sobota, 31 sierpnia 2013

„Książę i żebraczka” Część 4

Kolejny rozdział... Nie jestem pewna czy kończyć ten imagin... Jakoś mi nie pasuje :/

„Książę i żebraczka” Część 4

Rozmowa przez sen

****Harry****
Wezwaliśmy lekarza. Podłączył Rose do kroplówki. Jak na nią patrzę to serce mi się kraje… W jeden dzień tak bardzo się zmieniła! Gdybym tylko pobiegł za nią, może nie doszło by do tego wszystkiego?
Lekarz powiedział, że nie może nic więcej na razie zrobić i wyszedł. Siedziałem przy niej przez całą noc. Przez sen ciągle mówiła, albo raczej łkała, coś o jednym tygodniu? Że ma jeden tydzień. Zawsze tak urywała dziwnie zdanie, nie kończyła go. W pewnym momencie wymamrotała: „Mam tylko tydzień… życia”.
Zerwałem się jak na rozkaz. Tydzień życia? O co chodzi? Pobiegłem do Nialla, który siedział na kanapie w salonie przy laptopie. Szukał jakiś informacji o Rose.
-„Co jest?”
-„Ona… Ona powiedziała, że ma tydzień życia.”- spojrzałem na niego przerażony. Może to dziwne, ale naprawdę mi na niej zależy. Odkąd ją zobaczyłem w barze po prostu zwaliło mnie z nóg. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że sprawy tak szybko się potoczą. Ale nie żałuję. Żałuję tylko tego, że tak niewiele o niej wiem, że pozwoliłem jej uciec wtedy rano.
-„Co? Przecież ona ma nie więcej jak 18 lat!”- zdziwił się Niall.
-„Może jest na coś chora?”
-„Nie, lekarz by nam wtedy powiedział. Zrobił jej tyle badań, że na stówę wpadłby na choćby jakiś ślad choroby.
-„No racja… Może tak sobie ubzdurała? Jest cała posiniaczona. Może jej prześladowcy powiedzieli, że ma tylko tydzień?”- myślałem na głos.
-„Nie wiem. Może. W każdym razie w Internecie nie ma o niej ani słowa. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić…”- westchnął patrząc bezradnie na klawiaturę.
-„Kurde… No nic, bardzo ci dziękuję za pomoc.”- poklepałem go po ramieniu. Gdyby nie on, nie wiem co bym zrobił.
-„Nie ma sprawy. Od tego są przyjaciele.”- uśmiechnął się blado.-„ Szkoda mi tej dziewczyny. Wydaje się być przerażona…”
Przejechałem dłonią po włosach. Usłyszałem jakiś szmer. Razem z Niellem pobiegliśmy do pokoju, w którym spała Rose. Wierciła się na łóżku. Mamrotała coś to głośniej, to ciszej pod nosem, a z jej oczu strugami lały się łzy. Jestem pewien jednak, że jeszcze spała.
-„Czekaj.”- złapał mnie za ramię Niall-„Nie budź jej jeszcze. Może coś powie.”
Wsłuchaliśmy się w histeryczny szloch dziewczyny. Serce ścisnął mi żal. Strasznie trudno było tego słuchać i nie przytulić jej do siebie.
-„Ja… muszę… zdobyć… te… PIENIĄDZE!”- załkała.
-„A więc może chodzi o kłopoty finansowe?”- zamyślił się Niall.
-„Proszę… ja zapłacę… puśćcie mnie…”- zaszlochała. Ścisnąłem poszewkę od kołdry.
-„Ktoś jej grozi.”- powiedziałem zaciskając zęby. Blondyn mi przytaknął. Rose zaczęła się krztusić. Łapała się za gardło nieumyślnie, bo nadal przez sen. Zerwała igłę z kroplówką z ręki. Niall szarpnął ją najpierw delikatnie, później trochę mocniej za ramiona by ją obudzić. Zrobiłaby sobie krzywdę.
Rose wrzasnęła, ale się obudziła. Złapałem ją za rękę i przytrzymałem gdy chciała się wyrwać. Przez chwilę nie wiedziała jeszcze co się działo, a gdy już się troszkę uspokoiła zacząłem ją delikatnie głaskać po dłoni. Usiadła na łóżku i oddychała ciężko. Jej klatka się unosiła i opadała w zaskakująco szybkim tempie.
-„Już? W porządku?”- zapytałem ostrożnie, patrząc w jej piękne, błękitne oczy, które teraz były lekko zaszklone. Przytaknęła powoli głową. Powoli podniosłem jej dłoń, by na nowo przypiąć kroplówkę. Odkąd lekarz ją podłączył do niej wyraźnie polepszyła się jej cera, cienie pod oczami się zmniejszyły.
-„Nie!”- wyrwała rękę i zaczęła lekko pocierać wierzch dłoni. Spojrzał na nią i otworzyła szeroko oczy. Nie wyglądała najlepiej. Krew sączyła się z otwartej rany.-„Ja się boję igieł…”- wymamrotała nieufnie patrząc to na mnie to na Nialla.
-„Ok. Ale zjesz coś w zamian, dobrze?”- zaproponowałem przyjaźnie. Lekko pokiwała głową. Z ulgą sięgnąłem ponownie po jej dłoń. Odsunęła się natychmiast.
-„Chcę tylko ją zabandażować. Żadnych igieł.”- podniosłem ręce na znak, że nie mam nic przy sobie. Zmrużyła oczy, ale w końcu podała mi niepewnie rękę. Zabandażowałem ją delikatnie.
-„Dobra, to na co masz ochotę?”- zapytał przyjaźnie Niall. Rose skrzywiła się lekko.
-„Może chodź, pokażemy ci co mamy, a ty sobie wybierzesz co byś chciała zjeść, ok.?”- uśmiechnąłem się. Wstałem i wyciągnąłem rękę do dziewczyny. Była bardzo ostrożna. Podała mi swoją dłoń bacznie obserwując wszystko dookoła, aby się przekonać czy aby na pewno nie grozi jej niebezpieczeństwo. Podtrzymując ją lekko zaprowadziliśmy do kuchni. Po wielu próbach wymigania się od posiłku zgodziła się zjeść kanapkę z serem i pomidorem.
-„A wy nie jecie?”- zatrzymała rękę w połowie drogi kanapki do ust.
-„Jasne.”- Niall uśmiechnął się promiennie i zaczął wcinać swoje kromki chleba z sałatą, serem, szynką, pomidorem, cebulą i zielonym ogórkiem. Cały Niall. Grunt, że Rose poczuła się raźniej. Uśmiechnęła się nawet.
-„A ty?”- spojrzała na mnie przyjaźnie. Była teraz taka nie podobna do tej zapłakanej, śpiącej dziewczyny…
-„Nie jestem głodny.”- powiedziałem, mimo że nie jadłem już dobrych kilkanaście godzin. Rose uśmiech zniknął z twarzy i odłożyła kanapkę na talerz.
-„Jak ty nie jesz, to ja też nie.”
-„Co? Ale musisz coś zjeść!”
-„Nie jestem głodna.”- zacytowała mnie i wzruszyła ramionami. W jej głosie usłyszałem odrobinę drwiny. Wstałem z krzesła i podszedłem do blatu. Wziąłem sobie kromkę chleba i położyłem na nią plasterek sera. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która bacznie mi się przyglądała i teatralnym ruchem wziąłem pierwszy gryz kanapki. Rose wyraźnie zadowolona z siebie powtórzyła mój ruch i zaczęła powoli przeżuwać kanapkę.
-„To… Opowiedz nam coś o sobie.”- powiedział Niall pomiędzy przeżuwaniem swoich sandwiczy.  Rose trochę przygasła, ale odpowiedziała.
-„Mam na imię Rose Gilbert i mam 18 lat.”- spojrzała na blondyna tak, by sprawdzić czy wystarczyła mu taka odpowiedź.
-„Jakieś zainteresowania, co lubisz robić?”- zagadnął dalej.
-„Ymm… Nie wiem. Lubię tańczyć.”- zastanawiała się długo.
-„Oh, chodzisz to jakiejś specjalnej szkoły?”- włączyłem się.
-„Nie.”
-„A co w takim razie robisz na co dzień?”
-„Pracuję.”
-„Gdzie?”
-„To tu, to tam.”
-„A dokładniej?”
-„Skończycie z tym wywiadem?”- zirytowała się.
-„Ale… To nie wywiad.”- zaprotestowałem.-„ Normalna rozmowa.”
-„Mhm.”- parsknęła-„ Już ci wierzę.”
-„Dobra to może, jak chcesz, zapytaj się czegoś nas.”- zaproponował Niall.
Rose rozejrzała się po kuchni.
-„Macie duży dom…”- powiedziała cicho.-„ Mieszkacie tu sami?”
-„Nie, jeszcze trójka naszych przyjaciół: Louis, Zayn i Liam. A no i jeszcze Perrie często tu wpada, a Eleonor mieszka w pokoju z Louisem.”- wyjaśnił wszystko Niall.
-„Aha… To może… Hmmm… Czym się zajmujecie?”- upiła łyk kakao, które jej wcześniej uszykowałem. Wymieniłem z Niellem porozumiewawcze spojrzenia. Ona chyba nas nie znała…
-„Śpiewamy. Jesteśmy w zespole- One Direction, może słyszałaś?”- spojrzałem na nią z zainteresowaniem. Ściągnęła brwi i wpatrywała się we mnie przez chwilę, a potem w Nialla.
-„Nie, przykro mi. Gdzieś mi się obiło o uszy, ale… Chyba nie jesteście za bardzo znani, co?”
-„Może odrobinkę.”- zaśmiałem się. Była urocza. Teraz było mi jakoś lżej… Wcześniej trochę mnie męczyło to, że poszła ze mną do łóżka tylko ze względu na to kim jestem, ale teraz te myśli zniknęły.
-„A ty mieszkasz sama? Jakaś rodzina?”- zapytał Niall. Rose wyprostowała się, jakby na baczność. Zrozumiałem, że jest teraz w stanie zupełnej gotowości. A więc było coś nie tak…
-„Mieszkam z tatą.”- powiedziała powoli dokładnie dobierając każde słowo.
-„A mama?”- dopytywał się Niall.
-„Zmarła kiedy miałam 10 lat.”- udała obojętność, ale w jej głosie zauważyłem nutę smutku.
-„Oh… Ja przepraszam… Nie chciałem…”- wymamrotał mój przyjaciel.
-„W porządku.”- uśmiechnęła się blado i lekko potarła dłonią ramię Nialla.-„ Rozumiem.”
-„To może w takim razie pogadajmy o twoim tacie?”- zmienił szybko temat, by wyjść z niestabilnego gruntu. Obserwowałem każdy ruch Rose. Kiedy była tylko mowa o jej tacie, napinała mięśnie.-„ Gdzie pracuje?”
-„Nie pracuje.”- powiedziała cicho, ale słyszalnie.
-„Czemu?”- zapytałem. Nie chciałem jej ranić, ale nie mogę jej pomóc dopóki nie wiem skąd ma te siniaki. Nadal sądzę, że to jacyś chuligani… Spotkałem ją przecież w tej niebezpieczniej dzielnicy, na której aż roi się od dziwaków.
-„Zwolnili go dwa lata temu i nie może znaleźć pracy, ale mnie kocha.”- wypaliła, a jej głos lekko zadrżał. Zaczęła się nerwowo bawić palcami. Zaskoczyła mnie jej wypowiedź.
-„Eee… Spokojnie… No to chyba oczywiste…”- Niall był równie zszokowany co ja.
-„Rose… Nam możesz powiedzieć.”- spojrzałem na nią współczująco. W głowie dobrałem wszystkie fakty.-„ Czy… Czy to twój tata cię pobił?”


C.d.n…


Nicol <3

3 komentarze:

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥