Kolejny rozdział... Nie jestem pewna czy kończyć ten imagin... Jakoś mi nie pasuje :/
„Książę i żebraczka” Część 4
Rozmowa przez sen
****Harry****
Wezwaliśmy lekarza.
Podłączył Rose do kroplówki. Jak na nią patrzę to serce mi się kraje… W jeden
dzień tak bardzo się zmieniła! Gdybym tylko pobiegł za nią, może nie doszło by
do tego wszystkiego?
Lekarz powiedział, że nie
może nic więcej na razie zrobić i wyszedł. Siedziałem przy niej przez całą noc.
Przez sen ciągle mówiła, albo raczej łkała, coś o jednym tygodniu? Że ma jeden
tydzień. Zawsze tak urywała dziwnie zdanie, nie kończyła go. W pewnym momencie
wymamrotała: „Mam tylko tydzień… życia”.
Zerwałem się jak na rozkaz.
Tydzień życia? O co chodzi? Pobiegłem do Nialla, który siedział na kanapie w
salonie przy laptopie. Szukał jakiś informacji o Rose.
-„Co jest?”
-„Ona… Ona powiedziała, że
ma tydzień życia.”- spojrzałem na niego przerażony. Może to dziwne, ale
naprawdę mi na niej zależy. Odkąd ją zobaczyłem w barze po prostu zwaliło mnie
z nóg. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że sprawy tak szybko się potoczą. Ale
nie żałuję. Żałuję tylko tego, że tak niewiele o niej wiem, że pozwoliłem jej
uciec wtedy rano.
-„Co? Przecież ona ma nie
więcej jak 18 lat!”- zdziwił się Niall.
-„Może jest na coś chora?”
-„Nie, lekarz by nam wtedy
powiedział. Zrobił jej tyle badań, że na stówę wpadłby na choćby jakiś ślad
choroby.
-„No racja… Może tak sobie
ubzdurała? Jest cała posiniaczona. Może jej prześladowcy powiedzieli, że ma
tylko tydzień?”- myślałem na głos.
-„Nie wiem. Może. W każdym
razie w Internecie nie ma o niej ani słowa. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić…”-
westchnął patrząc bezradnie na klawiaturę.
-„Kurde… No nic, bardzo ci
dziękuję za pomoc.”- poklepałem go po ramieniu. Gdyby nie on, nie wiem co bym
zrobił.
-„Nie ma sprawy. Od tego są
przyjaciele.”- uśmiechnął się blado.-„ Szkoda mi tej dziewczyny. Wydaje się być
przerażona…”
Przejechałem dłonią po
włosach. Usłyszałem jakiś szmer. Razem z Niellem pobiegliśmy do pokoju, w
którym spała Rose. Wierciła się na łóżku. Mamrotała coś to głośniej, to ciszej
pod nosem, a z jej oczu strugami lały się łzy. Jestem pewien jednak, że jeszcze
spała.
-„Czekaj.”- złapał mnie za
ramię Niall-„Nie budź jej jeszcze. Może coś powie.”
Wsłuchaliśmy się w
histeryczny szloch dziewczyny. Serce ścisnął mi żal. Strasznie trudno było tego
słuchać i nie przytulić jej do siebie.
-„Ja… muszę… zdobyć… te…
PIENIĄDZE!”- załkała.
-„A więc może chodzi o
kłopoty finansowe?”- zamyślił się Niall.
-„Proszę… ja zapłacę…
puśćcie mnie…”- zaszlochała. Ścisnąłem poszewkę od kołdry.
-„Ktoś jej grozi.”-
powiedziałem zaciskając zęby. Blondyn mi przytaknął. Rose zaczęła się krztusić.
Łapała się za gardło nieumyślnie, bo nadal przez sen. Zerwała igłę z kroplówką
z ręki. Niall szarpnął ją najpierw delikatnie, później trochę mocniej za
ramiona by ją obudzić. Zrobiłaby sobie krzywdę.
Rose wrzasnęła, ale się obudziła.
Złapałem ją za rękę i przytrzymałem gdy chciała się wyrwać. Przez chwilę nie
wiedziała jeszcze co się działo, a gdy już się troszkę uspokoiła zacząłem ją
delikatnie głaskać po dłoni. Usiadła na łóżku i oddychała ciężko. Jej klatka
się unosiła i opadała w zaskakująco szybkim tempie.
-„Już? W porządku?”-
zapytałem ostrożnie, patrząc w jej piękne, błękitne oczy, które teraz były
lekko zaszklone. Przytaknęła powoli głową. Powoli podniosłem jej dłoń, by na
nowo przypiąć kroplówkę. Odkąd lekarz ją podłączył do niej wyraźnie polepszyła
się jej cera, cienie pod oczami się zmniejszyły.
-„Nie!”- wyrwała rękę i
zaczęła lekko pocierać wierzch dłoni. Spojrzał na nią i otworzyła szeroko oczy.
Nie wyglądała najlepiej. Krew sączyła się z otwartej rany.-„Ja się boję
igieł…”- wymamrotała nieufnie patrząc to na mnie to na Nialla.
-„Ok. Ale zjesz coś w
zamian, dobrze?”- zaproponowałem przyjaźnie. Lekko pokiwała głową. Z ulgą
sięgnąłem ponownie po jej dłoń. Odsunęła się natychmiast.
-„Chcę tylko ją
zabandażować. Żadnych igieł.”- podniosłem ręce na znak, że nie mam nic przy
sobie. Zmrużyła oczy, ale w końcu podała mi niepewnie rękę. Zabandażowałem ją
delikatnie.
-„Dobra, to na co masz
ochotę?”- zapytał przyjaźnie Niall. Rose skrzywiła się lekko.
-„Może chodź, pokażemy ci co
mamy, a ty sobie wybierzesz co byś chciała zjeść, ok.?”- uśmiechnąłem się.
Wstałem i wyciągnąłem rękę do dziewczyny. Była bardzo ostrożna. Podała mi swoją
dłoń bacznie obserwując wszystko dookoła, aby się przekonać czy aby na pewno
nie grozi jej niebezpieczeństwo. Podtrzymując ją lekko zaprowadziliśmy do
kuchni. Po wielu próbach wymigania się od posiłku zgodziła się zjeść kanapkę z
serem i pomidorem.
-„A wy nie jecie?”-
zatrzymała rękę w połowie drogi kanapki do ust.
-„Jasne.”- Niall uśmiechnął
się promiennie i zaczął wcinać swoje kromki chleba z sałatą, serem, szynką,
pomidorem, cebulą i zielonym ogórkiem. Cały Niall. Grunt, że Rose poczuła się
raźniej. Uśmiechnęła się nawet.
-„A ty?”- spojrzała na mnie
przyjaźnie. Była teraz taka nie podobna do tej zapłakanej, śpiącej dziewczyny…
-„Nie jestem głodny.”-
powiedziałem, mimo że nie jadłem już dobrych kilkanaście godzin. Rose uśmiech
zniknął z twarzy i odłożyła kanapkę na talerz.
-„Jak ty nie jesz, to ja też
nie.”
-„Co? Ale musisz coś zjeść!”
-„Nie jestem głodna.”-
zacytowała mnie i wzruszyła ramionami. W jej głosie usłyszałem odrobinę drwiny.
Wstałem z krzesła i podszedłem do blatu. Wziąłem sobie kromkę chleba i
położyłem na nią plasterek sera. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która bacznie
mi się przyglądała i teatralnym ruchem wziąłem pierwszy gryz kanapki. Rose
wyraźnie zadowolona z siebie powtórzyła mój ruch i zaczęła powoli przeżuwać
kanapkę.
-„To… Opowiedz nam coś o
sobie.”- powiedział Niall pomiędzy przeżuwaniem swoich sandwiczy. Rose trochę przygasła, ale odpowiedziała.
-„Mam na imię Rose Gilbert i
mam 18 lat.”- spojrzała na blondyna tak, by sprawdzić czy wystarczyła mu taka
odpowiedź.
-„Jakieś zainteresowania, co
lubisz robić?”- zagadnął dalej.
-„Ymm… Nie wiem. Lubię
tańczyć.”- zastanawiała się długo.
-„Oh, chodzisz to jakiejś
specjalnej szkoły?”- włączyłem się.
-„Nie.”
-„A co w takim razie robisz
na co dzień?”
-„Pracuję.”
-„Gdzie?”
-„To tu, to tam.”
-„A dokładniej?”
-„Skończycie z tym
wywiadem?”- zirytowała się.
-„Ale… To nie wywiad.”-
zaprotestowałem.-„ Normalna rozmowa.”
-„Mhm.”- parsknęła-„ Już ci
wierzę.”
-„Dobra to może, jak chcesz,
zapytaj się czegoś nas.”- zaproponował Niall.
Rose rozejrzała się po
kuchni.
-„Macie duży dom…”-
powiedziała cicho.-„ Mieszkacie tu sami?”
-„Nie, jeszcze trójka
naszych przyjaciół: Louis, Zayn i Liam. A no i jeszcze Perrie często tu wpada,
a Eleonor mieszka w pokoju z Louisem.”- wyjaśnił wszystko Niall.
-„Aha… To może… Hmmm… Czym
się zajmujecie?”- upiła łyk kakao, które jej wcześniej uszykowałem. Wymieniłem
z Niellem porozumiewawcze spojrzenia. Ona chyba nas nie znała…
-„Śpiewamy. Jesteśmy w
zespole- One Direction, może słyszałaś?”- spojrzałem na nią z zainteresowaniem.
Ściągnęła brwi i wpatrywała się we mnie przez chwilę, a potem w Nialla.
-„Nie, przykro mi. Gdzieś mi
się obiło o uszy, ale… Chyba nie jesteście za bardzo znani, co?”
-„Może odrobinkę.”-
zaśmiałem się. Była urocza. Teraz było mi jakoś lżej… Wcześniej trochę mnie
męczyło to, że poszła ze mną do łóżka tylko ze względu na to kim jestem, ale
teraz te myśli zniknęły.
-„A ty mieszkasz sama? Jakaś
rodzina?”- zapytał Niall. Rose wyprostowała się, jakby na baczność.
Zrozumiałem, że jest teraz w stanie zupełnej gotowości. A więc było coś nie
tak…
-„Mieszkam z tatą.”-
powiedziała powoli dokładnie dobierając każde słowo.
-„A mama?”- dopytywał się
Niall.
-„Zmarła kiedy miałam 10
lat.”- udała obojętność, ale w jej głosie zauważyłem nutę smutku.
-„Oh… Ja przepraszam… Nie
chciałem…”- wymamrotał mój przyjaciel.
-„W porządku.”- uśmiechnęła
się blado i lekko potarła dłonią ramię Nialla.-„ Rozumiem.”
-„To może w takim razie
pogadajmy o twoim tacie?”- zmienił szybko temat, by wyjść z niestabilnego
gruntu. Obserwowałem każdy ruch Rose. Kiedy była tylko mowa o jej tacie,
napinała mięśnie.-„ Gdzie pracuje?”
-„Nie pracuje.”- powiedziała
cicho, ale słyszalnie.
-„Czemu?”- zapytałem. Nie
chciałem jej ranić, ale nie mogę jej pomóc dopóki nie wiem skąd ma te siniaki.
Nadal sądzę, że to jacyś chuligani… Spotkałem ją przecież w tej niebezpieczniej
dzielnicy, na której aż roi się od dziwaków.
-„Zwolnili go dwa lata temu
i nie może znaleźć pracy, ale mnie kocha.”- wypaliła, a jej głos lekko zadrżał.
Zaczęła się nerwowo bawić palcami. Zaskoczyła mnie jej wypowiedź.
-„Eee… Spokojnie… No to
chyba oczywiste…”- Niall był równie zszokowany co ja.
-„Rose… Nam możesz
powiedzieć.”- spojrzałem na nią współczująco. W głowie dobrałem wszystkie
fakty.-„ Czy… Czy to twój tata cię pobił?”
C.d.n…
Nicol <3
dalej <3 dalej <3 dalej <3
OdpowiedzUsuńAwww kocham Was <3 :)
UsuńSuper! Czekam na next! :)
OdpowiedzUsuń