Hej! Nie mogę w to uwierzyć... Jak tak dalej pójdzie, to mój blog będzie miał już 1000 wyświetleń! Bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję! Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału! <3
„Ciemność” Część 10
Wyznanie prawdy
**** (nadal xd) Harry****
-„No jesteś wreszcie.”-
burknął Sebastian.
-„Mam jeszcze 2 minuty!”-
ściągnąłem brwi. Sebastian wywrócił oczyma.
-„Przestańcie.”- przerwał
groźnie Josh.
-„Macie już coś? Jakiś
trop?”- spytałem, by odwrócić uwagę Josh’a.
-„Tak. Są nie daleko.
Sebastian, zastawiłeś czujniki?”
-„Tak. Możemy iść.”-
przytaknął. Josh rzucił mi pas z bronią i poszedł przed siebie. Przewiesiłem go
przez ramię i pobiegłem za nimi. Rozstawiliśmy się na jakiejś polanie. Sprawdzałem
stan czujników za Night Club’em gdy poczułam dziwny wiatr na plecach.
Odwróciłem się, ale nic nie zobaczyłem. Jeszcze raz przeczesałem okolicę
wzrokiem i wróciłem do ekranu czujnika. Czysto. Hmmm… Może Josh się pomylił?
-„JOSH!!!!”- wydarł się Sebastian
na cały głos. Tuż przed nim powoli szły dwa wampiry- facet i kobieta.
Dziewczyna miała szkarłatne, jaskrawo-czerwone tęczówki, a chłopak bardziej
matowe, ciemne. Razem z Josh’em chwyciliśmy za ogłuszacze i wymierzyliśmy w krwiopijców. Facet jednym ruchem odrzucił Sebastiana na
bok. Dziewczyna wpatrywała się w Josha z taką wrogością jak jeszcze nigdy nie
widziałem. Nagle dziewczyna na sekundę
mi się rozmazała, a potem znów widziałem ją normalnie. Zauważyłem, ze nie mam
już pistoletu w ręce. Zdezorientowany popatrzyłem na Josha- on także pozostał
bezbronny. Wampirzyca zaśmiała się złowieszczo i rzuciła naszą broń za siebie.
-„Łowcy zostali bez broni?
Oj, oj, oj…”- zaćwierkotała melodyjnym głosem.
-„No to co? Połowy uznaję za
udane.”- popatrzył się blondyn na swoją partnerkę, a potem z powrotem na
nas-„Teraz tylko trzeba przyrządzić obiad.”
Błysnęły śnieżnobiałe zęby w
szerokim uśmiechu czarnowłosej.
-„Ja biorę przywódcę, a ty
tego drugiego, co Jack?”
-„Jak sobie życzysz
Melanie.”- powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Po chwili zobaczyłem jak
wampirzyca już się rzuca na Josha. Z gardła blondyna wydobył się groźny
charkot. Gdy zaatakował zrobiłem szybki unik na bok.
-„Jak się uspokoisz obiecuję
zrobić to szybko.”- zaśmiał się krwiopijca. Zrobiłem krok do tyłu, ale jak się
okazało za mną było już tylko drzewo. Hmm… Marne szanse na ucieczkę. Jack
obnażył zęby i zamierzył się na mnie. Zamknąłem oczy czekając na uderzenie,
ale… coś nie nastąpiło. Usłyszałem kolejny groźny charkot, tym razem inny.
Otworzyłem powoli oczy i ujrzałem przed sobą… Aurelię. Przybrała pozycję gotową
do skoku na mojego przeciwnika, a jednocześnie osłaniała mnie. Zawarczała na
zdębiałego blondyna.
-„Co ty wyprawiasz?!”-
wkurzył się.
-„Nie dam ci go.”- syknęła.
-„Aura, co ci odbiło?!
Przecież to łowca!”- Jack był naprawę zdenerwowany.
****Aurelia****
-„I co z tego?”-
powiedziałam. Stałam pomiędzy Jackiem, a Harrym gotowa na atak. Nie obchodziło
mnie to, że jest łowcą. Polubiłam go. Naprawdę mocno. Nie pozwolę, by ktokolwiek
go skrzywdził.
-„A więc jesteś po ich
stronie? Jak śmiesz. Przeciwko swoim pobratymcom… Hańba. Wstyd mi przynosisz.
Powinnaś być mi posłuszna, to ja ci uratowałem życie.”- wycedził.
-„Uratowałeś? Uratowałeś?!
Wolałam już umrzeć niż być tym czymś! Przez ciebie jestem zabójcą! Krwiożerczym
potworem! Nienawidzę siebie za to! Nienawidzę tego, ze muszę ci dziękować za to
co ze mną zrobiłeś!”- pierwszy raz powiedziałam mu całą prawdę. Włożyłam w
każde słowo tyle jadu, aby zrozumiał jak bardzo cierpię.
Jack zamarł. Zupełnie nie wiedział
co ma na to odpowiedzieć. Wyprostowałam się.
-„Przepraszam, że ci nie
powiedziałam tego od razu. Jack, wiesz, że zawsze będziesz moim starszym
bratem… Nie chciałam cię ranić. Wiem, że chciałeś dobrze…”- spojrzałam na niego
z skruchą. Może i nie postąpił najlepiej, ale w wielu rzeczach bardzo mi
pomógł. Opiekował się mną, troszczył się o mnie…
-„Ok. Rozumiem. Przepraszam.
Powinienem wiedzieć, ze to nie jest świat dla ciebie. Ja po prostu nie chciałem
dać ci odejść na moich oczach, wiedząc, że mogę cię uratować.”- powiedział już
spokojniej. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój uśmiech. Szybko jednak
zmieniłam minę na poważną.
-„Ale chłopaka nie oddam.”-
powiedziałam stanowczo i delikatnie przywarłam plecami do Harry’ego upewniając
się, że tak będzie bezpieczny. Jack zmierzył mnie wzrokiem.
-„Dlaczego?”
-„Bo to mój… przyjaciel.
Tak, przyjaciel.”- odpowiedziałam. Nie wiem czemu, ale na wyraz „przyjaciel”
coś we mnie drgnęło i nie było to wcale miłe uczucie. Coś jakby mnie ukuło? Ehhh, zignoruję to.
-„Łowca? Nie możesz sobie
znaleźć innego ludzkiego przyjaciela?”- załamał ręce.
-„Nie.”
Westchnął ciężko, zmroził
Harry’ego wzrokiem i pobiegł w głąb lasu. Odsunęłam się powoli od mojego
przyjaciela. Auć…
-„Um… Dziękuję?”- uśmiechnął
się łobuzersko.
-„Chodźmy już stąd.”-
odpowiedziałam mu uśmiechem.
Odwróciłam się i powoli
poszłam w stronę szosy. Harry do mnie dołączył i lekko chichocząc szliśmy przez
las.
C.d.n....
Nicol <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥