Napisałam to jakiś czas temu... Jest to jednoczęściowy imagin z Harrym. Cóż, teraz pewnie się denerwujecie: Znowu Harry? Matko, w One Direction jest jeszcze 4 chłopaków! Przepraszam... Próbowałam napisać o innych, ale niemal machinalnie moje palce piszą jego imię :P Wybaczycie mi? <3
Tego imagina napisałam, gdy byłam w dołku. Gdy udało mi się z niego wyjść zmieniłam zakończenie i mam nadzieję, ze takie będzie Wam odpowiadać :) Kocham Was <3
Harry
Jestem z Harrym od roku.
Świetnie się rozumiemy i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Kocham go.
Kocham go całym moim sercem. Zrobię dla niego wszystko.
Pewnego dnia zadzwonił do
mnie jeden z paparazzich. Powiedział, że ma moje zdjęcie, na którym jestem z
moim przyjacielem- Stevenem. Odpowiedziałam mu, że dobrze, ale nie rozumiem po
co mi to mówi.
-„Otóż, na tym zdjęciu nie
wyglądacie na przyjaciół. Jeśli nie chcesz, aby to zdjęcie trafiło do sieci,
zapłać mi 5 tysięcy funtów.”- powiedział groźnie.
-„Ja nie mam tyle! A poza
tym niech się pan ode mnie odczepi!”- zdenerwowałam się i rozłączyłam.
-„Kto to był?”- zapytał
zaniepokojony Harry.
-„Nie wiem, jakiś facet
twierdzi, że jeżeli mu nie zapłacę 5 tysięcy funtów to opublikuje jakieś moje
zdjęcie…”- powiedziałam spanikowana. Jakie zdjęcie? O co mu chodzi?
-„Co?! Daj mi ten numer.”-
wkurzył się Harry.
-„Zastrzeżony.”- westchnęłam
podając mu mój telefon. Harry odetchnął zdenerwowany.
-„Po prostu się tym nie
przejmujmy. Nie było sprawy. W porządku?”- objął mnie.
-„Chyba tak… Idziemy
gdzieś?”- zmieniłam temat.
-„Jasne. Co powiesz na kino
z Louisem i Eleanor?”- uśmiechnął się.
-„Super. Lecę się
przebrać.”- pocałowałam go w policzek i pomknęłam na górę. Wzięłam prysznic,
zrobiłam makijaż i ubrałam się w to.
Harry też już się przebrał i
czekał na mnie w salonie. Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy z mieszkania.
Eleonor i Louis czekali na nas już w kinie. Film był bardzo zabawny, bo
wybraliśmy komedię romantyczną. Wyszliśmy razem z sali kinowej.
-„Harry! Harry! Co powiesz o
tym zdjęciu [T. I.]???”- zaczął błyskać flesz aparatów.
-„[T. I.] dlaczego zdradzasz
Harry’ego?!”- krzyknął ktoś inny.
-„Ty suko! Odwal się od
Harry’ego!”- wrzasnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
-„Co takiego?”- wymamrotałam
pod nosem. O co tym ludziom chodzi? Co tu się dzieje?
-„Harry! Nie zamierzasz
zerwać z [T. I.]? Przecież cię zdradziła!”- jakiś facet zdecydowanie
przekroczył naszą przestrzeń prywatną pchając się na nas. Ktoś z tyłu szarpnął
mnie za ramię. Zabolało jak cholera.
Harry chwycił mnie za rękę i
przysłaniając sobą wyprowadził z kina. Pobiegliśmy wszyscy do taksówki i
pojechaliśmy do domu. Płakałam przez cała drogę. Na dodatek okazało się, że mam
rozcięte ramię.
-„Nie płacz, to jakaś
straszna pomyłka! Będzie dobrze…”- pocieszała mnie Eleanor.
-„Kochanie, nie martw się…
Wiem, że nie zrobiłaś nic złego.”- objął mnie Harry.
-„Wiesz w ogóle dlaczego ci
ludzie tak się zachowywali?”- zapytał mnie Lou.
-„Nie…”- załkałam.
Gdy tylko byliśmy w domu
(przed naszym domem też było mnóstwo paparazzich, wściekłych fanów, a nawet
telewizja!) pobiegłam do mojej i Harry’ego sypialni. Włączyłam mojego laptopa i
weszłam na Twittera. Miałam mnóstwo hejtów na swojej stronie. Wszyscy życzyli
mi śmierci, wyzywali od suk i dziwek. Nie rozumiałam tylko dlaczego… Nagle
zobaczyłam zdjęcie. Byłam na nim ja i Steven. Siedziałam mu na kolanach i go
obejmowałam. To zdjęcie było robione na imprezie, byliśmy na nim całą paczką-
nawet Harry. Graliśmy w butelkę i takie właśnie dostałam zadanie.
-„Nie czytaj tego.”-
powiedział Harry i zabrał mi laptop z kolan. Zamknął go i położył na szafce.
Usiadł obok mnie.
-„Harry, przecież wiesz, że
ja…”- zaczęłam.
-„[T. I.] przecież pamiętam
to zdarzenie. Wiem, ze jesteś nie winna. Kocham cię.”- pocałował mnie
delikatnie, ale po chwili się odsunęłam.
-„Oni mnie nienawidzą.” – po
policzku spłynęła mi kolejna stróżka łez. Mój makijaż mógł zostać użyty dla
stylistów chcących osiągnąć efekt upiora z horroru. Wstałam i podeszłam do
lustra.
-„Mają racje. Jestem su..”
-„Nawet
tak nie mów, jasne?! Oni nie znają prawdy. Jesteś cudowna, mądra, piękna i za
to cię kocham. Wszystko się ułoży…”- objął mnie, a ja wtuliłam się w jego ramię
brudząc mu koszulę.
Minął tydzień. Przez ten
cholerny tydzień nie ruszałam się z domu, a liczba negatywnych komentarzy cały
czas rosła. Chłopcy starali się jak mogli, by to wszystko wyjaśnić, ale nikt im
nie wierzył. Harry jak tylko mógł był przy mnie, opiekował się mną. Nawet
Perrie i Eleanor przychodziły codziennie i ze mną siedziały. Wiem tylko, że to
nie po to by mnie pocieszać. Po to, by mnie pilnować. Harry zakazał mi
oglądania telewizji, sprawdzania Twittera i innych źródeł informacji, przez
które byłabym smutna. Dziewczyny oczywiście mnie pocieszały i bardzo mnie
wspierały, ale… to nic nie dało. Coraz rzadziej jadłam. Raz nawet zemdlałam i
musieli wzywać lekarza. Co ja takiego zrobiłam? Przecież nigdy, przenigdy nie
skrzywdziła bym Harry’ego, ani żadnego z moich przyjaciół. Lekarz stwierdził,
że popadłam depresję, ale zaprzeczałam. Chłopcy zrobili sobie nawet warty,
który kiedy będzie mnie pilnował. Nie mogli być ze mną wszyscy na raz, bo
przecież pracują nad nową płytą, czego absolutnie nie mam im za złe.
Denerwowało mnie tylko to, że cały czas musiałam mieć opiekuna.
-„Hej [T. I.]! Co u ciebie?
Przyniosłam lody, możemy sobie pooglądać film…”- przywitała się Eleanor.-„ Hej,
Uśmiechnij się.”
-„Jaki film?”- zapytałam bez
większego entuzjazmu. Chciałam tylko zmienić temat.
-„Co powiesz na Shreka?
Uwielbiam go! Ona jest taki zabawny.”- zaśmiała się. No tak, od czasu tego
incydentu wolno mi oglądać tylko komedie i filmy animowane. Żadnych dramatów.
Mam się śmiać.
-„Dobra, włączaj.”- zrobiłam
miejsce na sofie przyjaciółce. El włączyła film i podała mi miseczkę z lodami.
Co jakiś czas podnosiłam łyżeczkę do ust, by wyglądało na to, że jem. Nie
miałam ochoty na nic słodkiego.
-„Muszę iść do łazienki,
zaraz wracam.”- wstałam z kanapy i poszłam na górę schodami.
-„Tylko szybko! Zaraz będzie
najlepsze!”- zawołała za mną. Usłyszałam jeszcze jak głęboko wzdycha. Męczyło
ją udawanie radosnej. Nie dziwię się jej. Po prostu się o mnie martwiła.
Telefon zawibrował mi w tylnej kieszeni moich jeansów. Wzięłam go do ręki i
przeczytałam wiadomość.
„Będę za pół godzinki.
Kocham cię. H. Xxx”
Nie odpisałam tylko poszłam
do łazienki. Tak naprawdę wcale nie potrzebowałam skorzystać z toalety. Po
prostu to było jedyne miejsce, w którym mogłam być sama. Zwilżyłam twarz zimną
wodą i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak kupa nieszczęścia. Blada,
wychudzona, z cieniami pod oczami. Chciałam nawet coś zjeść, ale po prostu nie
mogłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na przyjemności, a jedzenie jest
przecież przyjemne.
Wyjrzałam dyskretnie zza
zasłony przez okno. Była tam kilku paparazzich, ktoś z telewizji i grupka
dziewczyn z plakatami: „[T. I.] to dziwka.” „Odwal się od Harry’ego” i
„Zginiesz marnie”.
Po moich policzkach spłynęły
łzy po raz setny. Ja już nie wytrzymam. Dlaczego oni mnie nienawidzą? Dlaczego?
Co ja im zrobiłam?
Podszedłem do szafki i
zaczęłam tam czegoś szukać. Sama nie wiem czego, ale o to co mi chodziło
znalazłam. Żyletka. Popatrzyłam na siebie jeszcze raz. Jestem szmatą. Sprawiam
moim przyjaciołom i bliskim tylko kłopot. Muszą mnie pilnować i się mną
opiekować. Uwolnię ich od tego obowiązku…
Ciach.
Jedno nacięcie wzdłuż
przedramienia. Ponoć miało to przynieść ulgę… Piekło cholernie. Jakaś czerwona
lampka zaświeciła się w mojej głowie. Zobaczyłam krew spływającą z mojej ręki
na białe kafelki podłogi.
-„[T. I.]!!! Idziesz już?”-
zawołała Eleanor z dołu.
Ciach!
Kolejna rana. Kolejne krople
na podłodze. Kolejne łzy.
Ciach.
Przestało boleć… Dziwne…
Zrobiłam coś nie tak? No pewnie, ty idiotko, nawet się pociąć nie potrafisz.
Ciach, ciach, ciach… ciach.
Lampka w mojej głowie
dosłownie płonęła. Pociemniało mi przed oczami. Zakręciło się w głowie. Kolana
się mimo wolnie ugięły. Co ja narobiłam… Co ja do cholery wyprawiam?! Przecież
krew zawsze tak na mnie działa. Mdleję. Ale… to było inne uczucie. Ja nie
mdlałam. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam.
-„Eleanor…”- wyszeptałam
chociaż chciałam krzyknąć. Oczy miałam otwarte, ale widziałam tylko
wszechogarniającą ciemność. Osunęłam się na ziemię. Usłyszałam, że ktoś wchodzi
po schodach na górę. Poczułam ulgę, ale nagle… nagle przestałam być świadoma.
Po prostu zasypiałam wbrew mojej woli i to z otwartymi na oścież oczami.
-„[T. I.]?”- zapytała
przestraszonym głosem dziewczyna. Tak! Proszę, pomóż! Eleanor!
Usłyszałam, że chwyta za
klamkę. Zaczyna się z nią szarpać, ale drzwi zostają nieugięte.
-„Boże, [T. I.]!!!! Błagam,
odezwij się! Otwórz drzwi!”- zaczęła dobijać się do drzwi. I tutaj ciemność
mnie pochłonęła. Odrywała po kolei moje palce, które tak rozpaczliwie trzymały
się ostatniej deski. Zaczęłam spadać, i spadać, i spadać…
****Eleanor****
-„O mój Boże!!! [T. I.]!!!!
Proszę otwórz drzwi! W porządku?! Nie strasz mnie tak!”- poczułam łżę na
policzku. O nie, nie, nie. Nic się nie dzieje. Ona po prostu chce być sama. Ona
po prostu… zemdlała? Poczułam jak moje serce ściska rozpacz. Skąd możesz
wiedzieć? Czemu czujesz, że stało się coś najgorszego, skoro nie wiesz?
-„[T. I.] ? Eleanor? Gdzie
jesteście?”- usłyszałam męski głos na dole. Harry. Zbiegłam po schodach, a po
moich polikach spływały już stróżką łzy. Gdy tylko zobaczył mnie Harry,
natychmiast pobladł.
-„Nie mogę otworzyć drzwi do
łazienki…”- nie mogłam nic powiedzieć. Gula w moim gardle była coraz
większa-„ Poszła tam 15 minut temu… Nie
odzywa się…”- załkałam.
Harry pobiegł do góry i
zaczął się dobijać do drzwi.
-„Skarbie, otwórz drzwi!
Słyszysz mnie? [T. I.]!!!”- krzyczał. Nic. Uderzył pięścią w drewno. Potem
naparł na nie całym ciałem i popchał. Udało się. Drzwi otworzyły się na oścież.
-„Dzwoń po karetkę…”- wydukał
i podbiegł do [T. I.]. Była cała zakrwawiona. Cała łazienka po prostu tonęła w
czerwieni. Krew była na umywalce, na białych kafelkach, na ścianie.
-„[T. I.]!!! BŁAGAM, ODEZWIJ
SIĘ! SŁYSZYSZ MNIE?! BOŻE, ODEZWIJ SIĘ!!!”- krzyczał Harry. Podniósł jej lewą
rękę, przeklął pod nosem i zaczął związywać jej opaskę na ramieniu.
-„Eleonor, dzwoń na
pogotowie!!!”- wydarł się nawet na mnie nie patrząc. Byłam sparaliżowana. Nie
mogłam się ruszyć i czułam, że mi słabo. To moja wina. To ja jej nie
przypilnowałam… Mroczki przed oczami…
NIE! DZWOŃ PO TĄ KARETKĘ
PÓKI MOŻESZ JESZCZE TO WSZYSTKO NAPRAWIĆ!
Wyciągnęłam telefon i w
expressowym tempie wybrałam numer pogotowia…
****Kilka dni później****
Głowa mnie strasznie bolała.
Zmarszczyłam nos i z niechęcią otworzyłam oczy. Mocne światło mnie oślepiło,
wszystko było takie nie wyraźne. Zamrugałam próbując wyostrzyć obraz. Trochę
pomogło.
-„Budzi się… O mój Boże, ONA
SIĘ BUDZI!”- usłyszałam czyjeś wołanie. Zmrużyłam oczy i spróbowałam odnaleźć
źródło krzyku. Zauważyłam, że nie jestem w swoim łóżku. Do prawej ręki miałam
przypięte różne kabelki, a druga ręka była cała zabandażowana. Piekła okropnie.
Przypomniałam sobie… Łazienka, żyletka, krew.
Zakręciło mi się w głowie.
-„Skarbie, [T. I.]… Słyszysz
mnie?”- usłyszałam kogoś innego zapłakany, niski głos.
-„Słyszę…”- wychrypiałam
błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu.
-„Zawołajcie lekarza, coś
się dzieje! Coś jest nie tak!”- zawołał histerycznie ten sam chłopak. Po chwili
usłyszałam szmer w pomieszczeniu. Ktoś powiedział, by się odsunąć i znowu
zapadła ciemność.
Kiedy się obudziłam było mi
już zdecydowanie lepiej. Głowa mnie tak bardzo nie bolała, a lewa ręka tak nie
pulsowała. Uświadomiłam sobie brak pewnej osoby. Ten brak wywiercił dziurę w
moim sercu.
-„Harry!”- wydarłam się na
głos.
-„Ci… Jestem tutaj… Ciii…
Już wszystko będzie dobrze…”- chłopak pogłaskał mnie po prawej ręce.
Otworzyłam oczy i od razu
spojrzałam na mojego ukochanego. Uśmiechał się przez łzy.
-„Kocham Cię. Przepraszam…”-
załkałam. Dlaczego ja mu to zrobiłam? Ja nie chciałam! Ja nie miałam pojęcia,
że to tak się skończy!
-„Ja też cię kocham.
Najbardziej na świecie. Tak się cieszę, że byłem jednak szybciej… Gdybym był te
10 minut później to…”- urwał. Pocałował mnie w policzek, po którym spływały
łzy.
-„Teraz będzie już wszystko
dobrze. Teraz już jest wszystko dobrze.”- objął mnie delikatnie.
-„Ale… Ale oni mnie
nienawidzą…”- wychlipałam. Harry uśmiechnął się.
-„Chodź.”- wskazał na swoje
ramiona.
-„Co? Ale…”- nie rozumiałam.
Harry wziął mnie na ręce ostrożnie, tak aby nic mnie nie bolało. Domyśliłam
się, że musiałam dostać porządną dawkę leków przeciwbólowych. Podszedł ze mną
do okna. Na początku zawahałam się, ale wyjrzałam za nie. Było tam mnóstwo
fanów zespołu One Direction. Były także dziewczyny z plakatami, na których było
napisane: „Kochamy cię [T. I.]!!!”, „Wracaj do zdrowia [T. I.]!!!”, „Wszystko
będzie dobrze!” i wiele, wiele innych. Dziewczyny zobaczyły mnie i Harry’ego w
oknie to od razu zaczęły się cieszyć, skakać i krzyczeć z radości. Uśmiechnęłam
się z niedowierzaniem.
-„Widzisz? Kochają cię. Ale
nie tak mocno jak ja.”- powiedział patrząc mi prosto w oczy i pocałował mnie z
takim uczuciem jak jeszcze nigdy.
-Koniec-
Nicol <3
Ten imagin wstawiam dzisiaj, ponieważ mozliwe, ze mnie jutro nie będzie. Przepraszam :( Daję dzisiaj 2 żebyście mogli poczytać w zamian za jutro. Xxx
:''''''') to było piękne :'') ...mam prośbę....napiszesz dla mnie imagin z Niall'em ???? to mój ulubiony z zespołu...to jak ???
OdpowiedzUsuńCóż... Mogę spróbować... Ale nic nie obiecuję ;) Podaj mi jakieś swoje dane i zobaczymy :)
UsuńCudowny imagin *_* . Nie mogę doczekać się następnego :) Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń