Cześć! Co tam u Was słychać? Jest tu ktoś? Oto kolejny rozdział :3
„Przypadki nie istnieją” Część 16
Za i przeciw
-„Natt! Harry! O tu
jesteście!”- krzyknął Louis. Odskoczyłam jak oparzona. Myślę, że musiałam wtedy
śmiesznie wyglądać. Czułam, że robię cała czerwona, więc spuściłam głowę i
przygryzłam wargę (zawsze tak robię gdy się denerwuję lub czymś ekscytuję).-„
Już myśleliśmy, że gdzieś zwialiście.”
-„Ta, mhm.”- mruknął Harry.
-„Coś nie tak?”- zapytał
Lou.
-„Nieeeee…”- powiedzieliśmy
równocześnie i chicho zachichotaliśmy.
-„Okkk… Oglądamy film w
salonie. Idziecie?”- zmierzył nas czujnym wzrokiem.
-„Jasne.”- znów
odpowiedzieliśmy chórem i się uśmiechnęliśmy. Louis wywrócił oczami i poszedł
do pokoju, a my podążyliśmy za nim. Usiedliśmy w dwóch różnych końcach pokoju,
ale dokładnie go widziałam. Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia o czym był ten
film. Cały czas na niego zerkałam. Ze dwa razy mnie na tym przyłapał, a ja się
wtedy rumieniłam i szybko odwracałam wzrok. Czy to możliwe? Czy my prawie… To
chyba jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
-„No to co teraz robimy?”-
zapytała Evelyn.
-„Hm… Co? A nie mieliśmy
oglądać filmu?”- wyrwałam się z myśli, które mnie i dręczyły, i powodowały
motyle w brzuchu.
-„Film się już skończył
ciołku!”- zaśmiała się Ev.
-„Serio? O rany… Nie
zauważyłam.”- zdziwiłam się.-„Ja chyba muszę się przewietrzyć…”
-„A gdzie Idziesz?”- zapytał
obojętnie Niall.
-„Eeee…Co? Aaa do ogrodu…
Tak, do ogrodu. Matko! Co się ze mną dzieje…”- mruknęłam pod nosem i wyszłam
zostawiając przyjaciół (którzy mieli minę typu „WTF?”). Skierowałam się od razu
do mojego ukochanego labiryntu, w sumie dawno tam nie byłam. Była godzina
19.00. Powoli zaczęło już zachodzić słońce, zbierały się chmury. Gdy już byłam
w środku zielonego labiryntu położyłam się na trawie i myślałam. Czy będziemy
razem? Czy gdyby nie Lou to byśmy się pocałowali? Czy naprawdę mu na mnie
zależy? Co teraz? Co mam zrobić? Na mojej łydce poczułam kroplę deszczu. No tak
miałam na sobie przecież tylko krótkie, dżinsowe spodenki, biały top na
ramiączkach i szarą, cienką bluzę. Musiało zacząć padać. Ale w sumie… Chętnie
poleżę… Chyba tego mi trzeba. Zimnego prysznica. Jak na zawołanie zaczęło
padać, ale nie lało. Był to przyjemny lekki deszcz. Usiadłam i pozwoliłam
moknąć moim ciuchom, włosom…
-„Nic mi nie będzie, z
resztą przyjemnie jest.”- uśmiechnęłam się.
-„Pozwolisz, że się
dosiądę?”- uśmiechnął się zadziornie i usiadł koło mnie. Rozmawialiśmy tak jak
przedtem.- o wszystkim i o niczym- tak, jakby nic się nie stało. Ale… Tym razem
mnie to męczyło. Nie wiedziałam co zrobić, by powiedzieć co do niego czuję… Bo
nie mogę już tego dłużej ukrywać. Po prostu nie potrafię. W tym momencie w
środku mnie rozpoczęła się gwałtowna burza. Tysiące mysli wywierało
nieprzyjemny nacisk: Powiedzieć? NIE! Może jednak? A co jak mnie wyśmieje?
Przecież mówił, że mu na mnie zależy! Na tobie? Błagam, takiej idiotki nikt by
nie chciał. STOP! Wszystkie myśli ucichły, serce przyspieszyło, a ja… Zatopiłam
się w namiętnym pocałunku w deszczu.
C.d.n…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥