niedziela, 4 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 5

Hejka misie ;) Macie kolejny rozdział <3

„Ciemność” Część 5

Wymiana zdań

Harry zaniósł mnie na rękach z samochodu do swojego domu. Położył delikatnie na kanapie i zaczął się za czymś rozglądać. Zrezygnowany wybiegł do kuchni i wrócił z nożem w ręku.
-„Wow…”- wystraszyłam się i odruchowo przesunęłam na sofie.
-„Hah wybacz, ale sądzę, że taki byle nóż to by ci nie zaszkodził.”- zaśmiał się i przykucnął przy mnie. Rozciął lewą nogawkę moich czarnych dżinsów, by móc opatrzyć moją złamaną nogę.
-„Może za jakiś miesiąc to nie, ale teraz jak najbardziej.”- powiedziałam przyglądając mu się. Syknęłam na niego gdy lekko ruszył moją obolałą nogę.
-„Przepraszam. Będę już delikatniejszy.”- obiecał patrząc mi w oczy.
-„Nie… Nie dotykaj już.”- cofnęłam nogę, ale od razu tego pożałowałam. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Na twarzy Harry’ego pojawił się grymas bólu, jakby to jego, a nie mnie bolała noga.
-„Zaufaj mi. Jak to tak zostawisz będzie się dłużej zrastać.”
-„Ale…”- zawahałam się.
-„No co ty! Nie boisz się zaatakować wilkołaka by stanąć w obronie jakiegoś nieznanego chłopaka, ale boisz się już pozwolić opatrzyć?”- wywrócił oczami.
-„Hmm… Tak. Problem?”
-„TAK! Oj no weź. Zamknij oczy i zaraz będzie po wszystkim.”- nalegał. Westchnęłam ciężko, ale posłusznie zamknęłam oczy. Po dziesięciu minutach już miałam unieruchomioną nogę. Harry z dumą popatrzył na swoje dzieło.
-„I co? Było aż tak źle?”- uśmiechnął się triumfalnie.
-„Dobra, wygrałeś. Nie bolało ani trochę.”- odwzajemniłam jego uśmiech.-„ Dziękuję.”
-„Nie ma sprawy.”- usiadł obok mnie. Skrzywiłam się lekko.- „Coś nie tak? Noga cię boli?”
-„Nie… Tylko… Ty tak ładnie pachniesz…”- skrzywiłam się jeszcze bardziej.
-„To był komplement?”- wyszczerzył się.
-„Nie, to było uświadomienie ci niebezpieczeństwa.”- spojrzałam na niego groźnie-„ Dlaczego cię to bawi? Może i nie chcę jeść ludzi, ale to nadal moja natura! Jeśli będziesz taki nie ostrożny to możesz to przypłacić życiem! Potrafię się kontrolować, ale bez przesady! Nie chcę ci stanowić zagrożenia…”
-„Nie stanowisz.”- pokręcił głową.
-„Ależ tak! Wiesz, najlepiej zawieź mnie do domu. Tak będzie najbezpieczniej. Najbezpieczniej dla ciebie.”- spróbowałam wstać, ale Harry mi nie pozwolił.
-„Nie! To znaczy… Pamiętaj o nodze. Nie możesz chodzić, przynajmniej dzisiaj. Jak chcesz usiądę po drugiej stronie pokoju, ale nie wolno ci opuścić tego domu dopóki z twoją nogą będzie wszystko w porządku.” –wstał, podszedł do ściany i usiadł po turecku naprzeciwko mnie.
-„Tak, jeszcze tego brakuje tego żebyś przeze mnie siedział na podłodze. Zawieź mnie do domu. Tam już sobie mogę siedzieć i nie chodzić jak ci to tak strasznie przeszkadza.”- powiedziałam z wyrzutem.
-„A co jeśli… Jeśli odmówię?”- znowu się triumfalnie uśmiechnął myśląc, że kolejny raz wygrał.
-„Jak chcesz.”- warknęłam i ześlizgnęłam się z kanapy na podłogę.
-„Co ty wyprawiasz?”- oburzył się.
-„Skoro nie chcesz mnie zawieźć do domu to się tam sama doczołgam.”- wzruszyłam ramionami. Przepełzłam jakieś dwa metry, ale coś mnie pociągnęło za prawą kostkę trzy metry do tyłu.
-„Hej!”- wkurzyłam się.
-„Myślisz, że dam tak łatwo za wygraną?”- Harry parsknął śmiechem.
-„A powinieneś.”- odsłoniłam swoje zęby w szerokim uśmiechu.
-„Nie wystraszysz mnie.”- zaśmiał się i chwycił mnie w talii. Jednym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i poszedł w kierunku schodów.
-„Puszczaj!”- waliłam go pięściami po plecach, ale on się tylko śmiał. Położył mnie na łóżku w sypialni i zamknął drzwi.
-„Zamierzasz mnie zgwałcić czy co?”- mruknęłam.
-„Haha. Nie. Sądzę, ze powinnaś odpocząć.”- uśmiechnął się.
-„Wampiry nie śpią, debilu.”
-„To sobie poleżysz! Mnie wszystko jedno.”
-„Ale mnie nie!”
-„To mnie już nie interesuje.”
Zmrużyłam gniewnie oczy, co u niego tylko spowodowało większą satysfakcję.
-„Co cię tak bawi?”- zdenerwowałam się.
-„Ty.”
-„A konkretniej?”
-„Bo… Bo ty jesteś taka zabawna kiedy się denerwujesz!”- parsknął śmiechem.- „To urocze.”
Teraz to mnie wkurzył! Niech tylko poczeka, aż będę mogła chodzić! Wtedy to się mu oberwie!
Z rezygnacją spuściłam głowę na poduszki i zamknęłam oczy. Nie potrzebowałam widzieć go, by wiedzieć co robi. Przysiadł w dole łóżka i mi się przyglądał.
-„O czym myślisz?”- zapytał.
-„O tym, jaki z ciebie kretyn.”- burknęłam.
-„Uuu ranisz mnie.”- zaśmiał się. –„Wiesz jesteś inna.”
Coś mi się przypomniało…
-„Skąd wiedziałeś, że cię nie zaatakuję, bo mam złote oczy?”
Drgnął.  Radosny błysk w oczach zastąpił cień, coś jakby powłoka.
-„Hm?”- podniosłam w głowę i na niego spojrzałam. Miał poważną minę, ale rysowała się na jego twarzy niepewność, zaskoczenie. Zainteresowało mnie to.
-„Muszę iść. Odpoczywaj.”- powiedział głosem zupełnie wypranym z emocji. Wstał i wyszedł.
Co to miało być?”


C.d.n…

Nicol <3

2 komentarze:

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥