czwartek, 1 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 2

Cześć! Łapcie drugą część! Miłego czytania, skarby! ;**

„Ciemność” Część 2

Znany mi głos

-„Pomocy!”- usłyszałam czyjś krzyk. Zostawiłam osłupiałego Johny’ego i pobiegłam z prędkością światła do miejsca, z którego wydobywał się głos. Było to jakieś pół kilometra w głąb lasu. Zatrzymałam się na polanie. Ponieważ jest jesień, cała polanka była w kolorowych liściach, a nagie drzewa połyskiwały od wilgoci. Na środku zobaczyłam chłopaka o brązowych włosach i dwóch dobrze mi znanych typów. Powoli zbliżali się do niego z szyderczymi uśmieszkami. Bez zawahania popędziłam do nich i osłoniłam bruneta własnym ciałem.
-„Proszę, proszę kogo my tu mamy? My byliśmy pierwsi.”- spojrzał na mnie groźnie Shane.
-„Przymknij się. Zostawcie chłopaka.”- warknęłam pokazując śnieżnobiałe kły.
-„Bo co nam zrobisz? Ugryziesz nas?”- zaśmiał się Danny odwracając do Shane. I co? Nie wiem dlaczego. Nie mam zielonego pojęcia. Czy to przez to, że byłam niewyobrażalnie głodna? Czy przez to, że ten pies działał mi na nerwy? Poczułam nagły przypływ adrenaliny i… rzuciłam się na niego. Ponieważ stał tyłem, zupełnie się tego nie spodziewał i z łatwością ugryzłam go w szyję. Szczerze? Wilkołak smakuje okropnie, no, ale się opłaciło. Danny złapał się za szyję i opadł na ziemię.
-„Ty suko!”- wykrzyczał Shane i wymierzył mi lewego sierpowego. To mnie jeszcze bardziej wkurzyło i rzuciłam się na niego… Dosłownie… Wskoczyłam mu na plecy, po czym powaliłam na ziemię. Nachyliłam się jakby do ugryzienia i wysyczałam:
-„Jakieś ostatnie życzenia?”
-„Nie! Proszę! Zrobię wszystko!”- jęknął. Wstałam, pociągnęłam go za bluzę do góry i powiedziałam groźnie:
-„Nie chcę ciebie więcej widzieć.” Chłopak pokiwał z przerażeniem głową i uciekł w głąb lasu.
-„Dzięki.”- uśmiechnął się brunet. Chwila, chwila… Skądś go znam. Dopiero teraz zdążyłam mu się przypatrzeć.-„ Jesteś ranna… Chodź, pomogę ci z tym.”
-„Nie trzeba, za chwilę będzie ok.”- sięgnęłam ręką do brwi. Rozcięta. No tak.
-„Wow… Em… Jesteś… wampirem?”- zapytał delikatnie.
-„Harry, powinieneś stąd iść. Szybko.”- mruknęłam.
-„Co? Ale… Muszę ci się jakoś odwdzięczyć…”- zrobił krok w moją stronę. Poczułam głód. Nadal nic nie zjadłam, a używanie mocy tylko podsyciło głód. Chwyciłam się za brzuch i lekko skrzywiłam.-„ Co jest? Pomóc ci jakoś?”
-„Nie. Odsuń się.”- jęknęłam.
-„Ale…”- zaczął.
-„WON!”- warknęłam i spojrzałam na niego tak groźnie jak jeszcze nigdy na nikogo nie patrzyłam. To przez głód. Jeśli szybko czegoś teraz nie zjem to może być koniec. Obecność Harry’ego sprawiała tylko to, że jak będę na skraju głodu to na pewno go ugryzę, a nie po to go przecież ratowałam. Chłopak ostatni raz spojrzał na mnie i pobiegł w stronę ulicy. Zostałam sama.

Kolejny dzień w szkole. Tylko tym razem wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje. Harry. Mocniej naciągnęłam kaptur bluzy na głowę.
-„Panno Dark. Proszę zdjąć kaptur, jesteśmy w sali.”- zwróciła się do mnie nauczycielka.
-„Panno Evans. Proszę przestać zwracać mi uwagę.”- syknęłam. Klasa zachichotała.
-„Coś ty powiedziała?”- zapytała groźnie.
-„Nie słyszałaś? Czyżby zaczynała już pani głuchnąć?”- powiedziałam przeszywając ją wzrokiem.
-„Natychmiast do dyrektora! Już!”- krzyknęła.
-„No tak, najlepiej zrzucać pracę na szefa.”- zmrużyłam groźnie oczy koncentrując się na jej brązowych tęczówkach. Klasa z zapartym tchem czekała na to co powie nauczycielka. Ale ona już nic nie powie. Nie.
-„Dobrze. Kontynuujmy. Wystąpienie M. Lutra miało miejsce w roku…”- zaczęła nerwowo. Uśmiechnęłam się pod nosem i powróciłam do bazgrania długopisem po kartce. Klasa patrzyła na mnie z niedowierzaniem, ale mnie to nie obchodziło. Znowu wyszło mi to coś… Jakiś portal? Teleport? Nie wiem, co to jest. Za każdym razem jak tylko biorę do ręki długopis rysuję tą jedną rzecz, tylko czasem dochodzą nowe szczegóły. Tym razem była to krzak róży po obu stronach tego „przejścia”. Zadzwonił dzwonek. Westchnęłam i włożyłam kartkę do książki od historii. Wstałam i wyszłam z klasy zakładając okulary przeciwsłoneczne. Gdy byłam już na dworze usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-„Aurelia!”
Zatrzymałam się i nerwowo przetwarzałam ten głos w swojej głowie.
-„Aurelia! Um, hej. Możemy pogadać?”- zapytał loczek.
-„Nie wiem czy powinnyśmy… Zrobiłam coś, czego mi nie wolno było robić, ok.?”- powiedziałam przyciszonym głosem unikając jego wzroku. Kurcze, jak na człowieka jest strasznie dociekliwy i… odważny.
-„Nie chcę byś miała przeze mnie kłopoty. Możesz być spokojna, ja nikomu nie powiem. Chcę po prostu podziękować. Em, Idziesz teraz do domu?”- zapytał.
-„Tak… Ale muszę coś jeszcze załatwić.”- odpowiedziałam. Coś znaczy obiad… Eh…
-„Aha, ok. Ale pogadać musimy. Jak najszybciej.”- powiedział stanowczo i odszedł w przeciwną stronę. Co ja narobiłam?



C.d.n…

Nicol <3

2 komentarze:

  1. jgwcytwqecyq2cy2q3jc krzyki i wgl bvujgq2wrgtuk ru nie no czytam dalej wfeljyb13ut`t7 ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥