środa, 7 sierpnia 2013

„Ciemność” Część 8

I kolejna część, moje misie <3 Proszę o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza!

„Ciemność” Część 8

Wyprowadzka

Nie poszłam dzisiaj do szkoły. Nie wiem czemu, ale po prostu nie mogłam. Owszem, czułam pewną ulgę, że Harry mimo wszystko próbował mnie chronić, ale uznałam, ze naszą znajomość trzeba zakończyć jak najszybciej. On będzie mógł żyć tak jak wcześniej, a ja nie będę musiała na to patrzeć. Polubiłam Harry’ego, nawet bardzo. Dziwne jak szybko się do niego przywiązałam… Będzie mi jeszcze trudniej opuścić Stockport.
Mój dom był już prawie pusty. Wszystko miałam już w walizce. Teraz czekałam tylko jeszcze na taksówkę, ale zamiast kół pojazdu usłyszałam czyjś przyspieszony oddech i odgłosy stóp na schodach prowadzących do drzwi.
-„Aurelia! Jesteś tam?”- ktoś zapukał do nieźle zmasakrowanych już drzwi po byłej wizycie Daniela. Drzwi zaskrzypiały i po prostu wypadły z zawiasów mimo, że gość wcale mocno w nie nie uderzył. W ułamku sekundy schowałam się w kuchni i zaczęłam nasłuchiwać. Bicie serca, znajomy zapach. Harry.
-„Aurelia?”- zapytał i powoli przeszedł przez salon. Chyba najlepiej będzie jeśli mu się nie pokażę. Będzie mi łatwiej się pożegnać… Harry wszedł po schodach na górę. Szybko wzięłam swoją walizkę i skierowałam się do drzwi, ale nagle coś się na mnie spadło. Cała się poplątałam i upadłam.
-„Ups. Wybacz. Wystraszyłaś mnie.”- zachichotał Harry.
-„Siatka? Serio?”- powiedziałam z sarkazmem-„ Żaden wampir w tym długo nie posiedzi.”
-„Tak? To spróbuj rozerwać.”- uśmiechnął się łobuzersko. Uwielbiałam ten uśmiech… Otrząsnęłam się i złapałam mocno siatkę. Nic.
-„Eeee… Co to jest?! Zdejmij to ze mnie!”- zaczęłam się miotać. Siatka była jakby niezniszczalna! Wampiry są przecież nadzwyczaj silne, ale to coś ani drgnęło!
-„Przestań się tak wiercić, to ci pomogę.”- zaśmiał się i zerwał ze mnie pułapkę.
-„Bardzo śmieszne.”- mruknęłam.
-„Wybacz. Gdzieś się wybierasz?”- zapytał podejrzliwie.
-„Tak. Do Londynu, a potem się zobaczy.”
-„Co? Czemu?”- zaskoczyła go moja odpowiedź. Poczułam smutek.
-„Jesteś smutny?”- bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Znowu. Co, do cholery, się ze mną dzieje?!
-„No… Trochę. Zaskoczyłaś mnie. Czemu wyjeżdżasz?”
-„Uznałam, że tak będzie najlepiej. Najbezpieczniej.”- odparłam obojętnie.
-„Najlepiej? Znaczy, że z dala ode mnie, tak?”- spojrzał mi prosto w oczy. Teraz poczułam rozczarowanie, bynajmniej nie moje.
-„Najbezpieczniej będzie jeśli to ty będziesz z dala ode mnie. Nie panuję nad sobą jeszcze tak, jakbym chciała. Jesteś w niebezpieczeństwie przebywając ze mną.”- odsunęłam się od niego, ale on od razu zmniejszył ten dystans.
-„Ależ mi przy tobie nic nie grozi… W ogóle po co się mną przejmujesz? Ja sobie poradzę.”
-„Harry, martwię się o ciebie! Nie chcę żebym ja czy jakiś inny wampir cię zaatakował!”- emocje wzięły górę i powiedziałam troszkę za dużo…
-„Martwisz się o mnie?”- powtórzył z łobuzerskim uśmieszkiem. Hmm… Co ja mówiłam? Że lubię ten uśmiech? Zmieniam zdanie.-„ Naprawdę, aż tak ci na mnie zależy?”
-„Nie drażnij mnie.”- warknęłam.-„ Po prostu nie chcę, by stała ci się krzywda.”
-„Mhm… Jasne, jasne…”- uśmiech nie schodził mu z twarzy. Rzuciłam się na niego. Upadliśmy na ziemię, a ja przerzuciłam uda tak, by znajdywały się po obu stronach jego torsu.
-„Nie. Drażnij. Mnie.”- powtórzyłam groźnie i dla lepszego efektu pochylając się nad nim. Jego ta cała sytuacja nie przeraziła. Wręcz przeciwnie. Mu się podobało.
-„Zrobisz tak jeszcze raz?”- wyszczerzył się patrząc mi prosto w oczy.
Gdyby wzrok mógł zabijać ten kretyn by już nie żył. W sumie pierwszy raz byłam tak blisko niego. Mój wampirzy zmysł zaczął wariować. Czułam jego oddech. Słyszałam bicie jego serca, które pompuje krew… Krew. Przeniosłam wzrok na jego szyję. Bez trudu znalazłam tętnicę wypełnioną soczystą… NIE!
Nie wiem jak to zrobiłam, ale samą sobą rzuciłam o komodę. Komoda się przechyliła i pospadały z niej na mnie ksiązki co już w zupełności starczyło by mój umysł otrzeźwiał.
-„Co ty wyprawiasz?!”- wystraszył się Harry.
-„Właśnie o mało cię nie zabiłam!!!”- wrzasnęłam poirytowana-„ Widzisz dlaczego muszę wyjechać?! Harry, nie darowała bym sobie gdybym rozszarpała ci gardło!”
-„Nie musisz wyjeżdżać! Świetnie się kontrolujesz!”
-„A wcale, że nie! Nawet nie wiesz jak mało brakowało…”- przełknęłam ślinę. Harry zrobił krok w moją stronę-„ Ani się waż! Nie zbliżaj się do mnie! Zabraniam ci!”
Chłopak chwilę się zawahał, ale zrobił kolejny krok.
-„Dlaczego ja bardziej pilnuję tego byś był bezpieczny niż ty sam?! Odsuń się w tej chwili!”
Teraz się jeszcze uśmiechnął. Kolejny krok.
-„Harry, błagam. Zatrzymaj się.”- stałam tam spanikowana i przerażona. Nie mam zielonego dlaczego, bo to on powinien się przecież bać. Wpatrywałam się w niego wielkimi oczyma coraz bardziej panikując.
-„Możesz mi powiedzieć co takiego ze mną zrobiłaś, że czuję coraz większą panikę?”- zatrzymał się.
-„Panikę?”- zdziwiłam się.-„ Przecież to ja tutaj panikuję…”
-„Oh, i wszystko jasne…”- odetchnął z ulgą.
-„Jasne? Nic nie jest jasne! Nie rozumiem czemu odczuwam twoje uczucia i czemu nagle przelewam swoje na ciebie.”- zdenerwowałam się. Chłopak korzystając z mojej nie uwagi zrobił kolejny krok do przodu.
-„Ani mi się waż.”- warknęłam nawet na niego nie patrząc. Zbyt ciekawiło mnie to odkrycie z emocjami. Hmmm… Jack mi coś wspominał o specjalnych darach czy zdolnościach, ale ponoć bardzo rzadko się to zdarza. Głównie ludzkie życie ma wpływ na to jakim się jest potem wampirem. Niestety wszystkie moje ludzkie przeżycia czy wspomnienia uległy „zniszczeniu”. Nie najlepiej je pamiętam. Są jakby zamglone… Jack mi mówił, że to normalne. Teraz mam lepszy wzrok i słuch, więc inaczej wszystko postrzegam. Kiedy sięgam pamięcią do ludzkiego życia, mam wrażenie, że ogląd film o bardzo słabej jakości.
-„Nad czym tak myślisz?”- zapytał Harry.
-„Nad…”- odwróciłam głowę, by z nim pogadać, ale chłopak był ode mnie już tylko kilka centymetrów.-„ Czemu ty mi to robisz?”- wyparowałam.
-„Ale co?”- uśmiechnął się.
-„To. Mącisz mi w głowie. Do tego przez ciebie jestem głodna. Zdajesz sobie sprawę jak wielki masz na mnie wpływ?”
-„Serio?”- mruknął gardłowo.
-„Nie w ten sposób, idioto.”
-„A w jaki?”
-„Harry! Przestań!”
-„Ale co ja takiego robię?”- zaśmiał się.
-„Bawisz się ze mną! Albo raczej mną! Zrozum- im bliżej jesteś, tym trudniej mi się kontrolować! Sprawiasz mi ból!”
-„Ból?”- posmutniał.
-„Tak! Pragnienie jest tak duże, że boli mnie brzuch i piecze gardło! To boli! Nawet nie wiesz jak ciężko z tobą przebywać!”- wykrzyczałam.
-„Oh. To przepraszam.”- burknął i wyszedł.
-„Eh, Harry!”- westchnęłam.-„ Nie oto mi chodziło!”
Wybiegłam za chłopakiem. Szedł już drogą w stronę parkingu jakieś pięć minut drogi stąd.
-„Czekaj!”- zawołałam za nim. Nawet się nie odwrócił. Zdenerwowałam się na siebie. Po co ja mu to wszystko powiedziałam? Nie chciałam go zranić… Ale w sumie… Po co ja za nim idę? Przecież i tak mam wyjechać. Wyjechać. Wyjechać i żyć tak, jakby niczego nie było. On zapomni, a ja może i nie, ale postaram się o nim nie myśleć. Ułoży sobie życie i będzie szczęśliwy. Ale… Ale czy ja będę?


C.d.n…

Nicol <3

6 komentarzy:

  1. za ile kolejna część ?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro ;) Codziennie dodaję nowy rozdział, czasem dwa ;***

      Usuń
    2. to cały czas dawajcie po 2 :D ,...chyba że nie chcecie :( ...ale jak to czytam to.... omg to takie super :) a jak nie ma nowych części to mi się nudzi :/

      Usuń
    3. Hah bardzo się cieszę, że ci się podoba ;) Prowadzę bloga sama i nie mogę dodawać codziennie po 2 rozdziały, bo się nie wyrobię ;( Postaram się coś dodawać częściej <3

      Usuń
    4. to poproś kogoś o pomoc :) ...chyba że nie chcesz :D

      Usuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥