poniedziałek, 23 września 2013

Liaś^^

No heeeeeeej! Oto totalny spontan! Przed chwilą go napisałam i mam nadzieję, ze nie jest aż taki kiepski... Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam :( Przepraszam!


Liam


-„Wracaj tu, suko!”- wrzasnął Danny. Biegłam małym korytarzem w naszym domu, co chwila potykając się o własne nogi. Oczy miałam zamknięte, a ręce desperacko trzymały się ścian, abym nie upadła.  Poczułam jego uścisk na moim nadgarstku. Odwrócił mnie brutalnie do siebie i spoliczkował.
-„Masz ode mnie nie uciekać.”- syknął i wymierzył kolejny cios w mój policzek. Jęknęłam cicho, bojąc się, że wywołam kolejne uderzenie pełne furii. Poczułam jak gorąco zaczyna spływać wzdłuż mojej wargi. Cholera.
Danny zachwiał się. Był mocno pijany. Bałam się go. Bardzo. Już nie raz się zdarzyło, że podniósł na mnie rękę. Nie wiem tylko czemu na to pozwalam. A no tak… Bo się boję.
Danny popchał mnie, a ja upadłam na ziemię. Zaczął kopać po brzuchu, po ramieniu… Skuliłam się. On mnie przecież zabije…
Teraz albo nigdy. Poczułam, ze jak czegoś nie zrobię to mogę się pożegnać z życiem. Odhaczyłam go stopą, on stracił równowagę i upadł. Podniosłam się z prędkością błyskawicy i pognałam schodami na dół i do wyjścia. Adrenalina w moich żyłach pulsowała dając mi siłę, której tak naprawdę nie miałam,  na ucieczkę. Słyszałam za sobą siarczyste przekleństwa blondyna i jego ciężkie kroki. Biegł za mną. Pędziłam na oślep przed siebie byle dalej od niego. Moje długie, blond loki opadały na zapłakane oczy utrudniając mi widoczność. Powoli traciłam siły, a nogi bolały od nadmiernego wysiłku. Nigdy w życiu tak szybko nie biegłam. Chciałam od niego uciec. Chciałam być bezpieczna, a przy nim to nie jest możliwe.
Zderzyłam się z kimś, a ten ktoś oplótł mnie rękami i przytrzymał w miejscu.
-„Boże, spokojnie. Nic pani nie jest?”- zapytał.
-„Proszę mnie puścić! Ja muszę uciec!”- rzuciłam rozpaczliwie i zaczęłam się zastanawiać, czy owy człowiek mnie rozumie przez mój łamiący się głos. Zaczęłam się wyszarpywać z jego ramion, ale sprawiło mi to ból przez siniaki na moich rękach.
-„Co się stało? Proszę się uspokoić… Ciii… Będzie dobrze…”- chłopak zaczął mnie gładzić uspokajająco po głowie. Zdziwiłam się, gdy poczułam się bezpiecznie…
-„Ej! Ty! Zostaw ją! Ona jest moja!”- usłyszałam głos Danna. Podskoczyłam jak oparzona i w panice zaczęłam się wyszarpywać. Chłopak nie chciał mnie puścić. Jego silne ramiona oplatały moją talię i trzymały ciasno przy sobie.
-„Przed nim uciekasz?”- zapytał szeptem. Pokiwałam twierdząco głową, a po moich policzkach spłynęły ciurkiem łzy.-„ Spokojnie. Nic ci się nie stanie. Obiecuję.”
Chłopak przeciągnął mnie za siebie i ochraniał własnym ciałem.
-„Ta pani chyba nie chce się z panem widzieć.”- powiedział grzecznie.
-„Ale ja mam to, kurde, w dupie! Ona jest moja! Odczep się pan!”- Danny się zamachnął, ale wysoki chłopak złapał za jego łokieć tuż przed zetknięciem z jego ciałem.
-„Proszę zostawić ja w spokoju. To ostatnie ostrzeżenie.”- syknął mój wybawiciel. Cały czas stałam za jego plecami trzęsąc się ze strachu. Trzymałam się kurczowo jego lewego ramienia i z przerażeniem patrzyłam na mojego byłego narzeczonego.
-„Co pan! To moja laska, mogę z nią robić co chcę! [T. I.]! Chodź tu, kurde, i powiedz temu sukinsynowi, żeby się odwalił!”- zwrócił się do mnie. Mimowolnie zaszlochałam i skuliłam się za chłopakiem.
-„[T. I.]. Chodź. do. mnie.”- warknął groźnie Danny. Zatrzęsłam się na jego słowa. Byłam przerażona. Panicznie nie chciałam wrócić do domu. Nie chciałam, aby się to już więcej powtórzyło…
-„Suka.”- fuknął blondyn, a chwilę potem leżał już na ziemi powalony przez oszołamiającego bruneta. Patrzyłam z szeroko otwartymi oczyma na całą sytuację z niedowierzaniem. Chłopak chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie, byle dalej od mojego narzeczonego. Czułam ostre pieczenie na dolnej wardze, a po policzkach lały się łzy. Zatrzymaliśmy się przed budynkiem. Brunet otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił do środka. Zawahałam się. Stałam jak wryta. Nie chciałam kolejnych siniaków… Ran… Kolejnych przykrych doświadczeń…
-„Nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję. Możesz mi zaufać… Chcę ci tylko pomóc.”- patrzył mi prosto w oczy ze współczuciem. To chyba najszczersze emocje jakie kiedykolwiek widziałam. Coś we mnie drgnęło, pozwoliło na wejście do środka. Niepewnie zrobiłam pierwszy krok i przeszłam przez próg. Chłopak był tuż za mną. Poprowadził do salonu i usiadł na kanapie. Wyczekująco patrzył na mnie dając mi znak abym usiadła obok niego. Przestąpiłam z nogi na nogę w niepewności. Chłopak widząc moje zdenerwowanie wstał i… po prostu mnie przytulił. Wystraszył mnie lekko tym gestem, ale było to w sumie miłe. Nikt nie okazywał mi takich przyjacielskich chęci. Poczułam jak po raz kolejny moje policzki są mokre.
-„Jestem Liam Payne. Mam dwadzieścia lat i mieszkam w Londynie w tym oto budynku. Interesuję się muzyką, taka jest też moja praca. Kiedy byłem mały miałem żółwie, ale teraz nie mam żadnych zwierząt. Mam dwie siostry- Ruth i Nicol, a także najlepszych czterech przyjaciół na świecie. Pochodzę z miasteczka Wolwerhampton.”- mówił szybko, ale wyraźnie. Nie rozumiem, po co mi to wszystko mówi???
-„Ummm…”- wydukałam, nadal będąc w jego uścisku.
-„Mówię ci to wszystko, abyś chociaż trochę mi zaufała. Chcę dla ciebie jak najlepiej, uwierz mi. Jak masz na imię?”
-„[T. I.]… Dziękuję.”- chlipnęłam. Poczułam jak chłopak się uśmiecha.
-„Nie ma za co. Masz piękne imię.”- pogłaskał mnie czule po głowie.
Liam opatrzył moje rany, okazało się, że mam rozciętą wargę. Poznałam też Harry’ego, Nialla, Louisa i Zayna- jego przyjaciół. Wszyscy byli wspaniali. Bardzo mi pomogli. Gdyby nie oni, pewnie nadal byłabym bita przez Danna, a może już bym leżała pod ziemią? Kto wie? Wazne jest to, że mam teraz prawdziwych przyjaciół, którym mogę zaufać. Oni o mnie dbają. To takie piękne uczucie…
****5 miesięcy później*****
-„Um, [T. I]? Mogę wejść?”- zapukał do moich drzwi Liam. Teraz mieszkam razem z chłopcami. Oni są wspaniali! Podarowali mi dom, mimo że nie mogę dać im nic w zamian. Na razie.
-„Jasne.”- uśmiechnęłam się, a zza framugi wyjrzał mój przyjaciel. Wyglądał… Hmmm… smutno.
-„Coś się stało?”- wystraszyłam się. Nie chciałam, aby było coś nie tak. Zwłaszcza zależało mi na Liamie. Cóż… Tak, zakochałam się nim. Jest dla mnie bardzo ważny. Dzięki niemu mam teraz takie wspaniałe życie.
-„Muszę cos ci powiedzieć… Ale, proszę nie przerywaj mi.”- usiadł na łóżku obok mnie.-„ Ja… Ja cię kocham…”
Zamurowało mnie. To chyba jakiś sen! To spełnienie moich marzeń! Cos niewyobrażalnie pięknego!
-„Zrozumiem jeśli nie chcesz mnie znać, musiałem to powiedzieć bo już nie wytrzymywałem. Przepraszam, pójdę już.”- spuścił głowę i wstał z łóżka. Złapałam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Oparłam głowę o jego ramię i szepnęłam:
-„Tez cię kocham, Liam. Bardzo.”
Chłopak uniósł mój podbródek i złączył nasze usta w pocałunku. Najpiękniejsza chwila całego mojego życia.



 -Koniec-

Nicol <3

9 komentarzy:

  1. <3 <3 i jeszcze raz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 to takie słodkie <3 i czekam na dalszą część Rozśpiewanej historii !!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana!!! <3 Postaram się ją dodać jak najszybciej^^

      Usuń
  3. Jeszcze nie wiem, mam strasznie dużo na głowie (szkoła -,-") A no i jeszcze staram się napisać na konkurs w szkole opowiadanie fantasy więc bardzo przepraszam :( Postaram się dodać coś nowego jak tylko będę mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, opowiadanie... Ale wyślesz mi je na mejla jak bedzie gotowe? Prosze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem... Będzie się diametralnie różniło od tego co jest tutaj... Jak piszę coś do szkoły to jest wielka różnica pomiędzy tym a wypracowaniami :P Ale pomyśle nad tym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko co jest napisane przez Ciebie jest dobre. Nawet bardzo dobre. Wyślijjj, plijjjssss!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łał! Po prostu brak mi słów!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥