sobota, 13 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 22

„Przypadki nie istnieją” Część 22

Niespodzianka

-„Halo?”- odebrała Evelyn.
-„Hej, i jak tam? Gdzie jesteś?”- zapytałam.
-„W domu, szykuję się na tą kolację. Ehhh… Strasznie się boję.”- westchnęła.
-„Nie masz czego. Na pewno wszystko będzie jak w bajce.”- zapewniłam ją.
-„No nie wiem… Bo… Eh, postanowiłam mu powiedzieć. Na kolacji będzie chyba najlepiej prawda?”- spytała niepewnie.
-„Tak, to wspaniały pomysł!”- przytaknęłam.
-„Ok… To… Eh, życz mi szczęścia.”
-„Nie potrzebujesz go, bo Zayn na pewno się ucieszy. A ta cała kolacja to na pewno po to by powiedzieć ci coś miłego, a nie po to by z tobą zerwać. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki.”- cmoknęłam do telefonu.
-„Dzięki. A co u ciebie?”- zmieniła temat.
-„Wiesz… W sumie sama chciałabym wiedzieć. Okazuje się, że też idę na miasto dziś wieczorem. Z resztą pogadamy, jak się zobaczymy. To papa, ja już muszę lecieć.”- pożegnałam się.
-„Papa, do zobaczenia.” Zeszłam na dół do salonu i zobaczyłam…
-„Nie przeszkadzajcie sobie, ja przyszłam tylko po torebkę.”- zaśmiałam się, a Kate odskoczyła z czułego uścisku Nialla i się zaczerwieniła.
-„Ty to masz wyczucie czasu.”- mruknął Niall.
-„Też cię kocham.”- uśmiechnęłam się i chwyciłam swoją małą, czarną torebkę-„ Już sobie idę. Papa.” Wyszłam z domu chłopaków i skierowałam się w stronę domu.
-„Teraz jest 17.00, do domu dojdę może 20 po…”- mówiłam do siebie. Wypadałoby się jakoś przyszykować. Wprawdzie to tylko wypad na miasto, ale nie zaszkodzi odrobina makijażu i krótka spódniczka. Szybko poszłam do domu, pobiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju wygrzebałam niebieski top, czarną miniówę i tego samego koloru elegancki sweterek. Do tego czarne szpilki, torebka, biżuteria, no i oczywiście odrobina tuszu, cieni do powiek i błyszczyk. Rozpuściłam moje długie blond włosy, poprawiłam grzywkę i byłam gotowa. Była już 17.50. Zeszłam na dół, usiadłam na kanapie w salonie i od niechcenia włączyłam telewizję. Było dosyć głośno o Gabrielu, o tym całym feralnym zdarzeniu. Cóz, tak łatwo to o tym nie zapomnę… Udało się nawet komuś nagrać moment, w którym Gabriel wyrzuca mnie za balkon, jak w ostatniej chwili złapałam się barierki, jak wisiałam (tu przeszły mnie nie miłe dreszcze), a potem jak Harry wraz z Zaynem wciągają mnie z powrotem na piętro. Na każdym programie: One Direction uratowali dziewczynę. One Direction bohaterami. One Direction zaatakowani przez pijanego mężczyznę, One Direction ocaliło życie dziewczynie. One Direction… Ehh… Moi bohaterzy. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizor i otworzyłam je.
-„Hej. Pięknie wyglądasz.”- uśmiechnął się Harry ukazując swoje urocze dołeczki. Był ubrany w czarne rurki, niebieska koszulę i marynarkę.
-„Hah, dziękuję. Ty też. Czy myy się umówiliśmy, że ma być czarno- niebiesko?”- zaśmiałam się.
-„Haha, nie, ale fajnie się złożyło. To chodźmy.”- złapał mnie za rekę i poprowadził do samochodu.
-„Em, a tak w ogóle to gdzie idziemy?”- zapytałam się.
-„Niespodzianka.”- uśmiechnął się tajemniczo i wręczył mi czerwoną różę, którą wyciągnął z marynarki. Jechaliśmy prawie półtorej godziny, ale czas tak szybko zleciał, ze nawet nie zauważyłam. Gdy się już zatrzymaliśmy, Harry otworzył mi drzwi i wysiadłam z pojazdu. Wiał przyjemny, rześki wiatr. Nie znałam tego miejsca, ale coś czułam w nim charakterystycznego, takiego… orzeźwiającego. Szliśmy chwilkę leśną ścieżką, wśród drzew, aż nagle…
-„Wow…”- powiedziałam z wrażenia. Już wiem skąd to uczucie. Moim oczom ukazała się plaża, morze… Ten charakterystyczny zapach morskiej bryzy pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Zachód słońca, na piasku koc zastawiony lampkami, świecami, jedzeniem, a na plaży nie było zupełnie nikogo. Byliśmy sami.
-„Podoba się?”- uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
-„I to jak… To… To wszystko dla mnie?”- nie mogłam w to uwierzyć.
-„A widzisz tu jeszcze kogoś?”- zaśmiał się, a ja rzuciłam mu się na szyję. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
-„Eh, mogłam wziąć inne buty.”- spojrzałam na granicę ziemi z początkiem plaży.
-„A to nie problem.”- wziął mnie na ręce i zaniósł na koc. To wszystko było jak piękny sen. Oglądaliśmy zachód słońca, a potem w świetle księżyca i małych lampek jedliśmy kolację. W pewnej chwili ujął moją dłoń i powiedział:
-„Ostatnio było wielki chaos i jakoś nie było wolnej chwili, ale chcę ci powiedzieć, że jesteś dla mnie bardzo ważna i zależy mi na tobie. Chcę… Chcę po prostu powiedzieć, ze cię kocham.” Spojrzał mi prosto w oczy. Trochę mnie zatkało, ale pozytywnie. Problem w tym, że… zapomniałam jak się mówi. On wpatrywał się we mnie czekając na jakiś znak, a ja nie mogłam wydobyć głosu, więc zamiast powiedzieć „Ja też” ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go najczulej jak tylko potrafiłam. W ten pocałunek włożyłam wszystkie swoje uczucia, myśli. Harry był lekko zaskoczony moją odpowiedzią, ale odwzajemnił pocałunek.
-„Znaczy, że…”- wydukał.
-„Znaczy, że ja też cię kocham, głupku.”- zaśmiałam się i złączyłam nasze usta w kolejnym, namiętnym pocałunku.



C.d.n…

Nicol <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥