To nie twoja wina
***Harry***
Rzuciłem szklanką, którą trzymałem w ręce, o ścianę. Miałem ochotę zebrać talerze i po kolei wszystkie rozbić w drobny mak.
- Harry! Uspokój się! – Niall złapał mnie za rękę, kiedy zamachnąłem się, aby roztrzaskać o ścianę solniczkę, którą zgarnąłem ze stołu. - Przecież Jade żyje i wszystko jest dobrze.
- Nic nie jest dobrze! Widziałem, jak umierała! Przeze mnie. Zmusiłem ją do tego głupiego rytuału! - krzyknąłem, po czym schowałem twarz w dłoniach i dodałem ciszej - To wszystko moja wina. Prawie ją straciłem, przez własną naiwność.
- Do niczego jej nie zmuszałeś! I to nie była twoja, cholerna, wina! - Głos Nialla był głośny i stanowczy. Zaskoczył mnie. Zazwyczaj panował nad emocjami, ale tym razem był widocznie zdenerwowany. Wziął głęboki oddech. - Nikt z nas nie przewidział tego, co się wydarzyło. To nie twoja wina. My wszyscy powinnyśmy być bardziej czujni.
- Ale...
- Nie ma żadnego „ale", Harry. Nie ty zawiniłeś - przerwał mi i spojrzał prosto w oczy. Poczułem falę spokoju.
- Dzięki. Wiem, że chcesz pomóc, ale zagłuszanie mojego poczucia winy nic nie da.
- A właśnie, że da. Może uda ci się racjonalnie pomyśleć – westchnął. Przez chwilę chodził nerwowo po pokoju, ale ostatecznie usiadł na nieco obskurnym, motelowym krześle. - To co teraz?
- Nie wiem. To zależy od Jade. Pewnie nie będzie chciała mnie teraz już nigdy widzieć. - Zamknąłem oczy i usiadłem na podłodze pod ścianą, nie przejmując się szkłem porozrzucanym wszędzie wokół.
Boże, co ja sobie myślałem? Avalon nam chciała pomóc, mhm, oczywiście. Brawa dla mnie.
Tak łatwo dałem się jej omotać... Nie mogłem uwierzyć w to, że byłem taki głupi. Chyba za bardzo dałem się ponieść marzeniom o ponownym ujrzeniu Jade.
- Rozmawiałem z nią wczoraj przed tym wszystkim. Wiesz co? Może i ta klątwa skutecznie jej uprzykrza chociażby myślenie o tobie, ale ona się nie poddaje. Nie mogłem odczytać nic z jej aury, ale jestem pewien, że coś do ciebie czuje.
Wyprostowałem się i nieco rozluźniłem. Czułem bolesne pulsowanie w skroniach, ale było mi cieplej na sercu.
- Dzięki, Niall. Za wszystko.
- Jesteś moim przyjacielem. Skoczę za tobą choćby w ogień - zaśmiał się, a ja się lekko uśmiechnąłem. Co jak co, ale przyjaciół sobie dobrać potrafiłem. Najlepszych na świecie. - Harry, musisz wiedzieć, że nie ważne co się stanie, my jesteśmy z tobą. Zawsze możesz na nas liczyć - powiedział to wszystko z taką szczerością w głosie. Tylko Niall potrafił włożyć wszystkie swoje uczucia do wypowiadanych przez siebie słów.
W końcu nad nimi panował, więc nie powinno mnie to dziwić, ale cóż. Za każdym razem zaskakiwał mnie swoim wsparciem.
- Skończyliście już tą waszą „męską gadkę"? Niedobrze mi się robi. - Wywróciła oczami Avalon.
- To teraz już wiesz, co czujemy, patrząc na ciebie - odezwała się Leigh-Anne, która właśnie weszła do pokoju. Avalon zmroziła ją tylko wzrokiem, a Leigh uśmiechnęła się pod nosem, widząc reakcję czarownicy. - Zayn dzwonił - poinformowała nas.
- Coś nowego? - zaciekawił się Niall.
- Mhm, nie uwierzycie. Ta wampirzyca się obudziła. Ma na imię Angelica i jest byłą Liama. No i mają mały problem - westchnęła ciężko.
- Że co? To była dziewczyna Liama? I jaki problem? - Niall zadawał pytanie za pytaniem, a ja próbowałem sobie to wszystko jakoś poukładać, ale nic nie trzymało się kupy.
Z czym jeszcze będziemy musieli się zmierzyć? Jakbyśmy nie mieli wystarczających kłopotów.
- Chyba ja wiem - parsknęła śmiechem Avalon.
- Coś ty znowu zrobiła? - zapytałem z irytacją.
Naprawdę? Nie dość bólu nam zadała? Miałem jej już powyżej uszu.
- Ależ nic takiego - uśmiechnęła się złośliwie.
Czy ja już mówiłem, że jej nienawidzę?
Szczerze.
Dozgonnie.
***Eleanor***
- Um, hej? Co tam? - zapytałam, jak gdyby nigdy nic, ale jednak nieco przestraszonym głosem.
Oczywiście, to ja wyciągnęłam najkrótszą słomkę i to ja musiałam udać się na pogawędkę z naszą nową „przyjaciółką". Czy tylko ja uważałam, że trzeba było wymyślić lepszy plan? Co jeśli Angelica zaatakuje każdego, kto tu do niej przyjdzie?
- Hm, nie wiem. Jestem głodna. A tam? - wyszczerzyła się złośliwie.
Przełknęłam głośno ślinę i usiadłam na fotelu naprzeciwko Angeliki. Wdech i wydech, spokojnie. Nie można było pokazać, że się jej boi.
- Bywało lepiej.
- Oh, wierzę. Nie ma to jak przesiadywać w domu z kimś, kto może cię zabić w ułamku sekundy - zacmokała teatralnie z udawanym przejęciem. - Jak tam Li? Sądzę, że ma się już lepiej, odkąd mu zaśpiewałaś.
- Skąd wiesz... - nie rozumiałam.
Ostatnio wszyscy wiedzieli o moim darze ot tak. Ugh.
- Słyszę nawet najcichszy szmer w tym domu. Nie trudno wyłapać wasze rozmowy, a co dopiero twój śpiew. No dobrze, to jak to jest być Medicusem?
- Medicusem - powtórzyłam tępo.
Rzadko się zdarzało, aby ktoś znał łacińską nazwę Uzdrowicieli. Wiele osób nawet nie było świadomych naszego istnienia.
- Tak, jakie to uczucie? - zaśmiała się.
Miała piękny głos. Niczym dzwonki.
- Dobrze jest być w stanie pomóc - stwierdziłam.
Nie wiedziałam, jak inaczej odpowiedzieć na to pytanie. Angelica przekrzywiła głowę w lewo i przyjrzała mi się.
- Wiesz, że możesz oddać komuś swoje życie?
- Co proszę? - Po raz kolejny mnie zaskoczyła.
- Chyba nie wiesz - skwitowała krótko. - Twoi przyjaciele nadal boją się tu przyjść? Biedulka. Oczywiście, to ty musiałaś wybrać najkrótszy patyczek. Dzielna jesteś. Imponujesz mi. Ale z resztą, który Medicus taki nie był?
- Znałaś innych, takich jak ja? - zapytałam zafascynowana.
Nigdy nie poznałam innych Uzdrowicieli, prócz rodziny ze strony mamy.
- Jasne. Dwóch czy trzech.
- Ale... chwileczkę, o co ci chodziło z tym oddaniem życia? - Miałam wrażenie, że moje myśli to chaos. Nie myślałam logicznie, Angelica wprowadziła mnie z równowagi. Najwidoczniej o to jej chodziło.
- Zawsze masz taką opcję. - Wzruszyła ramionami. - Jeden jedyny raz możesz komuś pomóc i wyleczyć go, nawet z bardzo ciężkiej choroby śmiertelnej. Wtedy ta osoba zostaje uzdrowiona, ale ty...
- ...umieram - dokończyłam za nią w osłupieniu.
W udawanym osłupieniu. Oczywiście, że o tym wiedziałam. Jednak lepiej było czasem udać głupią i pozwolić się chełpić wiedzą innym. Kiedyś przyjdzie czas, kiedy będzie można odwrócić ją przeciwko nim. Angelica kupiła moją grę aktorską.
- Tak. Tylko mówię. Skoro nie wiedziałaś, to dobrze, że teraz już wiesz, prawda? Zawsze lepiej wiedzieć - stwierdziła i odrzuciła włosy do tyłu. - A propos, wy zdajecie sobie sprawę z tego, że wiem, że oni są tuż za drzwiami?
- Tak, mówiłam im, że tak będzie, ale mi nie wierzyli - zaśmiałam się.
- Patrz na to - zachichotała.
W wampirzym tempie podbiegła do drzwi i otworzyła je na oścież. Do pokoju powpadali Zayn oraz Louis, którzy podsłuchiwali oparci o nie. Wybuchłyśmy śmiechem.
Angelica była zupełnie inna niż nam się wydawało. Była naprawdę w porządku. Podejrzewałam, że pewnie była jakaś rzecz, która ją odpychała od bycia taką przez cały czas.
____________________________________________________________
No cześć! :3
Przybywam do Was z rozdziałem z okazji zakończenia roku 2013!!!! WOW! Muszę przyznać, że to był naprawdę fajny rok. Nie wiem czemu miałby być zły. Mój był całkiem ok, a Wasz?
Cóż.... zdradzę Wam tajemnicę... Ten rozdział jest też z okazji 25000!!!!!
OMG OMG OMG (wiecie co dalej, nawet nie chce mi się tego wszystkiego już pisać, bo to nie ma sensu, wiecie jak bardzo się cieszę :) Kocham Was <3 ) OMG OMG OMG OMG OMG OMG
To wspaniałe, że te wyświetlenia cały czas idą w górę i wyżej i wyżej i jeszcze wyżej... Teraz moje statystyki to średnio 300 wyświetleń dziennie!
Wow, prawda? Wczoraj było 610 wyświetleń! Jednego dnia!
Mam też odbiorców na całym świecie! Masakra jakaś! (ale oczywiście pozytywna :P )
Kto wie gdzie jest Malezja? O_o :D
No cóż... co mogę jeszcze powiedzieć? Dziękuję Wam z całego serca, (to pewnie już wiecie) , jestem prze szczęśliwa (to pewnie też), wzruszona (to może Was zaskoczyło) no i... radosna jak nigdy! Kocham Was, dajecie mi siłę do dalszego pisania. To wszystko dzięki Wam! To dzięki Wam piszę, publikuję, uśmiecham się czytając Wasze komentarze. To wszystko jest po prostu... no... brakło mi słów.... Jejku, no po prostu OMG *_*
Życzę Wam:
- wybuchowego (ale ostrożnie!),
- wybuchowego (ale ostrożnie!),
- szampańskiego (tylko nie przesadźcie...),
- radosnego (śmiejcie się ile wlezie!),
- szczęśliwego (tego to bierzcie do woli :D )
- czadowego (tylko się nie zatrujcie!),
- bombowego (tylko żadnych bomb!),
- miłego ( może w gronie rodziny ^^)
no i pełnego zabawy (tylko ostrożnie po tym szampanie...)
SYLWESTRA!!!
Wspaniałego Nowego Roku, radości, miłości, przyjaźni, pomyślności, zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzycie!
Kocham Was baaaaaaardzo mocno :)
Wasza Nicol <3