czwartek, 24 października 2013

„Rozśpiewana historia” Część 18


Trzymaj się




Wszyscy zasnęliśmy w miejscach, w których siedzieliśmy. Obudziłam się jako pierwsza wczesnym rankiem. Koniecznie musiałam iść do toalety, ponieważ wczorajsze herbatki boleśnie naciskały na mój pęcherz. Wygramoliłam się spod koców oraz spod śpiących przyjaciół i poszukałam łazienki. Domek, który wynajęły dziewczyny na czas naszego pobytu tutaj, był całkiem duży. Naliczyłam 5 pokoi wraz z salonem połączonym z kuchnią i do tego dwie łazienki. Szybko załatwiłam swoje potrzeby, wzięłam też gorący prysznic i przyprowadziłam się do porządku. W końcu wyglądałam jak człowiek, co prawda, ciągle miałam cienie pod oczami, ale nie były one już tak wydatne. Wyszłam z łazienki i wróciłam do przyjaciół. Wszyscy jeszcze spali.

Nagle usłyszałam jakieś szmery i pluski. Rozejrzałam się zaciekawiona w poszukiwaniu ich źródła. Dochodziły chyba zza wyjścia na taras. Ruszyłam w tamtą stronę i uchyliłam cicho drzwi. Pomyliłam się, to nie był taras tylko zejście na plażę, ale sprawcę szmerów znalazłam. Styles siedział na piasku i co jakiś czas wrzucał kamienie do wody. Przyglądałam się mu przez chwilkę. Miałam zamiar usiąść bezszelestnie obok niego, ale nadepnęłam na jakąś gałązkę i spod mojej stopy wydobyło się ciche trzaśnięcie. Harry odwrócił się gwałtownie w moją stronę.

- Nie śpisz?

- Miałam się ciebie spytać o to samo - oznajmiłam, siadając obok niego. Chłopak wbił obojętne spojrzenie w punkt przed sobą. Wzięłam do ręki mały kamyk, po czym zaczęłam się nim bawić i obracać go w dłoniach. - Dziękuję.

- Za co?

- Za wszystko. Za ratunek. Za uchronienie od popełnienia błędu... Naprawdę dziękuję. - Popatrzyłam na niego i miałam nadzieję, że moje oczy mogły dopowiedzieć niedopowiedziane.

- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. - Ciągle wpatrywał się gdzieś przed siebie, ale jego wzrok był jakby martwy. Wiedziałam, że myślami był daleko, daleko stąd. Miał przygarbione plecy, a cienie pod oczami wskazywały na to, że nie spał poprzedniej nocy. Zmartwiło mnie to.

- Co się dzieje? - zapytałam. Chciałam mu pomóc, chciałam choć trochę odwdzięczyć się za jego wsparcie.

- Nic. - Spuścił wzrok i teraz wpatrywał się w piasek.

- Przecież widzę. - Szturchnęłam go lekko w bok, ale ani drgnął. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. - Czy to przeze mnie? 

- Sam chciałbym wiedzieć - westchnął ciężko i znów wbił wzrok w fale bijące o brzeg. Co? Nic nie rozumiałam. A na dodatek rozbolała mnie głowa.

- Harry? - Nie mogłam już wytrzymać tej ciszy. Potrzebowałam odpowiedzi, zwłaszcza po tym, gdy nie zaprzeczył. Czyli jednak chodziło o mnie.

- Jest w porządku, Jade. Możesz sobie iść.

- Super - prychnęłam i podniosłam się. Nie wiedziałam czemu, ale zdenerwowałam się. Zrobiłam coś nie tak? Rozumiałabym, gdyby to Kieran się na mnie złościł - miał do tego pełne prawo, w końcu uciekłam mu sprzed ołtarza. Ale Harry? I jeszcze to, jak mnie odprawił...

- Jade, czekaj. Przepraszam - zatrzymał mnie. - Muszę przemyśleć parę spraw. W samotności.

- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko, prawda? - Nic nie mogłam poradzić na wspomnienie tej nocy, którą razem przegadaliśmy. - Mam wobec ciebie dług za wczoraj.

- Najpierw muszę sam sobie to wszystko jakoś wytłumaczyć. Nie gniewaj się. - Odwrócił się w moją stronę, ale uparcie unikał kontaktu wzrokowego. Było to niesamowicie irytujące.

- Ale co się stało? - dopytywałam się. Wczoraj był niemal zupełnie inną osobą. Śmiało patrzył mi w oczy, a teraz unikał mojego spojrzenia jak tylko mógł. Odsuwał się ode mnie. Co się stało?

- Następnym razem, Jade - odpowiedział w końcu. Westchnęłam ciężko, przestępując z nogi na nogę. Dlaczego nie chciał mi nic powiedzieć?

- Zachowujesz się tak, jakbyś chciał mnie spławić - mruknęłam, krzyżując ręce na piersi. Czułam się urażona i odepchnięta.

- Wybacz. - Na wpół się uśmiechnął, ale zaraz potem na jego twarzy znów pojawiła się ta obojętna maska. Może i nie znałam go od lat, ale wiedziałam, że coś ukrywał.

- Dziś po południu wracamy do domu, do Manchesteru. Perrie was do nas zaprosiła na kilka dni i Zayn się zgodził - zmieniłam temat, by rozluźnić nieco napiętą atmosferę. - Pomyślałam, że może jak już tam będziemy...

- Ja nie jadę - przerwał mi. Co? Jak to?

- C-co? Dlaczego? - wydukałam zaskoczona. Wpatrywałam się w jego oczy, próbując znaleźć w nich jakąś odpowiedź. Miałam wrażenie, że były ciemniejsze niż je zapamiętałam. Wcześniej była to taka radosna zieleń, a teraz były jakby szare, nijakie, zamglone. Jakby chował się za kurtyną oddzielającą go ode mnie. Ból głowy coraz bardziej mi doskwierał.

- Muszę załatwić parę spraw. W zasadzie miałem wyjechać już wcześniej, ale zdecydowałem, że powinienem się jeszcze pożegnać. Tak więc... Cóż, trzymaj się. - Jego usta uformowały się w jedną, prostą linię. Nie mogłam w to uwierzyć. Ledwo przyjechał i już wyjeżdżał? Przecież był w grupie Zayna, nie powinien się z nimi trzymać? A może coś się zmieniło przez te dwa lata? Już nie byli przyjaciółmi?

Nie zdążyłam nawet zareagować. Amor poklepał mnie sztywno po ramieniu i po prostu odszedł. Zostawił mnie samą na plaży. Byłam w totalnym szoku i nawet nie wiedziałam, co powinnam była zrobić. Moje dłonie same zacisnęły się w pięści. Zaskoczenie zaczęło się przeradzać w gniew. Nie miałam pojęcia czemu, ale byłam wściekła.

***Louis***
- Oh, tutaj jesteś! Wszędzie cię szukaliśmy, gdzie by... - Nie zdążyłem nawet dokończyć zdania, bo dziewczyna przeszła szybkim krokiem przez korytarz i trzasnęła z całej siły drzwiami pierwszej lepszej sypialni, do której doszła. - ...łaś... - dokończyłem.

- Co się stało? - spytał zdziwiony Niall.

- Nie mam zielonego pojęcia. Ale sądzę, że ktoś powinien tam do niej pójść. Najlepiej jakaś oddana przyjaciółka. - Popatrzyłem znacząco na Eleanor, uśmiechając się zaczepnie.

- Pfff, faceci - wywróciła oczami i już zmierzała w kierunku pokoju, w którym się schowała Jade.

- "Pfff, faceci" - naśladowałem jej sposób mówienia. Prychnęła tylko na moje zaczepki.

Nagle Liam zerwał się z kanapy. Pobladł na twarzy. Już miałem zadać pytanie, co takiego wyczytał z czyichś myśli, ale mnie wyprzedził.

- Harry wyjechał.

___________________________________________________

Siemkaaa :3 
Miałam dodać jutro, ale nie wiem czy będę miała czas :( 
Tak więc to chyba lepiej, bo nowy rozdział macie już dzisiaj! :) A tutaj taki mały zwrot akcji... Hyhyhy :D
I jak się podobało??? Zaskoczeni? :D


Nicol <3

8 komentarzy:

  1. Przez ciebie spóźnimy sie na różaniec >.< musiałam przeczytać i już ^.^ chcem kolejną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) Bardzo mnie to cieszy <3
      OMG RÓŻANIEC!!!!!!! ZAPOMNIAŁAM! -,-

      Usuń
  2. Hah. A ja już po różańcu. Imagin <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG *.................* Dalej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu genialne! *O*
    Zapraszam do mnie ;)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbiję Cię Jak, powiedz mi jak Hazza idioto mogłeś to zrobić!!! Aw jestem wściekła!
    iDE czytać dalej
    buziaki ;*
    A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥