piątek, 2 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 3

Hej, hej! Co tam u Was skarby? Zachęcam do komentowania ;)

„Ciemność” Część 3

Jak to się stało?

Po drodze do domu urządziłam małe polowanie, by uwolnić się od głodu. Nie nawiedziłam szczerze tego uczucia w górnej części brzucha, które dosłownie wyżerało mnie od środka. Okropne. No, ale może od początku. Jestem wampirem od jakiś dwóch tygodni. Nie z własnej woli. Zostałam ugryziona, by dalej żyć. W końcu wampiry są nieśmiertelne. A stało się to tak:
-„Daniel nie. Ja nie chcę.”- powiedziałam łamiącym się głosem. Czarnowłosy chłopak był coraz bliżej mnie.
-„Jak to „Nie chcesz”? Jak możesz nie chcieć wiecznego życia? Siły? Mocy? Przewagi nad innymi?”- zbliżał się do mnie powolnym krokiem, powodując mój narastający strach.
-„Boję się ciebie…”- szepnęłam gdy nasze ciała dzieliły już tylko centymetry. Chłopak patrzył na mnie świecącymi, czerwonymi oczyma. Widziałam, jak narasta w nim złość.
-„MASZ. SIĘ. MNIE. SŁUCHAĆ.”- wycedził przez zęby i przyparł mnie do ściany siłą. Cicho jęknęłam i zacisnęłam powieki. Nie mogłam na niego patrzeć. Nastała cisza. Czułam jego oddech na swojej skórze. Powoli czułam jaki wielki ból mi wyrządza trzymając mnie za ramię.
-„Proszę, puść mnie…”- powiedziałam cicho, a Daniel rzucił mną o ziemię. Krzyknęłam z bólu.
-„Zamknij się.”- syknął i kopnął mnie w brzuch. Zgięłam się w pół.-„ Oooo boli? Gdybyś się zgodziła to nie zrobiłoby to na tobie najmniejszego wrażenia. Teraz to cię zabiję.”
Chwycił mnie za rękę i dokładnie przypatrzył się moim żyłom na nadgarstku. Oblizał się i wbił w moją rękę. Nie wiem nawet jak opisać tamten ból. Był po prostu niewyobrażalny. Czułam jak z każdą chwilą uchodzi ze mnie życie. Nagle odessał się ode mnie i popatrzył na mnie z triumfalnym uśmieszkiem.
-„Trochę ci zostawię. Za mało, aby przeżyć, za dużo aby od razu umrzeć. Pomęczysz się jakąś dobrą godzinkę, skarbie.”- zaśmiał się i zostawił na wpół przytomną. Zza rogu usłyszałam czyjś podniesiony głos i odgłosy bójki. Nie miałam wątpliwości że to Daniel zaczął się z kimś naparzać. Robiło mi się ciemno przed oczami. Wiedziałam, ze to już koniec. Nie mogłam się nawet ruszyć. Było to dziwne uczucie… Uczucie umierania…
-„Aurelia! Powiedz, że jeszcze żyjesz!”- podbiegł Jack, uklęknął przy mnie i wziął w ręce. Spojrzał na mój nadgarstek i przeklął. Ostatni raz spojrzałam na niego i zamknęłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu poczułam raz jeszcze ból, ale był o wiele gorszy. Spojrzałam na nadgarstek nad którym pochylał się Jack. Czułam jakby dosłownie ręka mi się paliła! Paliła jak prawdziwy ogień!
-„Ręka mi płonie!!!”- darłam się z bólu kuląc i tarzając po całej ziemi. Jack starał się mnie trzymać za drugą rękę i powtarzał, że potem będzie już wszystko dobrze. Widziałam jak oczy zachodzą mu łzami. Ból zaczął się rozprzestrzeniać po całym moim ciele.
-„Ja się palę! JA PŁONĘ!”- krzyczałam, wrzeszczałam ile tylko mogłam. Dlaczego nie pozwolił mi po prostu umrzeć?
Wspomnienia przyprawiły mnie o wzdrygnięcie. Jack mnie uratował zmieniając w wampira. Moja przemiana trwała trzy dni. Trzy dni nie wyobrażalnego bólu.
 Doszłam do domu, wzięłam orzeźwiający, zimny prysznic i przebrałam się w „typowy” dla wampirzycy strój. Poszłam do kuchni, ale po drodze usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-„Halo?”
-„Hej, gdzie jesteś?”- usłyszałam głos Jacka.
-„W domu, a co?”
-„Jadłaś coś?”- zignorował moje pytanie.
-„Znasz mnie. Owszem, byłam na polowaniu, ale nie na ludzi. Odpowiesz?”
-„Była taka akcja, że napadliśmy na karetkę, która przewoziła krew. Myślę, że się tym zainteresujesz. Ile litrów ci przynieść?”
-„Co? Tak nie można! To okrutne! Ta krew miała uratować komuś życie!.”
-„Wezmę dziesięć, bo na pewno będziesz chciała.” -zaśmiał się i rozłączył. To lepsze niż zabijanie, ale i tak brzydziła bym się sobą. Nie mogę tego zrobić. Po piętnastu minutach Jack przyjechał z moją „dostawą”. Schowałam woreczki do lodówki. Jack patrzył na mnie z dumą
-„Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?”- wyszczerzył się
-„Yyyy... dzięki? Nie szanujesz mojej diety. Nie chcę jeść ludzi.”- naburmuszyłam się.
-„Oj, Aura, Aura. Coś ty beze mnie zrobiła?”- uśmiechnął się.
-„Zginęłabym.”- mruknęłam i poszłam do salonu.
-„Znowu o tym myślałaś? Zapomnij o tym. Nie lubię tego zdarzenia. Nie chciałem cię gryźć.”- jego szczęka się zacisnęła.
-„Wiem. Nie musiałeś tego robić. Ale dziękuję.”- przytuliłam się do niego.
-„Wiesz, że dla mnie zawsze będziesz jak siostrzyczka. Dlatego to zrobiłem.”- pocałował mnie w czoło.
-„A ty dla mnie starszym bratem.”- spojrzałam mu w oczy. Złość minęła. Wiedziałam, jak ją powstrzymać i kolejny raz mi się udało. Muszę pilnować, aby nie wybuchnął.
-„Dobra, to ja lecę. Trzymaj się.”- poklepał mnie po plecach-„ I pamiętaj, aby zamknąć drzwi.”
Przewróciłam oczami. Jack i ta jego nadopiekuńczość. Posłusznie zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie. Zamyśliłam się. W sumie… po co on mnie ratował? Przecież był najlepszym kumplem Daniela. W końcu nie będę czuła tego cholernego bólu brzucha. Dobrze, że wybrałam się na to polowanie. Zwierzęta hamują pragnienie i głód. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
-„Czego znowu zapomniałeś Ja…”- urwałam. Chłopak, który przede mną stał opierał się o framugę moich drzwi, uśmiechał się szyderczo i patrzył na mnie przenikliwie.
-„No witam, witam! Nie wpuścisz mnie?”- zaśmiał się czarnowłosy.



C.d.n….

Nicol <3

4 komentarze:

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥