środa, 10 lipca 2013

„Przypadki nie istnieją” Część 5

Siemka ;) Mam nadzieję, że się wam podoba ;P


„Przypadki nie istnieją” Część 5

Kluczyk


Obudziły mnie promienie słońca, które świeciły mi prosto w twarz. Powoli otworzyłam oczy i zaczęłam sobie wszystko przypominać. Rozmawialiśmy wczoraj do baaaaaaardzo późna. Dużo się dowiedziałam o chłopakach, Evelyn… Można powiedzieć, że zaprzyjaźniliśmy się. Ta gra była naprawdę zabawna, ale bywały i momenty poważne. Teraz rozejrzałam się po pokoju. Zayn i Niall spali na podłodze, nad nimi Evelyn na fotelu, a Louis, Harry i ja na kanapie. Właściwe… To ja spałam na ramieniu Styles’a. Powolutku wstała starając się nie obudzić reszty i poszłam do kuchni.
-„O! Już wstałaś? Zrobiłem grzanki. Masz ochotę?”- Liam siedział w kuchni jak gdyby nigdy nic.
-„Eee… jasne. Dzięki. Kiedy zdążyłeś to wszystko zrobić?”- usiadłam na przeciwko chłopaka, przy obficie zastawionym stole różnymi smakołykami.
-„Nudziłem się.”- uśmiechnął się-„ Soku?” Przytaknęłam i podałam mu swoją szklankę.
-„Która godzina?
-„Dochodzi jedenasta.”- spojrzał na zegarek.-„ Długo już śpią.”
-„Nic dziwnego. Położyli się nie całe cztery godziny temu.”- zaśmiałam się. Zjedliśmy grzanki, wypiliśmy sok i mówiliśmy jeszcze trochę o nocnej zabawie.
-„A właśnie! Rano szedłem do sklepu i niechcąco potknąłem się o twoją torbę… Wypadł z niej taki kolorowy zeszyt. Bardzo przepraszam…”- tłumaczył się Liam.
-„Nic się nie stało…Ale… Zeszyt, wiesz… Czy ty go…?”- zaczerwieniłam się.
-„Nie, nie! Nie czytałem, jak bym mógł! Spokojnie.”- uśmiechnął się.
-„Ooo! Dzięki!”- odetchnęłam z ulgą.
-„Pamiętnik?”- zapytał cały czas się uśmiechając.
-„Taaak.”- przytaknęłam niepewnie. W tym momencie do kuchni wszedł Lou, niall i Harry.
-„YEAH! Sniadanie!”- ucieszył się Irlandczyk.
-„Hej. O Natt już wstałaś?”- zdziwił się Lou.
-„No już dawno! Chciałam coś zjeść przed Niall’em.”- zaśmiałam się. Reszta śniadania minęła bardzo szybko (dzięki Niall). Potem dobudziliśmy Zayn’a i Evelyn.
-„Natt, pojedziemy teraz do mnie po ciuchy dla ciebie? Ja też muszę się przebrać.”- spytała Ev.
-„Ok. Ale na pewno to nie będzie problem?”- upewniałam się.
-„Nie no co ty! Będzie nie zła zabawa! Wiesz, bardzo się interesuję modą i też trochę projektuję… Z resztą wszystko ci pokażę! Chodźmy!”- złapała mnie za rękę i pociągnęła do góry, by się przebrać we wczorajsze ciuchy ( w samych bluzach chłopaków nie mogłyśmy przecież wyjść!). Poprosiłyśmy Liam’a o podwózkę i ruszyłyśmy w drogę.
-„Jeszcze raz, bardzo, bardzo, bardzo ci dziękuję!”- przytuliłam Evelyn.
-„Nie ma za co! Szczerze mówiąc w tej sukience wyglądasz lepiej niż ja!” – zaśmiała się. Po kliku godzinach przymierania ciuchów w domu Ev byłyśmy sobie bardzo bliskie. Wyjawiła mi też, że podoba jej się Zayn (Wiedziałam!) . Ona jest naprawdę bardzo miła i sympatyczna. Potrafi słuchać, ale jest też szalona i zabawna. Dobrze się z nią rozmawia. Jeśli chodzi o jej hobby- modę, ma prawdziwy talent. Świetnie dobiera ubrania, podała mi też parę wskazówek co robić by podkreślić to i owo. Dzięki niej naprawdę, muszę przyznać, ze wystrzałowo wyglądałam. Wróciłyśmy do domu chłopaków z walizką ubrań. Trzymając się pod ręce i śmiejąc się weszłyśmy do salonu.
-„Jesteśmy!”- krzyknęłyśmy równocześnie (wywołując tym kolejną falę śmiechu)
-„No w końcu! Myśleliśmy, ze was zakopali pod tymi ubraniami”- odkrzyknął Lou. Usiadłyśmy na kanapie obok chłopców.
-„Gdzie Harry?”- rozejrzałam się.
-„Chyba na tarasie. Ej… Śliczna sukienka.”- pochwalił mnie Niall.
-„Dzięki. To dzięki Evelyn.”- uśmiechnęłam się i udałam się w kierunku tarasu. Za sobą usłyszałam tylko stłumione głosy i śmiechy chłopaków: „No tak… Dla Hazzy…”
Zignorowałam ich zaczepki i wyszłam z budynku. Styles’a tam nie było, ale chyba wiedziałam gdzie może być… Radośnie szłam przez labirynt, który wydawał się być jeszcze piękniejszy niż przedtem. Zawędrował do samego środka labiryntu i tam go znalazłam. Leżał na trawie i patrzył się niebo.
-„Hej. Co robisz?”- usiadłam obok niego.
-„O cześć! Super wyglądasz! Nowa sukienka? Ja… Ja sobie leżę.”- uśmiechnął się zadziornie.
-„Hmmm…”- położyłam się obok niego i spojrzałam w niebo. Kiedy byłam mała często spędzałam w ten sposób czas i do tej pory to jedno z moich ulubionych zajęć.
-„Ta chmurka wygląda jak dłoń”- wskazałam na biały puch na niebie.
-„Hah, a tamta jak motyl!”- zaśmiał się. Przez chwilę jeszcze przekomarzaliśmy się, która chmura bardziej przypomina pluszowego misia, a potem usiedliśmy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie popatrzył się mi prosto w oczy i się ciepło uśmiechnął.
-„Mam coś dla ciebie.”
-„Dla mnie?”- zdziwiłam się. Harry wyciągnął z kieszeni zawiniątko z czerwoną wstażką i mi je podał. Delikatnie otworzyłam opakowanie, a moim oczom ukazał się przepiękny, srebrny naszyjnik z kluczykiem:
.


-„Ojejku… Jest cudowny!”- przyglądałam się drobnym brylancikom na zawieszce w kształcie klucza.
-„Cieszę się, że ci się podoba.”- uśmiechnął się, wziął ode mnie naszyjnik i zapiął mi go na szyi.
-„Dziękuję.”- przytuliłam chłopaka. Poczułam jego ciepło, jego zapach… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Było mi tak dobrze…
-„Harry! Natt! Jesteście tu!”- usłyszeliśmy wołanie Louis’a- „ Nie uwierzycie co się stało!”


C.d.n…


Nicol <3

1 komentarz:

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥