wtorek, 13 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 15

Czeeeeeeeeść! :D Mam dobry humor, ponieważ bardzo lubię ten rozdział^^ Mam nadzieję, że Wam też się spodoba <3 Kocham Was i bardzo dziękuję za każde jedno wyświetlenie! Za każdy komentarz! Jestem Wam ogromnie wdzięczna, że ktoś czyta mojego bloga :)


„Ciemność” Część 15

Pragnienie, głód, uczucia.

Instynkt kazał mi uciekać, wydostać się i to jak najszybciej, ale ten piekący ból w gardle… Pragnienie było tak silne jak jeszcze nigdy. To przez to długie siedzenie na słońcu i to, że dawno nie polowałam. Przełknęłam powoli ślinę, ale to tylko pogorszyło sprawę. Poczułam, że jeszcze chwila i się na niego rzucę! Moje ciało zdawało się nie reagować na moją wolę. Resztkami sił odsunęłam się od Harry’ego. Powoli wysiadłam z samochodu i w ludzkim tempie zeszłam dalej na pobocze. Przykucnęłam i oddychałam głęboko. Coś ciągnęło mnie do Harry’ego i to bardzo boleśnie. Gardło mnie paliło żywym ogniem.
Uderzył mnie powiew wiatru, który przyniósł zapach loczka. Za dużo. ZA DUŻO. Pobiegłam najszybciej jak tylko mogłam w głąb lasu, byle tylko nie czuć tego zapachu. Skupiłam się i zaczęłam nasłuchiwać. Zlokalizowałam sarnę jakieś 200 m dalej. Zadowolona pobiegłam w tym kierunku. Schowałam się w krzakach. Nachyliłam się gotowa do skoku.

-„Gdzie byłaś?! Co się stało?”- zapytał zdenerwowany Harry, który czekał przy samochodzie.
-„Ratowałam ci życie. Teraz powinno być już lepiej.”- odetchnęłam głęboko.
-„Nie rozumiem…”- pokręcił głową.
-„Harry, dawno nic nie jadłam. Kiedy byliśmy w samochodzie, naprawdę mogłam cię zabić na miejscu. Nie wiem nawet jak mi się udało tego uniknąć… No cóż, ważne, że już wszystko ok.”- uśmiechnęłam się.
-„Twoje oczy… Są jaśniejsze.”- podszedł bliżej.
-„Tak, to normalne. Są ciemne kiedy jestem głodna, a jasne kiedy coś zjem.”- wyjaśniłam. Chłopak przytaknął i zrobił kolejny krok do przodu. Zarejestrowałam te posunięcia jako ostrzeżenie. Cofnęłam się. Na twarzy Harry’ego pojawił się lekki grymas niezadowolenia wywołany moim ruchem, ale nie dawał za wygraną- znów skrócił dystans między nami. Lekko się wystraszyłam. Może i nie jestem już tak przeraźliwie głodna, ale nadal stanowię zagrożenie.
-„Chcę czegoś spróbować.”- powiedział tajemniczo i chwycił moją dłoń bym nie mogła znowu zrobić kroku w tył. Zerknęłam na nasze splecione palce, a potem przeniosłam na niego wzrok. Nachylił się powoli w moim kierunku. Już rozumiem co chce zrobić… Ale… Mam tylko parę sekund na przeanalizowanie tego i ewentualną reakcję… To chyba nie najlepszy pomysł, ale z drugiej strony… bardzo bym tego chciała.
Harry przymknął powieki.  
Co jeśli nagle się na niego rzucę? Przecież to będzie bardzo, bardzo niebezpieczne! Ale… on jest taki cudowny…
Pozostało parę centymetrów.
Nie, nie, nie, to głupie. Nie mogę.
Ale… ale tak chcę…
Czuję jego świeży oddech na swojej twarzy.
Po prostu się odsunę. To lekkomyślne i nie mądre.
Ale… Jakież by to było doświadczenie!
NIE! Otrząśnij się!
Za późno. Harry przywarł do moich ust. Instynktownie zamknęłam oczy. Był taki ciepły i delikatny. Niepewnie oddałam pocałunek. Harry, teraz bardziej pewny siebie, oplótł mnie w talii i przyciągnął bliżej do siebie. Ukuło mnie w gardle, ale nic sobie z tego nie robiłam. Pocałunek zrobił się teraz bardziej namiętny. Przeniosłam swoje dłonie na jego ramiona. Był ode mnie wyższy i w ten sposób przyciągnęłam go bardziej do siebie. Wplotłam swoją dłoń w jego włosy i delikatnie ścisnęłam. Poczułam jak się uśmiecha. Zamruczał gardłowo. Jego oddech wypełnił moje nozdrza pożądaniem. Zapiekło mnie gardło. Pragnienie zaczęło rosnąć niebezpiecznie szybko.
Odsunęłam się od niego szybko, by nie dopuścić do tragedii. Nawet się nie obejrzałam, a dzieliły nas już 3 metry.

****Harry****
Aurelia tak szybko wyrwała się z moich objęć, że ledwo co zauważyłem, że jej już przy mnie nie ma. Ona była taka cudowna! Na początku była lekko nie pewna i nerwowa, ale szybko jej przeszło. Jej wargi były zimne i twarde, ale jednocześnie miękkie i delikatne. Miałem wrażenie, jakbym się całował z aniołem! Pachniała tak słodko jak czekolada… czy może róża? I jeszcze gdy wplotła rękę w moje włosy…

****Aurelia****
Nerwowo poprawiłam włosy za uchem. Pragnienie już ustąpiło, teraz przyszła nieśmiałość.
-„Musimy już jechać.”- przypomniałam unikając jego wzroku.
-„Może teraz ja poprowadzę?”- chyba uśmiechnął się łobuzersko. Nie jestem pewna bo za wszelką cenę starałam się na niego nie patrzeć.
-„Mhm.”- przytaknęłam i poszłam w stronę auta. Harry się zaśmiał. Był zdecydowanie bardziej pewny siebie ode mnie. Dlaczego cechą, która musiała we mnie pozostać z człowieka musiała być nieśmiałość? Widział kto nieśmiałego wampira? Jack mówi, że to mnie czyni unikalną, niepowtarzalną. Też mi unikalność.
Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, a Harry zaraz obok mnie. Kątem oka zauważyłam, że cały czas się uśmiecha.
-„To jedziemy do Stockportu.”- wyszczerzył się.
-„Co? Czemu? Ale Daniel…”- urwałam.
-„Wybacz, ale po co on właściwie jedzie za nami? Nigdy mi nie wytłumaczyłaś.”
-„On chce… mnie zabić.”
-„Oh.”- wymsknęło mu się. Uśmiech zastąpił neutralny wyraz twarzy.-„Czemu?”
-„Spotykałam się z nim, gdy byłam człowiekiem…”- urwałam. Nie, nie chce o tym mówić.-„ Wiesz, to długa i nudna historia. Jedźmy już.”- wspomnienia wróciły. Najgorsze wspomnienia, które męczyły mnie gdy tylko coś mi o nich przypomniało.
Harry ruszył, ale postanowił kontynuować rozmowę.
-„Możesz mi opowiedzieć.”- odnalazł moją dłoń i ją delikatnie ścisnął.
-„A więc…”-zaczęłam.



C.d.n…

Nicol <3 
P.S. Zachęcam do komentowania! One bardzo motywują ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥