środa, 28 sierpnia 2013

„Książę i żebraczka” Część 2

Tak bardzo mi przykro, że nie mogłam nic dodać przez te 5 dni :( Macie tu 2 rozdział, a już z samego rana dodam 3. Kocham Was baaaaaaaaaardzo mocno :)


„Książę i żebraczka” Część 2

Praca

Obudziłam się w wyjątkowo dobrym humorze. Powoli otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, ze nie jestem w swoim łóżku… ani domu. Co ciekawsze, byłam wtulona w nagi tors Harry’ego. Przypomniała mi się ostatnia noc. Nasze przyspieszone oddechy, rozgrzane ciała, jego czuły dotyk na mojej nagiej skórze, namiętne pocałunki… Boże Święty, co ja zrobiłam?! Poznałam go zaledwie kilkanaście godzin temu! Nawet nie wiem jak do tego doszło… Tak jakoś… UGH, jaka ja jestem głupia!
Usiadłam na łóżku z niedowierzania. Pod wpływem mojego ruchu Harry się obudził. Włożył ręce pod głowę i się uśmiechnął.
-„Dzień dobry.”
-„Mhm.”- mruknęłam. Czuję się jak jakaś szmata. Mój pierwszy raz z praktycznie obcym mi chłopakiem?
-„Coś nie tak?”- usiadł obok mnie.
-„Nie… Wszystko w porządku.”- skłamałam unikając jego wzroku. Harry przejechał palcami po moim ramieniu. Przeszły mnie dreszcze, ale było to przyjemne. Wzdrygnęłam się lekko, a chłopak uśmiechnął się widząc moją reakcję na jego dotyk. Może to dziwne, ale nie żałuję tej nocy… Pierwszy raz, odkąd umarła moja mama, czułam się bezpieczna, szczęśliwa… Harry był wobec mnie delikatny, czuły i taki ostrożny. W jego ramionach było mi dobrze. Głupio mi tylko, że stało się to tak nagle i szybko… Przecież nic o nim nie wiem!
-„Muszę… Muszę iść.”- wymamrotałam i wstałam z łóżka. Podniosłam swoją bluzkę i spódniczkę z podłogi, zaczęłam się szybko ubierać.
-„Ale… Czemu musisz iść?”- wydawał się być zaskoczony.
-„Po prostu… muszę iść.”- przejechałam palcami po swoich długich, blond włosach i spuściłam głowę. Na policzki wkradły mi się rumieńce. Wzięłam buty w rękę i na odchodne powiedziałam cicho:
-„Część Harry.”
-„Czekaj!”- zawołał za mną z pokoju, ale ja popędziłam już przed siebie. Wybiegłam z jego ogromnego domu na ulicę. Dopiero gdzieś na przystanku założyłam te niewygodne szpilki. Pojechałam na gapę autobusem do dzielnicy, w której mieszkam. Po drodze zbierało mi się na płacz. Jestem jak jakaś dziwka…
Wysiadłam w dobrze znanej mi okolicy. Większość ludzi omijało tą dzielnicę szerokim łukiem. Ponoć to tutaj zdarza się najwięcej kradzieży, morderstw i gwałtów. Dlatego mieszkania tutaj są bardzo tanie- nikt nie chce tu mieszkać. Weszłam to starej, brzydkiej kamienicy i wdrapałam się po schodach na drugie piętro. Otworzyłam drzwi i przeszłam przez próg. Usłyszałam czyjś podniesiony głos.
-„No wreszcie jesteś! Gdzieś ty była przez całą noc, idiotko?!”- do przedpokoju wszedł mój ojciec. Był pijany, śmierdziało od niego alkoholem.
-„Pracowałam tato.”- spuściłam głowę. Wiedziałam co mnie teraz czeka. Mój ojciec jest ode mnie o wiele większy i silniejszy. Już nie raz próbowałam mu się przeciwstawić, ale to tylko pogarszało sprawę. Muszę to wszystko po prostu przecierpieć w milczeniu. Tak będzie najlepiej. Zacisnęłam powieki czekając na pierwsze uderzenie…


Naciągnęłam bluzę na posiniaczone nadgarstki i włożyłam kaptur na głowę. Znosiłam już wiele z jego strony, ale teraz był naprawdę pijany, przez co nieświadomy. Już po paru minutach siniaki pokryły moje ciało.  Zaraz po tym jak tata zasnął uciekłam z mieszkania. Został mi już tylko tydzień na spłatę 2000 funtów, a jak na razie mam tylko (lub aż) 1000. To największa suma jaką kiedykolwiek dysponowałam, a i tak nadal za mało.
Doszłam do pobliskiej restauracji  i weszłam do środka.
-„Hej Ros! Co słychać?”- przywitał się Bill. Jak byłam młodsza Bill był jak taki wujek. Pozwalał mi pracować na zmywaku, mimo to, że byłam niepełnoletnia.
-„Hej Bill.”- uśmiechnęłam się blado.-„ Jakoś się żyje.”
-„Co u taty?”
-„Daje radę.”
-„To dobrze, to dobrze.”
-„Słuchaj, mam do ciebie pytanie i prośbę w jednym…”
-„No słucham.”
-„Czy znalazła by się dla mnie jakaś praca? Proszę, potrzebuję pieniędzy… Pilnie. Mogę robić co tylko chcesz: gotować, zmywać, sprzątać…”- popatrzyłam na niego niemal błagalnie.
-„Wybacz Ros. Nie ma za dużo klientów… Nie stać nas na jeszcze jednego pracownika.”- założył ręce na piersi.
-„Oh, rozumiem. No nic… Bardzo dziękuję.”- spuściłam głowę i wyszłam z restauracji.
-„Trzymaj się, Ros”- usłyszałam za plecami. I co teraz? Muszę koniecznie znaleźć dodatkową pracę! Mam tylko tydzień, a jak nie to…
Wzdrygnęłam się na samą myśl. Szłam teraz pustą ulicą. Jest koło godziny 15. Gdy przechodziłam obok barów już było słychać podniesione głosy pijaków i krzyki alkoholików.
-„No proszę, proszę kogo my tu mamy?”- z ciemnego zaułka wyłonił się wysoki mężczyzna w czarnej skórze i łańcuchami przy spodniach. Hmm… kłopoty.
Zrobiłam dwa kroki w tył.
-„Jak ci idzie ze spłacaniem długu? Bo wiesz… Został ci już tylko tydzień.”- wyszczerzył się w triumfalnym uśmiechu. Zadrżałam
-„Wiem o tym, Lenny. Zapłacę.”- przystanęłam, bo tuż za moimi plecami zmaterializował się kolejny ogromny mężczyzna.
-„Oh, ależ oczywiście. Ale czy nie potrzeba by ci czasem więcej czasu?”- zrobił głupkowatą minę.
-„Nie trzeba. Radzę sobie.”- odparłam sztywno. Patrzyłam na niego spode łba zaklinając w duchu, że nie potrafię zabijać wzrokiem. Lenny podszedł bliżej i złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę tak, aby mógł patrzeć prosto w moje oczy.
-„Na pewno? Ta rozcięta warga i brew…”- zacmokał teatralnie-„ Pamiętaj, że jak będziesz mieć problemy to zawsze możesz się zwrócić do wujka Lenny’ego…”
Wyrwałam mu się, co go zwyczajnie rozbawiło.
-„Tydzień, maleńka. Tydzień.”- powiedział i poszedł gdzieś wraz z swoim towarzyszem. Nogi się pode mną ugięły, a świat zawirował. Usiadłam na chwilę na jezdni, ale szybko wstałam i poszłam szukać jakiegoś Night Clubu. Nie trzeba było długo szukać, w tych okolicach jest mnóstwo tego typu „rozrywek”. Drzwi były zamknięte, ale przez szkło widziałam jakiegoś faceta. Zapukałam w szybę.
-„Czego?”- rzucił otyły mężczyzna mierząc mnie wzrokiem.
-„Przepraszam, czy szukacie może pracownic?”- zapytałam nie pewnie. Spojrzał na mnie od góry do dołu.-„ Tancerek.”- uściśliłam, by nie pomyślał sobie o czym innym. Bez przesady, nie zamierzałam się sprzedawać. Co to, to nie.
-„Dobra. Wynagrodzenie za jeden wieczór to 100 funtów. Wiesz, że potrzebujemy niegrzecznych tancerek, prawda?”- uniósł jedną brew.
-„Oczywiście.”- skrzywiłam się lekko na myśl o tym.
-„Możesz zacząć od jutra. Dzisiaj mamy komplet.”- powiedział obojętnie i zamknął drzwi. No cóż. To od jutra i striptizerka.
Spojrzałam na zegarek. Już 17. Dlaczego ten czas tak leci?! Przeszłam przez ulicę i zaczęłam szukać jakiegoś pubu, w którym mogłabym przepracować dzisiejszą noc. Nie mam czasu do stracenia.
Gdziekolwiek nie poszłam wszędzie słyszałam „nie”. Obeszłam chyba wszystkie bary, kluby i puby w okolicy i nigdzie nie chcieli mnie przyjąć. To pewnie przez te siniaki… Nikt nie chce takiej dziewczyny. Szłam ciemną ulicą zdesperowana i myślałam jak zarobić te 1000 funtów, gdy ktoś chwycił mnie od tyłu za nadgarstek. Odwrócił mnie i spojrzał mi w oczy.
-„Rose.”


C.d.n…


Nicol <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥