wtorek, 23 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 24


Hejka! 
Przepraszam że tak rzadko dodaję rozdziały, ale po prostu nie mam do tego warunków :( Na telefonie bardzo ciężko się dodaje rozdziały, a nie mam dostępu do komputera.. 
Przepraszam najmocniej :(


„Przypadki nie istnieją” Część 24

Wariatka
Zerwałam się i popędziłam do studia, w którym kręcono program „Good Morning London”. Na miejscu była już policja i karetka.
-„Boże! Co się stało?!”- myślałam gorączkowo. Policja uznała mnie za fankę i nie miała najmniejszego zamiaru wpuścić mnie do środka. Rozejrzałam się. Przyszło mnóstwo directioners… Były bardzo przejęte tą urwaną transmisją. Spróbowałam jeszcze raz wejść do środka i gdy już myślałam, że się udało policjant chwycił mnie za bluzkę i powiedział:
-„To ostatni raz gdy cię tu widzę. Następnym razem spotkamy się w areszcie.” Mruknęłam pod nosem i odeszłam.
-„I co teraz? I co teraz?... Zaraz, zaraz…”- powiedziałam do siebie i pobiegłam za budynek. Przecież tu na pewno musi być jakieś tylne wyjście, albo coś! No i się nie pomyliłam.
-„Eh, no tak na pewno zamknięte.”- mruknęłam i obojętnie chwyciłam za klamkę. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi się otworzyły. Weszłam dyskretnie do środka. Szłam korytarzem niewiedzą nawet gdzie powinnam się udać by znaleźć chłopaków i Evelyn. Nagle grupa ludzi zaczęła biec w moja stronę.
-„No… i wpadka.”- pomyślałam.
-„Uciekaj! Uciekaj!”- krzyknęła w pośpiechu do mnie jakaś kobieta z tłumu i ani się obejrzałam, a już byłam sama.
-„Hmm… ok…”- powiedziałam do siebie pod nosem i skierowałam się do korytarza, z którego przed chwilą wybiegli tamci ludzie. Tam była ogromna hala na której znajdowała się widownia i scena, a zaraz obok wejście za kulisy tej sceny. Na widowni był chaos, zamieszanie, plączący ludzie… Wzdrygnęłam się. Chciałam się przyjrzeć osobom na scenie, by sprawdzić czy to nie jest czasem One Direction. Niestety to byli oni, Evelyn, ten cały gospodarz programu, a na środku jakaś dziewczyna o brązowych włosach. Miała przy sobie pistolet i nóż… Pobiegłam za kulisy. Już miałam wejść na scenę, ale ktoś złapał mnie za ramię.
-„Co ty wyprawiasz?!”- powiedziała jakaś dziewczyna.
-„To moi przyjaciele! Muszę im pomóc!”- próbowałam jej się wyrwać, ale ona tylko pogłębiła uścisk.
-„Tak im nie pomożesz! Ta psychopatka od razu do ciebie wyceluje jak tam pobiegniesz. Już postrzeliła dwóch ochroniarzy…”- mówiła.
-„To przynajmniej ją jakoś odciągnę! Ja nie mogę tak stać i patrzeć…”- łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiem co mam robić…
-„A myślisz, że ja mogę?!”- warknęła-„ Tam jest mój tata…”
-„Tata?”- zdziwiłam się.
-„On prowadzi ten cały, głupi program. Ta wariatka trzyma wszystkich na scenie i krzyczy, że jeżeli się chociaż ruszą- strzeli. Nikt nie wie do czego jest zdolna.”- spuściła głowę.
-„Um… Nie wiedziałam…”- zrobiło mi się głupio.
-„Ok., rozumiem. Ale teraz musimy po prostu czekać.”- otarła swoje duże, brązowe oczy dziewczyna o kruczoczarnych włosach.
-„Czekać? Ale na co? Przecież…”
-„Aż policji uda się ją zatrzymać. Okazało się, że nie działa sama. Ten cały napad już od dawna był planowany. Wśród widowni jest jeszcze paru jej współpracowników i też mają broń. Policja nie może jej strzelić, bo tamci od razu pozbędą się One Direction, mojego taty i Evelyn. Wszystkich mają na celowniku.”- wytłumaczyła.
-„Ale… Ale po co ona to wszystko robi?”- nie rozumiałam.
-„Bo jest zazdrosna o Evelyn. Mówi, że skoro sama nie może być z Zanem, to One Direction równie dobrze może przestać istnieć. A, że jest niezrównoważona to zabije każdego kto jej stanie na drodze.”- wyjaśniła.
-„Co? Niech ja ją dostanę tylko w swoje ręce!”- wkurzyłam się.
-„Nie mów tak głośno, bo policja każe nam stad wyjść… Już i tak jesteśmy tu nielegalnie. Tata dał mi kiedyś klucze i weszłam tu tylnym wejściem.”- szepnęła.
-„No ja też, więc pewnie weszłam za tobą.”- uśmiechnęłam się.
-„Jestem Lisa.”- dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę.
-„Natalie.”- uścisnęłam jej dłoń.-„ Ehh… Musimy coś wykombinować.”
-„Hm.. Bo… Nad sceną SA takie…”- myślała na głos Lisa. Spojrzałam do góry. Bingo. Nad nami były metalowe chodniki, na których było zawieszone oświetlenie, ale służyły też do przemieszczania się. No… Bynajmniej dla nas.
-„Tam jest drabina.”- wyprzedziła moje pytanie Lisa. Powoli wspięłyśmy się na górę. Odezwał się mój lęk wysokości, a tam nie było poręcz. No cóż…  Mam motywację by nie spaść- jak spadnę, to mnie zestrzelą. Lekko chwiejnym krokiem przeszłam nad sceną. Lisa była tuż za mną.
-„Nie ruszać się!”- zamarłam.-„ Uwierzcie mi, że jak tylko się poruszycie, strzelę!”- krzyczała dziewczyna z pistoletem w dłoni. Evelyn cała się trzęsła, była blada jak ściana, a po polikach spływały strumieniami łzy.
-„Boże, uspokój się! Co zdziałasz tym, że nas zabijesz? Proszę odłóż broń… Evelyn, skarbie, wszystko będzie dobrze, wytrzymaj, proszę.”- Zayn starał się zachować zimną krew, ale sam był cały blady. Dziewczyna zaśmiała się złowieszczo, ale nie odpowiedziała. Stała teraz dokładnie pode mną. I w tej chwili mnie olśniło!
-„Pssst. Lisa. A co gdyby tak na nią zeskoczyć?”- szepnęłam.
-„Co? Pogięło cię? To szaleństwo. Na widowni SA jej współpracownicy. Jak na nią skoczysz to oni wszystkich zestrzelą. A tak po za tym, tu jest z 5 metrów…”- puknęła się w czoło Lisa.
-„Nie, to wcale nie takie szalone. Gdy ja na nią skoczę to ty krzykniesz, żeby padli na ziemię. Wtedy ich nie zestrzelą. A ta wariatka zamortyzuje mój upadek.”- uśmiechnęłam się.
-„No… W sumie to nie głupie, ale… niebezpieczne i nie wiemy czy się uda.”- zawahała się.
-„A masz inny pomysł? Dobra, postaraj się dyskretnie zwrócić ich uwagę…”



C.d.n…


 Nicol <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥