wtorek, 30 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 27

I oto już ostatnia część "Przypadki nie istnieją".  Mam nadzieję, ze się Wam spodoba ;) Zachęcam do komentowania, bym mogła poznać wasze opinie, które nie są mi obojętne! Z chęcią Was wysłucham ;***

„Przypadki nie istnieją” Część 27

Koniec, czy może początek?

To ciepło, które dawała mi ta osoba było jakieś… znajome. Ale nie od wczoraj. Mam wrażenie, że znam je i to doskonale od dawna. Może rzeczywiście się przyjaźnimy? Nagle poczułam jak do ręki, chłopak wkłada mi coś trochę zimnego, twardego. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego pytająco.
-„Zobacz.”- popatrzył na mnie z oczami pełnymi nadziei. Nie wiedziałam czego mogę się tam spodziewać… W sumie, co może być takiego, co zmieści mi się w ręce? Powoli otworzyłam dłoń. Oczy otworzyłam szeroko ze zdziwienia. Pewnie teraz to głupio zabrzmi, ale stało się dokładnie jak w filmach. Sceny, chwile, momenty z mojego życia przeleciały mi przed oczami. Zobaczyłam rodziców, znajomych, przyjaciół… W ręce trzymałam mój naszyjnik z kluczykiem. Mój ukochany naszyjnik od Harry'ego. Mój skarb…
-„Skąd ty… Jak… Gdzie go znalazłeś?”- spytałam ze zdumieniem.
-„Dziś w nocy, jak zabrali cię na badania, uznałem, że koniecznie muszę się przejść. Szedłem ze spuszczoną głową przez park i myślałem, aż coś błysnęło w trawie. Okazało się, że to twój naszyjnik…”- powiedział Harry.
-„Harry… Dziękuję… Ja nie wiem co powiedzieć…”- jąkałam się.
-„Hej, a z jakiego miasta w Polsce jesteś? Bo tak jakoś nigdy nie mówiłaś…”- spytał się Louis.
-„Z Wrocławia.”- odpowiedziałam obojętnie i  wpatrywałam się w łańcuszek.
-„A skąd wiesz?”- wyszczerzył się Lou. Wszyscy rzucili mi się na szyję. Po chwili do pokoju wszedł lekarz i powiedział z uśmiechem, że jutro będę mogła wyjść do domu. Podziękowałam i odwzajemniłam uśmiech. Potem już czas zleciał tak szybko na rozmowie z moimi przyjaciółmi, że ani się obejrzałam, a była już 20.00.
-„Wybaczysz mi Natt? Muszę zabrać Julie do domu. Przyjedziemy do ciebie z samego rana.”- przytuliła mnie Evelyn.
-„No jasne! Do zobaczenia. Dziękuję.”- uśmiechnęłam się i pożegnałam z nią i Zaynem oraz małą Julie. Każdy z chłopaków też się już pożegnali poszedł, a Harry został ze mną na noc w szpitalu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się… Opowiadał mi co się działo przez te osiem miesięcy, a jak o nich wspominał to łzy stawały mu w oczach.
-„Spokojnie, teraz już wszystko będzie dobrze. Na pewno.”- uśmiechałam się wtedy.
W domu chłopców nic się nie zmieniło. Oczywiście, chciałam iść do własnego domu, ale przyjaciele mi na to nie pozwolili mówiąc, że muszą się mną nacieszyć. To miłe i zabawne. Ostatni rok studiów udało mi się ukończyć z wyróżnieniem. Pracuję teraz jako dziennikarka. Piszę oczywiście o muzyce, bo to jest coś co kocham. Mieszkam z Harrym w uroczym domku na przedmieściach, ale do chłopaków zaglądamy bardzo, bardzo często, a oni równie często do nas. Praktycznie nie rozstajemy się. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Evelyn i Zayn pobrali się, a ja byłam nawet druhną na ich ślubie! Wesele było fantastyczne, a mała Julie też się świetnie na nim bawiła. Mimo, że to nie ja brałam ślub, noc poślubną miałam pełną atrakcji z Harrym.
Właśnie kończy się trasa koncertowa chłopaków. Jestem wraz z Evelyn na ich ostatnim koncercie w tej trasie. Harry zaprosił mnie na scenę i zaśpiewał specjalnie dla mnie piosenkę, którą sam napisał. Była cudowna. Gdy skończył śpiewać, klęknął przede mną, a z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko. Nie mogłam w to uwierzyć… Łzy napłynęły mi do oczu i cała się trzęsłam. Wtedy Harry powiedział:
-„Natalie, kocham cię. Kocham cię całym sercem i nigdy nie przestanę. Wyjdziesz za mnie?” Rozpłakałam się i rzuciłam mu w ramiona.
-„Tak… Tak! TAK! Ja też cię kocham! Tak bardzo cię kocham! Boże, proszę, niech to nie będzie sen…”- wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Widownia zaczęła nam bić brawo, a chłopcy zaczęli śpiewać Forever Young. Coś niesamowitego. Tego dnia nigdy nie zapomnę. Nigdy.
****
Coś się stało. Nie czułam się najlepiej, jadłam rzeczy, których normalnie nie jadam, to się śmiałam, to zaczynałam płakać. Harry bardzo się tym przejął, bał się, że to jakieś powikłania po śpiączce. Zabrał mnie do lekarza, a tam…
-„Gratuluję! Jest pani w ciąży!”- uśmiechnął się lekarz. Oniemiałam.
-„Co…?”- zapytałam lekko zdezorientowana.
-„Będziemy. mieli. dziecko. Będziemy. mieli dziecko.”- powtarzał jak mamrę Harry.- Będę miał dziecko! Będę ojcem!” Ulżyło mi. Już się wystraszyłam, że nie chciałby tego. Harry tak bardzo się ucieszył, że rozwalił krzesło w gabinecie lekarza. Idiota. Mój kochany idiota <3 Okazało się, że to dziewczynka. Harry nie mógł się posiąść ze szczęścia. Oczywiście, koniecznie chciał ją nazwać Darcy. Po długich nalegania i błaganiach ustąpiłam mu. Teraz jesteśmy my- Harry, ja i nasza mała Darcy. Teraz już wiem, że nie bez powodu tamtego dnia przełożyli mój lot. Dzięki temu spotkałam Harry'ego. Przypadki nie istnieją. Zapamiętajcie to sobie...



-THE END-

Nicol <3

8 komentarzy:

  1. Oo dopiero teraz znalazlam twojego blog i czytam wszystkie imagony ktore sa ssietne po prostu mega kocham Cie :-* <3 :-* :-* :-*/ ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ja też dopiero co znalazłam twojego bloga i skończyłam jak na razie czytać to opowiadanie "Przypadki nie istnieją" i muszę przyznać, że jest fantastyczne. I ta końcówka boszzzzz to takie cudne aż miałam łzy w oczach <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh proszę, to było okropne xd Nie usunęłam tego tylko ze względów sentymentalnych xd Ale bardzo dziękuję za miłe słowa :)

      Mam nadzieję, ze reszta opowiadań też Ci sie spodoba! (P.S. Moim faworytem jest Rozśpiewana historia, ona zdecydowanie najlepiej mi wyszła xd)

      Usuń
  3. świetne było <3 tylko dziwi mnie to, , że ona tak szybko odzyskała pamięć xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to opowiadanie po raz setny i zobaczyłam teraz że główna bohaterka jest z Wrocławia,to tak jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny końcówka najlepszą hehe wspaniałe masz opowiadania

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥