Cześć! Łapcie drugą część! Miłego czytania, skarby! ;**
„Ciemność” Część 2
Znany mi głos
-„Pomocy!”- usłyszałam czyjś
krzyk. Zostawiłam osłupiałego Johny’ego i pobiegłam z prędkością światła do
miejsca, z którego wydobywał się głos. Było to jakieś pół kilometra w głąb
lasu. Zatrzymałam się na polanie. Ponieważ jest jesień, cała polanka była w
kolorowych liściach, a nagie drzewa połyskiwały od wilgoci. Na środku
zobaczyłam chłopaka o brązowych włosach i dwóch dobrze mi znanych typów. Powoli
zbliżali się do niego z szyderczymi uśmieszkami. Bez zawahania popędziłam do
nich i osłoniłam bruneta własnym ciałem.
-„Proszę, proszę kogo my tu
mamy? My byliśmy pierwsi.”- spojrzał na mnie groźnie Shane.
-„Przymknij się. Zostawcie
chłopaka.”- warknęłam pokazując śnieżnobiałe kły.
-„Bo co nam zrobisz?
Ugryziesz nas?”- zaśmiał się Danny odwracając do Shane. I co? Nie wiem
dlaczego. Nie mam zielonego pojęcia. Czy to przez to, że byłam niewyobrażalnie
głodna? Czy przez to, że ten pies działał mi na nerwy? Poczułam nagły przypływ
adrenaliny i… rzuciłam się na niego. Ponieważ stał tyłem, zupełnie się tego nie
spodziewał i z łatwością ugryzłam go w szyję. Szczerze? Wilkołak smakuje
okropnie, no, ale się opłaciło. Danny złapał się za szyję i opadł na ziemię.
-„Ty suko!”- wykrzyczał
Shane i wymierzył mi lewego sierpowego. To mnie jeszcze bardziej wkurzyło i
rzuciłam się na niego… Dosłownie… Wskoczyłam mu na plecy, po czym powaliłam na
ziemię. Nachyliłam się jakby do ugryzienia i wysyczałam:
-„Jakieś ostatnie życzenia?”
-„Nie! Proszę! Zrobię
wszystko!”- jęknął. Wstałam, pociągnęłam go za bluzę do góry i powiedziałam
groźnie:
-„Nie chcę ciebie więcej
widzieć.” Chłopak pokiwał z przerażeniem głową i uciekł w głąb lasu.
-„Dzięki.”- uśmiechnął się
brunet. Chwila, chwila… Skądś go znam. Dopiero teraz zdążyłam mu się
przypatrzeć.-„ Jesteś ranna… Chodź, pomogę ci z tym.”
-„Nie trzeba, za chwilę
będzie ok.”- sięgnęłam ręką do brwi. Rozcięta. No tak.
-„Wow… Em… Jesteś…
wampirem?”- zapytał delikatnie.
-„Harry, powinieneś stąd
iść. Szybko.”- mruknęłam.
-„Co? Ale… Muszę ci się
jakoś odwdzięczyć…”- zrobił krok w moją stronę. Poczułam głód. Nadal nic nie
zjadłam, a używanie mocy tylko podsyciło głód. Chwyciłam się za brzuch i lekko
skrzywiłam.-„ Co jest? Pomóc ci jakoś?”
-„Nie. Odsuń się.”-
jęknęłam.
-„Ale…”- zaczął.
-„WON!”-
warknęłam i spojrzałam na niego tak groźnie jak jeszcze nigdy na nikogo nie
patrzyłam. To przez głód. Jeśli szybko czegoś teraz nie zjem to może być
koniec. Obecność Harry’ego sprawiała tylko to, że jak będę na skraju głodu to
na pewno go ugryzę, a nie po to go przecież ratowałam. Chłopak ostatni raz
spojrzał na mnie i pobiegł w stronę ulicy. Zostałam sama.
Kolejny dzień w szkole.
Tylko tym razem wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje. Harry. Mocniej naciągnęłam
kaptur bluzy na głowę.
-„Panno Dark. Proszę zdjąć
kaptur, jesteśmy w sali.”- zwróciła się do mnie nauczycielka.
-„Panno Evans. Proszę
przestać zwracać mi uwagę.”- syknęłam. Klasa zachichotała.
-„Coś ty powiedziała?”- zapytała
groźnie.
-„Nie słyszałaś? Czyżby
zaczynała już pani głuchnąć?”- powiedziałam przeszywając ją wzrokiem.
-„Natychmiast do dyrektora!
Już!”- krzyknęła.
-„No tak, najlepiej zrzucać
pracę na szefa.”- zmrużyłam groźnie oczy koncentrując się na jej brązowych
tęczówkach. Klasa z zapartym tchem czekała na to co powie nauczycielka. Ale ona
już nic nie powie. Nie.
-„Dobrze. Kontynuujmy.
Wystąpienie M. Lutra miało miejsce w roku…”- zaczęła nerwowo. Uśmiechnęłam się
pod nosem i powróciłam do bazgrania długopisem po kartce. Klasa patrzyła na
mnie z niedowierzaniem, ale mnie to nie obchodziło. Znowu wyszło mi to coś…
Jakiś portal? Teleport? Nie wiem, co to jest. Za każdym razem jak tylko biorę
do ręki długopis rysuję tą jedną rzecz, tylko czasem dochodzą nowe szczegóły.
Tym razem była to krzak róży po obu stronach tego „przejścia”. Zadzwonił
dzwonek. Westchnęłam i włożyłam kartkę do książki od historii. Wstałam i
wyszłam z klasy zakładając okulary przeciwsłoneczne. Gdy byłam już na dworze
usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-„Aurelia!”
Zatrzymałam się i nerwowo
przetwarzałam ten głos w swojej głowie.
-„Aurelia! Um, hej. Możemy
pogadać?”- zapytał loczek.
-„Nie wiem czy powinnyśmy…
Zrobiłam coś, czego mi nie wolno było robić, ok.?”- powiedziałam przyciszonym
głosem unikając jego wzroku. Kurcze, jak na człowieka jest strasznie dociekliwy
i… odważny.
-„Nie chcę byś miała przeze
mnie kłopoty. Możesz być spokojna, ja nikomu nie powiem. Chcę po prostu
podziękować. Em, Idziesz teraz do domu?”- zapytał.
-„Tak… Ale muszę coś jeszcze
załatwić.”- odpowiedziałam. Coś znaczy obiad… Eh…
-„Aha, ok. Ale pogadać
musimy. Jak najszybciej.”- powiedział stanowczo i odszedł w przeciwną stronę.
Co ja narobiłam?
C.d.n…
Nicol <3
jgwcytwqecyq2cy2q3jc krzyki i wgl bvujgq2wrgtuk ru nie no czytam dalej wfeljyb13ut`t7 ♥
OdpowiedzUsuńHahaha bardzoooooo dziękuję <3
Usuń