piątek, 16 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 18

Hej!!!! Długo oczekiwany rozdział przez jednego z moich stałych czytelników! Dziękuję Ci bardzo ;) Miłego czytania!!!


„Ciemność” Część 18

To już oficjalne

****Harry****
Nawet się nie zorientowałem gdy Aurelia nagle, znalazła się przed drzwiami. Opadłem lekko poirytowany na kanapę. Jasne, zawsze ktoś musi przeszkodzić w takich chwilach! Co za świat!
Aurelia uśmiechnęła się pod nosem. Chyba poczuła moje sfrustrowanie… Jaki ja jestem głupi! Muszę uważać przy niej na swoje uczucia, bo przecież ona je od razu wyłapuje. Uwaga do siebie: Ukrywać emocje.
Aurelia przybrała pozę gotową do skoku. Śmieszne jest to, że to ona w tym związku „nosi spodnie”. Nic dziwnego, w końcu jest nadludzko silna. Chciałbym, żebym to ja dbał o jej bezpieczeństwo… Jak już będzie człowiekiem będzie to możliwe… Jak będzie człowiekiem… Ehhh… Nie chcę by się zmieniała.
Zgrzytnął zamek w drzwiach. Ktoś ma klucz do mojego mieszkania?! Jakim cudem?!
Aurelia się wyprostowała i miała oczy szeroko otwarte ze zdziwienia. O co chodzi?
Klamka odpadła od drzwi i poturlała się po podłodze. Zerwałem się na równe nogi. Ktoś nie miał klucza, ale raczej śrubokręt. Drzwi się otworzyły i mignęły mi w ciemnościach czerwone oczy. Wampir.
-„Co ty tu robisz?!”- spytała oburzona Aurelia.
-„No a ty?!”- odparował znajomy już głos. Jessie? Nie…
-„Jack. Nie denerwuj mnie.”- zmroziła go wzrokiem. Jack… No tak.
-„Oh, dobra! Chciałem sprawdzić czy będziesz z tym łowcą…”- powiedział to z pogardą-„… bezpieczna.”
-„Jak zamierzałeś to sprawdzić?!”- zdenerwowała się jeszcze bardziej. Zacząłem się zastanawiać czy oni pamiętają, że nadal tu jestem…
-„Trochę chłopaka postraszyć nie zaszkodzi…”- uśmiechnął się w moją stronę. Prychnąłem. Ja tego nie wziąłem do siebie, ale… Aurelia tak. Skoczyła mu na plecy!
-„Aurelia!”- krzyknąłem podbiegając do niej i próbując ściągnąć ją z powrotem na ziemię. Trochę wysiłku mnie to kosztowało, ale udało się. Trzymałem ją mocno, bo nie poddawała się tak łatwo. Odciągnąłem ją na bezpieczniejszą odległość, ale ciągle nie puszczałem. Oczywiście, Aurelia cały czas mówiła pod nosem to co myśli o Jacku siarczystymi słowami. Nie ukrywam, podobało mi się to. Nie przepadam za nim. Jack wpatrywał się we mnie, nie wiem czemu, ze zdziwieniem.
-„Jak ty to zrobiłeś?”- zapytał.
-„Ale co?”- nie rozumiałem.
-„Aurelia ma dwa i pół tygodnia. Nowonarodzeni przez pierwsze pół roku są bardzo silni. Ja jej nie mogłem  zrzucić z pleców, a co dopiero ty!”- patrzył na mnie zamyślony. Chciałbym móc teraz czytać w myślach! Tak mnie przewiercał wzrokiem, jakby próbował zobaczyć moje wnętrzności. Wątpię, czy znalazłby tam odpowiedź.
Aurelia zaprzestała prób ponownego rzucenia się na wampira i popatrzyła na mnie. Powoli ją puściłem.
-„Jak ty to zrobiłeś?”- ponowiła pytanie. Wzruszyłem ramionami.
-„Ciekawe, czy jakbyś był wampirem…”- zaczął Jack, ale Aurelia tak na niego warknęła, że aż się wystraszył. Przyznam, że ja też.
-„Uspokój się! Ja chciałem powiedzieć, że jestem ciekaw co by się stało po jego przem…”- Aurelia znowu skoczyła mu do gardła. Czemu tak ostro reagowała na to, że mógłbym być wampirem? Nie wiem, czy nawet bym chciał, ale po prostu jej zachowanie było dziwne. Podążyłem z pomocą Jackowi i po raz kolejny odciągnąłem najeżoną dziewczynę od niego. Tym razem Aurelia szarpała mi się jeszcze w ramionach. Haha, ciekawe co by się stało gdyby mnie tu nie było… Zabiłaby go na miejscu!
-„Hej! Ej! Spokojnie!”- ścisnąłem ją w pasie. Uspokoiła się, ale nadal warczała na Jacka. Rozluźniłem uścisk.
-„A niech mnie. Ona naprawdę cię lubi. Byłem pewien, że prędzej czy później nie wytrzyma pragnienia i przestanie nad sobą panować, ale z tego co widzę nie przeszkadza już jej twoje towarzystwo.”- Jack najwidoczniej próbował ją wkurzyć. Aurelia syknęła przez zaciśnięte zęby. Czułem jak narasta w niej furia… Aż ja się zacząłem denerwować! Chyba przestała kontrolować swój dar.
-„Chociaż wiesz… Pragnienie nowonarodzonych jest o wiele silniejsze od doświadczonych wampirów. Uważałbym na twoim miejscu. Może i cię lubi…”- wzdrygnął się-„… ale pragnienie jest cechą pierwszorzędną.”
Wreszcie zrozumiałem o co mu chodzi. Próbował tak zdenerwować Aurelię, żeby przestała nad sobą panować. Tak szybciej by się pozbył problemu- mnie. W końcu jestem tu jedynym człowiekiem.
Dopiął swego. Furia Aurelii sięgnęła zenitu. Ścisnąłem ją najmocniej jak potrafiłem.
-„On chce cię zezłościć. Spokojnie. Cicho, cicho…”- szeptałem jej do ucha by ją uspokoić. Nie pozwolę, by ten idiota wypełnił swój plan. Przypomniałem sobie, że Aurelia odczuwa emocje z zewnątrz. Odepchnąłem od siebie wszystkie ponure, groźne lub denerwujące myśli i starałem się by ogarnął mnie błogi spokój.
Podziałało. Aurelia chwilę się jeszcze trzęsła w moich rękach, ale w końcu przestała. Tylko ręce miała zaciśnięte w pięści.
-„Nie wierzę…”- wybełkotał osłupiały Jack.
-„Co?”- wysyczała Aurelia.
-„Przepraszam. Widzę jak bardzo wam na sobie zależy. On ma na ciebie…”- przełknął ślinę-„… dobry wpływ. Już nie będę próbował… hmm… się go pozbyć. Rodzina to rodzina.”- westchnął.
Aurelia się wyprostowała i spojrzała na niego spode łba.
-„Jaka rodzina?”- wymamrotałem pod nosem najciszej jak mogłem.
-„Wampiry dobierają sobie kompanów, albo podróżują samotnie. My jesteśmy w rodzinie: Veronica, Anabell, Aurelia i ja. Przez dwa dni była też Melanie, ale stwierdziła, ze woli samotność”- wzruszył ramionami.-„ Chodzi o to, że… jesteś. teraz. częścią. naszej. rodziny.”- wycedził z obrzydzeniem-„ I nie pozwolimy, by ktoś cię skrzywdził. My dbamy o swoich.”
Otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia. Rodzina wampirów? Serio?
-„Ale spróbuj tylko ją skrzywdzić, a zajmiemy się tobą tak, że nie przeżyjesz ani sekundy dłużej.”- warknął.  Aurelia zmroziła go wzrokiem.
-„Wystraszyłeś go.”- mruknęła.
-„I dobrze.”- zaśmiał się.
-„Harry, wszystko ok.? Wiem, że to dużo informacji i rodzina to takie ciężkie słowo… Chciałam powiedzieć, że nie jesteś do niczego zobowiązany. Zrobisz co chcesz, to twoje życie.”- spuściła głowę. Jack odwrócił wzrok.
-„Nie do końca rozumiem co się przed chwilą stało...”- potrząsnąłem głową. Aurelia podniosła głowę. Jej oczy błyszczały, jakby za chwilę miała uronić łzę. Podszedłem do niej i szybko ją objąłem. Poczułem lekki chłód. Dziewczyna lekko zaskoczona moją reakcją, zatrzepotała rzęsami, ale wtuliła się w moje ramię.
-„Rozumiem, że teraz jesteśmy oficjalnie razem?”- zapytałem z uśmiechem, by rozładować napiętą atmosferę. Parsknęła słodko śmiechem.
-„To cię teraz najbardziej interesuje?”- zaśmiała się-„ Właśnie ktoś ci powiedział, że należysz do rodziny wampirów, a ciebie najbardziej interesuje to czy jesteśmy razem?”
-„Tak, bo najbardziej mi zależy na tobie. Reszta praktycznie nie istnieje.”- wyszeptałem jej do ucha.
-„Doooobra, nie mogę na to patrzeć. Aura, wpadnij do nas jak twój śmiertelny chłopak się trochę prześpi, bo zaczyna głupoty gadać. Będziecie rano czy po południu?”- przerwał tą piękną chwilę Jack.
Aurelia nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła pod nosem.
-„Ok., rozumiem. Już idę. Zapytam się Veronici.”- załamał ręce i wyszedł.-„ Zróbcie sobie coś z tą klamką, bo… no wiecie. Do jutra.”
-„Dziękuję.”- powiedziała melodyjnym głosem.
-„Za co?”
-„Za to, że nie pozwoliłeś mi oderwać mu głowy.”- zaśmiała się, a ja wraz z nią.-„Jack ma rację. Idź spać. Zapomniałam, że ty masz jeszcze te człowiecze potrzeby.”
-„No, ale mamooo…”- zażartowałem. Wyswobodziła się z moich objęć i dała mi całusa w policzek, po czym słodko kichnęła. Parsknąłem.
-„To przez twoje włosy! Łaskoczą.”- poskarżyła się marudnym tonem, a potem uśmiechnęła.



Popchała mnie w stronę schodów.
-„Już idę, idę. Ale… A ty gdzie będziesz?”- zapytałem.
-„Pójdę do domu. Muszę się przebrać i tak dalej.”- powiedziała obojętnie.
-„Nie. Tam Daniel będzie cię szukał.”- zaprotestowałem.
-„Spokojnie. Wezmę walizkę i pojadę do mojego prawdziwego domu.”
-„Prawdziwego?”
-„Ten, w którym teraz mieszkałam był tylko taki tymczasowy. Żebym się oswoiła z… odmiennością. Mój dom jest tam, gdzie mieszka Anabell, Veronica i Jack. Daniel mnie tam nie znajdzie.”- wyjaśniła.
-„No dobra… Ale musisz jechać?”- mruknąłem.
-„Spokojnie. Wrócę po ciebie z samego rana. Obiecuję.”- uśmiechnęła się i złączyła nasze usta w kolejnym pocałunku.

C.d.n…


Nicol <3

3 komentarze:

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥