. Nie chciałyśmy wyjść na nieprofesjonalistki, zwłaszcza, że potrzebowałyśmy trochę więcej pieniędzy. Miałyśmy konto z oszczędnościami, ale wolałyśmy zachować je na czarną godzinę. Za wieczór zaoferowano nam całkiem porządną sumkę, więc chciałyśmy dać z siebie wszystko.
Zapakowałam parę najpotrzebniejszych kosmetyków do torebki, by móc poprawić makijaż tuż przed występem. Sprawdziłam po raz kolejny, czy schowałam ubrania na zmianę i zeszłam po schodach na dół.
- Połamania nóg. - Niall posłał mi szeroki uśmiech, który automatycznie odwzajemniłam. Nie byłam pewna, czy to sprawka jego wpływu na emocje lub aury innych, ale ten chłopak zawsze zarażał swoją pozytywną energią.
- Dzięki. Wpadniecie później na chwilę? - spytałam, dołączając w korytarzu do Jesy, El i Pezz. Brakowało jeszcze Leigh-Anne.
- To będzie zależało od humoru Zayna, bardzo się przejmuje zniknięciem Stylesa i jest trochę spięty. Ale może uda mi się wymknąć na jedną piosenkę. - Mrugnął okiem.
- Jak nie dzisiaj, to jutro. Będziemy tam śpiewać kilka nocy z rzędu. Mają świetne piwo, musisz spróbować - stwierdziła Perrie, a Jesy jej przytaknęła.
- Obsługa jest fantastyczna.
- Już jestem, już jestem! Ugh, nie mogę wytrzymać z moimi włosami! Zawsze muszą się źle ułożyć, gdy trzeba gdzieś wyjść - burknęła Leigh, kiedy zbiegła po schodach i zatrzymała się obok nas.
- To chodźmy, nie możemy się spóźnić. Pierwszego dnia zawsze pojawiają się jakieś komplikacje - zauważyła Jess.
- Nie spalcie nam domu, proszę - powiedziała błaganie Eleanor, rzucając znaczące spojrzenie Louisowi, który wylegiwał się na kanapie w salonie. Pomachał do nas ostetnacyjnie i uśmiechnął się łobuzersko.
- Zajmę się nimi, nie martwcie się. Udanego show, powodzenia - zaśmiał się Niall.
Ruszyłyśmy w stronę centrum, zastanawiając się na głos, co zastaniemy w domu po naszym powrocie.
***
To knock me off of my feet all week
Just a touch of your love
Just a touch of your love - zakończyłyśmy akustyczną wersję piosenki "Touch", która była naszą ostatnią tego wieczoru.
- Dziękujemy bardzo, jesteśmy Little Mix i życzymy wszystkim dobrej nocy! - oznajmiła Perrie, uśmiechając się do publiki. - Widzimy się jutro o tej samej porze.
Rozległy się brawa oraz gwizdy. Złapałyśmy się wszystkie za ręce i ukłoniłyśmy dwa razy. Schodząc ze sceny, pomachałam jeszcze na pożegnanie. Sam występ był cudowny, bardzo brakowało mi śpiewania przed publiką. Nie obyło się bez paru wpadek: mój mikrofon był nieco za cicho ustawiony na początku, potem w połowie piosenki płyta z podkładem się zacięła i włączyła od początku. Na szczęście ludzie byli bardzo wyrozumiali, śmiali się z naszych żartów, często bili brawa, co było niesamowicie budujące.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do El, która podała mi butelkę z wodą prosto z minilodówki za barem.
- Świetny występ - pogratulował nam Danny, właściciel pubu. - Macie ochotę na drinka? Na koszt firmy.
- Grzechem by było odmówić. - Jesy puściła mu oczko i uśmiechnęła się filuternie. Danny odwzajemnił gest i machnął ręką, by podążyć za nim. Dostałyśmy nasze drinki i usiadłyśmy za barem, świętując udany wieczór.
- Masz niesamowity głos, nie mogłem się skupić na robocie przez ciebie! - zaśmiał się Caleb, podchodząc do Perrie. Był barmanem. W trakcie naszego występu uśmiechał się w każdej wolnej chwili, był niesamowicie sympatyczny.
- Dziękuję, kochanie. - Uśmiechnęła się szeroko blondynka i pogrążyła w rozmowie z mężczyzną.
- Która godzina? - spytałam Leigh-Anne, która siedziała najbliżej mnie. Zerknęła na zegarek.
- Po dwudzietsej drugiej. Zbieramy się, co?
- Jestem strasznie śpiąca, ten drink był nieco za mocny - zaśmiała się Jesy, dopijając resztkę niebieskiego alkoholu. - Teraz będę miała kolorowy język!
- Tej pani już wystarczy, dziękujemy - powiedziałam ze śmiechem, gdy Caleb już zamierzał napełnić szklankę Jess.
- Czy teraz moje organy wewnętrzne też są niebieskie? - zapytała śmiertelnie poważnie, a ja o mało nie oplułam się, słysząc jej pijane rozmyślenia.
- Chodźmy już. Do zobaczenia jutro! - zawołała Pezz do Caleba i pomachałyśmy na pożegnanie Danny'emu. Zabrałam swoje rzeczy z oparcia krzesła i rozejrzałam się, sprawdzając czy o czymś nie zapomniałam. Przypadkiem zauważyłam dwóch mężczyzn, którzy przyglądali nam się z dziwnym wyrazem twarzy. Gdy przyłapałam ich na gapieniu się, powiedzieli coś do siebie i wyszli z baru. Hm, dziwne.
_________________________________________________
Hej hej!
Polecam obejrzenie piosenki w multimediach, jest to ta, którą dziewczyny śpiewają w tym rozdziale :)
Miałam dodać dopiero za jakieś dwa dni, ale po prostu musiałam Wam podziękować za te 9000 wejść! WOW! Jestem w ogromnym szoku i nawet się wzruszyłam. Nigdy bym nie pomyślała, że może mnie coś takiego spotkać. Ponieważ, tak trochę zaniemówiłam z wrażenia powiem tylko: Dziękuję. Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ.
(Wzruszona) Nicol <3
*O* ...Proszę Błagam dodaj szybko kolejny rozdział <3 <3
OdpowiedzUsuńNie powinnaś być zdziwiona. Przecież dobrze piszesz.
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuń*O*
OdpowiedzUsuńNext next neeeeeext
świetny blog jaki i opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńTo extra że Jade znalazła nową pracę .! Trzymam za nią kciuki ^^
Mam nadzieję że Leigh-Anne nic się nie stało i tylko troszkę się posiniaczyła ;)
Czekam na nn i życzę dużo weeny :*
http://justgivemeafreelove.blogspot.com/
Super !!!! Super !!!! Super !!!! Super !!!! Super !!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego kończysz w, takim momencie ????
O i Sorry że wcześniej nie komentowałem ale czytałam wszystkie części po kolei i byłam tak ciekawa NEXTA że zapomniałam o komach,
Jeszcze, raz SORRY i obiecuje że teraz będę zawsze komentowała !!
Ojejku dziękuje :) To bardzo miłe z Twojej strony i baaaaaardzo się cieszę, ze będę miała nowego czytelnika!^^ To takie ekscytujące! <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOjeeny :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Leigh nic się nie stało!
OBY :0
Byłoby nie fajnie gdy coś sb zrb! :3
Weeeeeny!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
jejciu co tam się stało. ;>
OdpowiedzUsuńrozdział cudo po prostu
lece nn
buziaki :*
A