czwartek, 11 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 16

Cześć! Co tam u Was słychać? Jest tu ktoś? Oto kolejny rozdział :3


„Przypadki nie istnieją” Część 16

Za i przeciw

-„Natt! Harry! O tu jesteście!”- krzyknął Louis. Odskoczyłam jak oparzona. Myślę, że musiałam wtedy śmiesznie wyglądać. Czułam, że robię cała czerwona, więc spuściłam głowę i przygryzłam wargę (zawsze tak robię gdy się denerwuję lub czymś ekscytuję).-„ Już myśleliśmy, że gdzieś zwialiście.”
-„Ta, mhm.”- mruknął Harry.
-„Coś nie tak?”- zapytał Lou.
-„Nieeeee…”- powiedzieliśmy równocześnie i chicho zachichotaliśmy.
-„Okkk… Oglądamy film w salonie. Idziecie?”- zmierzył nas czujnym wzrokiem.
-„Jasne.”- znów odpowiedzieliśmy chórem i się uśmiechnęliśmy. Louis wywrócił oczami i poszedł do pokoju, a my podążyliśmy za nim. Usiedliśmy w dwóch różnych końcach pokoju, ale dokładnie go widziałam. Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia o czym był ten film. Cały czas na niego zerkałam. Ze dwa razy mnie na tym przyłapał, a ja się wtedy rumieniłam i szybko odwracałam wzrok. Czy to możliwe? Czy my prawie… To chyba jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
-„No to co teraz robimy?”- zapytała Evelyn.
-„Hm… Co? A nie mieliśmy oglądać filmu?”- wyrwałam się z myśli, które mnie i dręczyły, i powodowały motyle w brzuchu.
-„Film się już skończył ciołku!”- zaśmiała się Ev.
-„Serio? O rany… Nie zauważyłam.”- zdziwiłam się.-„Ja chyba muszę się przewietrzyć…”
-„A gdzie Idziesz?”- zapytał obojętnie Niall.
-„Eeee…Co? Aaa do ogrodu… Tak, do ogrodu. Matko! Co się ze mną dzieje…”- mruknęłam pod nosem i wyszłam zostawiając przyjaciół (którzy mieli minę typu „WTF?”). Skierowałam się od razu do mojego ukochanego labiryntu, w sumie dawno tam nie byłam. Była godzina 19.00. Powoli zaczęło już zachodzić słońce, zbierały się chmury. Gdy już byłam w środku zielonego labiryntu położyłam się na trawie i myślałam. Czy będziemy razem? Czy gdyby nie Lou to byśmy się pocałowali? Czy naprawdę mu na mnie zależy? Co teraz? Co mam zrobić? Na mojej łydce poczułam kroplę deszczu. No tak miałam na sobie przecież tylko krótkie, dżinsowe spodenki, biały top na ramiączkach i szarą, cienką bluzę. Musiało zacząć padać. Ale w sumie… Chętnie poleżę… Chyba tego mi trzeba. Zimnego prysznica. Jak na zawołanie zaczęło padać, ale nie lało. Był to przyjemny lekki deszcz. Usiadłam i pozwoliłam moknąć moim ciuchom, włosom…
-„Wiedziałem, że cie tu znajdę. Chodź, przeziębisz się…”- Harry wyciągnął do mnie rękę.
-„Nic mi nie będzie, z resztą przyjemnie jest.”- uśmiechnęłam się.
-„Pozwolisz, że się dosiądę?”- uśmiechnął się zadziornie i usiadł koło mnie. Rozmawialiśmy tak jak przedtem.- o wszystkim i o niczym- tak, jakby nic się nie stało. Ale… Tym razem mnie to męczyło. Nie wiedziałam co zrobić, by powiedzieć co do niego czuję… Bo nie mogę już tego dłużej ukrywać. Po prostu nie potrafię. W tym momencie w środku mnie rozpoczęła się gwałtowna burza. Tysiące mysli wywierało nieprzyjemny nacisk: Powiedzieć? NIE! Może jednak? A co jak mnie wyśmieje? Przecież mówił, że mu na mnie zależy! Na tobie? Błagam, takiej idiotki nikt by nie chciał. STOP! Wszystkie myśli ucichły, serce przyspieszyło, a ja… Zatopiłam się w namiętnym pocałunku w deszczu.



C.d.n…

 Nicol <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥