piątek, 23 sierpnia 2013

Hazza ^^

Napisałam to jakiś czas temu... Jest to jednoczęściowy imagin z Harrym. Cóż, teraz pewnie się denerwujecie: Znowu Harry? Matko, w One Direction jest jeszcze 4 chłopaków! Przepraszam... Próbowałam napisać o innych, ale niemal machinalnie moje palce piszą jego imię :P Wybaczycie mi? <3 

Tego imagina napisałam, gdy byłam w dołku. Gdy udało mi się z niego wyjść zmieniłam zakończenie i mam nadzieję, ze takie będzie Wam odpowiadać :) Kocham Was <3

Harry


Jestem z Harrym od roku. Świetnie się rozumiemy i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Kocham go. Kocham go całym moim sercem. Zrobię dla niego wszystko.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie jeden z paparazzich. Powiedział, że ma moje zdjęcie, na którym jestem z moim przyjacielem- Stevenem. Odpowiedziałam mu, że dobrze, ale nie rozumiem po co mi to mówi.
-„Otóż, na tym zdjęciu nie wyglądacie na przyjaciół. Jeśli nie chcesz, aby to zdjęcie trafiło do sieci, zapłać mi 5 tysięcy funtów.”- powiedział groźnie.
-„Ja nie mam tyle! A poza tym niech się pan ode mnie odczepi!”- zdenerwowałam się i rozłączyłam.
-„Kto to był?”- zapytał zaniepokojony Harry.
-„Nie wiem, jakiś facet twierdzi, że jeżeli mu nie zapłacę 5 tysięcy funtów to opublikuje jakieś moje zdjęcie…”- powiedziałam spanikowana. Jakie zdjęcie? O co mu chodzi?
-„Co?! Daj mi ten numer.”- wkurzył się Harry.
-„Zastrzeżony.”- westchnęłam podając mu mój telefon. Harry odetchnął zdenerwowany.
-„Po prostu się tym nie przejmujmy. Nie było sprawy. W porządku?”- objął mnie.
-„Chyba tak… Idziemy gdzieś?”- zmieniłam temat.
-„Jasne. Co powiesz na kino z Louisem i Eleanor?”- uśmiechnął się.
-„Super. Lecę się przebrać.”- pocałowałam go w policzek i pomknęłam na górę. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to.
Harry też już się przebrał i czekał na mnie w salonie. Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy z mieszkania. Eleonor i Louis czekali na nas już w kinie. Film był bardzo zabawny, bo wybraliśmy komedię romantyczną. Wyszliśmy razem z sali kinowej.
-„Harry! Harry! Co powiesz o tym zdjęciu [T. I.]???”- zaczął błyskać flesz aparatów.
-„[T. I.] dlaczego zdradzasz Harry’ego?!”- krzyknął ktoś inny.
-„Ty suko! Odwal się od Harry’ego!”- wrzasnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
-„Co takiego?”- wymamrotałam pod nosem. O co tym ludziom chodzi? Co tu się dzieje?
-„Harry! Nie zamierzasz zerwać z [T. I.]? Przecież cię zdradziła!”- jakiś facet zdecydowanie przekroczył naszą przestrzeń prywatną pchając się na nas. Ktoś z tyłu szarpnął mnie za ramię. Zabolało jak cholera.
Harry chwycił mnie za rękę i przysłaniając sobą wyprowadził z kina. Pobiegliśmy wszyscy do taksówki i pojechaliśmy do domu. Płakałam przez cała drogę. Na dodatek okazało się, że mam rozcięte ramię.
-„Nie płacz, to jakaś straszna pomyłka! Będzie dobrze…”- pocieszała mnie Eleanor.
-„Kochanie, nie martw się… Wiem, że nie zrobiłaś nic złego.”- objął mnie Harry.
-„Wiesz w ogóle dlaczego ci ludzie tak się zachowywali?”- zapytał mnie Lou.
-„Nie…”- załkałam.
Gdy tylko byliśmy w domu (przed naszym domem też było mnóstwo paparazzich, wściekłych fanów, a nawet telewizja!) pobiegłam do mojej i Harry’ego sypialni. Włączyłam mojego laptopa i weszłam na Twittera. Miałam mnóstwo hejtów na swojej stronie. Wszyscy życzyli mi śmierci, wyzywali od suk i dziwek. Nie rozumiałam tylko dlaczego… Nagle zobaczyłam zdjęcie. Byłam na nim ja i Steven. Siedziałam mu na kolanach i go obejmowałam. To zdjęcie było robione na imprezie, byliśmy na nim całą paczką- nawet Harry. Graliśmy w butelkę i takie właśnie dostałam zadanie.
-„Nie czytaj tego.”- powiedział Harry i zabrał mi laptop z kolan. Zamknął go i położył na szafce. Usiadł obok mnie.
-„Harry, przecież wiesz, że ja…”- zaczęłam.
-„[T. I.] przecież pamiętam to zdarzenie. Wiem, ze jesteś nie winna. Kocham cię.”- pocałował mnie delikatnie, ale po chwili się odsunęłam.
-„Oni mnie nienawidzą.” – po policzku spłynęła mi kolejna stróżka łez. Mój makijaż mógł zostać użyty dla stylistów chcących osiągnąć efekt upiora z horroru. Wstałam i podeszłam do lustra.


-„Mają racje. Jestem su..”
-„Nawet tak nie mów, jasne?! Oni nie znają prawdy. Jesteś cudowna, mądra, piękna i za to cię kocham. Wszystko się ułoży…”- objął mnie, a ja wtuliłam się w jego ramię brudząc mu koszulę.


Minął tydzień. Przez ten cholerny tydzień nie ruszałam się z domu, a liczba negatywnych komentarzy cały czas rosła. Chłopcy starali się jak mogli, by to wszystko wyjaśnić, ale nikt im nie wierzył. Harry jak tylko mógł był przy mnie, opiekował się mną. Nawet Perrie i Eleanor przychodziły codziennie i ze mną siedziały. Wiem tylko, że to nie po to by mnie pocieszać. Po to, by mnie pilnować. Harry zakazał mi oglądania telewizji, sprawdzania Twittera i innych źródeł informacji, przez które byłabym smutna. Dziewczyny oczywiście mnie pocieszały i bardzo mnie wspierały, ale… to nic nie dało. Coraz rzadziej jadłam. Raz nawet zemdlałam i musieli wzywać lekarza. Co ja takiego zrobiłam? Przecież nigdy, przenigdy nie skrzywdziła bym Harry’ego, ani żadnego z moich przyjaciół. Lekarz stwierdził, że popadłam depresję, ale zaprzeczałam. Chłopcy zrobili sobie nawet warty, który kiedy będzie mnie pilnował. Nie mogli być ze mną wszyscy na raz, bo przecież pracują nad nową płytą, czego absolutnie nie mam im za złe. Denerwowało mnie tylko to, że cały czas musiałam mieć opiekuna.
-„Hej [T. I.]! Co u ciebie? Przyniosłam lody, możemy sobie pooglądać film…”- przywitała się Eleanor.-„ Hej, Uśmiechnij się.”
-„Jaki film?”- zapytałam bez większego entuzjazmu. Chciałam tylko zmienić temat.
-„Co powiesz na Shreka? Uwielbiam go! Ona jest taki zabawny.”- zaśmiała się. No tak, od czasu tego incydentu wolno mi oglądać tylko komedie i filmy animowane. Żadnych dramatów. Mam się śmiać.
-„Dobra, włączaj.”- zrobiłam miejsce na sofie przyjaciółce. El włączyła film i podała mi miseczkę z lodami. Co jakiś czas podnosiłam łyżeczkę do ust, by wyglądało na to, że jem. Nie miałam ochoty na nic słodkiego.
-„Muszę iść do łazienki, zaraz wracam.”- wstałam z kanapy i poszłam na górę schodami.
-„Tylko szybko! Zaraz będzie najlepsze!”- zawołała za mną. Usłyszałam jeszcze jak głęboko wzdycha. Męczyło ją udawanie radosnej. Nie dziwię się jej. Po prostu się o mnie martwiła. Telefon zawibrował mi w tylnej kieszeni moich jeansów. Wzięłam go do ręki i przeczytałam wiadomość.
„Będę za pół godzinki. Kocham cię. H. Xxx”
Nie odpisałam tylko poszłam do łazienki. Tak naprawdę wcale nie potrzebowałam skorzystać z toalety. Po prostu to było jedyne miejsce, w którym mogłam być sama. Zwilżyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak kupa nieszczęścia. Blada, wychudzona, z cieniami pod oczami. Chciałam nawet coś zjeść, ale po prostu nie mogłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na przyjemności, a jedzenie jest przecież przyjemne.
Wyjrzałam dyskretnie zza zasłony przez okno. Była tam kilku paparazzich, ktoś z telewizji i grupka dziewczyn z plakatami: „[T. I.] to dziwka.” „Odwal się od Harry’ego” i „Zginiesz marnie”.
Po moich policzkach spłynęły łzy po raz setny. Ja już nie wytrzymam. Dlaczego oni mnie nienawidzą? Dlaczego? Co ja im zrobiłam?
Podszedłem do szafki i zaczęłam tam czegoś szukać. Sama nie wiem czego, ale o to co mi chodziło znalazłam. Żyletka. Popatrzyłam na siebie jeszcze raz. Jestem szmatą. Sprawiam moim przyjaciołom i bliskim tylko kłopot. Muszą mnie pilnować i się mną opiekować. Uwolnię ich od tego obowiązku…
Ciach.
Jedno nacięcie wzdłuż przedramienia. Ponoć miało to przynieść ulgę… Piekło cholernie. Jakaś czerwona lampka zaświeciła się w mojej głowie. Zobaczyłam krew spływającą z mojej ręki na białe kafelki podłogi.
-„[T. I.]!!! Idziesz już?”- zawołała Eleanor z dołu.
Ciach!
Kolejna rana. Kolejne krople na podłodze. Kolejne łzy.
Ciach.
Przestało boleć… Dziwne… Zrobiłam coś nie tak? No pewnie, ty idiotko, nawet się pociąć nie potrafisz.
Ciach, ciach, ciach… ciach.
Lampka w mojej głowie dosłownie płonęła. Pociemniało mi przed oczami. Zakręciło się w głowie. Kolana się mimo wolnie ugięły. Co ja narobiłam… Co ja do cholery wyprawiam?! Przecież krew zawsze tak na mnie działa. Mdleję. Ale… to było inne uczucie. Ja nie mdlałam. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam.
-„Eleanor…”- wyszeptałam chociaż chciałam krzyknąć. Oczy miałam otwarte, ale widziałam tylko wszechogarniającą ciemność. Osunęłam się na ziemię. Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach na górę. Poczułam ulgę, ale nagle… nagle przestałam być świadoma. Po prostu zasypiałam wbrew mojej woli i to z otwartymi na oścież oczami.
-„[T. I.]?”- zapytała przestraszonym głosem dziewczyna. Tak! Proszę, pomóż! Eleanor!
Usłyszałam, że chwyta za klamkę. Zaczyna się z nią szarpać, ale drzwi zostają nieugięte.
-„Boże, [T. I.]!!!! Błagam, odezwij się! Otwórz drzwi!”- zaczęła dobijać się do drzwi. I tutaj ciemność mnie pochłonęła. Odrywała po kolei moje palce, które tak rozpaczliwie trzymały się ostatniej deski. Zaczęłam spadać, i spadać, i spadać…

****Eleanor****
-„O mój Boże!!! [T. I.]!!!! Proszę otwórz drzwi! W porządku?! Nie strasz mnie tak!”- poczułam łżę na policzku. O nie, nie, nie. Nic się nie dzieje. Ona po prostu chce być sama. Ona po prostu… zemdlała? Poczułam jak moje serce ściska rozpacz. Skąd możesz wiedzieć? Czemu czujesz, że stało się coś najgorszego, skoro nie wiesz?
-„[T. I.] ? Eleanor? Gdzie jesteście?”- usłyszałam męski głos na dole. Harry. Zbiegłam po schodach, a po moich polikach spływały już stróżką łzy. Gdy tylko zobaczył mnie Harry, natychmiast pobladł.
-„Nie mogę otworzyć drzwi do łazienki…”- nie mogłam nic powiedzieć. Gula w moim gardle była coraz większa-„  Poszła tam 15 minut temu… Nie odzywa się…”- załkałam.
Harry pobiegł do góry i zaczął się dobijać do drzwi.
-„Skarbie, otwórz drzwi! Słyszysz mnie? [T. I.]!!!”- krzyczał. Nic. Uderzył pięścią w drewno. Potem naparł na nie całym ciałem i popchał. Udało się. Drzwi otworzyły się na oścież.
-„Dzwoń po karetkę…”- wydukał i podbiegł do [T. I.]. Była cała zakrwawiona. Cała łazienka po prostu tonęła w czerwieni. Krew była na umywalce, na białych kafelkach, na ścianie.
-„[T. I.]!!! BŁAGAM, ODEZWIJ SIĘ! SŁYSZYSZ MNIE?! BOŻE, ODEZWIJ SIĘ!!!”- krzyczał Harry. Podniósł jej lewą rękę, przeklął pod nosem i zaczął związywać jej opaskę na ramieniu.
-„Eleonor, dzwoń na pogotowie!!!”- wydarł się nawet na mnie nie patrząc. Byłam sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć i czułam, że mi słabo. To moja wina. To ja jej nie przypilnowałam… Mroczki przed oczami…
NIE! DZWOŃ PO TĄ KARETKĘ PÓKI MOŻESZ JESZCZE TO WSZYSTKO NAPRAWIĆ!
Wyciągnęłam telefon i w expressowym tempie wybrałam numer pogotowia…

****Kilka dni później****
Głowa mnie strasznie bolała. Zmarszczyłam nos i z niechęcią otworzyłam oczy. Mocne światło mnie oślepiło, wszystko było takie nie wyraźne. Zamrugałam próbując wyostrzyć obraz. Trochę pomogło.
-„Budzi się… O mój Boże, ONA SIĘ BUDZI!”- usłyszałam czyjeś wołanie. Zmrużyłam oczy i spróbowałam odnaleźć źródło krzyku. Zauważyłam, że nie jestem w swoim łóżku. Do prawej ręki miałam przypięte różne kabelki, a druga ręka była cała zabandażowana. Piekła okropnie. Przypomniałam sobie… Łazienka, żyletka, krew.
Zakręciło mi się w głowie.
-„Skarbie, [T. I.]… Słyszysz mnie?”- usłyszałam kogoś innego zapłakany, niski głos.
-„Słyszę…”- wychrypiałam błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu.
-„Zawołajcie lekarza, coś się dzieje! Coś jest nie tak!”- zawołał histerycznie ten sam chłopak. Po chwili usłyszałam szmer w pomieszczeniu. Ktoś powiedział, by się odsunąć i znowu zapadła ciemność.
Kiedy się obudziłam było mi już zdecydowanie lepiej. Głowa mnie tak bardzo nie bolała, a lewa ręka tak nie pulsowała. Uświadomiłam sobie brak pewnej osoby. Ten brak wywiercił dziurę w moim sercu.
-„Harry!”- wydarłam się na głos.
-„Ci… Jestem tutaj… Ciii… Już wszystko będzie dobrze…”- chłopak pogłaskał mnie po prawej ręce.
Otworzyłam oczy i od razu spojrzałam na mojego ukochanego. Uśmiechał się przez łzy.
-„Kocham Cię. Przepraszam…”- załkałam. Dlaczego ja mu to zrobiłam? Ja nie chciałam! Ja nie miałam pojęcia, że to tak się skończy!
-„Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie. Tak się cieszę, że byłem jednak szybciej… Gdybym był te 10 minut później to…”- urwał. Pocałował mnie w policzek, po którym spływały łzy.
-„Teraz będzie już wszystko dobrze. Teraz już jest wszystko dobrze.”- objął mnie delikatnie.
-„Ale… Ale oni mnie nienawidzą…”- wychlipałam. Harry uśmiechnął się.
-„Chodź.”- wskazał na swoje ramiona.
-„Co? Ale…”- nie rozumiałam. Harry wziął mnie na ręce ostrożnie, tak aby nic mnie nie bolało. Domyśliłam się, że musiałam dostać porządną dawkę leków przeciwbólowych. Podszedł ze mną do okna. Na początku zawahałam się, ale wyjrzałam za nie. Było tam mnóstwo fanów zespołu One Direction. Były także dziewczyny z plakatami, na których było napisane: „Kochamy cię [T. I.]!!!”, „Wracaj do zdrowia [T. I.]!!!”, „Wszystko będzie dobrze!” i wiele, wiele innych. Dziewczyny zobaczyły mnie i Harry’ego w oknie to od razu zaczęły się cieszyć, skakać i krzyczeć z radości. Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem.
-„Widzisz? Kochają cię. Ale nie tak mocno jak ja.”- powiedział patrząc mi prosto w oczy i pocałował mnie z takim uczuciem jak jeszcze nigdy.


-Koniec-


Nicol <3
Ten imagin wstawiam dzisiaj, ponieważ mozliwe, ze mnie jutro nie będzie. Przepraszam :( Daję dzisiaj 2 żebyście mogli poczytać w zamian za jutro. Xxx

3 komentarze:

  1. :''''''') to było piękne :'') ...mam prośbę....napiszesz dla mnie imagin z Niall'em ???? to mój ulubiony z zespołu...to jak ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Mogę spróbować... Ale nic nie obiecuję ;) Podaj mi jakieś swoje dane i zobaczymy :)

      Usuń
  2. Cudowny imagin *_* . Nie mogę doczekać się następnego :) Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy jeden komentarz! To wiele dla mnie znaczy, z całego serca dziękuję wszystkim ♥