Czeeeeeeść :) Oto kolejny rozdział^^ Mam nadzieję, że się Wam spodoba... :D
„Książę i żebraczka” Część 5
Ostatnie elementy układanki
-„Czy… Czy to twój tata cię
tak pobił?”
Zamarłam. Moje palce wydały
się być takie interesujące… Nie podnosiłam wzroku na chłopaków. Bałam się.
Bałam się, że mnie wyśmieją… Ale tata mnie kocha, tylko czasem nie panuje nad
emocjami…
-„To było niechcący… Po
prostu za dużo wypił… On mnie kocha…”- wyszeptałam nie ruszając ani o milimetr.
Wzrok wbiłam w blat stołu. Od kilku lat w myślach powtarzam sobie to zdanie:
„Tata mnie kocha”. Nie potrafi tylko przestać pić, to przez alkohol go tak
ponosi. Gdyby nie to, to byłoby w porządku…
Nim się spostrzegłam byłam
już w ramionach blondyna. Przytulił mnie do siebie opiekuńczo. Ten gest
spowodował, że moja tama nie wytrzymała i po prostu pękła. Z moich oczu zaczęły
wypływać łzy. Wtuliłam się w jego ciepłe ramię i spróbowałam opanować szloch,
ale bezskutecznie. Otwarta rana w moim sercu piekła niemiłosiernie. Ja tylko
chciałam się poczuć bezpiecznie… Chciałam się poczuć kochana, potrzebna…
Niestety nie było mi dane dorastać w takich warunkach.
-„Ciii…”- Niall szeptał mi
do ucha uspokajająco. Głaskał mnie po głowie. To było takie miłe z jego strony…
Przecież wcale nie musiał. Nie musiał mnie pocieszać, ale mimo wszystko on to
robił. Było to dla mnie troszkę niezrozumiałe, ale bardzo miłe.
-„Już w porządku, Rose. Już
wiemy… Już nic ci nie grozi…”- do uścisku dołączył się Harry. Ukradkiem
zobaczyłam, ze Niall ma szklanki w oczach. Czemu? Harry objął mnie i blondyna.
Przypominał mi teraz takiego starszego brata.
-„Dziękuję…”- powiedziałam
tak wdzięcznie jak tylko mogłam. Po chwili sobie coś uświadomiłam. Odsunęłam
się powoli od chłopaków.
-„Która godzina?”- zapytałam
lekko przerażona. Przecież muszę zarobić 1000 funtów , a mam tak
mało czasu…
-„Dochodzi już
dziewiętnasta. Spałaś prawie cały dzień, ale to dobrze, bo trochę odpoczęłaś.”-
pogłaskał mnie po plecach Harry. Dziewiętnasta kolejnego dnia? O Boże… Mam już
mniej niż tydzień… Głowa rozbolała mnie w jednej chwili…
****Harry****
Znowu. Znowu ten nieobecny
wzrok. Zobaczyłem go wczoraj na ulicy i w nocy, gdy powiedziałem jej, że musi
tu trochę zostać. Rose bardzo pobladła.
-„Wszystko w porządku…?
Rose?”- potrząsnąłem ją lekko za ramiona. Wpadła jakby w trans… Wymamrotała coś
o tygodniu i zaczęła powoli zamykać oczy. Szarpnąłem ją mocniej. Zamrugała
kilkakrotnie, ale odzyskała świadomość.
-„Muszę iść…”- powiedziała
cicho.
-„Jak to? Gdzie?”- zdziwił
się Niall. Był tak samo zaniepokojony jak ja.
-„Pracować…”- wstała z
krzesła, ale zachwiała się na nogach. Podtrzymaliśmy ją. Oczy znowu zaszły jej
tą mgłą. Musi coś w środku głęboko przeżywać. Nie chodzi już chyba o jej tatę.
A może jest jakoś powiązany z tą sytuacją?
Wziąłem ją na ręce. Była
taka słaba… Chciała zaprotestować, ale była już na wpół przytomna. Mamrotała
coś pod nosem, a potem oplotła ręce wokół mojej szyi i dźwignęła się, by być
bliżej mnie. Widziałem jak z trudem stara się na mnie spojrzeć, ale
bezskutecznie. Powieki odmawiały jej posłuszeństwa.
-„Ale ja muszę pracować…
Muszę… Bo inaczej…”- urwała. Łza spłynęła jej po policzku.-„Bo Lenny się zajmie
mną i tatą…”
Głowa opadła jej bezwładnie
do tyłu, a ciało zupełnie znieruchomiało. Zaniosłem ją do łóżka. Podpiąłem do
kroplówki i otuliłem kołdrą. Dotknąłem jej czoła, było rozpalone, a twarz
wykrzywiał grymas. Niall, jakby czytając w moich myślach, przyniósł nasączoną
zimną wodą ścierkę i położył na jej rozgrzanym czole.
-„I co teraz?”- zapytał
bezradnie.
-„Powiedziała coś o jakimś
Lennym… Że jak nie będzie pracować, to ten Lenny zajmie się nią i jej tatą…”-
powtórzyłem.
-„Chodzi o pieniądze. Pewnie
są winni temu Lennemu jakąś kwotę, a na spłatę mają tylko rzekomy tydzień. Jej
tata jest alkoholikiem, więc nawet nie próbuje jej raczej pomóc, a ona sama
pracuje noc i dzień, by spłacić dług.”- pokręcił głową Niall.
-„Wow… No nieźle
wymyśliłeś.”- wyśmiałem teorię blondyna.
-„No co? A nie może tak
być?”
-„W sumie… W sumie to nawet
prawdopodobne… Jak na to wpadłeś?!”- zdziwiłem się.
-„Za dużo seriali
kryminalnych…”- zaśmiał się cicho.
-„Taaaaa, za dużo.”-
przytaknąłem. Parsknąłem śmiechem krótko.
-„Idź spać. Już dobę jesteś
na nogach, długo nie pociągniesz tak…”- poklepał mnie po ramieniu blondyn.-„
Dam znać jak się obudzi.”
-„Dzięki.”- szepnąłem i
poszedłem do salonu zdrzemnąć się chociaż chwilkę na kanapie.
C.d.n...
Nicol <3
(P.S. Zachęcam do komentowania! Komentarze bardzo motywują no i... uwielbiam je czytać! <3 )
Cudne <3
OdpowiedzUsuńTen imagin jest taki przejmujący... Nie mogę się oderwać! Kocham!!!
OdpowiedzUsuń