„Przypadki nie istnieją” Część 5
Kluczyk
Obudziły
mnie promienie słońca, które świeciły mi prosto w twarz. Powoli otworzyłam oczy
i zaczęłam sobie wszystko przypominać. Rozmawialiśmy wczoraj do baaaaaaardzo
późna. Dużo się dowiedziałam o chłopakach, Evelyn… Można powiedzieć, że
zaprzyjaźniliśmy się. Ta gra była naprawdę zabawna, ale bywały i momenty
poważne. Teraz rozejrzałam się po pokoju. Zayn i Niall spali na podłodze, nad
nimi Evelyn na fotelu, a Louis, Harry i ja na kanapie. Właściwe… To ja spałam na
ramieniu Styles’a. Powolutku wstała starając się nie obudzić reszty i poszłam
do kuchni.
-„O! Już wstałaś? Zrobiłem
grzanki. Masz ochotę?”- Liam siedział w kuchni jak gdyby nigdy nic.
-„Eee… jasne. Dzięki. Kiedy
zdążyłeś to wszystko zrobić?”- usiadłam na przeciwko chłopaka, przy obficie
zastawionym stole różnymi smakołykami.
-„Nudziłem się.”- uśmiechnął
się-„ Soku?” Przytaknęłam i podałam mu swoją szklankę.
-„Która godzina?
-„Dochodzi jedenasta.”-
spojrzał na zegarek.-„ Długo już śpią.”
-„Nic dziwnego. Położyli się
nie całe cztery godziny temu.”- zaśmiałam się. Zjedliśmy grzanki, wypiliśmy sok
i mówiliśmy jeszcze trochę o nocnej zabawie.
-„A właśnie! Rano szedłem do
sklepu i niechcąco potknąłem się o twoją torbę… Wypadł z niej taki kolorowy
zeszyt. Bardzo przepraszam…”- tłumaczył się Liam.
-„Nic się nie stało…Ale…
Zeszyt, wiesz… Czy ty go…?”- zaczerwieniłam się.
-„Nie, nie! Nie czytałem,
jak bym mógł! Spokojnie.”- uśmiechnął się.
-„Ooo! Dzięki!”- odetchnęłam
z ulgą.
-„Pamiętnik?”- zapytał cały
czas się uśmiechając.
-„Taaak.”- przytaknęłam
niepewnie. W tym momencie do kuchni wszedł Lou, niall i Harry.
-„YEAH! Sniadanie!”-
ucieszył się Irlandczyk.
-„Hej. O Natt już wstałaś?”-
zdziwił się Lou.
-„No już dawno! Chciałam coś
zjeść przed Niall’em.”- zaśmiałam się. Reszta śniadania minęła bardzo szybko
(dzięki Niall). Potem dobudziliśmy Zayn’a i Evelyn.
-„Natt, pojedziemy teraz do
mnie po ciuchy dla ciebie? Ja też muszę się przebrać.”- spytała Ev.
-„Ok. Ale na pewno to nie
będzie problem?”- upewniałam się.
-„Nie
no co ty! Będzie nie zła zabawa! Wiesz, bardzo się interesuję modą i też trochę
projektuję… Z resztą wszystko ci pokażę! Chodźmy!”- złapała mnie za rękę i
pociągnęła do góry, by się przebrać we wczorajsze ciuchy ( w samych bluzach
chłopaków nie mogłyśmy przecież wyjść!). Poprosiłyśmy Liam’a o podwózkę i
ruszyłyśmy w drogę.
-„Jeszcze raz, bardzo,
bardzo, bardzo ci dziękuję!”- przytuliłam Evelyn.
-„Nie ma za co! Szczerze
mówiąc w tej sukience wyglądasz lepiej niż ja!” – zaśmiała się. Po kliku
godzinach przymierania ciuchów w domu Ev byłyśmy sobie bardzo bliskie. Wyjawiła
mi też, że podoba jej się Zayn (Wiedziałam!) . Ona jest naprawdę bardzo miła i
sympatyczna. Potrafi słuchać, ale jest też szalona i zabawna. Dobrze się z nią
rozmawia. Jeśli chodzi o jej hobby- modę, ma prawdziwy talent. Świetnie dobiera
ubrania, podała mi też parę wskazówek co robić by podkreślić to i owo. Dzięki
niej naprawdę, muszę przyznać, ze wystrzałowo wyglądałam. Wróciłyśmy do domu
chłopaków z walizką ubrań. Trzymając się pod ręce i śmiejąc się weszłyśmy do
salonu.
-„Jesteśmy!”- krzyknęłyśmy
równocześnie (wywołując tym kolejną falę śmiechu)
-„No w końcu! Myśleliśmy, ze
was zakopali pod tymi ubraniami”- odkrzyknął Lou. Usiadłyśmy na kanapie obok
chłopców.
-„Gdzie Harry?”- rozejrzałam
się.
-„Chyba na tarasie. Ej…
Śliczna sukienka.”- pochwalił mnie Niall.
-„Dzięki. To dzięki
Evelyn.”- uśmiechnęłam się i udałam się w kierunku tarasu. Za sobą usłyszałam
tylko stłumione głosy i śmiechy chłopaków: „No tak… Dla Hazzy…”
Zignorowałam ich zaczepki i
wyszłam z budynku. Styles’a tam nie było, ale chyba wiedziałam gdzie może być…
Radośnie szłam przez labirynt, który wydawał się być jeszcze piękniejszy niż
przedtem. Zawędrował do samego środka labiryntu i tam go znalazłam. Leżał na
trawie i patrzył się niebo.
-„Hej. Co robisz?”- usiadłam
obok niego.
-„O cześć! Super wyglądasz!
Nowa sukienka? Ja… Ja sobie leżę.”- uśmiechnął się zadziornie.
-„Hmmm…”- położyłam się obok
niego i spojrzałam w niebo. Kiedy byłam mała często spędzałam w ten sposób czas
i do tej pory to jedno z moich ulubionych zajęć.
-„Ta chmurka wygląda jak
dłoń”- wskazałam na biały puch na niebie.
-„Hah, a tamta jak motyl!”-
zaśmiał się. Przez chwilę jeszcze przekomarzaliśmy się, która chmura bardziej
przypomina pluszowego misia, a potem usiedliśmy i rozmawialiśmy. W pewnym
momencie popatrzył się mi prosto w oczy i się ciepło uśmiechnął.
-„Mam coś dla ciebie.”
-„Dla mnie?”- zdziwiłam się.
Harry wyciągnął z kieszeni zawiniątko z czerwoną wstażką i mi je podał.
Delikatnie otworzyłam opakowanie, a moim oczom ukazał się przepiękny, srebrny
naszyjnik z kluczykiem:
-„Ojejku… Jest cudowny!”- przyglądałam
się drobnym brylancikom na zawieszce w kształcie klucza.
-„Cieszę się, że ci się
podoba.”- uśmiechnął się, wziął ode mnie naszyjnik i zapiął mi go na szyi.
-„Dziękuję.”- przytuliłam
chłopaka. Poczułam jego ciepło, jego zapach… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie
czułam. Było mi tak dobrze…
-„Harry! Natt! Jesteście
tu!”- usłyszeliśmy wołanie Louis’a- „ Nie uwierzycie co się stało!”
C.d.n…
Nicol <3
Ale cudne! I ten naszyjnik...jaki piękny.
OdpowiedzUsuń