„Przypadki nie istnieją” Część 22
Niespodzianka
-„Halo?”- odebrała Evelyn.
-„Hej, i jak tam? Gdzie
jesteś?”- zapytałam.
-„W domu, szykuję się na tą
kolację. Ehhh… Strasznie się boję.”- westchnęła.
-„Nie masz czego. Na pewno
wszystko będzie jak w bajce.”- zapewniłam ją.
-„No nie wiem… Bo… Eh,
postanowiłam mu powiedzieć. Na kolacji będzie chyba najlepiej prawda?”- spytała
niepewnie.
-„Tak, to wspaniały
pomysł!”- przytaknęłam.
-„Ok… To… Eh, życz mi
szczęścia.”
-„Nie potrzebujesz go, bo
Zayn na pewno się ucieszy. A ta cała kolacja to na pewno po to by powiedzieć ci
coś miłego, a nie po to by z tobą zerwać. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
Trzymam kciuki.”- cmoknęłam do telefonu.
-„Dzięki. A co u ciebie?”-
zmieniła temat.
-„Wiesz… W sumie sama
chciałabym wiedzieć. Okazuje się, że też idę na miasto dziś wieczorem. Z resztą
pogadamy, jak się zobaczymy. To papa, ja już muszę lecieć.”- pożegnałam się.
-„Papa, do zobaczenia.” Zeszłam
na dół do salonu i zobaczyłam…
-„Nie przeszkadzajcie sobie,
ja przyszłam tylko po torebkę.”- zaśmiałam się, a Kate odskoczyła z czułego
uścisku Nialla i się zaczerwieniła.
-„Ty to masz wyczucie
czasu.”- mruknął Niall.
-„Też cię kocham.”-
uśmiechnęłam się i chwyciłam swoją małą, czarną torebkę-„ Już sobie idę. Papa.”
Wyszłam z domu chłopaków i skierowałam się w stronę domu.
-„Teraz jest 17.00, do domu
dojdę może 20 po…”- mówiłam do siebie. Wypadałoby się jakoś przyszykować.
Wprawdzie to tylko wypad na miasto, ale nie zaszkodzi odrobina makijażu i
krótka spódniczka. Szybko poszłam do domu, pobiegłam po schodach na górę, do
swojego pokoju wygrzebałam niebieski top, czarną miniówę i tego samego koloru
elegancki sweterek. Do tego czarne szpilki, torebka, biżuteria, no i oczywiście
odrobina tuszu, cieni do powiek i błyszczyk. Rozpuściłam moje długie blond
włosy, poprawiłam grzywkę i byłam gotowa. Była już 17.50. Zeszłam na dół,
usiadłam na kanapie w salonie i od niechcenia włączyłam telewizję. Było dosyć
głośno o Gabrielu, o tym całym feralnym zdarzeniu. Cóz, tak łatwo to o tym nie
zapomnę… Udało się nawet komuś nagrać moment, w którym Gabriel wyrzuca mnie za
balkon, jak w ostatniej chwili złapałam się barierki, jak wisiałam (tu przeszły
mnie nie miłe dreszcze), a potem jak Harry wraz z Zaynem wciągają mnie z
powrotem na piętro. Na każdym programie: One Direction uratowali dziewczynę.
One Direction bohaterami. One Direction zaatakowani przez pijanego mężczyznę,
One Direction ocaliło życie dziewczynie. One Direction… Ehh… Moi bohaterzy.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizor i otworzyłam je.
-„Hej. Pięknie wyglądasz.”-
uśmiechnął się Harry ukazując swoje urocze dołeczki. Był ubrany w czarne rurki,
niebieska koszulę i marynarkę.
-„Hah, dziękuję. Ty też. Czy
myy się umówiliśmy, że ma być czarno- niebiesko?”- zaśmiałam się.
-„Haha, nie, ale fajnie się
złożyło. To chodźmy.”- złapał mnie za rekę i poprowadził do samochodu.
-„Em, a tak w ogóle to gdzie
idziemy?”- zapytałam się.
-„Niespodzianka.”-
uśmiechnął się tajemniczo i wręczył mi czerwoną różę, którą wyciągnął z
marynarki. Jechaliśmy prawie półtorej godziny, ale czas tak szybko zleciał, ze
nawet nie zauważyłam. Gdy się już zatrzymaliśmy, Harry otworzył mi drzwi i
wysiadłam z pojazdu. Wiał przyjemny, rześki wiatr. Nie znałam tego miejsca, ale
coś czułam w nim charakterystycznego, takiego… orzeźwiającego. Szliśmy chwilkę
leśną ścieżką, wśród drzew, aż nagle…
-„Wow…”- powiedziałam z
wrażenia. Już wiem skąd to uczucie. Moim oczom ukazała się plaża, morze… Ten
charakterystyczny zapach morskiej bryzy pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Zachód
słońca, na piasku koc zastawiony lampkami, świecami, jedzeniem, a na plaży nie
było zupełnie nikogo. Byliśmy sami.
-„Podoba się?”- uśmiechnął
się i złapał mnie za rękę.
-„I to jak… To… To wszystko
dla mnie?”- nie mogłam w to uwierzyć.
-„A widzisz tu jeszcze
kogoś?”- zaśmiał się, a ja rzuciłam mu się na szyję. Jeszcze nikt nie zrobił
dla mnie czegoś takiego.
-„Eh, mogłam wziąć inne
buty.”- spojrzałam na granicę ziemi z początkiem plaży.
-„A to nie problem.”- wziął
mnie na ręce i zaniósł na koc. To wszystko było jak piękny sen. Oglądaliśmy
zachód słońca, a potem w świetle księżyca i małych lampek jedliśmy kolację. W
pewnej chwili ujął moją dłoń i powiedział:
-„Ostatnio było wielki chaos
i jakoś nie było wolnej chwili, ale chcę ci powiedzieć, że jesteś dla mnie
bardzo ważna i zależy mi na tobie. Chcę… Chcę po prostu powiedzieć, ze cię
kocham.” Spojrzał mi prosto w oczy. Trochę mnie zatkało, ale pozytywnie.
Problem w tym, że… zapomniałam jak się mówi. On wpatrywał się we mnie czekając
na jakiś znak, a ja nie mogłam wydobyć głosu, więc zamiast powiedzieć „Ja też”
ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go najczulej jak tylko potrafiłam. W
ten pocałunek włożyłam wszystkie swoje uczucia, myśli. Harry był lekko
zaskoczony moją odpowiedzią, ale odwzajemnił pocałunek.
-„Znaczy, że…”- wydukał.
-„Znaczy, że ja też cię
kocham, głupku.”- zaśmiałam się i złączyłam nasze usta w kolejnym, namiętnym
pocałunku.
C.d.n…
Nicol <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥