Hejka!
Przepraszam że tak rzadko dodaję rozdziały, ale po prostu nie mam do tego warunków :( Na telefonie bardzo ciężko się dodaje rozdziały, a nie mam dostępu do komputera..
Przepraszam najmocniej :(
„Przypadki nie istnieją” Część 24
Wariatka
Zerwałam się i popędziłam do
studia, w którym kręcono program „Good Morning London”. Na miejscu była już
policja i karetka.
-„Boże! Co się stało?!”-
myślałam gorączkowo. Policja uznała mnie za fankę i nie miała najmniejszego
zamiaru wpuścić mnie do środka. Rozejrzałam się. Przyszło mnóstwo directioners…
Były bardzo przejęte tą urwaną transmisją. Spróbowałam jeszcze raz wejść do
środka i gdy już myślałam, że się udało policjant chwycił mnie za bluzkę i
powiedział:
-„To ostatni raz gdy cię tu
widzę. Następnym razem spotkamy się w areszcie.” Mruknęłam pod nosem i
odeszłam.
-„I co teraz? I co teraz?...
Zaraz, zaraz…”- powiedziałam do siebie i pobiegłam za budynek. Przecież tu na
pewno musi być jakieś tylne wyjście, albo coś! No i się nie pomyliłam.
-„Eh, no tak na pewno
zamknięte.”- mruknęłam i obojętnie chwyciłam za klamkę. Ku mojemu zdziwieniu,
drzwi się otworzyły. Weszłam dyskretnie do środka. Szłam korytarzem niewiedzą
nawet gdzie powinnam się udać by znaleźć chłopaków i Evelyn. Nagle grupa ludzi
zaczęła biec w moja stronę.
-„No… i wpadka.”-
pomyślałam.
-„Uciekaj! Uciekaj!”-
krzyknęła w pośpiechu do mnie jakaś kobieta z tłumu i ani się obejrzałam, a już
byłam sama.
-„Hmm… ok…”- powiedziałam do
siebie pod nosem i skierowałam się do korytarza, z którego przed chwilą
wybiegli tamci ludzie. Tam była ogromna hala na której znajdowała się widownia
i scena, a zaraz obok wejście za kulisy tej sceny. Na widowni był chaos,
zamieszanie, plączący ludzie… Wzdrygnęłam się. Chciałam się przyjrzeć osobom na
scenie, by sprawdzić czy to nie jest czasem One Direction. Niestety to byli
oni, Evelyn, ten cały gospodarz programu, a na środku jakaś dziewczyna o
brązowych włosach. Miała przy sobie pistolet i nóż… Pobiegłam za kulisy. Już miałam
wejść na scenę, ale ktoś złapał mnie za ramię.
-„Co ty wyprawiasz?!”-
powiedziała jakaś dziewczyna.
-„To moi przyjaciele! Muszę
im pomóc!”- próbowałam jej się wyrwać, ale ona tylko pogłębiła uścisk.
-„Tak im nie pomożesz! Ta
psychopatka od razu do ciebie wyceluje jak tam pobiegniesz. Już postrzeliła
dwóch ochroniarzy…”- mówiła.
-„To przynajmniej ją jakoś
odciągnę! Ja nie mogę tak stać i patrzeć…”- łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiem
co mam robić…
-„A myślisz, że ja mogę?!”-
warknęła-„ Tam jest mój tata…”
-„Tata?”- zdziwiłam się.
-„On prowadzi ten cały,
głupi program. Ta wariatka trzyma wszystkich na scenie i krzyczy, że jeżeli się
chociaż ruszą- strzeli. Nikt nie wie do czego jest zdolna.”- spuściła głowę.
-„Um… Nie wiedziałam…”-
zrobiło mi się głupio.
-„Ok., rozumiem. Ale teraz
musimy po prostu czekać.”- otarła swoje duże, brązowe oczy dziewczyna o
kruczoczarnych włosach.
-„Czekać? Ale na co?
Przecież…”
-„Aż policji uda się ją
zatrzymać. Okazało się, że nie działa sama. Ten cały napad już od dawna był
planowany. Wśród widowni jest jeszcze paru jej współpracowników i też mają
broń. Policja nie może jej strzelić, bo tamci od razu pozbędą się One
Direction, mojego taty i Evelyn. Wszystkich mają na celowniku.”- wytłumaczyła.
-„Ale… Ale po co ona to
wszystko robi?”- nie rozumiałam.
-„Bo jest zazdrosna o
Evelyn. Mówi, że skoro sama nie może być z Zanem, to One Direction równie
dobrze może przestać istnieć. A, że jest niezrównoważona to zabije każdego kto
jej stanie na drodze.”- wyjaśniła.
-„Co? Niech ja ją dostanę
tylko w swoje ręce!”- wkurzyłam się.
-„Nie mów tak głośno, bo
policja każe nam stad wyjść… Już i tak jesteśmy tu nielegalnie. Tata dał mi
kiedyś klucze i weszłam tu tylnym wejściem.”- szepnęła.
-„No ja też, więc pewnie weszłam
za tobą.”- uśmiechnęłam się.
-„Jestem Lisa.”- dziewczyna
wyciągnęła do mnie rękę.
-„Natalie.”- uścisnęłam jej
dłoń.-„ Ehh… Musimy coś wykombinować.”
-„Hm.. Bo… Nad sceną SA
takie…”- myślała na głos Lisa. Spojrzałam do góry. Bingo. Nad nami były metalowe
chodniki, na których było zawieszone oświetlenie, ale służyły też do
przemieszczania się. No… Bynajmniej dla nas.
-„Tam jest drabina.”-
wyprzedziła moje pytanie Lisa. Powoli wspięłyśmy się na górę. Odezwał się mój
lęk wysokości, a tam nie było poręcz. No cóż…
Mam motywację by nie spaść- jak spadnę, to mnie zestrzelą. Lekko
chwiejnym krokiem przeszłam nad sceną. Lisa była tuż za mną.
-„Nie ruszać się!”-
zamarłam.-„ Uwierzcie mi, że jak tylko się poruszycie, strzelę!”- krzyczała
dziewczyna z pistoletem w dłoni. Evelyn cała się trzęsła, była blada jak
ściana, a po polikach spływały strumieniami łzy.
-„Boże, uspokój się! Co
zdziałasz tym, że nas zabijesz? Proszę odłóż broń… Evelyn, skarbie, wszystko
będzie dobrze, wytrzymaj, proszę.”- Zayn starał się zachować zimną krew, ale
sam był cały blady. Dziewczyna zaśmiała się złowieszczo, ale nie odpowiedziała.
Stała teraz dokładnie pode mną. I w tej chwili mnie olśniło!
-„Pssst. Lisa. A co gdyby
tak na nią zeskoczyć?”- szepnęłam.
-„Co? Pogięło cię? To
szaleństwo. Na widowni SA jej współpracownicy. Jak na nią skoczysz to oni
wszystkich zestrzelą. A tak po za tym, tu jest z 5 metrów…”- puknęła się w
czoło Lisa.
-„Nie, to wcale nie takie
szalone. Gdy ja na nią skoczę to ty krzykniesz, żeby padli na ziemię. Wtedy ich
nie zestrzelą. A ta wariatka zamortyzuje mój upadek.”- uśmiechnęłam się.
-„No… W sumie to nie głupie,
ale… niebezpieczne i nie wiemy czy się uda.”- zawahała się.
-„A masz inny pomysł? Dobra,
postaraj się dyskretnie zwrócić ich uwagę…”
C.d.n…
Nicol <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥