Proszę. Kolejny rozdział jednego dnia! Za to mają być komentarze! :D Kocham Was <3 Proszę, zapraszam na mojego Twittera! Follow Back ;) https://twitter.com/NatkaKosinska
„Ciemność” Część 20
W domu wampirów
Wysiedliśmy z auta i
poszliśmy ku białego, dwu piętrowego domu. Moim zdaniem był bardzo nowoczesny.
Duże, szklane okna sięgające od podłogi do samego sufitu, balkon obudowany
drewnianymi płytami. Znajdywał się wśród lasu.
Harry rozglądał się po
otoczeniu. Spojrzałam na niego przez mój szósty zmysł: świecił się na zielono,
ale stopniowo zieleń przechodziła w żółć. Był lekko zaniepokojony. Spróbowałam
przelać na niego trochę swojego spokoju. Wyraźnie się rozluźnił. Podniosło mnie
to na duchu.
Czułam się, jakbym
przedstawiała swoim rodzicom mojego chłopaka… Dziwne trochę, ale tak się
czułam. Złapałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy.
-„Jak nie chcesz to nie
musisz tego robić… Pewnie będziesz się źle czuł wśród samych wampirów…”-
skrzywiłam się.
-„Aurel. Czy ty chcesz powiedzieć, że łapię cykora?”-
uśmiechnął się.
-„Teraz jeszcze nie, ale jak
wejdziemy do środka to…”
-„Nie bój się, nie ucieknę
stamtąd z wrzaskiem.”- zaśmiał się i ścisnął moją dłoń pocieszająco. Odgarnął
włosy z mojego policzka i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Uśmiechnęłam się.
-„Gotowa?”- zaśmiał się.
-„Nie.”- jęknęłam dla
żartu.-„ Podoba mi się Aurel.”
Chłopak przekrzywił głowę i
mrugnął jednym okiem. Weszliśmy po schodkach, a Harry podniósł rękę by zapukać
do drzwi, ale nie zdążył, bo te się otworzyły. Veronica stała tam uśmiechnięta
od ucha do ucha i wpatrywała się to we mnie to w Harry’ego.
****Harry****
-„Cześć!”- przywitała się
brunetka. Czy wszystkie wampiry mają takie piękne głosy?-„Jestem Veronica, ale
możesz mi mówić Ver. Miło cię w końcu poznać! Nawet nie wiesz, jak długo na to
czekałam!”- zaczęła gadać jak najęta.
-„Cześć…”- wydukałem
zaskoczony jej wesołym zachowaniem. Była taka podekscytowana, jakby ktoś
przyniósł jej niespodziankę, a przecież to byłem tylko ja…
-„Hej.”- uśmiechnęła się Aurelia.
-„No wchodźcie, wchodźcie!”-
zachęciła ruchem ręki i w podskokach ruszyła przed siebie. Robiła to z gracją
godną baletnicy. Aurelia też się poruszała wdzięcznie, lekko i równie dużą
gracją. Zaczynam się zastanawiać, czy to też nie jest u wampirów normalne.
Zdałem sobie sprawę z tego, jak nie wiele łowcy o nich wiedzą!
Salon był przestronny, duży
i jasny. Przyznam, że wyglądał… normalnie. Nie tego się spodziewałem.
Królował tu beż, ale były
też zielone dodatki.
-„Hej.”- zawołał z drugiego
końca pokoju Jack.
-„Siema.”- odpowiedziałem.
-„Gdzie Anabell?”- zapytała
Aurel rozglądając się po pokoju.
-„Będzie za jakieś 3
sekundy.”- odpowiedziała szybko Veronica jakby się spodziewała tego pytania. A
no tak, ona jest tą wróżbitką, czy jakoś tak.
-„Cześć.”- przywitała się
niska dziewczyna. Miała blond włosy spięte w kok. Wbiła we mnie swoje jaskrawo
czerwone tęczówki. Były przerażające…
-„Hej.”- odpowiedziałem, nie
mogąc oderwać wzroku od jej jarzących się oczu.
-„An. Wystarczy.”-
powiedziała sztywno Aurelia. Blondyna odwróciła wzrok, a na jej twarz wkradł
się cień uśmiechu.
Dopiero teraz mogłem popatrzeć się na Aurel.
-„Anabell… Ma tak, że może
ocenić twój dar. Tylko, że musi ci się patrzyć prosto w oczy, a nie każdy lubi
jak się patrzą na niego czerwone ślepia, więc uzupełnieniem jej daru jest to,
że nie możesz oderwać od niej oczu, póki ci nie pozwoli.”- wyjaśniła Aurelia,
po czym popatrzyła się na Anabell tępym wzrokiem. Blondyna wzruszyła tylko
ramionami i się uśmiechnęła.
-„Napijesz się czegoś? Może
coś zjesz? Pierwszy raz specjalnie dla ciebie używaliśmy naszej kuchni.”-
zaśmiała się brunetka-„ To co? Może sałatka, kawa, coś zimnego, czy raczej…”
-„Czekaj, czekaj, czekaj. Bo
nie nadążam. Nie korzystacie z kuchni?”- zdziwiłem się.
-„Oh, wybacz. Nie, my nie
jemy normalnego jedzenia.”- uśmiechnęła się sympatycznie Ver. Wow… No rzeczywiście! Aurelia nigdy przy mnie
nic nie jadła.
Veronica wzięła kubek,
nalała do niego wody i mi go podała.
-„Wiem, że to właśnie
chciałeś. Nie ma za co.”- uśmiechnęła się i poszła usiąść na kanapie. Miała
rację… Miałem zamiar poprosić o wodę. To lekko przerażające, ale nawet fajne.
Czerwono oka rozmawiała z Jackiem w takim tempie, że nic nie rozumiałem.
Brunetka poklepała miejsce
na kanapie obok siebie i się uśmiechnęła. Już miałem tam podejść, ale Aurelia
nie ruszyła się ani o centymetr.
-„Spokojnie, będziemy
przyjaciółmi.”- powiedziała wesoło Ver i dopiero wtedy Aurel oderwała od niej
wzrok i spojrzała na mnie. Wydaje mi się, że jest cały czas zaniepokojona.
Ruszyła powoli w stronę kanapy, a ja wraz z nią.
-„Ja w środku.”- ogłosiła
brunetka wyczekująco patrząc na Aurelię. Ona zacisnęła tylko dyskretnie rękę w
pięść, ale posłusznie wykonała prośbę przyjaciółki. Usiadłem niepewnie obok
Veronici. Ona patrzyła na mnie z entuzjazmem.
-„Pozwolisz mi?”- wyciągnęła
rękę w moja stronę. Spojrzałem zdziwiony na Aurelię.
-„Ona chce śledzić twoją
przyszłość. Jak jej dotkniesz to będzie mogła wiedzieć te najważniejsze,
niedalekie wydarzenia związane z tobą. Tak, to może widzieć tylko szczegóły i
tylko wtedy gdy jesteś blisko.”- wyjaśniła lekko poirytowana Aurel. Veronica
popatrzyła na mnie błagalnie i zatrzepotała rzęsami.
-„Proszę… Ja tak bardzo nie
lubię, być nie pewna przyszłości…”
Wykonałem jej prośbę i
położyłem swoją dłoń na jej. Brunetka się uśmiechnęła i przez chwilę miała
nieobecny wzrok.
-„Dobra. To teraz możesz być
pewny, że cię powiadomię, jeśli będzie się coś dziać. Pamiętaj, że przyszłość
jest nie pewna i zawsze można ją zmienić zmieniając decyzję lub podejmując
właściwe kroki. Zazwyczaj jednak się to nie udaje, bo moje wizje są bardzo
dokładne, ale nie ma rzeczy nie możliwych. Od teraz śledzę twoje losy.”-
mrugnęła okiem i puściła moją dłoń. No proszę. Mój los w rękach wampira.
-„Możesz mi wyjaśnić jak to
wszystko działa?”- zapytałem zaciekawiony.
-„Moje wizje opierają się na
podjętych decyzjach. Wizję mam dopiero wtedy, gdy decyzja została postawiona
lub na pewno będzie. Jeśli ktoś ją zmieni, to zmienia się i moja wizja.”-
wytłumaczyła spokojnie.
-„Aha.”- układałem sobie w
głowie wszystko. Nagle Aurelia drgnęła i odwróciła się w stronę Jacka i
Anabell.
-„Możesz powtórzyć?”
-„Sądzę, że Harry byłby
jednym z najsilniejszych wampirów w historii.”- odpowiedziała teraz już wolno
An. Co?
-„Słucham?”- uniosłem jedną
brew.
-„Zobaczyłam niewiele,
Aurelia mi przerwała.”- wzruszyła ramionami.
-„Nie wiedział co robisz.
Czuł dyskomfort.”- usprawiedliwiła się Aurel.
-„Co to za eliksir?”-
zapytała ni stąd ni zowąd Veronica, nieobecna chwilę temu.
Aurelia popatrzyła się na
nią, a potem na mnie.
-„Czemu ty chcesz to
zrobić?”- zadała kolejne pytanie brunetka, ale nie była już taka wesoła. Jej
twarz była w 100% poważna. Wszyscy teraz patrzyli na Aurelię.
-„O czym ona mówi, Aura?”-
dopytywał się Jack.
-„Istnieje eliksir, który
może zmienić wampira z powrotem w człowieka.”- powiedziała Aurel podnosząc
głowę.
-„ŻE CO?! DLACZEGO CHCESZ TO
ZROBIĆ?!”- wybuchł Jack.
-„Jack, nie!”- krzyknęła
Veronica i się na niego rzuciła.-„ Czy ty masz chociaż trochę rozumu?!”
Czy tylko ja tu nie nadążam?
-„Przepraszam, poniosło
mnie. Możesz ze mnie zejść?!”- warknął. Veronica nagle stanęła obok niego.
Zrobiła to tak szybko! Trzymała Jacka, a sekundę później już stała obok niego!
-„Jak jeszcze raz cię
najdzie taka myśl, to ja się na ciebie rzucę z pięściami, jasne?!”- odszczekała
brunetka.-„Nie rób tego Aura.”
-„Ale ja…”
-„Po prostu tego nie rób.”-
syknął Jack i już go nie było. Anabell jeszcze raz rzuciła jej złowrogie
spojrzenie, potem mnie i też się ulotniła.
-„Aura, jesteś moją siostrą.
Nie chcę cię stracić. Jak będziesz człowiekiem to wiesz, że nie będziemy mogły
się już tak kontaktować jak zawsze. Nawet jeśli już pozostanę na tej twojej
diecie.”
-„Naprawdę? Zostajesz
wegetarianką?”- oczy jej rozbłysły. Wcześniej tego nie zauważyłem, ale
rzeczywiście. Tęczówki brunetki były matowe, ciemne, ale nie czerwone tak jak u
Anabell czy Jacka.
-„Tak, ale to tylko wtedy
jeśli zostaniesz razem ze mną.”- zmrużyła oczy Ver.
-„Ver…”
-„Wiem, że chcesz to zrobić
dla Harry’ego. Ale czy naprawdę to jedyne wyjście? Nie może być tak jak teraz? Świetnie
nad sobą panujesz.”
-„Właśnie nie. Już wiele
razy byłabym go zabiła.”- Aurel spuściła głowę. Podszedłem do niej i ją
objąłem.
-„Ale tego nie zrobiłaś.
Słuchaj, nie chcę byś robiła coś dla mnie, wbrew sobie. Uwielbiam cię taką,
jaka jesteś. Nie musisz się zmieniać.”- potarłem jej ramię. Położyła głowę na
mojej klatce piersiowej i zamknęła oczy.
-„Ale tak być nie może…
Harry, za każdym razem gdy cię dotykam, wzdrygasz się z zimna. Cały czas muszę
się kontrolować co nie jest łatwe. Chciałabym byś nie musiał cały czas żyć w
niebezpieczeństwie! I chcę być człowiekiem. Chcę przebywać z tobą.”-
powiedziała.
C.d.n…
Nicol <3
Nie zapomnijcie o pozostawieniu po sobie śladu w postaci komentarza! <3
Swietne <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńAwwwwwwwwwwwwwwwwww <333333 kocham, kocham, KOCHAM *-*
OdpowiedzUsuńDopiero zaczelam czytac twojego bloga ale juz przeczytalam wszystkie rozdzialy i stwierdzam ze naprawde masz talent :D Juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu (: Mam nadzieje ze Harry bedzie z Aurelia :D I ze wszystko sie jakos ulozy :)
OdpowiedzUsuńXhociaz czasem lubie smutne endy :D Ale wszystko zalezy od Cb :) Jeszcze raz gratuluje talentu :**
Jeeejku! Tak bardzo dziękuję! Nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi miło ;) Cieszę się, że blog zyskuje nowych fanów i czytelników <3 To dla mnie wiele znaczy :) Jeszcze raz bardzo dziękuję <3
Usuń