środa, 23 października 2013

„Rozśpiewana historia” Część 17


Czy możemy zostać przyjaciółmi?



- Chyba się budzi.

Jedno mrugnięcie: wszystko było zamglone, a ostre światło sprawiło, że miałam ochotę znów zapaść w sen.
Drugie mrugnięcie: już trochę lepiej, ale nadal widziałam tylko rozmazane twarze, no i to przenikliwe światło...
Trzecie mrugnięcie.
Czwarte.
Piąte.
Byłam na dobrej drodze, przynajmniej widziałam już kształty. Czy ktoś mógł wyłączyć tą okropną lampę?

- Jade? Słyszysz mnie?

Teraz zamrugałam szybko i raptownie. W głowie mi szumiało oraz czułam okropny ból w skroniach. I palce mnie okropnie piekły. Podniosłam rękę do głowy. Cholera, co się stało? Czułam się jakbym miała ostrego kaca.

- Ugh, moja głowa - syknęłam, gdy kolejny ruch wywołał eksplozję bólu. Wszyscy zgromadzeni odetchnęli z ulgą. Nagle sobie przypomniałam, co się stało: ucieczka, mętlik w głowie, za dużo emocji na raz, lodowata woda, wyczerpanie, ciemność.
Przeszedł mnie dreszcz. Dźwignęłam się na łokciach i usiadłam po turecku na kanapie. Byłam okryta chyba dziesięcioma kocami! Czułam jak zesztywniałe kości przeskakują na swoje miejsce.

- Jak się czujesz? Może chcesz gorącej herbaty? - zapytała Leigh-Anne. Przytaknęłam z chęcią, zdając sobie sprawę z tego, jak sucho miałam w gardle. Dziewczyna się uśmiechnęła i wyszła z pomieszczenia. Wszyscy się we mnie wpatrywali z uśmiechem, ale w powietrzu wisiała napięta atmosfera. Spuściłam głowę zawstydzona. Nadal nie wiedziałam jak powinnam się zachować, co miałam zrobić? Jak ja spojrzę w twarz Kieranowi?

- Tak się o ciebie martwiłam.

Podniosłam głowę. Perrie patrzyła się na mnie troskliwie. Pochyliła się ku mnie i mocno uściskała. Wtuliłam się w jej ciepłe ciało i schowałam twarz w miękkich włosach. Mimowolnie z moich oczu pociekły łzy. Eh, a już myślałam, że wczoraj wylałam z siebie wszystko.

- Proszę, nigdy więcej tak nie uciekaj. Tak bardzo się bałam... - chlipnęła. Również  zaczęła płakać. W moich oczach pojawiły się nowe łzy. Jak ja mogłam chcieć ich wszystkich zostawić?

- Przepraszam - wydusiłam z siebie. - Tak bardzo przepraszam.

- Nie masz za co. Ja na twoim miejscu zrobiłbym to samo. Chyba... Chyba się trochę pośpieszyliśmy - powiedział Kieran. Nie byłam w stanie podnieść na niego wzroku, tak bardzo się wstydziłam. 

Harry nie miał racji. Kochałam Kierana, ale jak brata. Był moim przyjacielem, mogłam na niego liczyć i był przy mnie, gdy tego najbardziej potrzebowałam, ale nie czyniło go to tym jedynym. Mimo wszystko bardzo się cieszyłam, że go miałam. Aczkolwiek nasza przyjaźń wisiała na włosku albo nie było już nawet o czym mówić.

- Kieran, j-jest mi t-tak przykro... - zaczęłam. Perrie odsunęła się nieznacznie by dać nam nieco więcej przestrzeni, a mimo to poczułam się odkryta i jeszcze bardziej skurczyłam się w sobie.

- Jade, nie przepraszaj - przerwał mi. - Rozumiem. Nie przemyśleliśmy dobrze tego wszystkiego. Niepotrzebnie naciskałem. To ja cię przepraszam.

- Oh, Kieran... - wyjąkałam, a chłopak od razu do mnie podszedł i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego mocno, jakby to od tego zależało, czy zostanie, czy odejdzie. - Nie odejdziesz prawda? Nie zostawisz mnie? Możemy się p-przyjaźnić? Proszę... - załkałam, zdając sobie sprawę, jak to okropnie brzmiało. 

Był dla mnie bardzo ważny. Wniósł do mojego życia coś niezwykłego, coś radosnego, co tymczasowo wypełniło tę pustkę w moim sercu. Nie chciałam, aby teraz odchodził, mimo że nie mogliśmy być razem. Żałowałam, że nie zostaliśmy przyjaciółmi już wcześniej.

- Postaram się - pokiwał głową, a mnie wypełniła ulga. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Wszyscy zdawali się być tacy ciepli!

- Twoja herbata, Jade. - Leigh podała mi kubek, z którego unosiła się para i zapach malin. Kieran odsunął się ode mnie powoli, niechętnie.

- Dziękuję - powiedziałam i chwyciłam kubek. Przyjemnie grzał moje zmarznięte dłonie.

Wszyscy usiedli wokoło mnie na kanapie. Eleanor oczywiście dorzuciła mi do herbatki imbiru, który miał działanie rozgrzewające. Przyjaciółka również nuciła cicho pod nosem, niby bez powodu, ale czułam, jak krew płynęła z dodatkową energią w moich żyłach. Zostałam opatulona kocami, a ciepło które biło od moich przyjaciół dodawało mi trochę otuchy. Włączyliśmy jakiś film i siedząc tak blisko siebie, rozmawialiśmy o wszystkim, co radosne, przyjemne i miłe. Strzelałam, że taki komunikat od Liama dostali wszyscy oprócz mnie.


- Zgadłaś - zabrzmiało w mojej głowie. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam łyk z kubka. W najbliższym czasie wypiłam chyba z dziesięć kubków herbaty malinowej z imbirem. Musiałam się nieźle odwodnić, skoro cały czas mi się chciało pić. Jedno mi tylko nie dawało spokoju: gdzie się podziewał Harry? Nie podziękowałam mu nawet za pomoc.

__________________________________________________________

Hejka moje skarby!
Bardzo Was przepraszam, ale zupełnie nie miałam ostatnio czasu :( Wchodzę dzisiaj na bloga, patrzę... a tam 8000 wejść!!! WOW! Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę! Żadne moje słowa nie wyrażą tego, jak bardzo jestem Wam wdzięczna :) KOCHAM WAS!!!
Nie sądziłam  że aż tak bardzo spodoba się Wam ostatni rozdział. Muszę przyznać, że zostałam bardzo mile zaskoczona :) Dziękuje Wam z całego serca! Bardzo przepraszam, że nie odpowiedziałam na Wasze komentarze, ale naprawdę nie miałam czasu. Dorwałam się do laptopa tylko na chwilkę, bo jutro test z historii, zdolny Ślązak z niemieckiego... A za chwilę różaniec!!! 

Nicol <3

4 komentarze:

  1. Ja tu wracam z karate zmęczona. Przybita myślą o moich jutrzejszych kartkówkach. Patrze czy nie ma tu czegoś nowego. A tu SUPRISE i jest! Odrazu chęć do życia wraca!

    Świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww matko tak bardzo mi miło się zrobiło <3 Dziękuję :)

      Usuń
  2. Suuper. To jest świetne. <3
    Od razu się humor troche poprawia.;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku. Takie słodkie.
    lece dalej ;*
    Buzikalki ;*
    A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥