„Przypadki nie istnieją” Część 17
Oczy
Czy
to możliwe? Czułam się jak bohaterka jakiejś romantycznej książki. Było to
cudowne uczucie… Jego pocałunki były delikatne, a jednocześnie stanowcze. To
coś niezwykłego. Powoli się od niego odsunęłam, ale nie otwierałam oczu.
-„Czemu nie otworzysz
oczu?”- powiedział lekko rozbawiony moim zachowaniem.
-„Bo się boję…”-
odpowiedziałam zaciskając jeszcze bardziej powieki.
-„Czego?”
-„Że jak je otworzę, to to
wszystko zniknie…” Harry złożył jeszcze jeden pocałunek na moich ustach i
powiedział z uśmiechem:
-„Hmmm… Nie. Nadal tu
jestem.” Otworzyłam oczy i też się
uśmiechnęłam. To wszystko jest takie nieprawdopodobne. Splotłam nasze palce i
popatrzyłam mu prosto w oczy. Z mojej strony jest to wielki gest. Dlaczego? Bo
jestem strasznie nieśmiała! Szczerze mówiąc jest to cecha, której bardzo w
sobie nie lubię. Tak więc, jeśli patrzę komuś w oczy to oznacza, że mi na tym
kimś bardzo, bardzo zależy. Harry też popatrzył się w moje źrenice… O nie… To
za dużo. Spuściłam szybko głowę i się zarumieniłam.
-„Hej, masz piękne oczy.”-
uniósł mój podbródek tak, by znów w nie spojrzeć, ale ja uciekałam wzrokiem-„
Hahaha, przestań, chcę popatrzeć.”
-„Na co tu patrzeć? Okrągłe,
normalne, zwyczajne.”- nadal robiłam wszystko by prosto na niego nie patrzeć.
-„Ja tam widzę piękne,
błękitne, nadzwyczajne oczy.”- uśmiechnął się. Deszcz przestał padać i wyszło
słońce, a skutkiem tego była tęcza. Była cudowna. Rozmawialiśmy chwilę o niej,
potem o kwiatach, jedzeniu, filmach, muzyce, tańcu… Mamy wiele podobnych
zainteresowań. Zrobiło się zimno i poszliśmy do domu złapani za ręce. Jak tylko
weszliśmy do salonu Louis zagwizdał. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich i
nie trzeba było długo czekać abym się zarumieniła. Puściłam dłoń Stylesa i usiadłam
obok Evelyn.
-„Co tam?”- spytałam,
próbując odwrócić ich uwagę.
-„Właśnie miałam się o to
samo pytać.”- uśmiechnęła się Ev. Na szczęście zadzwonił telefon Nialla i
uniknęłam tych pytań i uśmieszków.
-„Tak. Ok. Tak, już po
ciebie idę. Mhm. No, do zobaczenia.”- wstał z kanapy i skierował się do drzwi.
-„Chwila, chwila! A ty
gdzie?”- zatrzymał go Liam.
-„Wow, wow, wow… WOW. Z
kim?”- dopytywał się Louis.
-„E tam. Taka jedna. Może ją
później poznacie. Ja muszę lecieć. Pa.”- otworzył drzwi blondyn.
-„No to brawo stary!
Powodzenia!”- krzyknął za nim Zayn. Irlandczyk się tylko zaśmiał i wyszedł.
-„No to my też się już
zbieramy.”- powiedziała Evelyn wstając z kanapy wraz z Zaynem.
-„A wy gdzie idziecie?”- zdziwił
się Harry.
-„Na spacer… Nie
czekajcie.”- Zayn złapał Evelyn za rękę i wyszli z domu.
-„No Louis zbieraj się.”-
pospieszył go Liam.
-„Co? Wy też?”- zapytałam.
-„Mhm. Idziemy z Andym do
kina. Na razie!”- krzyknęli wychodząc. Zostałam sama z Harrym.
-„To…”- zaczął Harry.
-„To…”- powtórzyłam.
-„Jesteś może głodna?”-
zapytał.
-„W sumie, mogłabym coś
zjeść…”- przytaknęłam.
-„Ok., to chodź. Zobaczmy
czy coś jest.”- uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę do kuchni.
C.d.n…
Nicol <3
Jakie to jest romantyczne i urocze. Ja też tak chcę! To jest pierwsze opowiadanie, które doprowadziło mnie do takiego wzruszenia, a uwierz mi, że to w moim przypadku nie jest proste. A więc GRATULUJĘ <3
OdpowiedzUsuńOjejku dziękuję! Nawet nie wiesz jak bardzo cieszą mnie Twoje wszystkie komentarze! Po prostu robi mi się tak dobrze na sercu ^^ BARDZO CI DZIĘKUJE ZA KAŻDE MIŁE SŁOWO! To wiele dla mnie znaczy ;)
Usuń